Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kochanie?

Kate przyjechała na weekend do domu. Nasze miasteczko leżało idealnie w połowie drogi między Los Angeles, a San Diego. Umówiłyśmy się, że pójdziemy na kryte lodowisko w naszym mieście. Mimo temperatury na dworzu wzięłam ze sobą ciepłe ubrania, wiedząc, że w środku utrzymywana jest bardzo niska temperatura. Zrobiłyśmy dwa kółka na rozruszanie. Właściwie to Kate musiała się rozruszać, ponieważ odkąd pamiętam, miała problem z łyżwami. Nie ważne ile razy próbowało ją się czegoś nauczyć i tak było tak samo. Dyskutowałyśmy głównie na temat co nowego u nas i jak się żyje w San Diego. Nagle poczułam jak moja łyżwa zostaje gwałtownie odciągnięta od lodu. Złapałam się kurczowo, jak się okazało, ręki oprawcy, aby nie upaść.

-Chciałeś mnie zabić?- Zapytałam z wyrzutem Masona, który złapał mnie w tali, pomagając mi utrzymać równowagę.

-Cześć, kochanie.-Zignorował moje pytanie.

-Kochanie?-Kate wtrąciła się do naszej rozmowy.

-Kate, mam coś dla ciebie.-Posłał jej ironiczny uśmiech i wskazał ręką w stronę Lucasa, stojącego po drugiej stronie lodowiska.

Dziewczyna cicho pisnęła z radości i odjechała w jego stronę. Nie miałam jej tego za złe, a nawet mi to nie przeszkadzało.

-Mason, nie podrywaj.-Przeniosłam swój wzrok na średniego wzrostu chłopca, który wtrącił się i od razu odjechał.

-Mały skurwiel.-Zaśmiał się brunet.

-Kto to?-Zaciekawiłam się.

-Mój młodszy brat. Wybacz na chwilę.- Puścił mnie i odjechał w stronę chłopca.

Obserwowałam jak zawzięcie o czymś dyskutowali. Młodszy dostał raczej lekko po głowie, ponieważ zaczął się z tego śmiać. Korzystając z sytuacji, że Mason zszedł na chwilę na ławkę od razu do mnie podjechał.

-Cześć, jestem Matthew, ale możesz mówić Matt. Wyciągnął w moją stronę dłoń.

-Elen, ale znajomi mówią El.-Uśmiechnęłam się do niego ciepło i uścisnęłam jego dłoń.

-Więc El, co robisz z moim bratem?-Zapytał dociekliwe.

-Przyjaźnimy się. Spokojnie nikt nikogo nie podrywa.- Nawiązałam do jego wcześniejszej wypowiedzi.

-Może ty jego nie.- Powiedział znacząco.

-Zapewniam Cię...-Nie dokończyłam, bo ktoś mi przerwał.

-Zjeżdzaj zanim Cię zmuszę.-Mason spojrzał ostrzegawczo na brata.

-Mówiłem.-Rzucił na odchodne i zniknął nam z oczu nie chcąc narażać się bratu.

-Mały wrzód na tyłku.

-Przestań. Wydaje się naprawdę fajny. Zdążyłam go już polubić.

Spojrzał na mnie tylko posępnie i nie odezwał się. Przez jakiś moment panowała cisza, a ja czułam narastające napięcie. Starałam się rozgryźć, co poszło nie tak.

-Mason, jesteś zły, że polubiłam twojego brata?- Zapytałam, starając się trzymać jego tempo.

-Może.- Spojrzał na moją twarz szukając zapewnienia, że go za to nie zabiję.

-Czemu?-Zmarszczyłam brwi.

-Bo każdego mi zabiera.

-Skarbie, czy ty jesteś zazdrosny o swojego młodszego brata?

-Cholernie.-Westchnął.

-Przecież on ma z 13 lat.- Starałam się podkreślić bezsensowność tej sytuacji.

-12.-Poprawił mnie.

-No to proszę Cię.

-No, a ty masz 16.-Powiedział z wyrzutem.

-No właśnie.

-No właśnie.-Powtórzył po mnie.

-Ale ty jesteś głupi. Ewidentnie jednej rzeczy nie rozumiesz. Istnieje różnica między polubiłam twojego brata, a kocham Cię. Z Mattem mogę jedynie zbić pionę, albo pożartować, a ty to ty.

-No dobrze.-Westchnął.

-Czyli nie będziesz zazdrosny?-Zapytałam z lekką nadzieją.

-Nie, ale jest szansa, że będę zły.-Spojrzał na mnie z udawaną powagą.

-No weź. Znowu mam zdjąć koszulkę?-Zażartowałam.

-Tutaj nie, ale ogólnie to poproszę.-Tym razem powiedział poważnie.- El, mogę Ci zadać, prawdopodobnie niekomfortowe, pytanie?-Odezwał się po chwili ciszy.

-Pytaj.-Zachęciłam go.

-Co sądzisz o relacji przyjaciele z korzyściami?-Zapytał niepewnie.

-Zależy.

-Od czego?

-Czy pytasz o nas, czy ogólnie.

-Ogólnie.

-Ogólnie to spoko, bo taka relacja daje dużo możliwości, ale to tylko w wypadku jak ktoś ma mocną relację, bo jakaś słabsza się od razu rozpadnie.

-A jak pytam o nas?-Zapytał z jeszcze większym niepokojem.

-Nie sądzę, że to mogło by zniszczyć naszą relację.-Nie odpowiedziałam wprost, ale wiedziałam, że takiej odpowiedzi oczekiwał.

-Chodźmy coś zjeść.-Podjechał do nas Lucas z Kate.

-Chcesz?-Mason skierował się do mnie.

-Czemu nie.- Zgodziłam się na ich propozycję.

Ustaliliśmy wspólnie, że zjemy chińszczyznę, a chwilę później już siedzieliśmy w restauracji. Kate zawzięcie opowiadała o swoich przeżyciach z San Diego, a Lucas co chwilę zadawał jej nowe pytania, poszerzając konwersacje. Bardzo jej chciałam słuchać, ale rozpraszał mnie dotyk Masona. Zaczęło się od niewinnego zderzania udem, ale przeniósł swoją rękę na moją nogę i lekko ją masował. Wyciągnęłam telefon, w celu pokazania mu, że nie jesteśmy sami i zachowujemy się niegrzecznie.

Ja

Rozpraszasz mnie

Mason

To źle?

Ja

Tak, bo jesteśmy niegrzeczni w stosunku do Lucasa i Kate

Mason

To co mam przeprosić?

Ja

Masz być grzeczny

Poczułam ucisk na udzie, a chwilę później źródło mojego rozkojarzenia zniknęło.

-Dobra, o co z wami chodzi?-Spojrzała na nas Kate, wzrokiem żądającym odpowiedzi.

-Pociąg seksualny.-Odpowiedział wprost Mason.

-Jesteś okropny.-Zbeształam go.

-I tak byś jej powiedziała. Myślisz, że ja nie wiem jak to u dziewczyn działa?- Oburzył się.

-Ale bym to powiedziała w mniej zawstydzający sposób.-Starałam się udowodnić swoje racje.

-Mam rozwiązanie.-Wtrąciła się Kate w naszą sprzeczkę.- Ty sobie po prostu zwal.-Skierowała się do Masona.- A ciebie mogę zabrać do San Diego, mam fajnych kolegów.-Spojrzała na mnie znacząco.

-Chyba śnisz.- Mason oburzył się jeszcze bardziej.

-A może chcę poznać jej kolegów?-Zapytałam go z wyrzutem.

-Na pewno?-Spojrzał na mnie wzrokiem, pod którym wiedziałam, że prędzej czy później się ugnę.

-Nie.-Odpowiedziałam z rezygnacją.

-Ja mam lepsze rozwiązanie.-Tym razem wtrącił się Lucas.- Pozwólmy im robić, co chcą, a ja odwiedzę Cię w San Diego.

-Chcesz poznać moich kolegów?-Skrzywiła się w niezrozumieniu.

Znowu poczułam jego ciepłą dłoń na moim udzie.

-Nie masz nawet, na co liczyć. Nic nie odciągnie mojej uwagi od tej konwersacji.- Powiedziałam tak, aby tylko on mógł usłyszeć.

-Nie. Chcę Ci pokazać, dlaczego twoi koledzy z San Diego nie są tacy fajni jak ja.

Dłoń Masona kierowała się coraz wyżej po mojej nodze.

-Serio mówię. Nic to nie daje.-Spojrzałam na niego znacząco.

-Jesteście obaj okropni.- Kate tym razem ich zbeształa.

-To kiedy mam przyjechać?- Zapytał Lucas pewny swojego triumfu.

-W następny weekend.- Odpowiedziała speszona Kate, potwierdzając jego przekonania.

Zakrztusiłam się sokiem, co trochę rozładowało napiętą atmosferę tworząca się w pomieszczeniu. Nie byłam pewna czy to była reakcja na odpowiedź Kate, czy rękę Masona niebezpiecznie blisko mojej kobiecości. Mimo wszystko brunet uśmiechnął się do mnie zwycięsko i przeniósł rękę na oparcie kanapy za moimi plecami.

-Idziesz na te urodziny Theo?-Zmienił temat na luźniejszy.

-Palnuję, a co?-Zaciekawiłam się.

-Składasz się ze mną na prezent?

-Jasne. Po ile?

-Pogadam jeszcze z Davidem i Nickiem czy się składają i dam Ci znać.

-Super. Suzie też idzie, ale ona na pewno się złoży po prostu ze swoim chłopakiem.

-A mnie skurwiel nie zaprosił.-Odezwał się oburzony Lucas.

-Jestem przekonany, że i tak będziesz miał coś lepszego do roboty w następny weekend.- Odpyskował mu brunet, powodując wyraźne zawstydzenie na twarzy Kate.

Gdy wróciłam do domu prawie od razu dostałam sms.

Mason

Dalej jestem zły

Ja

Za co?

Mason

O Matta

Ja

I co mam z tym zrobić

Mason

Miałaś zdjąć koszulkę

Ja

Nie żartuj z takich rzeczy

Mason

Nie żartuję

*Wysłałeś zdjęcie*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro