Rozdział 27
Loki zjechał z tobą windą do salonu. Twoje serce biło jak szalone, nie wiedziałaś jak zeraguje reszta avengers na wieść, że jesteś z Loki'm. Westchnęłaś, a na swoim ramieniu poczułaś jego lodowatą dłoń.
Spojrzałaś na boga, a ten posłał ci delikatny uśmiech.
Drzwi windy otworzyły się, a spojrzenia domowników skierowały się na ciebie. Loki przysunął cię delikatnie do siebie.
Natasha zmarszczyła brwi i zrobiła krok do przodu.
-T/I?-rudowłosa posłała ci zdziwione spojrzenie.
-Coś się stało?
-Ja...-
Spostrzegłaś przy oknie Stephen'a i Tony'ego. Nagle nie potrafiłaś wykrztusić z siebie nawet słowa.
Przełknęłaś ślinę, ale nic nie pomogło. Nadal miałaś cholernie sucho w gardle. Trickers pogłaskał twoje ramie.
-T/I i ja...-spojrzałaś na boga- jesteśmy parą.
To wszystko wydarzyło się tak cholernie szybko. Usłyszałaś dźwięk tłuczonego szkła, krzyk Tony'ego, którego nie potrafiłaś zrozumieć. Słyszałaś wszystko jak z pod wody. W pewym momencie poczułaś niewyobrarzalny ból. Zakręciło ci się w głowie, a chwilę później poczerniało ci przed oczami. Ostatnie co usłyszałaś to krzyk Natashy.
Otworzyłaś oczy, ale prawie odrazu je zamknęłaś przez ostre światło. Zamrugałaś pare razy i spojrzałaś w bok. Obok ciebie siedział Tony. Głaskał twoją dłoń, natomiast nie wyglądał zbyt dobrze. Miał podkrążone oczy i był strasznie blady.
-T...Tony?-
Stark spojrzał na ciebie i posłał ci uśmiech.
-Hej księżniczko- pogłaskał twój policzek
-Zawsze starasz się być optykistą, co nie..?- wymusiłaś uśmiech i splotłaś wasze palce.
-Jesteś zły.?
Jego uśmiech zmalał, ale nadal głaskał twój policzek.
-Dobrze wiesz, ze chce dla ciebie jak najlepiej skarbie-
-Wiem Tony- miałaś w oczach łzy.-Wiem...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro