Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🔥🌐ROZDZIAŁ 6🌊☁

Leżałem na łóżku, słuchając muzyki na słuchawkach i grając w gry na telefonie. Miałem tylko jedno zadanie z historii, które szybko odrobiłem i w sumie nie zostało mi nic, jak tylko umyć się i iść spać.

Przez duden muzyki w uszach, uchwyciłem dźwięk pukania do drzwi. Zdziwiony, wyłączyłem muzykę i wyjąłem słuchawki.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Thomasa.

- Hej. - powiedziałem niepewnie.

- Nudzi mi się. Robisz coś? - spytał jak zawsze wesoło.

- W sumie też się nudzę. - wyznałem.

- Ekstra! - ucieszył się i przecisnął obok mnie, wchodząc do środka.

- A nie jesteś u Dylana? - zapytałem, gdy blondyn rozłożył się na łóżku jakby był u siebie.

- Wolę nie siedzieć z nim w jednym pomieszczeniu, gdy uczy się panowania nad swoim żywiołem. Jestem za ładny by mieć spaloną twarz. - stwierdził.

Uśmiechnąłem się lekko, bo myślałem już, że może blondyn pokłócił się ze swoim chłopakiem, no ale jednak byli sobie przeznaczeni, więc w sumie to moje podejrzenia były bez sensu.

Zająłem miejsce obok blondyna, ale usiadłem po turecku, zamiast rozkładać się na pół łóżka jak on.

- Mów lepiej jak tam randka, bo ciekawość mnie zrżera. - zachichotał Thomas.

- Jaka randka? - nie bardzo zrozumiałem o co mu chodzi.

- No z Will'em. - wyjaśnił.

- Byliśmy tylko na mieście. Skąd ten pomysł, że mieliśmy randkę? - zaśmiałem się, czując, że jak blondyn powie coś jeszcze, to ze śmiechu spadne z łóżka.

- Pomyśl tylko, macie pasujące do siebie znaki i na dodatek dziwnym zbiegiem okoliczności polubiliście się od razu na starcie. - stwierdził.

- Obydwoje wolimy dziewczyny. - pokręciłem głową z niedowierzaniem na to co mówi Thomas.

- A to akurat nic nie znaczy. Ze mną nie było problemu, bo już wcześniej stwierdziłem, że jestem bi, ale gorzej było z Dylanem. Siedział przez tydzień zamknięty w pokoju, gdy zobaczył moje imię na swoim nadgarstku. Musiał to przetrawić, ale profesor Clint mu pomogła, wyjaśniając, że nie ważne jak będzie się starał odsunąć ode mnie, to i tak przeznaczenie zrobi swoje. To jest tak jakby nieuniknione. Zresztą nigdy nie byłby szczęśliwyszy niż ze mną i ja z nim. Więc jeśli trafi ci się męskie imię, pogódź się z tym jak najszybciej, bo tak tylko stracisz cenne chwile z tą drugą osobą i tu nie chodzi o nie wiadomo co. Ja z Dylanem zaczęliśmy od przyjaźni i jeśli mam być szczery, to jeszcze z nikim nie rozmawiało mi się lepiej niż z nim. Stał się moim najlepszym, najdroższym, najukochańszym przyjacielem. A potem to już z górki. - wzruszył ramionami.

Przez chwile analizowałem jego słowa, zaciekawiony historią blondyna. Widziałem Dylana tylko raz, ale i tak nigdy bym nie przypuszczał, że nie mógł się z początku pogodzić, że jego drugą połówką jest chłopak.

- Po prostu dogadujesz się aż za dobrze z Will'em i dlatego uważam, że to on jest ci przeznaczony. - dodał.

- To tylko przyjaciel. Daj spokój. Mojej drugiej połówki pewnie nawet tutaj nie ma. Może być wszędzie, choćby w Europie. - oznajmiłem.

- To jak wyjaśnisz siłę swoich mocy? - spytał z założonymi rękoma.

- Nie rozumiem. - powiedziałem powoli.

- Słyszałem jak gadali o tobie na korytarzu. Naprawdę zrobiłeś dwa zadania w trzy godziny?  - spojrzał na mnie z podziwem.

- Ta. - przytaknąłem, irytując tym, że już o mnie gadają.

- Więc to świadczy tylko o tym, że twoja połówka jest blisko. Chociaż to dziwne, że aż tak napędza twój żywioł. Nigdy tak nie było. - zamyślił się na chwilę.

Nie wiedziałem czy to moja druga połówka rzeczywiście potęguje moje moce czy z niewyjaśnionych przyczyn jestem silniejszy niż mi się zdaje, ale narazie wolałem nad tym nie myśleć. Do mnie nawet nie doszedł jeszcze fakt, że panuje nad żywiołem!

Nie poruszaliśmy z Thomasem już tego tematu. Blondyn zaciekawił się moją playlistą na telefonie i do jedenastej słuchaliśmy muzyki, wymieniając swoje ulubione piosenki. Mimo tego, że wesołość chłopaka czasami była nie do zniesienia, darzyłem go sympatią.

* * * 

Przez wieczorne odwiedziny blondyna, nie zdążyłem się umyć, więc postanowiłem zrobić to rano. Wstałem pół godziny wcześniej i udałem się do łazienki. Odkręciłem wodę w prysznicu. Zacząłem zdejmować z siebie ciuchy, ale w połowie znieruchomiałem, czując lekkie mrowienie w palcach u rąk.

- Tylko nie znowu. - jęknąłem niezadowolony.

Odwróciłem się tyłem do prysznica, drapiąc się po rękach, chcąc pozbyć się tego uczucia. Ustałem spokojnie, gdy nagle mrowienie przybrało na sile. Przyglądałem się swoim dłoniom do czasu, aż usłyszałem cichy chlupot wody za plecami.
Odwróciłem się powoli i moja twarz spotkała się tylko parę centymetrów od wielkiej ściany z wody.

Spanikowałem, tracąc kontrolę nad czymkolwiek co teraz działo się we mnie i przede mną. Mrowienie ustało, a wraz z nim wielka fala wody rozlała się po całej łazience, przewracając jednocześnie mnie na podłogę. Przemoczony, zszokowany, tylko w bokserkach oraz koszulce, leżałem przez chwilę, nie mogąc się otrząsnąć z tego co tu się stało.

Podniosłem się do siadu, postanawiając coś sprawdzić. Wyciągnąłem rękę w stronę mokrej podłogi i zacząłem uspokajać emocje. Poczułem delikatne pieczenie opuszków palców. Oczarowany patrzyłem jak pojedyńcze kropelki wody unoszą się do góry, zaprzeczając wszelkim prawom fizyki.

Uświadomiłem sobie, że ziemia to nie mój jedyny żywioł w momencie, gdy usłyszałem jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Szybko przestałem skupiać się nad kropelkami, które teraz spadły z powrotem na podłogę.

Drzwi od łazienki otworzyły się i zobaczyłem osobę, której w życiu bym się tutaj nie spodziewał.

- Hej, przysłał mnie Harr...A tu co się do cholery stało? - zielonooki rozejrzał się ze zdziwieniem po łazience.

- B-brałem pry-prysznic. - wyjaśniłem, samemu dziwiąc się czemu przy tym diable aż tak się jąkam.

- To niezły prysznic. Słuchaj, Harrison cię do siebie wzywa, więc radzę ci szybciej brać ten prysznic w ciuchach na podłodze. - oznajmił.

Zauważyłem, że jego prawy kącik ust lekko drgnął w górę i o dziwo zadrżałem nieznacznie na ten gest, a może było to po prostu spowodowane tym, że jestem przemoczony.

- Okej. - wyszeptałem cicho, zawstydzony tym, że przez tą cholerną wodę, zrobiłem z siebie debila.

Wstałem, przytrzymując się zlewu aby się nie wywalić ponownie.

- A tak na serio, to co się tu stało? - spytał Nate, opierając się ramieniem o ścianę.

- Mały wypadek. - wyjaśniłem, modląc się aby ten znielubiony przeze mnie chłopak już sobie poszedł.

- Wiesz, jeśli potrzebujesz instrukcji przy braniu prysznica, to mogę pomóc, ale najpierw musisz się rozebrać. - powiedział, a ja spojrzałem na niego z szokiem.

Napotkałem jego zielone tęczówki i chyba pierwszy raz w życiu (aż tak) zarumieniłem się przez chłopaka.

- Poradzę s-sobie. - wyksztusiłem, szybko spuszczając wzrok na mokrą podłogę.

- Pewnie. - odparł z sarkazmem, po czym opuścił łazienkę.

Odetchnąłem z ulgą, gdy usłyszałem trzaśnięcie drzwi od pokoju.

Rozejrzałem się po łazience, wiedząc ile sprzątania mnie teraz czeka, a jeszcze muszę iść do Harrisona.

I może byłem niespełna rozumu, ale zamiast martwić się tym, czemu władam także żywiołem wody, myślałem tylko o pięknych, zielonych oczach.

🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro