L*****k
Z roku na roku
To samo miejsce
Inne okoliczności
Inni ludzie
Inne uczucia
Inne powody
Inne życie
Wysztko jest inne
Gardło boli
Pentla na szyi się zaciska
Nie puszcza
A może ja nie puszczam?
Nie wiem
Cykl się powtarza
Wszystko się powtarza
Wysztko od nowa
I tak w kółko
Gdzie koniec
Czy on w ogule istnieje
Czy p******* Matrix
To mnie przyciąga
A nie powinno
Będę cierpieć
Ja to wiem
I to mnie nie powstrzymuje
Może jestem Masochistą
Ale kto nie jest
Bul czasem przynosi Szczęście
Ale za jakj koszt
P******e to życie
Dopada mni handra
Popadam w stagnacje
Może to katatonia
A nie
Przeciesz to było
I się nie skończyło
To wraca jak bumerang
Czasem nie doleci
Ale i tak ktoś go podniesie
I będzie leciał dalej
Nie ważne czy go złapiesz
On i tak do ciebie doleci
Twoja decyzja
czy wyjdziesz mu na spotkanie
Złapiesz i odzucicsz a on wróci
Lub zapisz go i schowasz
Będziesz z nim żyć w ukryciu
Czy powiesz o nim komuś
Czy spróbujesz go zniszczyć
Ale nie dasz rady
Zakceptujesz to?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro