5
Wpadające przez okno promienie słońca obudziły mnie. Nie minęła nawet chwila, a już rześko podniosłam się z łóżka i ruszyłam do szafy. - Dzień dobry. - Usłyszałam za sobą głos Daniela i prawie zaszłam na zawał.- Co ty tutaj robisz?! Nie wiesz co to prywatność? - warknęłam zdenerwowana.- Wytłumacz mi. - podniósł się z fotela i podszedł do mnie. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Patrzył drwiąco w moje oczy. Odwróciłam się do niego plecami, ale on chwycił moją rękę i przyciągnął mnie do siebie - Nieładnie tak odwracać się plecami do kogoś.- Rzuciłam tą pracę, więc nie masz żadnych dowodów. - próbowałam mu się wyrwać, ale bez skutku. Jedną ręką sięgnął do kieszeni i wyjął zdjęcie.- Przezorny zawsze ubezpieczony. - posłał mi słodki uśmiech. Zesztywniałam. Na zdjęciu byłam ja. Ja w pracy. Z rolkami na nogach i uszami królika. Zabiję go i nie będzie to miła, szybka śmierć.- Nie zrobisz tego.- Jeśli będziesz grzeczna to nie. - powiedział. W końcu udało mi się wyrwać.- Wyjdź. - jak powiedziałam tak zrobił.
Byłam przerażona, nie spodziewałam się, że będzie miał zdjęcie. Nie miałaś pojęcia, kiedy je zrobił. Wykąpałam się i zaczęłam szykować do szkoły. Ten gość był porąbany, a do tego łaził za mną od Bóg wie ile czasu. Jakiś psychol. Gdy skończyłam, zeszłam na dół.
- Hej, kochanie! - przywitała mnie Twoja mama - Daniel jest taki kochany, spójrz oglądamy Twoje zdjęcia z dzieciństwa! Znieruchomiałam. Tylko nie to. Nawet moja matka gra w przeciwnej drużynie. Cudownie, tylko tego mi brakowało by każdy dostał pakiet moich zdjęć z pracy i dzieciństwa. Już widziałam jak okręt, którym płynę tonie.- Nic się nie zmieniłaś, nawet wzrost taki sam! Tylko włosy Ci urosły. Urocza. - stwierdził Daniel.
Wyrwałam im album i schowałam do torby.
- [Twoje imię], spokojnie. Tylko je oglądaliśmy, nie musisz tak się wstydzić. Każdy był kiedyś dzieciakiem. Poza tym Daniel bardzo nalegał, by je obejrzeć. Chce żebyście byli jak prawdziwe rodzeństwo. - powiedziała wniebowzięta mama.
- Super, koniec oglądania. - rzuciłam, wychodząc z domu. Po chwili dogonił mnie Daniel.
Razem z Danielem udaliśmy się do szkoły. Gdy tylko się w niej znaleźliśmy, wywołaliśmy niemałe zamieszanie. W końcu tak się lubiliśmy i przyjaźniliśmy. Wcale nie zostałam zmuszona do mieszkania w czterech ścianach wraz z tym psychopatą. Wcale tak nie było. Sama sobie zazdrościłam.- Przewodnicząca i Demon?! Kto by pomyślał!- Szczęściara, spójrzcie jak na nią patrzy! - usłyszałam piski smutnych dziewczyn. Co za żenada. Już chciałam skręcić w kierunku klasy, gdy chłopak pociągnął mnie za sobą do jakiegoś pokoju. Całej sytuacji przyglądał się Aiden. Posłałam mu błagalne spojrzenie i zrozumiał, że chłopak mnie szantażuje. Podbiegł do nas i popchnął Daniela.- Nie widzisz, że [Twoje Imię] nie jest zainteresowana Twoimi gierkami? Daj jej spokój! - Aiden był wściekły.- Spokojnie, to nie Twoja sprawa. Spadaj. - rzucił rozbawiony "Demon".- A właśnie, że moja! - stali przodem do siebie. Szykowało się na bójkę. Chłopacy patrzyli na siebie nienawistnym spojrzeniem.
- Przestańcie! - wrzasnęłam, ale żaden nie zareagował. - Chcecie się bić?! Zwariowaliście do reszty? Szkoła to nie miejsce do takich rzeczy!
Nie słuchając moich protestów, oboje wyszli przed szkołę i zaczęli okładać się pięściami.- Niewiarygodne, dwaj najprzystojniejsi chłopcy w szkole biją się o przewodniczącą! - rzuciła roztrzęsiona Megan. Kojarzyłam ją, była największą fanką Daniela. Podeszła do mnie i popchnęła mnie.- Lepiej trzymaj się z daleka od Króla! - wyglądała groźnie.- To on za mną łazi! - rzuciłam rozwścieczona.- Akurat uwierzę, że z własnej woli zainteresowałby się kimś takim jak ty! Pożałujesz. - powiedziała i poszła. Tylko tego mi brakowało. Już widziałam rozwścieczone fangirls Daniela z widłami ścigające mnie po szkole. Tymczasem pobiegłam przed szkołę. Daniel wygrywał. Wbiegłam pomiędzy nich.- Dosyć! - wrzasnęłam i przestali - Jak Ty się zachowujesz Daniel!? Jesteś najgorszą osobą, jaką poznałam. Egoistyczny, podły dupek! Podeszłam do Aidena i odeszłam wraz z nim. Daniel patrzył na nas i był skołowany. Dupek.- Nic Ci nie jest? - zagadnęłam Aidena.-Nie.- Dziękuję, że się za mną wstawiłeś, ale nie musiałeś.- Musiałem, nie będę bezczynnie stał i patrzył, jak ten drań próbuje przywłaszczyć sobie dziewczynę, w której jestem zakochany. - wyznał.Zatrzymałam się. Aiden zauważył to. Zakochany? W co on gra? Jak to... Czekajcie. Zakochany? We mnie? Aiden we mnie? Dobra, niech ten sen się skończy.- Myślę, że teraz da Ci spokój. - powiedział spokojnie.- Zakochany? - zapytałam oszołomiona. Chłopak podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.- Tak, zakochany. Byłam taka szczęśliwa. Chłopak, który mi się podoba, odwzajemnia to uczucie. Co? Chłopak, który mi się podoba? Dobra, nie będę zaprzeczać faktom. Motyle w moim brzuchu już odgrywały muzykę weselną.- Chcesz wyjść gdzieś jutro? Mam bilety na koncert. - zaproponował Aiden.- Mam... To znaczy, jasne! - ucieszyłam się.
Aiden zaprosił mnie na randkę. Mnie. Na randkę! Nie spodziewałam się tego, jak również tego że będę z tego powodu cieszyć się jak debilka. Reszta dnia w szkole minęła bardzo szybko. Wywiązałam się ze wszystkich zobowiązań w samorządzie i wróciłam do domu. Nikogo w nim nie było, zdziwiło mnie to. Zaczęłam szykować się na randkę.
***
Wyszykowana wyszłam z domu i udałam się w umówione miejsce. Od razu zobaczyłam odstawionego Aidena, ale ktoś inny przykuł moją uwagę. Stał za nim Daniela, który wrzeszczał na jakieś bezbronne dziecko. Chwilę po tym uciekło. Zdenerwowałam się i podbiegłam do niego.
- Ty draniu! Jak możesz straszyć tak małe dziecko?! Jesteś jeszcze gorszy niż myślałam! - rzuciłam zezłoszczona. Chłopak tylko spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem.- Nie mieszaj się w to! - odpowiedział zdenerwowany. Miałam chustę, którą Daniel zerwał mi z szyi - Wezmę to sobie, na znak, że jesteś moja! Odszedł, a do mnie podbiegł Aiden. Co tu się... Co to miało być? Ten gość nadaje się do psychiatryka. Może nawet z niego uciekł.- Idziemy? - zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.- Zepsuł nam randkę. - zdołowałam się. - Nieprawda, jeszcze nie wszystko stracone. - pocieszył mnie chłopak, ale ja już nie byłam w nastroju.
Udaliśmy się do klubu i zajęliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Koncert był rockowy. Zespół przypominał brzmieniem Limp Bizkit. Świetnie bawiłam się, jednak Aiden wyglądał na przybitego. Chyba to nie były jego klimaty. Zaskoczyło mnie to. W końcu to on kupił te bilety, więc byłam pewna że lubi ten zespół. No chyba, że powód był inny. Czyżby przejmował się tym, co powiedział Daniel? Czemu nie zareagował na jego bezlitosne potraktowanie tego dzieciaka? Coś mi tu nie pasuje. Nagle gitarzysta upadł na scenie i zaczął trząść się. Na scene wbiegł Daniel i kazał zadzwonić koledze na pogotowie. Fani byli zdumieni i smutni, z tego powodu.
Byłam pewna, że koncert zostanie odwołany, ale gdy Daniel z resztą zniknęli za kulisami, po chwili zespół wyszedł wraz z gitarzystą w masce. Wrócono do grania, jak gdyby nigdy nic. Nowy gitarzysta szepnął do wokalisty kilka słów i rozpoczęli grać wolną piosenkę [wstawiona wyżej].
Bardzo spodobała mi się piosenka. Była wolna, taka kojąca i niosła ze sobą przesłanie. W tej chwili nie potrafiłam wyrzucić z mojej głowy Daniela. Miałam dziwne wrażenie, że chłopak w masce patrzy tylko na mnie. Czułam jego przenikliwe spojrzenie na sobie i moje serce przyspieszyło. Nagle podniósł rękę i wskazał na mnie, nie przerywając przy tym grania, co poskutkowało wybiciem rytmu, ale niemal niezauważalnie. Wtedy olśniło mnie. Dostrzegłam moją chustę, którą chłopak miał przewiązaną na dłoni. To Daniel? Wiedziałam, że gra dla mnie. Aiden był jeszcze bardziej przybity niż wcześniej. Aczkolwiek nawet nie przejęłam się jego stanem, teraz liczył się tylko ten moment.
***
Po koncercie wyszliśmy przed klub. Aiden od początku zachowywał się podejrzanie, jednak teraz jego zachowanie zaczynało mnie martwić. Czułam się głupio, że nie zaproponowałam mu wyjścia wcześniej, podczas koncertu.- Nie wiem, czy mogę ci to powiedzieć. - zaczął Aiden.- No powiedz.- Daniel naskoczył na tego chłopaka, bo ten znęcał się nad ptakami i zastawiał na nie pułapki. Zranił się w rękę, by uratować zwierzę. - wyznał chłopak.
Zaskoczyło mnie to. Zrobiło mi się głupio, że tak naskoczyłam na Daniela. Aiden musiał być taki przybity, bo czuł wstyd za mnie. W końcu nakrzyczałam na kogoś kto działał w dobrej wierze. Może Daniel wcale nie był zły, tylko udawał?
Poszliśmy się z Aidenem do knajpy, by coś zjeść.
- Coś mówiło mi, że nie mam ci tego mówić, bo będę żałował. - przyznał się.- Właśnie za szczerość i uczciwość cię cenię. - posłałam mu ciepły uśmiech.
W moich myślach górował teraz Daniel. Jednak nie był taki, za jakiego go uważałam. Jak można się aż tak pomylić? Może pod maską wrednego bad boy'a krył się uczciwy i sympatyczny chłopak. Wiedziałam, że jestem mu winna przeprosiny. Jeju, to takie kochane z jego strony, że troszczy się o zwierzęta i o innych zresztą też. Przypomniałaś sobie jak podbiegł do gitarzysty i się nim zajmował oraz jak nie dopuścił do przerwania koncertu. Po chwili przypomniałam sobie jaki był w stosunku do mnie. Czułam się zmieszana. Z jednej strony widziałam w nim dosłownie demona, z drugiej zaś, czułego chłopaka.- Halo? - szturchnął mnie Aiden.- Hm? Przepraszam, zamyśliłam się. - zawstydziłam się.- O Danielu, tak? - z jego twarzy zszedł uśmiech. Wyglądał przerażająco.- Nie, o koncercie, bardzo mi się podobał. - okłamałam go. Widziałam jak bardzo nie lubi Daniela. Powiedzenie mi prawdy musiało go wiele kosztować.
***
Jak tylko wróciłam do domu, skierowałam się do pokoju Daniela. Lekko zapukałam i uchyliłam drzwi.- Mogę? - zapytałam.Jak tylko chłopak mnie zobaczył oniemiał. Momentalnie zbladł, jakby ducha zobaczył. - Chciałam cię przeprosić za to, jak cię potraktowałam. Nie wiedziałam, że ten chłopak krzywdził zwierzęta. - Podeszłam do niego i chwyciłam jego rękę - Trzeba to opatrzyć, poczekaj chwilę.
Poszłam po apteczkę i wróciłam do Daniela. Martwiłam się o niego. Widać było, że ze wszystkim próbował radzić sobie sam. Widocznie nigdy nikt nie dbał o niego. Większość życia musiał być skazany na siebie. Wiedziałam jak bardzo bolesna potrafi być samotność.- Zostaw. - warknął.Jednak ja kurczowo trzymałam jego rękę tak długo, aż w końcu uległ. Dokładnie ją odkaziłam i opatrzyłam. Gdy nie widziałam, chłopak schował moją chustę pod poduszkę. Chwycił mnię i pociągnął za sobą na łóżko.- Co Ty robisz? - przeraziłam się. To było niespodziewane.- Bardzo boli, zostańmy tak przez chwilę. - udawał, że kona.Zgodziłam się, nie przeczuwając nic złego i po chwili zasnęłam. Zanim całkowicie odpłynęłam, poczułam tylko jak czyjeś ramię mnie otacza i ktoś całuje mnie w czoło.
***
Dwa rozdziały jednego dnia, tak jak obiecałam! Co sądzicie? Podoba wam się?
Ps zapraszam do przeczytania:
,,Nic nie trwa wiecznie [Levi x Reader]" na moim profilu!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro