Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

-No powiedź wreszcie-Powiedział Zimmeron, widząc że Draco nie może wytrzymać i chce o czymś opowiedzieć jemu i Teodorowi.

-Dawaj, Smoku-Zachęcił go Teo.

Draco nie wytrzymał.

-Wybraniec był w ministerstwie tego samego dnia, co wyszedł tamten numer proroka-Zaczął Draco.

-Starał się o potwierdzenie pokrewieństwa z Griverami i dostęp do ich majątku, ale przez wyrodowienie nikt się nawet nim nie zainteresował. Zrobił aferę na środku holu-Powiedział uradowany Draco.

-Jak się dowiedział że jesteśmy bogatsi i miałby czystą krew, to momentalnie chce być z nami spokrewniony-Powiedział smutny Zimmer.

-Nie przejmuj się tą chciwą gnidą-Powiedział Teo, a Draco przytaknął.

-Podobno już wydał wszystkie pieniądze jakie mu dałeś na ten miesiąc i chce udzielać płatnych wywiadów-Powiedział Draco.

-Możesz mu zabronić jako głowa jego rodu-Powiedział Teo do Zimmera.

-Niech udziela, dopóki nie obraża mojej rodziny-Stwierdził Zimmeron.

-Zim, ty dołączysz do nas w tym roku szkolnym?-Teo chciał się upewnić.

-Tak-Odpowiedział Zimmeron.

-Pokażemy Wybrańcowi gdzie jego miejsce-Zaśmiał się Draco. Chciał brzmieć upiornie, lecz pod koniec złapał go kaszel.

-Jak upiornie-Zaśmiał się Teo, a Zim pękał ze śmiechu.

-Phi-To była dojrzała odpowiedź Dracona.

-A tak na poważnie, to może odwiedzimy Nokturn?-Zapytał Draco, chcąc zakończyć wybuch śmiechu chłopaków.

-A mamusia ci pozwoli? Nie będziesz chciał, aby trzymała cię za rączkę?-Zapytał Teo, słodkim głosem.

-Bardzo śmieszne, to było dawno-Burknął Draco.

-To było w zeszłym roku!-Zaśmiał się Teo, a Draco zrobił się czerwony ze złości.

Zim postanowił załagodzić sytuację.

-Spokojnie, Smoku-Powiedział kładąc mu dłoń na ramieniu, a ten momentalnie się uspokoił.

-To na Nokturn!-Krzyknął Teo i wyszedł z pokoju blondyna, a reszta za nim.

-Mamusiu, wychodzę!-Zawołał Draco.

-Weź kurteczkę i szaliczek!-Odkrzyknęła Narcyza z salonu.

-Kup mi przeklęte szelki!-Zawołał Lucjusz, planując prezent dla Dumbledore'a.

-Dobrze!-Odkrzyknął Draco i wraz z kumplami zniknęli w kominku.

-Pan Malfoy i to z kolegami-Powiedział sprzedawca w sklepie Borgina i Burkesa, kłaniając się.

Draco go zlekceważył i poszedł dalej z Teo, jedynie Zimmer się nim zainteresował.

-Rabastan Lestrange, pracujący pod przykrywką i eliksirem-Powiedział cicho Zimmer, po czym podał zaskoczonemu mężczyźnie dłoń.

Rabastan był wysokim i wysportowanym mężczyzną miał gęste, czarne włosy zaczesane do tyłu i był b. przystojnym 30 latkiem. Obecnie jednak wyglądał jak 50 latek i miał siwe włosy do pasa, oraz krzywy i zielony nos.

Zimmer sam nie wiedział jak go rozpoznał. Po prostu miał pewność że to on.

-Z kim mam przyjemność?-Zapytał Rabastan.

-Zimmeron Griver-Potter      -Przedstawił się Zim, a Rabastan uścisnął jego wyciągniętą dłoń.

-Co pan tu robi?-Zapytał ciekawy Zim.

-To tajne-Odpowiedział Rabastan, po czym znów wyciągnął dłoń w stronę Zimmerona.

-Rabastan-Powiedział Lestrange.

-Zim-Odpowiedział Zimmeron i uścisnął dłoń.

-Masz coś ciekawego?-Zapytał cicho Zim.

Rabastan przytaknął i spod lady wyjął drewniane pudełko, ze skrzyżowanymi mieczami wyrytymi na górze.

-Najmroczniejsze trucizny jakie kiedykolwiek stworzono-Powiedział Rabastan, otwierając pudełko. W środku było około trzydziści flakoników z różnymi cieczami, a na każdym nazwa trucizny.

-Ile?-Zapytał Zim.

-Dla ciebie 100 galeonów-Odpowiedział Rab, odrywając kartkę z napisem 300 galeonów.

-Biorę-Odpowiedział Zim i uśmiechnął się do Rabastana, a ten posłał mu złośliwy uśmieszek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro