Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

To było w październiku, kiedy pierwsze liście spadły z drzew i mroźne powietrze zaczęło drażnić jej płuca, kiedy szła wzdłuż chodnika wieczorną porą. Siedemnaście lat. Rodzice ciągle powtarzali jej złote rady typu "nie wsiadaj z obcym do samochodu", "nie ufaj nieznajomym". A ona nawet nie pomyślała, że to może mieć konsekwencje. 

Pociągnęła nosem, poprawiła szalik i spojrzała na ekran telefonu, gdzie wyskoczyła wiadomość od niego.

Jackson: Jestem w drodze. Pokój 13.

Przeczytała to, po czym uśmiechnęła się pod nosem. Wreszcie miała poznać chłopaka, z którym pisała od dwóch miesięcy. Wydawało jej się, że rozumiał ją przez ekran telefonu. Zanim napisała, on znał jej humor. Często wyznawała mu sekrety, dzieliła się wiadomościami i smutkami życia prywatnego. Dała mu to, co chciał. A teraz mieli się spotkać i chciała mu oddać jeszcze więcej. 

Nie było między nimi mowy o zbliżeniu, ale oboje doskonale wiedzieli po co się spotykają. Chciała to zrobić. Czuła, że z nim może i powinna. 

Uniosła wzrok na przydrożny hotel, który wyglądał na biznes rodzinny. Nie spodziewała się cudów, przynajmniej będą mieli spokój. Jej rodzice myśleli, że ich córka znajduje się w swoim mieście z przyjaciółką, a tymczasem blondyna weszła do pokoju numer 13, w małym hotelu, gdzieś w mieście oddalonym o 50 kilometrów od domu. 

Za oknem zachodziło słońce, więc blondyna napisała do rodziców, że zostaje na noc u przyjaciółki. A tej z kolei napisała, żeby ją kryła. 

Materac ugiął się pod nią, kiedy usiadła na czystym łóżku. Pokój wyglądał na zadbany, ale wystrój pozostawiał wiele do życzenia. Zmarszczyła noc myśląc, że nie chciałaby tam zostawać więcej niż jedną noc. 

Nagle drzwi otworzyły się, a w progu stanęła zakapturzona postać. Spojrzała na wysokiego mężczyznę w czarnej bluzie, dżinsach i adidasach na nogach. Od razu go rozpoznała. Charakterystyczne, czarne włosy, ciemne oczy. To był on.

Wzięła głęboki wdech. Nie wiedzieć czemu teraz, gdy już miała go przed sobą, zaczęła się stresować. 

On przyjrzał się jej stojąc w progu, zlustrował jej ciało wzrokiem, przez co poczuła się malutka jak mysz. Po czym uśmiechnął się cwaniacko, zamknął za sobą drzwi i oparł się o nie plecami. 

- Dzień dobry - mruknął pod nosem.

Dziewczyna uśmiechnęła się do niego nieśmiało, a jej rumiane policzki nabrały jeszcze więcej koloru.

- Dobry wieczór - poprawiła go, przez co jego uśmiech się poszerzył.

Odepchnął się od drzwi i podszedł do niej sprawnie. Oparła się rękami za swoimi plecami, kiedy nachylił się nad nią. 

- Jesteś ładniejsza niż na zdjęciach - wychrypiał, przez co jej ciało przeszedł przyjemny prąd. 

Ich nosy prawie się stykały. Mogła zobaczyć jego śliczne oczy z bliska i wtedy przepadła. To był najładniejszy kolor jaki w życiu widziała. Odważyła się, sięgnęła do jego kaptura i zdjęła go z głowy chłopaka. Ten cały czas wwiercał się wzrokiem w jej oczy. 

- Dziękuję - wyszeptała, gdy jej wzrok mimowolnie zjechał na jego usta. Chłopak dostrzegł to i pochylił się, przyciskając ich usta do siebie. 

Czuła się jak w niebie. Wydawało jej się, że jest w odpowiednim miejscu i czasie, z odpowiednim facetem u boku. Założyła mu ręce na kark i pozwoliła, aby położył ją na łóżku. Nie bała się, wiedziała, że się nią zaopiekuje. 

Chociaż serce waliło jej jak młotem z nerwów. Wiedział, że to miał być jej pierwszy raz, ale nie robiła z tego niczego specjalnego. Chciała to z nim zrobić i już. Ściągnął z niej beżowy płaszczyk, który rzucił na podłogę. To samo zrobił z czarną bluzą i dopasowanymi dżinsami, kiedy pozbyła się obuwia. Wtedy zdobyła się na odwagę, żeby zdjąć mu bluzę. 

Zobaczyła wyrzeźbione ciało, przez co jej oczy zabłyszczały. Nigdy nie chciał jej wysyłać swoich zdjęć, na profilowym też zamiast twarzy, była fotografia, na której stał tyłem w dżinsowej katanie.

Kilka chwil później byli bez ubrań. W pokoju panował chłód, właściciele skąpili na ogrzewaniu. Dlatego chłopak założył na siebie koc, gdy leżał między jej nogami, patrząc w oczy dziewczyny. Ta przełknęła ślinę czując ucisk w gardle. 

- Spokojnie, jestem tu - uśmiechnął się do niej. Zawsze, gdy to robił, miał w oczach iskierki. był pewny siebie, zawadiacki, cwaniak bez skrupułów. 

Zapewnił ją, że będzie łagodny, po czym spojrzał w dół i powoli w nią wszedł. Zacisnęła powieki i zakwiliła z bólu, który nie mijał tak, jak na filmach. Jednak chciała się poświęcić, aby jemu było dobrze. Żeby zapamiętał to, jak coś wyjątkowego w ich relacji. W miarę ruchów zaczynała zapominać o bólu, który trwał, jednak odchodził w tło, a na pierwszy plan weszła przyjemność. 

Podrapała mu plecy, gdy całowali się w szaleńczym uścisku. Kochali się tak, jakby to miał być ich pierwszy i ostatni raz. Naiwna dziewczyna patrzyła na niego z uwielbieniem, gdy dochodził, a sama nie miała żalu, wiedziała, że i tak nie skończyłaby za pierwszym razem. Potem zasnęła w jego ramionach, ufając mu, jak nikomu innemu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro