Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eighty- Seven.

Celeste

Wbiegłam na izbę przyjęć. To już drugi raz w ciągu zaledwie kilku tygodni, kiedy jestem w szpitalu. Wiem również, że nienawidzę tego miejsca.

Dopadłam do recepcji, gdzie siedziała kobieta.

- Ktoś do mnie dzwonił ze szpitala w sprawie wypadku Spencera White- drżał mi głos.

Spojrzałam na wizytówkę przy piersi kobiety.

"Mara Souer"

To ta kobieta się ze mną skontaktowała.

- Celeste Daye?- potwierdziłam ruchem głowy- Za chwilkę zadzwonię do lekarza dyżurnego, a wtedy on opowie ci o wszystkim.

Niespełna pięć minut później pojawił się siwy mężczyzna po pięćdziesiątce. Przedstawił nam się jako Brandon Hazel i spisał moje dane i dokładniejsze mojego wujka.

- Co z nim?

- Ma poważnie uszkodzone lewe płuco. Ponadto złamaną kość udową i łokciową, siniaki, wstrząs mózgu i kilka stłuczeń. Przyznam, że facet miał szczęście. Mało kto wychodzi z takiego wypadku cało, a co dopiero w takim stanie.

- Wyjdzie z tego, prawda?

- Prawdopodobnie tak, ale najbliższa doba przesądzi o wszystkim. Na razie śpi i odpoczywa. Kiedy go tu przywieziono, był w chwilowej śpiączce. Cud, że się wybudził.

- Gdzie on teraz jest? Mogę do niego zajrzeć?- ścisnęłam dłoń Willa.

Mimo protestów on i Simons weszli ze mną. Simons stał z boku i rozmawiał przez telefon, natomiast mój chłopak, stał obok i wspierał mnie w każdej sekundzie.

- To nie najlepszy pomysł. Wróć rano. Potrzebowałem twojego podpisu, który zezwalałby na leczenie pana White.

Will objął mnie delikatnie.

- Dziękuje- mruknęłam i odeszłam w przeciwnym kierunku w którym doktor. Za nic na świecie nie zostawię go samego. Nie teraz.

Chciałam odesłać chłopaków do domu, a sama czekać do rana, aż będziemy mogli się zobaczyć.

Usiadłam na krzesełku.

- Przykro mi- zatrzymał mnie głos Dr. Hazela. Spojrzałam na niego nie rozumiejąc- Przykro mi ale kobieta, która z nim podróżowała, nie żyje.

Kobieta? Nikt nie wspominał o żadnej kobiecie...

- Pan White jechał  w samochodzie z kobietą. Nie miała przy sobie dokumentów, ale udało nam się ustalić, że kobieta nazywa się Catalina Sorento.

Upadłabym na ziemię, gdyby nie silne ramiona chłopaka.

Przecież to...niemożliwe.

Nie!

- Przepraszam, ta kobieta jest...?- zaczął.

Znałam to nazwisko doskonale, mimo iż nie było jak moje.

Łzy kapały na podłogę. Czułam się podle. Może nie miałyśmy ze sobą najlepszych kontaktów i nie byliśmy jak inne rodziny, ale...

- To moja matka- powiedziałam półprzytomnie.

Doszło do mnie coś jeszcze. Moja mama zmieniła nazwisko. Przyjęła nazwisko Chrisa.

Oni...się pobrali.

Zemdlałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #wattys2016