Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Perfekcyjne małżeństwo. Jeneva Rose

Recenzję książki „Perfekcyjne małżeństwo” autorstwa Jenevy Rose przygotowała dla nas Vivienne_Clairette ❤️

Czasami lubię przeczytać kiepską książkę, bo zawsze jest szansa, że będę się przy niej dobrze bawić. Wiadomo, że z ambitnymi pozycjami różnie to pod tym względem bywa, więc łapię, co jest. A pozycja, o której będę dziś mówić, zalicza się właśnie do grona tych kiepskich, mimo że została mi polecona. Całe szczęście jednak o gustach się nie dyskutuje, a z każdej lektury można coś wynieść, bo dzięki temu nie mam poczucia zmarnowanego czasu.

„Perfekcyjne małżeństwo” Jenevy Rose to według okładki bestsellerowy thriller psychologiczny z zaskakującym zakończeniem. Według mnie z kolei to przewrotna powieść komediowa, może nawet satyra! o wyjątkowo nieudolnym pisarzu, Adamie Morganie, i zabójstwie, w które został uwikłany.

Zacznijmy może od prologu — w końcu to zaledwie parę zdań, a jednak skrywających w sobie całą kwintesencję historii. To właściwie dość jednoznaczny i pikantny opis kobiety, jak się później dowiadujemy — kochanki Adama. Po krótkim opisie z kolei następuje pytanie: czy mężczyzna mógłby ją zabić?

Jak można się zatem domyślić, cała historia będzie kręcić się wokół śledztwa, procesu sądowego i portretu psychologicznego domniemanego zabójcy. Żeby jednak było ciekawiej, obrońcą Adama będzie nikt inny jak jego żona, znana i ceniona prawniczka. Wyobrażacie to sobie? Macie męża, poświęcacie niemal każdą chwilę na to, żeby pracować i zarabiać na jego potrzeby (niejednokrotnie zupełnie wymyślone i przesadzone), bo jego kariera pisarska wisi na włosku i nie przynosi żadnych dochodów, robicie wszystko, żeby żyło Wam się jak najlepiej, a potem dowiadujecie się, że przez cały ten czas ten sam mąż Was zdradzał. Oto sytuacja Sarah. Pomyślcie więc, co musiało dziać się w jej głowie, gdy podjęła decyzję, że mimo wszystko oczyści dobre imię Adama.

Czy polubiłam któreś z bohaterów? Szczerze mówiąc wszyscy wypadali szemranie i trudno było chociażby obdarzyć ich zaufaniem, nie wspominając już o sympatii. Adam niejednokrotnie zachowywał się, jakby postradał zmysły, jego matka została przejaskrawiona w swojej kreacji, a Sarah… tak naprawdę nie istniała, mimo że połowa rozdziałów była prowadzona z jej perspektywy. Autorce nie udało uchwycić się człowieczeństwa, w zamian za to wrzuciła do historii karykatury postaci, które odegrały swoje role we wcześniej zaplanowanym spektaklu.

Pod względem narracji niestety nie było lepiej. Absolutnie zapomniano o tym, że warto dopasować ją do sytuacji, szczególnie że książkę napisano w narracji pierwszoosobowej. Przez to niedopatrzenie spotykamy Adama, który zaraz po odzyskaniu przytomności w szpitalu, po drastycznej bójce, próbuje ustalić, gdzie w ogóle się znajduje, a mimo to składa tak rozbudowane i kwieciste zdania, że niejeden językoznawca mógłby mu pozazdrościć! A potem ten sam Adam dokłada do tego kolokwializmy zupełnie niepasujące do reszty wypowiedzi. I wcale nie jest to spowodowane tym, że jest pisarzem, bo w normalnych sytuacjach wypowiada się z użyciem przeciętnego słownictwa.

Jedynym plusem przychodzącym mi na myśl jest tutaj długość rozdziałów, bo chyba żaden z nich nie miał więcej niż dziesięć stron, przez co czytanie szło naprawdę sprawnie i szybko. Nie można liczyć na fabułę, ani zawiłe zwroty akcji, bo ta książka była tak samo zła i niestabilna jak relacja Adama i Sarah — a przysięgam, że to najgorszy związek, jaki kiedykolwiek spotkałam. To tragicznie wykreowane postacie z paskudnym kodeksem postępowania i brakiem realnego zakotwiczenia w rzeczywistości. Brakowało im motywacji, brakowało też jakichkolwiek emocji. To suchy, wyprany z wszelkich walorów emocjonalnych tekst trącący marzeniami nastolatki, bo nie zabrakło w nim miejsca na budowanie sylwetki Sarah jako bogatej prawniczki otoczonej splendorem zapewnionym jej przez sławę i renomę. Mam wrażenie, że autorka naoglądała się serialu W garniturach i próbowała odwzorować prawniczy światek razem ze wszelkimi zawiłościami akcji, ale niestety poniosła sromotną porażkę. Nikomu tej książki nie zarekomenduję. Niech łańcuszek poleceń zakończy się na mnie i nie rozciąga dalej, bo to pozbawiona i logiki i przede wszystkim smaku pozycja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro