Gołąb i wąż (trylogia)
Recenzji trylogii Gołębia i węża autorstwa Shelby Mahurin podjęła się Vivienne_Clairette!
Trylogia Gołąb i wąż to niezwykle różnorodna seria książek z gatunku fantasy. To również pisarski debiut Shelby Mahurin i jedyny jej dotychczasowy dorobek. Mówię dotychczasowy, ponieważ na ten rok autorka zapowiedziała już cykl The Scarlet Veil.
Historia opiera się tak naprawdę na dwóch filarach, które spaja ze sobą postać Louise LeBlanc. O dziewczynie wiemy na początku jedynie tyle, że ktoś czyha na jej życie i zamierza poświęcić je w imię większej sprawy. Poznajemy Lou jako szalenie sprytną i zwinną intrygantkę, która wyparła się swojej natury i jako czarownica zaszyła się w mieście pilnie strzeżonym przez chausserów. Ci z kolei zostali wyszkoleni, żeby niszczyć wszelką magię. Nie muszę zatem wspominać, że wpadła właściwie jak śliwka w kompot.
Sylwetka Lou przewija się zarówno w kontekście wojny prowadzonej z nieznanym wrogiem, jak i pod postacią romantycznej relacji pomiędzy... czarownicą i łowcą czarownic. I muszę przyznać, że to był naprawdę świetny chwyt marketingowy ze strony autorki. Coś takiego zawsze się sprzeda, szczególnie jeśli jest dobrze napisane. A co najlepsze, wspomniany związek wywiązał się znienacka, zupełnie przez przypadek i jedynie w celu uniknięcia skandalu. W dalszych tomach okaże się także jednym wielkim kłamstwem i wyrachowanym działaniem (choć — muszę przyznać — nie do końca to do mnie przemawia).
Każda z części ma zupełnie inny klimat i stylistykę. Niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że gdyby książki zostały sprzedane jako odrębne indywidua, wyszłoby im to na dobre. Bo każda z nich jest odmienna, zupełnie niepasująca do pozostałych, odbiegająca od normy. Z tym jednak bardzo łatwo jest przesadzić i tak właśnie się stało i tutaj — różnice są zbyt znaczące, przez co całość traci na spójności i atrakcyjności. To swego rodzaju miszmasz, który ewidentnie został kontynuowany nieco na siłę. W pewnym momencie bowiem wątki zaczynały się rozlatywać, bohaterowie tracili swój charakter i stawali się na powrót jednowymiarowi, a akcja zatrzymywała się w miejscu, mimo że teoretycznie cały czas się coś działo.
Jestem więcej niż pewna, że Mahurin zapomniała, jakie były założenia pierwszego tomu, ponieważ na przestrzeni historii całkowicie je zatraciła. Z mieszczańskiego fantasy o polowaniu na czarownice i ukrywaniu się wśród największych wrogów okraszonego solidną dawką humoru i ironii, a także francuskich smaczków, Gołąb i wąż przekształcił się w kompletny rozgardiasz, który rozrósł się do rangi bóstw, ingerencji pozaziemskiej, przywracania umarłych do życia, dziwnych, niewyjaśnionych koneksji i mnóstwa niepotrzebnie wprowadzonych, porzuconych później wątków.
Ale niestety nie tylko na warstwę artystyczną będę narzekać. Myślę, że wiadomo już, że ze względu na ogólny chaos i brak spójności, a także ogromny spadek formy (dosłownie: im dalej, tym gorzej), będę Wam odradzać sięgnięcie po tę serię. Jeśli to jeszcze jednak zbyt niewiele, to wielką wadą jest też stan techniczny tekstu. Nie sądzę, aby była to wina autorki, a niestety zespołu, który przygotowywał książkę do dystrybucji w Polsce. Było bowiem mnóstwo błędów edytorskich. Brakujące kropki na końcach akapitów to jedynie wierzchołek góry lodowej. Na literówki da się przymknąć oko. Ale musicie wiedzieć, że niektóre rozdziały były pisane z perspektywy damskiej, a inne z męskiej. I kiedy widziałam, że w danej części narratorem jest kobieta, a 3/4 czasowników jest w formie męskoosobowej, to załamywałam ręce. To nie jest pozycja dla ludzi o słabych nerwach do takich rzeczy. Nie mówiłabym o tym, gdyby takie przeoczenia pojawiały się sporadycznie. Ale były ich dziesiątki (szczególnie w pierwszym i trzecim tomie), a to już mocno obniża komfort czytania.
Mimo że byłam bliska nazwania pierwszego tomu Gołębia i węża swoją drugą ulubioną książką, prawdopodobnie nikomu nie poleciłabym tej trylogii do przeczytania. A to przez to, że musiałabym zaznaczyć, że dla własnego zdrowia należy poprzestać na pierwszej części. Ta z kolei jest tak zakończona, że nie sposób przejść nad nią obojętnie i nie wpaść w pułapkę. Wtedy już trzeba sięgnąć do drugiej. A później pokłada się niepotrzebne nadzieje w trzeciej i uświadamia się sobie, że nie było warto.
Gołąb i wąż miał ogromny potencjał, który został jednak zmarnowany. Nie mam bladego pojęcia, czy sięgnę po przyszłe książki autorki, kiedy te w końcu ukażą się na rynku wydawniczym. Ostatecznie czuję się bowiem rozczarowana przedstawioną przez nią historią.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro