Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

L'art de la mort. Agnieszka Wrzesińska

Recenzję książki „L'art de la mort” autorstwa Agnieszki Wrzesińskiej przygotowała dla nas Vivienne_Clairette ❤️

L’art de la mort to francuskojęzyczna powieść kryminalna Agnieszki Wrzesińskiej. Choć jest przeznaczona głównie do nauki języka, dziś skupię się na jej wartości fabularnej i merytorycznej.

Akcja jest nieskomplikowana, bez większych zawiłości. Autorka tak naprawdę od początku do końca narzuca nam swój sposób myślenia i choć jako czytelnicy staramy się przed nim wzbraniać, nie jesteśmy w stanie od niego uciec. Przez cały czas tak naprawdę staramy się ustalić, kto mógł odpowiadać za śmierć zamożnego kolekcjonera sztuki. I choć narracja nieco zbyt mocno naciska na to, że winna jest jego żona, ostatecznie można uznać ją za całkiem przyjemną.

Świat wykreowany przez Agnieszkę Wrzesińską, przedstawienie bulwaru La Corniche i klimat, jaki w nim panuje, są naprawdę godne podziwu. Z tekstu, co dziwne, bije lekkość, przez co niezwykle płynnie się go czytało, nawet jeśli była to pierwsza pozycja po francusku, po jaką w ogóle kiedykolwiek sięgnęłam. Opisy w niej okazały się niezwykle nastrojowe, bardzo skrzętnie dopasowane do miejsca akcji i nieprzesadzone. Nawet na chwilę mnie nie znudziły — od słowa do słowa czytałam je z zaintrygowaniem, a to, że nie zgadzałam się z głównym detektywem prowadzącym śledztwo, jedynie bardziej zachęcało mnie do odkrywania dalszych fragmentów historii.

Wszelkie motywy w L’art de la mort idealnie pasują do takiej… stereotypowej Francji. Jak sam tytuł wskazuje, historia mówi o sztuce śmierci, a wszystko dlatego, że niemal każdy z bohaterów jest mniej lub bardziej związany ze sztuką samą w sobie. I właśnie dlatego postacie są na tyle nieprzewidywalne i czasem wręcz uznawane za niepoczytalne — bo stereotyp o tym, że artyści mają nie po kolei w głowie, również jest w treści żywy i obecny. Stawia to książkę w niezbyt dobrym świetle, ale nie ona jedna utrwala te przekonania, więc nie ma sensu zbyt długo się nad tym zastanawiać. Wystarczy odnotować, że jest przesycona artyzmem, ale też zawiścią i gorzkością niepowodzeń, co ostatecznie czyni ją bogatą pod względem emocjonalnym.

Jeśli chodzi o tempo akcji i jej zwroty, tutaj radzę z marszu obniżyć oczekiwania. Nie jest to dobrze zdynamizowana i zaskakująca historia. Właściwie w pierwszych fazach nieco zbyt mocno się ciągnie, a później nagle jakby znikąd przedstawia nam się oskarżonego. Nie zdążymy się jeszcze do tego przyzwyczaić, a wszystko diametralnie się zmienia, a potem urywa. Nie znamy ostatecznej wersji wydarzeń, wiemy natomiast, że sprawa została zakończona, bo tyle wynika z rozdziałów poświęconych detektywom i ich życiu po rozwiązaniu zagadki. Nieodpowiednio dobrane tempo znacznie obniża przyjemność z lektury i nie pozwala w pełni się nią cieszyć. Pozostawia wręcz niesmak, bo przecież nie od dziś oczekujemy od zakończeń jakiegoś domknięcia, które nie tylko zaspokoi ciekawość, ale też pozostawi nas usatysfakcjonowanych i pod wpływem jakichś emocji, niezależnie od tego, czy pozytywnych, czy też negatywnych.

Podejście autorki do bohaterów też nie okazało się zbyt dobre i propisarskie. Gdybym zrobiła to samo, co ona i następnie dała tekst do recenzji jakiemukolwiek znajomemu, który też zajmuje się pisaniem, zostałabym skrytykowana za to, że wprowadzam postać dla samego wprowadzenia jej, bez żadnego osadzenia w historii, czy rzeczywistości. Bo w L’art de la mort w istocie pojawiła się dziewczyna, na którą w pewnym momencie co najmniej kilka osób zrzuciło swoje podejrzenia. Ale nikt nie próbował jej namierzyć, nikt nie wytłumaczył nam, kim była, ani nawet czynnie nie wprowadził jej do akcji. Po prostu wszystko do niej prowadziło, a mimo to nawet na chwilę nie zaistniała bardziej niż z imienia. W pewnym momencie już całkowicie o niej zapomniano, choć nowych tropów nie było. Ale to nie jedyny przypadek, bo kiedy autorka przechodziła do kolejnego wątku, porzucała niektórych bohaterów jak niechciane lalki i zaczynała bawić się nowymi.

Mimo wszystkich niuansów i zarzutów, które zauważyłam (patrząc na tę książkę z perspektywy pisarki), uważam, że to przyjemny, lekki w odbiorze kryminał i warto poświęcić mu choćby krótką chwilę. To właściwie nawet całkiem dobry wybór na początek drogi z francuskim (choć poziom języka oszacowano w nim na A2-B1), bo umieszczony na marginesach słowniczek dużo daje (nawet jeśli niektórych, tak jak mnie, bardziej rozprasza) i zdecydowanie wystarczy do zrozumienia całości z kontekstu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro