Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Lotosowa Bryza, kociaki i Jabłkowa Skóra z rannymi byli już w niewielkim obszarze za jaskinią medyków. Kiedy podeszło się na na sam skraj było widać walkę w której wygrywały koty Zielonych Liści że znaczącą przewagą liczebną. Karmicielka siedziała tam a łapy kazały jej biec tam i walczyć z jej pobratymcami o odzyskanie obozu. Zrobiła parę kroków do tyłu.

- Mamo boję się. Tu jest tyle krwi a tam chyba leży martwy kor też we krwi- Makówka podeszła do niej i wtuliła w jej futro

- Nie musisz jestem z tobą i twoim rodzeństwem a puki będe jesteście bezpieczni. A martwym kotem się nie martw- polizała ją po uchu

- Wiesz Jabłkowa Skóra pozwolił mi opatrzeć  zadrapanie Króliczego Blasku

- To wspaniale kochanie. Będziesz najlepszym medykiem o jakim słyszały wszystkie cztery klany

- Dziękuje to naprawdę miłe że  tak myślisz- uśmiechnęła się lekko

- Ja to wiem

- I ja też wiem- dodał Jabłkowa Skóra dalej zajmując się kotami

- Ja też- Ślicznotka podeszła do siostry

- To może ja pójdę jeszcze pomóc- Makówka podeszła do medyka

Lotosowa Bryza była teraz dumna że jej córka chcę iść tak ważną drogą. Znowu wyjrzała na walkę i zobaczyła wycieńczonego Szarego Ogona który dalej walczył w jakimś wojownikiem. Kotka nie mogła się powstrzymać i podbiegła tam skacząc na kota od tyłu. Kocur zostawił jej partnera i zajął się strzasaniem jej. Udało mu się to po jakimś czasie. Przygniótł ją do ziemi i przejechał pazurami po jej gardle i początku brzucha. Karmicielka krzyknęła z bólu. Jej partner który zapomniał o wycięczeniu zepchnął go. Zaciągnął Lotosową Bryzę za legowisko medyka.

- Jabłkowa Skóro pomocy!

-Nic mi nie jest- mówiła

- Nie mów nic kochana, nie trać sił. Na Klan Gwiazdy Jabłkowa Skóro nie słyszysz

- Już idę. O nie jest słabo. Lotosowa Bryzo nie odzywaj się i staraj się leżeć bez ruchu

Lotosowa Bryza czuła że jej siły ją opuszczają.

- Czy ja umieram?- zapytała już cichszym głosem bo choćby chciała nie dała rady powiedzieć nic głośniej

- Ciii- uciszył ją medyk

- Ona nie umiera prawda?

- Mamo!

- Odsuńcie się wszyscy bo zaraz nie będzie miejsca dla mnie. Nawet ty Szary Ogonie

- Ja muszę być przy niej- w jego oczach pojawiły się łzy

- Nich zostanie. Jeśli mam umrzeć to z nim- oddech Lotosowej Bryzy zwolnił

- Nie uratuje jej. Pazur przebiły jej gardło. Niestety

- Nie! Kochana proszę nie! Jesteś całym moim światem i nie mogę żyć bez ciebie! Proszę nie zostawiaj mnie!

- Mamo nie! My musimy mieć mamę!- powiedział Burzek za siebie i płaczące siostrę

- Kocham cię Szary Ogonie, was też maluchy. Żegnajcie zobaczymy się w klanie Gwiazdy- kotka mówiła a z każdym słowem traciła siły

- Nie! Nie! Nie! Jeśli to koszami to proszę obudźcie mnie!- krzyczał Szary Ogon

Lotosowa Bryza lekko się uśmiechnęła i powiedziała na ostatnich siłach

- Kocham cię...

Po tym zamknęła oczy. Po chwili jej klatka piersiowa przestała się ruszać. Lotosowa Bryza właśnie odeszła do klanu Gwiazdy. Szary Ogon dalej płakał i przytulił się do jej ciała.

- Nie! Nie opuszczaj mnie!- krzyczał przez płacz

- Mamo!

Lotosowa Bryza stała obok nich jako duch. Podeszła do partnera i przytuliła się do niego tak jak zawsze jednak tym razem on nie czuł jej ciepła. Okropnie było patrzeć na miłość życia i kociaki które właśnie opłakiwały jej stratę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro