40
---Rose---
Obudziłam się w siedzibie, myśląc dlaczego tu jestem, 5 minut intensywnego myślenia nie poszło na marne i przypomniałam sobie telefon od Will, że stan naszego przyjaciela się pogorszył. Poszłam się szybko ubrać wybrałam zwykłe dresy i jakąś bluzę, następnie zeszłam na dół do kuchni gdzie zastałam resztę domowników, nie siląc się nawet na przywitanie powiedziałam:
-Co z Patrickiem?
-Jego stan nie należy do dobrych, ale wyjdzie z tego nie martw się - no ciekawe jak mam się nie martwić
-Nie wiem dlaczego, ale mam złe przeczucia co do tego
-Twoje przypuszczenia zazwyczaj się sprawdzają, ale nie mamy pewności że teraz również tak będzie, więc na razie się nie martw, Patrick jest silny i wyjdzie z tego.
-Miejmy nadzieje, można do niego wejść?
-Tak, ale nie siedź tam długo
Ja nie słuchając, wyszłam szybkim krokiem i ruszyłam w stronę szpitalnej części, weszłam do sali i usiadłam na krześle obok łóżka Patricka. Był strasznie blady oraz wydawał się taki bez życia. Chwyciłam go za rękę i zaczęłam do niego mówić, podobno luzie w śpiączce nas słyszą.
-To wszystko moja wina, gdybym to przewidziała to nic by się nie stało, a ty nie leżałbyś tu bez życia tylko siedział w salonie i śmiał się z nami. Wszyscy się o ciebie martwimy, twój stan się pogorszył jednak my dalej widzimy nadzieję na to że wszystko wróci do normy, że jeszcze będziesz się z nami śmiał. Za niedługo są urodziny Willa, chcieliśmy mu zrobić niespodziankę, jednak bez ciebie to nie będzie to samo - głos mi się załamał, lecz pomimo tego mówiłam dalej - Musisz wyzdrowieć, chcieliśmy kupić mu wymarzone auto, ty miałeś przygotować mu zajebiste śniadanie, ja miałam go zająć przez te kilka godzin, Nick miał przygotować imprezę, a Mike zaprosić gości. - miałam mówić dalej, ale usłyszałam pukanie do drzwi, a potem głos:
-Musisz coś zjeść Rose, siedziałaś tu ponad 10 godzin
-Nie zauważyłam jak szybko płynął czas, posiedzę tu jeszcze, ale za niedługo wyjdę dobrze?
-Dobrze, ale dotrzymaj danego słowa
-Muszę już iść Patrick, ale przyjdę jutro cię odwiedzić.
Mówiąc to wyszłam i skierowałam się do kuchni zrobić sobie jakąś tam kanapkę, siedziałam i jadłam je w milczeniu, aż usłyszałam śmiechy z salonu, zdenerwowałam się więc poszłam tam i powiedziałam to co myślę:
-ZAMKNĄĆ RYJE, JEDEN Z CZŁONKÓW NASZEGO GANGU, KTÓRY JEST MOIM PRZYJACIELEM WALCZY O ŻYCIE, A WY TU SIEDZICIE I SIĘ ŚMIEJECIE! POWINNIŚCIE SIEDZIEĆ CICHO I MODLIĆ SIĘ BY WYZDROWIAŁ, A NIE - przerwano mi
-O co się tak spinasz?
-O CO JA SIĘ SPINAM, WYSTĄP ! - wystąpił natychmiast
- CZY TY WIESZ Z KIM ROZMAWIASZ?
-Z członkinią gangu, jesteś tu od niedana to widać, więc lepiej się nie wychylaj bo inaczej może ci się stać
- Powtórzę czy ty wiesz z kim rozmawiasz?
-Wiem doskonale
-Skoro tak to wypierdalaj mi z oczu zanim oberwiesz
-A co ty mi możesz zrobić?
-Mogę cię torturować na wiele bolesnych sposobów
Walnęłam go w twarz i wróciłam do mojego jedzonka, następnie postanowiłam zacząć się zbierać do domu, po drodze oczywiście musiałam wstąpić do sklepu, po jakieś tam słodycze. Wróciłam do domu i pierwsze co zobaczyłam to Luka z masą pytań:
-Czemu cię nie było w domu?
-Byłam w siedziebie
-Wiem, ale z jakiego powodu?
-Stan Patricka się pogorszył okej?
-Ja nie chciałem, żeby tak to zabrzmiało, po prostu się o ciebie marwiłem
-Nie masz powodów by się martwić
-To że nie było cię w domu prawie 2 dni, to chyba dosyć rozsądny powód - na końcu się zaśmiał
-Ha ha bardzo śmieszne, nie chcę być nie miła, ale skończmy tę rozmowę
-Jane, co masz zamiar teraz robić?
-Mam położyć się do mojej największej miłości
-Miło mi że tak o mnie mówisz
-Nie o ciebie mi chodziło - teraz ja się zaśmiałam
-A o kogo?
-O moje łóżeczko, ale wracając mam zamiar obejrzeć jakiś film, przyłączysz się?
-Jasne
Oglądaliśmy piłę 3 i 4 (mi bardziej podobała się 4, ale Lukowi 3, widać że się zna), potem ja byłam zmęczona, więc postanowiliśmy skończyć oglądanie i pójść spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro