Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

Poszukiwania trwały od dwóch dni. Dwa pieprzone dni Wolf uganiał się za tym pieprzonym sierściuchem i był pewien jak cholera, że ktoś musiał mu pomagać. Nie było mowy, żeby nie mogli go znaleźć. Za każdym razem kiedy byli blisko, Nicolas znikał bez śladu.

- Cholerny kocur bawi się z nami w kotka i myszkę - warknął Wolf do Big Reda.

- Jak go dopadnę, wyrwę mu pierdolone futro.

- Oskalpowanie będzie lepsze. Ale nie to mnie martwi. Facet gdzieś tutaj jest, ale za każdym razem znika. Ktoś mu, kurwa, pomaga. Jeżeli to jest zmienny, zapłaci mi za to swoją pieprzoną głową.

- Myślisz, że mamy kreta?

- Wiem, że go mamy, ale nie wiem kim jest, a to mnie wkurza. Poza tym zamiast być z Katy, jestem w pieprzonym lesie prawie goniąc własny ogon.

- Jak go dopadniemy, będziesz mógł pobawić się ze swoją partnerką w tego rodzaj zabawy. Niedługo zaczyna się gorączka. Cholera, chyba jej współczuję. Jesteśmy wtedy jak napalone psy.

- Tak? A one to niby nie? Ale ja to mam już z głowy, żadna suka nie podejdzie do mnie, wiedząc, że mam partnerkę i mój wilk będzie spokojniejszy.

-A skoro o tym mowa... Jest zmienną, więc teraz ona może ciebie ugryźć i pozostawić na tobie swój zapach. Ale chyba w tej sytuacja to nie jest i tak potrzebne - Red zachichotał - jest ostrą babką, lepiej z nią nie zadzierać.

- Dokładnie, więc pamiętaj o tym, kiedy okaże się, że nosi moje młode.

- Uu stary, szczęściarz z ciebie. Staracie się o potomka?

- Ja się staram.  Ale dosyć pieprzenia i może zbierzesz dupę, żeby wytropić tego sukinsyna, by  pokazać mu, że z wilkami się nie zadziera?

- Jak cholera dostanie moje kły w swoim futrze.

 W tym samym czasie, Wolf próbował dopaść swojego wroga, Katy siedziała w domu stada, patrząc na bawiące się dzieci. Uwielbiała te szkraby i bardzo dobrze czuła się w ich towarzystwie. Może dlatego, że były całkiem inne niż dorośli. Ich niewinność była tym, czego nawet ona już nie posiadała. Ale będąc Luną, była teraz za nich odpowiedzialna i nie była już całkiem przekonana do swojego wcześniejszego pomysłu. Wolf chciał dzieci, ona chciała poczekać, ale przez dwa dni jej światopogląd się zmienił albo jej drugie ja miało na nią bardzo silny wpływ. Tak czy inaczej posiadanie dziecka nie było już takie złe.

- Przepraszam Luno, ale czy możemy porozmawiać? - Podeszła do niej kobiet trochę młodsza od niej w bardzo zaawansowanej ciąży.

- Oczywiście. Co się dzieje?

- Chodzi o... - zacięła się i spuściła głowę.

- Jak masz na imię? 

- Stella - odpowiedziała z wciąż opuszczoną głową.

- Jestem Katy i chcę, żebyś mówiła mi po imieniu.

- Ale Alfa...

- On to już mój problem. Więc, co cię gryzie?

- Spodziewam się dziecka, którego ojciec... -  Stella zaczęła płakać. - On mnie zostawił. Nie chce widzieć ani mnie, ani dziecka. Kiedy dowiedział się kim jestem, kazał mi spierdalać.

- Co zrobił? - Gniew zapalił się w żyłach Katy, a jej wilcze ja zaczęło kręcić się niespokojnie.

- On nie jest zmiennym, jest zwykłym człowiekiem i nie chce mnie teraz. - Wybuchnęła płaczem.

- Cii, już dobrze - zaczęła ją pocieszać, przytulając do siebie - wszystko będzie dobrze.

- Nie będzie. Stado się mnie wyrzeknie. Moi rodzice... oni nie zrozumieli, wyrzucili mnie z domu. Powiedzieli, że przyniosłam im wstyd. Ja... ja...

- Cii, jesteś bezpieczna. - Katy była zła na tego kutas, który wykorzystał Stelle, na jej rodziców i na głupie wilcze prawo. Na pewno nie pozwoli, żeby dziewczyna została z tym sama, o nie. Zwłaszcza, że wyglądała jakby w każdej chwili miała urodzić. - Zostaniesz tutaj, dostaniesz jeden z pokoi i będziesz moim gościem.

- Ale ja nie mogę - protestowała. 

- Możesz. Jestem twoją Luną i mówię ci, że możesz. 

- Dziękuję.

- No już, kochanie. Otrzyj łzy i powiedz mi, kogo tam masz w brzuszku, chłopiec czy dziewczynka?

- Dziewczynka. Nawet wybrałam dla niej imię. Larisa.

- Ślicznie. Gratulacje i naprawdę nie martw się więcej - Katy uśmiechnęła się do niej - a sprawę z Alfą pozostaw mnie. - Katy mrugnęła i poprowadziła dziewczynę do jednego z kilku gościnnych pokoi. Obdarzając chłodnym spojrzeniem zniesmaczone wilczyce widokiem Stelli. Miała tutaj władzę i postanowiła jej użyć, jak tylko umieści dziewczynę w sypialni.

Dwadzieścia minut później szła do salonu, gdzie zebrała się grupka zbulwersowanych kobiet. Przeczuwała, co miło nastąpić, a ona lubiła dobrą walkę. Jeżeli, któraś będzie dla Stelli niemiła, pozna jej drugą, wilczą naturę, która nie będzie tak miła.

- Słucham? - Stanęła z rękami na biodrach.

- Luno, trzeba ją wypędzić, ona nie może tutaj zostać. Zadała się z tym ludzkim motłochem, więc powinna zostać wykluczona ze stada - odezwała się jedna z nich.

- Coś jeszcze? Nie? To teraz mnie wysłuchacie. Ona jest w ciąży, nosi w sobie małe dziecko i nikt, ale to, kurwa, nikt nie ma prawa mi mówić, co mam robić. I założę się, że jednak z was spała z tym motłochem. - Kobiety spuściły głowy. - Tak myślałam. Moim zadaniem jest dbanie o stado, o wszystkich ich członków bez wyjątku. Więc Stella tu zostaje, bo tak sobie życzę. Czy to jest jasne? - warknęła.

- Tak Luno - odpowiedziały potulnie. 

- No, no, no, prawdziwa Luna swojego stada. 

Katy skamieniała na ten znajomy głos. Zbyt dobrze go znała i nie chciała nigdy więcej słyszeć. Obróciła się powoli i zmierzyła nieproszonego gościa chłodnym spojrzeniem. 

- Czego chcesz Nicolas?

- Szybko przechodzisz do rzeczy. Nic się nie zmieniłaś, skarbie - zaśmiał się.

- Wiesz, że nie wyjdziesz stąd żywy? 

- A kto mnie niby powstrzyma? Wy? Wybacz, ale banda kobiet nie jest dla mnie wyzwaniem.

- Powiem to tylko raz i radzę ci posłuchać. Wypierdalaj z tego domu! - ryknęła na całe gardło, kątem oka dostrzegając jakiś ruch za jego plecami. 

- Tylko z tobą - cmoknął. - Jeżeli tego nie zrobisz, ktoś ucierpi. 

- Rusz tylko kogoś, to poznasz moją mniej przyjemną stronę.

- Na to liczę, kociaku. Chociaż Rita miała mniej szczęścia. Nie spodziewała się, że zostanie pokonana - zaśmiał się - ale być może będzie mogła wyrównać rachunki.

- O czym ty... - urwała, widząc za nim tę sukę, która pchała w jej stronę Stelle. 

- Widzisz, masz wybór. Poddasz się i ją uwolnimy, albo... - Wzruszył ramionami.

 - Możesz sobie wybrać, co się stanie z tą dziwką - warknęła Rita.

- Jedyną dziwką jesteś ty, Rita. Widzę, że okazanie ci miłosierdzia było cholerną pomyłką, ale nigdy nie popełniam dwa razy tego samego błędu. Wierz mi, już jesteś trupem, jeżeli jej się coś stanie.

- Nicolas nie pozwoli na to - odpowiedziała hardo Rita.

- Czyżby? - zakpiła z niej. - Nicolas oprócz siebie nie dba o nikogo. Jeżeli myślisz, że coś dla niego znaczysz, to jesteś głupsza niż myślałam. 

- Zamknij się suko, inaczej ten mały bękart w jej brzuchu straci zaraz życie. - Rita przyłożyła nóż do brzucha Stelli, na co blondyneczka jęknęła przerażona.

- Nicolas - Katy zwróciła się do tego sukinkota - jeżeli coś im się stanie, możesz być pewien, że zabiję Ritę, a Wolf zajebie ciebie. Założę się, że wykastruje cię i obedrze z futra pierdolony koci pomiocie.

- O ile nas tutaj zastanie, kochanie i radzę ci uważać na słowa. Rita puść dziewczynę.

- Nie - zaśmiała się nieprzyjemnie i wbiła nóż w brzuch dziewczyny.

W pomieszczeniu rozległ się przeraźliwy skowyt, a wilczyca Katy poderwała się, wyjąc tak głośno, że Nicolas cofnął się do dwójki swoich przydupasów.

- Nie żyjesz! - Rzuciła się na Ritę będąc w połowie przemienioną, lecz coś ostrego wbił się w jej ramię. Spojrzała na czerwoną strzałkę i momentalnie grunt pod jej nogami usunął się.


***********************************

I jak? Podoba się? Spodziewaliście się tego? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro