Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ 2 } rozdział 20

Loki's P.O.V

Wkroczyłem dumnie do sali, gdzie miejsce miał uroczysty obiad. Szybko się zorientowałem, że alkohol pojawił się już na stole, a świadczył o tym mój głośno rozmawiający brat, który wtedy męczył naszego Asgardzkiego skarbnika. Odsunąłem krzesło, na którym zaraz potem zasiadłem wyłapując błagające o pomoc spojrzenie Virlora, czyli skarbnika. Uśmiechnąłem się złośliwie biorąc lampke wypełnioną czerwoną cieczą w dłoń. Przystawiłem szkło do ust i lekko przechyliłem, dzięki czemu poczułem cierpki smak ognistego wina. Jedyny alkohol, który czasem wieczorami popijamy z żoną. Cóż, zwykłe, Asgardzkie alkohole nie słyną ze swojego smaku, dlatego proszę Hell o kilka butelek jej wina na zapas co jakiś czas.

- Loki.-mruknęła siedząca obok mnie królowa, a ja spojrzałem na nią z opóźnionym refleksem.- Czy z twoją małżonką wszystko w porządku?

- Tak, nie ma się czym martwić.-odparłem z przyjaznym uśmiechem, który kobieta odwzajemniła.- Ile mój brat już wypił?-zapytałem ją widząc Thora przystawiającego się do Jane, która usilnie próbuje go uspokoić.

- Za dużo moim zdaniem.-mruknęła bawiąc się swoim kieliszkiem w dłoni.

Obserwowałem go jeszcze chwilę, ale dość prędko zdecydowałem zareagować. W tym celu wstałem od stołu i nie zwracając na siebie uwagi podszedłem do krzesła mojego brata.

- Thor.-powiedziałem zakładając ręce za plecami, kiedy blondyn i jego narzeczona na mnie spojrzeli.

- Loki! Jak się bawisz bracie?-zawołał rozweselony, przez co przewróciłem oczami.

- Wcale, kiedy cię widzę.-prychnąłem.- Nie uważasz, że już wystarczy tej zabawy?-uniosłem brew.

- Ależ skąd?! Dopiero zaczynamy, nie Hell?-zwrócił się do królowej tej krainy, która rzuciła mu uśmiech pełen politowania.- No! Wyluzuj się!-szturchnął palcem mój brzuch, na co odsunąłem się od niego.

- Thor.-odezwała się brunetka.- Loki ma rację, powinniśmy już iść do pokoju.

- Do pokoju, kochanie?-uniósł sugestywnie brew, przez co parsknąłem głośno śmiechem.

Jane zaczerwieniła się rzucając mi krótkie, ale przepraszające spojrzenie.

- Chodź.-brunetka wstała z krzesła i skinęła w bok na znak, że trzeba iść.

- Z tobą zawsze.-mruknął, po czym wyzerował swój kieliszek w wstał od stołu.- Drodzy państwo.-zwrócił się do gości, którzy zwrócili na niego swoją uwagę.- Niestety muszę was opuścić, ale żona wzywa.-wymamrotał, a następnie ukłonił się i odszedł z Jane w stronę pokoi.

Policzki mnie bolały od tego szerokiego uśmiechu, ale za nic nie mogłem go powstrzymać. Usiadłem spowrotem na swoim miejscu oddając się rozmowie z Hell. Zabawa skończyła się niedługo potem, ponieważ wino się skończyło, a goście niemalże zasypiali na stole. Powoli wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, a ja i Hell zostaliśmy jeszcze chwilę wciągnięci w rozmowę przy stole.

- No ale pomyśl, to byłoby takie wspaniałe! Asgard pod władzą twoją i twojego brata no i mój Hellheim stałyby się jednością. Nie byłoby lepiej?-powiedziała podekscytowana tym pomysłem.

- Obawiam się, że taki plan miałby kilka wad.-mruknąłem z uśmiechem.

- Eh, z tobą się nie da rozmawiać o takich sprawach, bo zawsze coś znajdziesz, co pozbawi cały plan kontekstu!

- Ja tylko udoskonalam twój doskonały pomysł.

- No dobrze, więc jakie to wady?-podparła podbródek pięścią patrząc na mnie z zaciekawieniem.

- Po pierwsze, Thor w życiu się nie zgodzi na takie połączenie, a...

- Czemu?-wtraciła marszcząc brwi.

- Ponieważ jest przewrażliwiony na punkcie władzy i czasem nawet mnie nie pozwala się rządzić.-zakpiłem.- A po drugie twoja kraina to piekło, a nasza niebo. To się łączy, Hell.-upiłem ostatni łyk wina z kieliszka.

- No może masz rację.-mruknęła przywracając oczami.- Ale fajnie by było.

- No dobrze, za dużo wypiłaś.-prychnąłem śmiechem wstając od stołu.

W głowie mi nawet nie szumiało, a to dlatego, że przez całą zabawę męczyłem jeden kieliszek wina. Nie jestem fanem alkoholu, nawet tego od Hell.

- Nie prawda.-zaprzeczyła wstając, a zaraz potem zahwiała się i oparła o krzesło.- Whoa.-zaśmiała się.- Jednak trochę przesadziłam.-przyznała wyciągając do mnie dłoń, którą ująłem, aby odprowadzić kobietę do jej komnaty.

Edytor ma imieniny... BRAĆ GO!😂

Edytor: Oho😋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro