10
Wolf miał kiepski dzień, a wieczór też nie zapowiadał się różowo. Miał w cholerę roboty. Zbliżała się gorączka i juz teraz wilki dawał mu w kość swoją nadpobudliwością seksualną. Chociaż on sam był sfrustrowany, bo Katy wciąż mu odmawiała, nie rzucał się na pierwszą lepsza samicę, jak to czynili inni. Spojrzał na wskazówki zegara, które wskazywała, że była pora na niego, ale musiał jeszcze dokończyć raport.
- Zajęty? - zapytał wchodzący Big Red.
- Kończę. Stało się coś?
- W strefie zachodniej coś się zaczyna dziać. Nie chcę tego gówna zwłaszcza teraz, ale wydaje mi się, że będziemy mieć towarzystwo. Zaczyna śmierdzieć kotem.
- Nicolas - warknął. - Jak dla mnie możecie wyrwać mu całe futro. To jest nasz teren i sukinkot wie, że bez zaproszenia nie ma prawa go przekroczyć. Jeśli to zrobi, macie moje pozwolenie na wszystko.
- Możemy go oskórować? - Śmiech Reda rozniósł się po pomieszczeniu.
- Możesz sobie nawet zrobić z niego puchaty dywanik, nic mnie to nie obchodzi. On będzie martwy, jeżeli spróbuje dostać się do Katy.
- A właśnie, może w końcu przedstawisz ją wszystkim I Kiedy wracasz do domu stada?
- Zabieram ją tam jutro. Najwyższa pora, żeby stado poznało Lunę. Możesz ich uprzedzić i ostrzec, że nie będę tolerował żadnego gówna wobec niej. Należy jej się szacunek.
- Jasne. Masz szczęście, ja jeszcze nie znalazłem swojej wybranki.
- Kto wie, może i tobie w końcu się poszczęści. - Wolf klepnął kumpla i wyszedł z biura, jutro dokończy.
Katy stała w kuchni Wolfa i przygotowywała późny obiad. Jej zakopane od dawna uczucia do Wolfa wypłynęły ponownie na światło dzienne. Już nie broniła się przed blondynem, ale nie pozwoliła mu na dobranie się do jej majtek. Jednak dzisiaj miało się to zmienić. Wiedziała, że na pewno nie chciała być z Nicolasem, i w końcu będzie musiała zrobić to z Wolfem. Chciała to zrobić, dlatego strasznie się denerwowała. Wyłączyła piekarnik z pieczenią w środku i ruszyła pospiesznie do sypialni. Na łóżku leżał karton przewiązany czerwoną wstążką. Rozwiązała ją, odsunęła wieko i uśmiechnęła się na widok jego zawartości. Przejechała palcami po materiale, chwyciła pudło i weszła do łazienki.
- Katy?! - wołanie Wolfa rozniosło się po domu, kiedy tylko przekroczył próg. Zapach unoszący się w powietrzu spowodował, że zaburczało mu w brzuchu, ale upewniło go to również o obecności jego kobiety.
- Już schodzę!
- Czekam w kuchni - odpowiedziała i sięgnął do piekarnika.
- Siadaj - usłyszał za sobą jej głos. Obrócił się i porwał Katy w ramiona, całując na powitanie.
- Stęskniłeś się?
- Bardzo, maleńka i jestem głodny jak wilk. - Katy zachichotała.
- Ty wiecznie jesteś głodny.
- Ale najbardziej pragnę deseru, którego i tak nie dostanę - warknął w bok jej szyi i musnął ciepłymi wargami swoje oznaczenie, powodują dreszcze w jej ciele. - Pragnę cię, Katy. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. - Puścił ją i usiadł ciężko na krześle, patrząc na swoją partnerkę.
Katy przyjrzała się smętnej minie Wolfa i w tej chwili postanowiła rzucić się na głęboką wodę. Przecież żyło się tylko raz, a ona kochała go. Jej miłość do niego nie umarła, mimo że bardzo tego chciała, nie udało się. Rozpuściła swoje włosy, odsunęła się w kierunku wyjścia, a każdy jej ruch obserwowały czuje oczy Wolf. Ruszyła w końcu do schodów, obejrzała się się za siebie i rzuciła zalotne spojrzenie swojemu facetowi.
- Złap mnie, a dostaniesz swój deser - zachichotała i rzuciła się do ucieczki po schodach na górę.
Za nim do Wolfa dotarły słowa Katy, minęło kilka sekund. Zerwał się w dzikim szale i z przeraźliwym wyciem swojego wilka rzucił się w pogoń za swoim króliczkiem. Przeskakiwał po dwa stopnie naraz, żeby tylko dopaść małą kusicielkę. Pchnął drzwi od sypialni, aż odbiły się od ściany i stanął jak wryty. Katy stała pośrodku pokoju z uśmieszkiem na ustach i rozpinała koszulę.
- Wiesz, że lepiej ze mną nie igrać, prawda?
- Mhy.
- Katy - warknął ostrzegawczo - jeżeli tego nie chcesz, lepiej, żebyś powiedziała to teraz, bo zaraz rzucę się na ciebie.
- Mmm - udawała, że się zastanawiała - ależ chcę tego. - Wolf ruszył do niej z żądżą wypisaną na jego przystojne twarzy. - Ale najpierw usiądziesz na łóżku i poczekasz na mnie. Daj mi minutkę.
- Katy! - Ryknął, kiedy zatrzasnęła drzwi od łazienki.
- Zaraz, siadaj.
- Kobiety - wymamrotał podminowany Wolf. Zaraz jaja mu eksplodują, a tej się zachciało jakiś pieprzonych zagrywek. Już on jej pokarze jak się bawić. Jeżeli ona miała to na myśli, co powiedziała, to lepiej pozbędzie się swoim ubrań. W kilku ruchach zrzucił z siebie rzeczy i kompletnie nagi usiadł na łóżku, wpatrując się centralnie w drzwi od łazienki, które po dwóch minutach otworzyły się, a jemu szczęka opadła do kolan. Patrzył wygłodniałym wzrokiem swoją kobietą odzianą w czarno czerwony gorset z mikroskopijnymi figami. Kurwa, pamiętała. Jak to możliwe, że zapamiętała jego ulubione kolory? A chuj z tym, wyglądała kurewsko gorąco, aż jego fiut naprężył się dumnie. - Katy - wychrypiał.
- Wolf - wymruczała pieszczotliwie, podchodząc do niego i stając na wyciągnięcie ręki.
- Kochanie. - Sięgnął po nią, ustawiając ją miedzy swoimi rozstawionymi nogami i głaszcząc jej talię.
- Nie rozpakujesz swojego deseru? - Oblizała usta ze zdenerwowania, co było iskrą zapalną w ciele Wolfa.
- Kurwa. - Chwycił ją i szybko umieścił na łóżku pod sobą, opierając dłonie przy jej głowie. - Od teraz już na wieki będziesz moja. Nie będzie żadnego cholerstwa między nami.
- Proszę - jęknęła, kiedy musnął wargami oznaczenie na jej obojczyku, aż przeszedł ja prąd. - Wolf, weź mnie.
- Zaraz dostaniesz wszystko, o co tylko poprosisz, króliczku.
Wolfowi długo nie zajęło pozbawienie Katy tej seksownej bielizny. Tylko szkoda, że nie nadawała się do ponownego użytku, gdyż jego wysunięte pazury poprzecinały materiały, odrzucając go na podłogę. Warknął na widok doskonałości przed sobą. Pieścił i drażnił ją tak dług, aż była na niego gotowa, po czym wsuwał się w nią powoli.
- Katy, czy ty chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał, zatrzymując się.
- A niby co? - Wypchnęła biodra do góry, prosząc o więcej.
- Katy - dał jej ostrzeżenie.
- Wielkie mi halo. Nie, nie - zakwiliła, kiedy zaczął się z niej wysuwać. - Jestem dziewicą, a teraz proszę, Wolf.
- Okłamałaś mnie - syknął, wsuwając się w nią z powrotem.
- Tak, ale miałam swój powód. Przepraszam - jęknęła sfrustrowana - potrzebuję cię.
- Kurwa, ależ jesteś ciasna - sapnął i pochylił się do zagłębienia jej szyi, całując jej szalejący puls pod skórą - ale nigdy więcej tego nie rób.
- Nie zrobię. Pragnę cię.
- Ja ciebie też, kochanie. - Jęknęli oboje, kiedy zagłębił się w nią do końca.
Wolf tulił swoją pełnoprawą partnerkę do piersi i czuł się niczym sam Bóg. Jego kobieta była nietknięta i to napawało go cholerną dumą. Jego wilk szalał ze szczęścia, a on tylko mu wtórował. Okrył Katy kołdrą i ułożył jej prawie bezwładne ciało na sobie. Uśmiechnął się pod nosem, bo naprawdę ta kobieta była spełnieniem jego marzeń. Chciała mieć ją zawsze blisko siebie, czuć bicie jej serca i cichy oddech. Odetchnął głęboko i zamarł.
- Co tutaj tak, kurwa, śmierdzi kotem? - warknął.
- Och, zapomniała ci powiedzieć - Katy uśmiechnęła się prosto w jego klatę. - Mamy zwierzątko domowe.
- Jakbym ja nie wystarczał za zwierzaka, to jeszcze musiałaś przytargać jakąś kupę futra?
- Sam jesteś kupą futra - fuknęła na niego. - Nieważne co powiesz, ten kot tutaj zostaje.
- Po moim trupie. Masz się pozbyć sierściucha.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro