eighth promise
Obiecałeś mi, że nigdy nie zabraknie nam wspomnień.
Rozkładam się wygodnie na hotelowym łóżku i biorę na kolana miskę z truskawkami, które kupił dziś Harry.
- Ładnie tu, co? - pyta, otwierając drzwi od balkonu i zaciągając się świeżym powietrzem.
- Jest pięknie - uśmiecham się i rzucam mu jedną z truskawek w plecy.
- Ej! Nie marnuj jedzenia - oboje wybuchamy śmiechem i wystawiamy sobie języki.
Harry podnosi z podłogi owoc, dmucha na niego i zjada, a następnie wskakuje na łóżko obok mnie.
- Pamiętam jak byliśmy tu dwa lata temu, pamiętasz? - pytam i układam głowę na jego torsie, okrytym jedynie cienką, białą koszulką.
- Pamiętam - przytakuje i głaszcze moje włosy - Było chyba cieplej niż teraz.
- Mhm - kiwam głową.
Wkładam do ust kolejną truskawkę i przypominam sobie nasze ostatnie wakacje.
- Hej, a pamiętasz jak rok temu wybraliśmy się na Kretę? Spaliłeś się wtedy okropnie i przez dwa dni nie mogłeś się położyć na plecach - śmieję się, a Harry do mnie dołącza.
- Tak, te wakacje były niezapomniane. Ty też się spaliłaś, ale tylko na twarzy - przypomina mi, a ja się czerwienię.
Wyglądałam wtedy jak burak i z pewnością nie chcę przeżyć tego drugi raz.
- Pamiętam jak przedstawiłeś mnie swojej rodzinie. Twoja siostra myślała, że mam 25 lat i jestem lesbijką. Sama nie wiem czemu - wzruszam ramionami, a Harry chichocze.
- Wyglądałaś na 25-letnią lesbijkę.
- Wcale nie - bronię się i uderzam go w ramię - Na lesbijkę może i tak, ale na 25latkę na pewno nie!
- Z pewnością nie wyglądałaś na 17, słońce.
Fukam pod nosem i lekko się uśmiecham.
- A jak Ty poznałaś mnie ze swoją mamą? - pyta i wybucha śmiechem.
- Oh, wybacz, że tak wyszło!
- Naprawdę musieliśmy iść do niej w piżamie i tych Twoich kapciach-słoniach? - unosi brew, a ja kiwam głową.
- Mamy tyle wspomnień, Harry - mówię i szeroko się uśmiecham - Musimy coś jeszcze odwalić, żeby na starość mieć co wspominać. Nie chciałabym siedzieć z Tobą na bujanym fotelu w niezręcznej ciszy, gdy będziemy za starzy na Twoje nieśmieszne kawały, dlatego wspomnienia są najlepsze.
- Oh, słońce. Obiecuję, że nigdy nie zabraknie nam wspomnień - mówi i całuje mnie w głowę.
Obietnicy dotrzymałeś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro