Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

=10=

MIDORIYA

— Izuku, zajmujesz całą kanapę!

Ochaco wcisnęła się między stopy chłopaka a szeroki podłokietnik, próbując przy tym nie rozsypać całej miski popcornu. Posłała przyjacielowi wymowne spojrzenie i sięgnęła po leżącego na stoliku pilota.

— Obejrzyjmy jakąś komedię — powiedział Midoriya, podciągając się do siadu. Otoczył kolana ginącymi w zbyt wielkiej bluzie dłońmi.

— Miałam nadzieję na romans — zaproponowała, na co Izuku odpowiedział przeciągłym jękiem. — No co? Tydzień temu to ty wybierałeś.

— Ale dzisiaj jest kolej Tenyi.

— Cóż, jego tu na razie nie ma — stwierdziła lekko, włączając wiszący na ścianie telewizor.

W każdy piątkowy wieczór spotykali się na wspólne oglądanie filmów aż do nocy, dopóki któreś z ich trójki nie uśnie na siedząco. Z wielkimi miskami popcornu, ciepłymi kocami zwiniętymi z pokoju mamy Izuku i całymi butelkami bezcukrowej coli mogli powiedzieć sobie o wszystkim.

Ochaco przeglądała bibliotekę Netflixa, kiedy Izuku zagrzebał się w jasnoróżowym kocu i wystawił swoje puchate skarpetki na drewniany stolik. Przeciągnął się i założył ręce za głową, opierając się o wytapetowaną ścianę.

— Nic nie ma... Może powinniśmy poczekać na Tenyę i naprawdę pozwolić mu wybierać.

Midoriya wzruszył ramionami. Tak naprawdę żadnemu z nich nie zależało na filmie — zazwyczaj grał w tle do ich rozmowy. Tylko Iida czasem pamiętał urywki fabuły i drażnił pozostałą dwójkę, udając, że naprawdę oglądał.

— Hej, Izuku — zaczęła Ochaco, odwracając się w stronę przyjaciela. Midoriya nawet nie próbował jej odpowiedzieć przez policzki wypchane popcornem. — Nie mieliśmy okazji porozmawiać o... no wiesz, tym chłopaku sprzed kilku dni.

Minęło trochę czasu, zanim Izuku przełknął i zastanowił się nad odpowiedzią. Uraraka w tym czasie usiadła naprzeciw niego po turecku.

— Nazywa się Katsuki Bakugou i... przyjaźniliśmy się jako dzieci — powiedział, chwytając między palce brzeg koca. — Ale w pewnym momencie przestał się do mnie odzywać. Zrobił się... niemiły? Trudno użyć innego słowa, mówiąc o dziecku. Znalazł sobie innych kolegów i myślałem, że o mnie zapomniał. Mijałem go czasami w szkole, ale nigdy nie zwracał na mnie uwagi.

— Ale dlaczego wtedy cię zaatakował? I dlaczego nie chciałeś tego zgłosić?

Izuku westchnął i przyłożył palce do skroni. Ochaco pochyliła się nad nim i ułożyła mu dłoń na ramieniu.

— Kogo powinniśmy zgłosić?

Tenya Iida wparował do pokoju ubrany w koszulkę zespołu lacrosse i skrzyżował wzrok ze swoją dziewczyną, z której drobnej sylwetki zwisała jego własna ciemnozielona bluza. Uraraka uśmiechnęła się do niego i poklepała poduszki obok siebie.

— Nikogo — odpowiedział Izuku, a potem skrzywił się, kiedy Tenya pocałował Ochaco w czoło i usiadł koło niej na kanapie.

— Jednego terrorystę — uściśliła Uraraka. — Próbował zrobić krzywdę Izuku.

Iida poprawił okulary i spojrzał na niezadowolonego Midoriyę.

— W takim razie powinniśmy coś z tym zrobić. To ktoś z naszej szkoły?

— To nikt taki — rzucił Izuku.

— Bakugou — powiedziała Ochaco.

Tenya pokręcił głową i skrzyżował ramiona.

— Katsuki ci coś zrobił? I dlaczego nic mi o tym nie mówiłeś?

Izuku spojrzał na niego ostrożnie. Na chwilę zapomniał o funkcji przyjaciela i zastanowił się, skąd Iida kojarzył Bakugou. Chyba nie przeoczył przez cały ostatni rok, że byli razem w drużynie, prawda? Nawet on nie był w stanie tego zrobić.

— Bo nic się nie stało. Ochaco przesadza. — Midoriya przewrócił oczami. — Nie chcę robić mu kłopotów. Możemy oglądać?

Iida i Uraraka wymienili się spojrzeniami i bez słowa postanowili odpuścić. Ochaco podała Izuku miskę z popcornem. Chłopak przyjął ją z lekkim uśmiechem i wpakował sobie całą garść do buzi. Byle tylko nie musieć gadać o Kacchanie.

— Wybierz coś, Tenya — poprosiła Uraraka, pokładając się na ramieniu chłopaka. — Ale tylko spróbuj włączyć film przyrodniczy!

Midoriya zaśmiał się i usiadł wygodniej. Całe to wypytywanie o Katsukiego sprawiło tylko, że zaczął się denerwować, chociaż wcale nie było czym. Dla Izuku sprawa dawnej przyjaźni była już zamknięta, kiedy Bakugo postanowił na nowo otworzyć tę ranę. Milczenie było wygodniejsze.

— Izuku? — zagaiła Ochaco. — Byłeś kiedyś na imprezie?

Chłopak wydał z siebie oburzony odgłos.

— Oczywiście, że byłem!

— Urodziny kolegi w podstawówce się nie liczą.

Midoriya podrapał się po brodzie i zatopił pod narzuconym na siebie kocem. Schował się na tyle, że za moment wystawał już tylko czubek jego zielonej czupryny. Szybko pokręcił głową.

— Och, kochanie, w takim razie musimy to nadrobić!

Wyjrzał na powierzchnię.

— Co?

Ochaco przetoczyła się przez skupionego na wybieraniu Tenyę i zatrzymała na zaskoczonym Izuku. Posłała mu promienny uśmiech i zmiażdżyła w uścisku.

— Idziesz z nami na imprezę! — zawołała mu przy uchu. Już miał zaprotestować, kiedy przyłożyła mu palec do ust. — Nie masz prawa powiedzieć nie. Przyda ci się trochę rozrywki, wreszcie poznasz dziewczyny i chłopaków z zespołu.

— Przecież ich znam!

— Tak? To wymień ich imiona.

Izuku poczuł, że wpadł prosto w pułapkę. Przecież nie znał żadnego z ich imion, bo nigdy nie potrzebował ich znać. Czasami zahaczał o trening i spędzał go na przepisywaniu notatek albo przeszukiwaniu internetu. Rozpoznawał może kilku zawodników, ale tylko dlatego, że mocno rzucali się w oczy.

— Ehmm... Tenya?

— Sprytnie — przyznała Uraraka. — Ale to nie przejdzie. Jutro poznamy cię z każdym z osobna.

— Już jutro? — jęknął Midoriya. — Nie możemy tego przełożyć?

Ochaco załamała ręce.

— Tenya, wesprzyj mnie jakoś — poprosiła swojego chłopaka.

— Denki powiedział, że zamówimy całą furę pizzy — wymruczał Iida, manewrując pilotem.

Oczy Izuku rozbłysły.

— Dobra, macie mnie. — Uniósł ręce. — Mogę z wami pójść, ale robię to tylko dla pizzy. Ale spróbujcie mnie wkręcić w coś jeszcze, a pożałujecie.

Iida skrzyżował wzrok z Uraraką, a ta wydała z siebie cierpiętniczy jęk. Pokręciła głową, jakby mówiąc: ja tego mówić nie będę.

— Właściwie to już zdążyliśmy cię wkręcić w coś innego — powiedział spokojnie Tenya.

Midoriya naciągnął sobie koc na głowę, ale Ochaco szybko go zdjęła. Spojrzała na przyjaciela z dozą wyrzutów sumienia w brązowych oczach i uśmiechnęła się krzywo. Izuku nie potrafił się długo gniewać na nikogo, a w szczególności na Urarakę. Po prostu nie miał w sobie tego czegoś, co pozwalało ludziom trzymać urazę.

Wiedział, że kiedyś naprawdę tego pożałuje.

— Dobra, o ile nie ma to żadnego związku ze sportem — odparł całkowicie poważnie. — Ani w ogóle nadmiernym wysiłkiem. I ludźmi, tego też bym wolał uniknąć.

Ochaco przygryzła wargę i zawahała się z odpowiedzią.

— Czyli ma z tym coś wspólnego — wydedukował Midoriya i westchnął. — Skoro i tak już mnie w to wrobiliście, to gadajcie.

— Wiedziałeś, że urządzamy w tym roku bal absolwentów, prawda? — zapytał Tenya i, widząc niemrawą minę Izuku, kontynuował: — Nie wiedziałeś. Nieważne. W każdym razie samorząd jest odpowiedzialny za przygotowania i potrzebowaliśmy ludzi, a Ochaco stwierdziła, że nie będziesz w stanie nam odmówić.

Midoriya zjechał Urarakę wzrokiem, jednak ona niewinnie wzruszyła ramionami. No tak, w tym jednym też miała rację. Koniec końców i tak nie potrafiłby powiedzieć nie.

— Co chyba nie było najlepszym pomysłem — dodał Iida. — Przepraszam za kłopot, oczywiście znajdziemy kogoś innego na twoje miejsce.

Telewizor rozbłysł logiem Netflixa, znajomy dźwięk wypełnił cały salon. Tenya zdjął na chwilę zsuwające się okulary i przetarł oczy. Ochaco zarzuciła rękę na szyję Izuku i zakopała nogi w otulający go koc. Dawali mu czas.

Midoriya uśmiechnął się do siebie, zerkając na przyjaciół. Ich splecione dłonie stanowiły jedyny dowód na to, że byli parą. Nigdy nie robili z tego wielkiej afery, nie okazywali sobie zbyt wiele czułości w obecności Izuku. Chłopak nie czuł się jak trzecie koło, jak snujący się za nimi idiota.

Dlatego stwierdził, że też może zrobić coś dla nich. Nawet, jeśli tego też będzie żałować.

— Nie musicie nikogo szukać. Pomogę wam z tym balem.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro