Prolog
- Pszczeli Zachodzie...
Złocista, nietypowo pręgowana kotka kręciła się wokół własnej osi, ze zjerzoną z przerażenia sierścią i wytrzeszczonymi ze strachu oczami.
- Pszczeli Zachodzie... - usłyszała kolejne wołanie.
- Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię. - miauknęła ciemnobrązowa kotka, która pojawiła się tuż przed Pszczelim Zachodem.
- K-kim jesteś? - zapytała drżącym głosem złocista kotka.
- Nazywam się Ryjówcze Oko. Byłam uczennicą Jagodowego Serca, medyczki Klanu Słońca. - wyjaśniła.
- Gdzie ja jestem? - Głos Pszczelego Zachodu nadal lekko drżał. - Dlaczego tu jest tak ciemno?
- Bo nie jesteś już w Klanie Gwiazdy. - wymruczała z rozbawieniem Ryjówcze Oko.
- Dlaczego? Co takiego zrobiłam?
- Nic nie zrobiłaś, moja droga. Po prostu zostaniesz ukarana za samodzielne nadanie sobie imienia wojowniczki. - Brązowa kotka patrzyła na nią z powagą.
- Ukarana? - powtórzyła Pszczeli Zachód. - W jaki sposób?
- Od dziś będziesz obciążona nadmiarem przepowiedni, lecz nie będziesz mogła ich nikomu zesłać. - Ryjówcze Oko uśmiechnęła się chytrze.
Pszczeli Zachód poczuła, jak łapy się pod nią uginają. Poczuła w oczach zbierające się łzy przez przeszywający ją ból. Nie mogła się ruszyć, mimo iż bardzo by chciała. Ryjówcze Oko nadal się uśmiechała, ale powoli znikała.
- Powodzenia! - miauknęła z rozbaiwniem, po czym już całkiem zniknęła, zostawiając pręgowaną kotkę samą w czarnej pustce.
Nagle otworzyła oczy. Całe szczęście, to był tylko koszmar. Pszczeli Zachód wstała i poszła do Gwiezdnego Strumienia, w którym koty Klanu Gwiazdy dostawały przepowiednie, które później zsyłały żyjącym kotom. Złocista kotka weszła do strumienia, zamknęła oczy i wysłuchała tego, co ma powiedzieć któremuś z kotów Klanu Słońca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro