Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

▲▼ ROZDZIAŁ 3 ▼▲

△▽ APRIL ▽△

- Co robisz? - Wzdrygnęłam się, słysząc za plecami głos demona.

- Po pierwsze, nie strasz mnie tak. Po drugie, czemu cię to interesuje? - Odwróciłam się z uśmiechem.

- Jesteśmy przyjaciółmi, tak?

- Wychodzę ze znajomymi.

- Idziesz na imprezę do przyjaciółki. Żałosne.

- Znów czytasz mi w myślach. Chyba ci mówiłam, że tego nie lubię.

- Nie chciałaś mi powiedzieć, więc sam się dowiedziałem.

Prychnęłam i wróciłam do przebierania w szafie. Mam gdzieś jego złośliwe uwagi, nauczyłam się je ignorować. Do pewnego stopnia.

- Wiesz, myślałem, że nie lubisz takich rzeczy.

- Nie było cię dwa lata. Jak możesz cokolwiek wiedzieć?

- Gdybym chciał, to mógłbym. Zajęło by mi to dosłownie chwilę.

- Więc czemu tego nie zrobisz? - Spojrzałam na niego badawczo. Nie wiedział co odpowiedzieć, w końcu wywinął się najgłupszą rzeczą jaką mógł:

- Bo powiedziałaś, że nie lubisz gdy czytam ci w myślach.

- Liczysz, że uwierzę ci w to, że obchodzi cię czego chcę a czego nie? Pomyłka Bill, nie jestem głupia.

- Wiem o tym. Ale zbyt inteligentna też nie jesteś - uśmiechnął się złośliwie.

Lekko oburzona, gwałtownie się odwróciłam. Mam wrażenie, że on po prostu czuje tą wewnętrzną potrzebę, by mi dokuczać. A ja przecież nic do niego nie mam, niczego od niego nie oczekuję.

- Wyglądasz w tym żałośnie. - Stwierdził siedząc na łóżku i obserwując mnie niczym juror na castingu dla przyszłych modelek.

- Znalazł się, znawca.

- Mam ponad trylion lat. Coś tam wiem.

- Coś tam?

- Konkretnie to wszystko, ale kto by tam pytał. Pomóc ci?

- Jasne - powiedziałam. - Pokaż co potrafisz.

Nim się obejrzałam byłam ubrana w białą sukienkę do kolan, zrobioną z delikatnego materiału, natomiast moje włosy były upięte w lekko rozwalonego koka. Dopiero po chwili zorientowałam się, że na dolnej części sukienki widnieje prawie niewidzialny wzór w kwiatki.

- Nie wiedziałam, że tak potrafisz. Myślałam, że skupiasz się głównie na władaniu ludzkim umysłem - stwierdziłam, kręcąc się w kółko.

- Potrafię wiele rzeczy, jeszcze się o tym przekonasz - uśmiechnął się. - A teraz idziemy.

- My? Ja idę sama, bez ciebie.

- Chciałabyś April.

- Dlaczego chcesz ze mną iść?

- Lubię imprezy - wyszczerzył się, a ja patrzyłam na niego jak idiotka.

- No chodź już. Nie stój tak.

Wyglądał jak chłopak w moim wieku. Ubrany był w żółtą koszulę i zwyczajne, czarne jeansy. Nikt oprócz mnie nie ma pojęcia, że jest demonem.

△▽ TIME SKIP ▽△

Nie zdążyłam nawet wejść do środka, a zostałam zamknięta w szczelnym uścisku.

- Już myślałam, że nie przyjdziesz!

- Przyprowadziłam kogoś ze sobą, chyba się nie obrazisz co?

- Oczywiście, że nie! Im nas więcej tym weselej! - Usmiechnęła się. Nigdy nie rozumiałam jej nadmiernego optymizmu, ale za to właśnie ją uwielbiam.

- To jest Bill, mój przyjaciel. Bill, Summer. Summer, Bill.

- Cześć - posłał jej lekki uśmieszek. Zachowywał się zupełnie naturalnie.

- Zapraszam - powiedziała wpuszczając nas głębiej do domu. - Skąd ty go znasz?

- Długa historia - wymigałam się z lekkim uśmiechem na twarzy. Bardzo długa - dodałam w myślach lekko się do siebie usmiechając.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro