Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

60. Stęsknieni w miłosnym splocie.


- Mmm. - odpowiedziało mu ciche mruknięcie z poduszek - Tak będzie lepiej. - rzucił beznamiętnie - Generale jeśli mógłbym prosić, byś przekazał służbie prośbę o posiłek dla Meng Yao. - spojrzał na generała, który patrzył na niego. Domyślał się co chodzi mężczyźnie po głowie, więc od razu postanowił odpowiedzieć na nie zadane mu jeszcze pytanie. - Nie Tang, wymiana łóżka gówno dała. To jedyne miejsce w którym umiem się zdrzemnąć. Kładłem się w łóżku na chwilę, dla świętego spokoju. - mruknął i przymknął oczy. Zwykle tak to wyglądało, gdy ktoś obok niego był to udawał, że kładł się do łóżka, by po kilku chwilach gapienia się w sufit wstać i położyć się na poduszkach. Na nich wcale nie sypiał lepiej, zwyczajnie udawało mu się kilka razy w ciągu doby zdrzemnąć.

Tang mimowolnie chrząknął jakby chcąc przypomnieć Mingjue, że przecież nie jest już sam w pokoju i mógłby się wyrażać. Yao jednak wciąż milczał, zamyślony nad czymś dość wyraźnie. W końcu powoli obrócił się w kierunku tej dwójki i zmęczonym wzrokiem powiódł po ich twarzach.

- Tak właśnie myślałem. - rzucił Tang po czym jego wzrok padł na Guangyao. Ten odwzajemnił to krótkie spojrzenie po czym wstał aby położyć się do łóżka. Nie był pewien czy miał odwagę cokolwiek zjeść. Nie mówiąc już o piciu herbaty.

- Czyli mam rozumieć, że mam spać sam w łóżku, bo ty masz zamiar spać na podłodze? - zapytał cichym głosem aby nie on przypadkiem dziecka.

Mingjue na słowa Tanga wzruszył jedynie ramionami, a gdy odezwał się Yao, to aż uniósł głowę, by na niego spojrzeć. Pierwszej odpowiedzi jakiej chciał udzielić, miało być ciche mruknięcie na potwierdzenie. Jednak coś w głosie Yao sprawiało, że Jue nie był pewien czy ta odpowiedź jest bezpieczna. Z jakiegoś względu zaczynało mu przypominać tą sytuację, gdy wstawił do Fangzi drugie łóżko. Ton głosu młodszego brzmiał wtedy podobnie. Sam nie do końca rozumiał czemu, ale dźwignął się z podłogi, a po chwili odłożył chłopca do kołyski.

Tang obserwował to wszystko z lekko uniesiona brwią i wstrzymując się od wszelakich komentarzy, ale to było dla niego trudne. W zasadzie po tym meldunku powinien wyjść, jednak nie mógł się powstrzymać by nie poobserwować tej dwójki przez chwilę.

Yao spojrzał badawczo na generała jakby próbował przez chwile odczytać jego myśli, ale zaraz jego wzrok szybko padł na Mingjue.

- Nie robię tego specjalnie. Od twojego odejścia nie umiem spać w łóżku. - zaczął starszy, i jak szybko zaczął tak szybko skończył, kładąc się zwyczajnie obok. Jak nikt z Qinghe nie wdawał się w dyskusję z Mingjue, tak Mingjue z jakiegoś powodu wolał nie dyskutować z partnerem. Chociaż zaczynał się zastanawiać, jak poprawnie powinien go nazywać teraz.

- Słucham?- zapytał młodszy i podniósł się wyżej aby spojrzeć na niego uważnie z góry - Nie przypominam sobie abym odszedł. A przynajmniej nie odszedłem z własnej woli. Nawet nie wiedziałem co się ze mną działo. - rzucił mając ochotę strzelić mężczyznę przez łeb, ale w tej pozycji to było dość nieosiągalne.

Tang powstrzymywał z trudem śmiech bo widział jak Mingjue reaguje na młodszego. Jeśli szło o strach przed Mingjue to on tutaj nie istniał. Odniósł wrażenie, że to raczej Mingjue boi się zajść za skórę młodszemu. Pokręcił lekko głową i chrząknął przepuszczając w drzwiach służbę razem z tacami na których było ułożone jedzenie oraz herbata.

Słysząc "słucham" młodszego, zastanawiał się czy nie będzie jednak bezpieczniej spać na podłodze.

- No może nie odszedłeś, ale zabrano cię. Chodziło mi o to, że nie umiałem spać, dalej nie umiem. - próbował się wytłumaczyć, chociaż zaczynał odnosić wrażenie, że to znowu sytuacja bez wyjścia. To nie tak, że bał się Meng Yao, zwyczajnie odczuwał dyskomfort... Kogo on oszukiwał, był większy, silniejszy, a bywały momentu takie jak ten, gdy obawiał się młodszego - Chcesz coś zjeść przed spaniem? Mogę cię zanieść, albo podać jedzenie tutaj. Chyba, że wolisz iść spać? - spytał dość potulnie, chcąc zmienić szybko temat. Cała sekta obawiała się Nie Mingjue, a ten obawiał się dużo mniejszego od siebie mężczyzny.

W odpowiedzi na jego tłumaczenia Yao wydał z siebie jedynie mruknięcie. Nie szczególnie miał ochotę już o tym wszystkim dyskutować. Może nie tak wyobrażał sobie swój powrót do Qinghe, ale nie narzekał. Przynajmniej nikt nie próbował go zabić. Westchnął cierpiętniczo i mało entuzjastycznie spojrzał na jedzenie i herbatę. Musiał przyznać, że chyba tylko w Gusu czuł się bezpiecznie jeśli szło o jedzenie. Tutaj zaś jego apetyt niemal nie istniał na wspomnienie zdarzeń które go spotkały.

- Nie jestem przekonany czy chce jeść. - odparł bez entuzjazmu i pogładził lekko swój pusty brzuch. Z jednej strony by coś zjadł, a z drugiej bał się, że gdy to zrobi to padnie trupem.

Jue dość szybko zrozumiał o co może chodzić młodszemu. Podniósł się z łóżka i ruszył w kierunku stołu.

- Nie musisz się obawiać. Jedzenie jest sprawdzane kilkakrotnie. Jeśli masz jednak wątpliwości, pozwól, że sprawdzę to pierwszy. - i bez skrępowania zaczął po kolei próbować potraw jak i herbaty. Dobrze wiedział, że po ostatnim incydencie Tang zadbał o bezpieczeństwo potraw dostarczanych do Fangzi, tak jak sprawdzał służbę i Mingjue jakoś nie mógł mu się dziwić.

Yao westchnął cierpiętniczo bo nic nie mógł poradzić na to, że zwyczajnie się bał. Obserwował z uwagą Mingjue i miał ochotę pogratulować mu odwagi, ale o jednocześnie głupoty. Bo gdyby okazało się, że coś było zatrute, on byłby pierwszym który by padł.

Po dłuższej chwili Jue na siebie.

- Widzisz? Jest dobrze. - uśmiechnął się do niego lekko i wziął tacę, by podać ja młodszemu.

Po chwili oczekiwania, Meng Yao w końcu niechętnie zsunął się z łóżka bliżej stolika i pokazał mu na blat aby ten to postawił. Sięgnął pałeczkami po ryż i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w niego niepewnie. Ostatecznie jednak wsunął drobną porcje do ust.

- Nie chciałbym skończyć jako trup. Chociaż wiele mi nie brakowało ostatnio to nie chce ryzykować. - mruknął cicho, niemrawo grzebiąc w jedzeniu które zostało mu podane. Jakoś nastrój Mingjue udzielił mu się na tyle, że nawet jedzenie zdawało się być męczarnią

- Rozumiem cię. - usiadł za nim i przytulił się do niego. Skoro Yao zapewniał go, że się go nie boi to chciał odzyskać chociaż odrobinę mężczyznę za którym jego serce biło jak oszalałe. Odetchnął głębiej czując bliskość młodszego - Generał Tang pilnuje posiłków i ogólnie wszystkiego co jest dostarczane do mnie i A-Songa, a teraz i do ciebie.

Yao nie zareagował jakoś specjalnie na ten ruch, po prostu pozwolił mu na to aby usiadł i objął go ramionami.

- Wierzę - odparł cichym głosem powoli jedząc warzywa i ryż. Powoli obrócił twarz w jego kierunku aby móc na niego spojrzeć z bliska.

Mingjue oparł brodę na jego ramieniu, a po chwili lekko ucałował jego policzek.

- Naprawdę mi ciebie brakowało. - wymruczał tęsknię przy uchu młodszego.

Generał widząc tę scenę taktycznie skłonił się, a po tym wycofał aby dać im chwilę prywatności.

Młodszy westchnął ciężko na jego słowa, bo nie do końca wiedział, ani nie potrafił szczególnie poradzić sobie z obecną sytuacją. Ale to chyba głównie dlatego bo nie potrafił nawet przewidzieć reakcji Mingjue. Przysunął się więc do niego aby bez słowa komentarza pocałować go w wargi.

Starszy z cichym pomrukiem zadowolenia przyjął jego pocałunek, by zaraz go odwzajemnić. Złapał Yao i obrócił całkiem w swoją stronę, sadzając go sobie na udach i obejmując ciasno. Zaraz też natarł znów ustami na te należące do mężczyzny i musnął językiem wargi młodszego. Kochał go do szaleństwa, a teraz kiedy znów go odzyskał nie umiał, a raczej nie chciał powstrzymać się przed taką bliskością z nim. Nie liczył na nic więcej, chciał jedynie rozkoszować się ciepłem partnera i jego bliskością.

Meng Yao przyzwolił mężczyźnie na obrócenie siebie. Poprawił się jedynie na jego udach aby usiąść wygodniej i pogłębić kolejne pocałunki składane przez starszego. Objął go powoli dłońmi wokół karku i mruczał pod nosem przy każdym kolejnym pocałunku. Kiedy ten tylko lekko się odsunął sam naparł na jego usta. Niesamowicie brakowało mu tego, a w całej tej depresji i dziwnym letargu w jakim się znajdował wcześniej zdążył zapomnieć jak cudowne były wargi jego partnera i jego bliskość.

Mingjue nie potrafił się powstrzymać, a Yao który tak chętnie odwzajemniał jego pocałunki wcale nie ułatwiał mu zadania. Tęsknił za nim, za każdym aspektem życia z tym małym złośnikiem. Mimowolnie zaczął błądzić dłońmi po drobnym ciele młodszego, które teraz było jeszcze delikatniejsze. Dobrze wiedział co działo się z jego partnerem, gdy był w Gusu i zamierzał postarać się o to by ten znów zaczął odżywiać się prawidłowo.

Nie Mingjue zjechał ustami na delikatną szyję młodszego i zaczął ją ostrożnie zaczepiać swoimi ustami, bacznie obserwując reakcje Yao. Nie zamierzał go do niczego zmuszać.

Młodszy przesuwał leniwie dłońmi po jego ramionach i torsie pozbawionych materiałów. Zdążył niemal zapomnieć jak przyjemna w dotyku jest skóra starszego i jak przyjemnie pachnie. Nie udało jego uwadze nawet to, że starszy ma na sobie jedynie spodnie więc wyraźnie czuł to co się pod nimi znajdowało. Odchylił głowę i westchnął ciężko, dając mu łatwy dostęp do własnej szyi. Odchylił ją z cichym pomrukiem, a kątem oka spojrzał na chłopca, który jak na razie spał w najlepsze. To dawało im chwilę na to aby mogli pobyć sam na sam ze sobą.

Dostając nieme pozwolenie na dalsze działania, Mingjue nieco agresywniej zaatakował szyję młodszego, jednocześnie powoli zaczął rozwiązywać jego szaty. Chwilę później wodził dłońmi po nagiej skórze partnera, by ostatecznie zacisnąć palce na jego pośladkach, które zaczął intensywnie masować. Usta Mingjue dość szybko odnalazły drogę do sutków Yao i zaczął je delikatnie pieścić językiem.

Mimowolnie z jego ust uciekło ciche westchnienie, a za nim szło już jęknięcie. Otarł się o jego ciało intensywniej, czując te nagłe i niespodziewanie pieszczoty z jego strony. Nie sądził, że można się aż tak stęsknić za drugim człowiekiem jak on sam w tej chwili. Nawet nie zauważył kiedy materiał z jego ramion zsunął się w dół i spadł pozostawiając go niemal nagiego. Zadrapał jego kark i tors zupełnie mimowolnie, palce wsunął między kosmyki jego włosów szarpiąc za nie lekko.

Gdy usłyszał to ciche jęknięcie cała jego samokontrola , której Jue trzymał się resztkami sił zniknęła. Zamruczał ostrzegawczo, gdy młodszy się o niego otarł, a czując szarpnięcie za włosy podniósł się z nim z miejsca i przeniósł go na łóżko. Położył go delikatnie na poduszkach i zaraz zawisł nad nim znów atakując jego usta, a dłonią zaciskając się lekko na biodrze mężczyzny.

Objął go lekko wokół szyi gdy opadł miękko na łóżko i westchnął rozkosznie. Zadrapał lekko jego kark po raz kolejny i odwzajemniał każdy agresywny pocałunek z równą tamtemu namiętnością. Ocierał się o jego ciało niemal nie mogąc doczekać tego co go czeka. Było mu niesamowicie cudownie. Sięgnął dłońmi do jego ud aby zacząć masować jego kroczę przez materiał luźnych spodni.

Mingjue mruknął z zadowoleniem czując drobną dłoń kochanka na swoim kroczu. Nie potrzebował więcej zachęty i tak już był cholernie twardy, a działania Yao sprawiały jedynie, że wziął to za kolejne pozwolenie. Zaczął sunąć leniwie leniwie ustami po ciele partnera, chcąc go jeszcze bardziej rozgrzać, jednocześnie zaczął nawilżać jego wejście, by zacząć go rozciągać. Nie chciał zrobić mu krzywdy w żaden sposób.

Yao zabrał jego dłoń od swoich pośladków kiedy już czuł się w pełni gotowy. Rozłożył uda i objął go nimi wokół pasa, a rękoma przyciągnął go do siebie aby namiętnie pocałować. Trochę ich poniosło, ale czemu by się dziwić skoro ich serca i ciała były tak niesamowicie przepełnione tęsknotą.

Zawisł nad nim, odwzajemniając jego pocałunek. Nakierował swojego członka i zaczął w niego ostrożnie wchodzić, zatrzymując się za każdym razem, gdy tylko cień dyskomfortu przebiegł przez twarz młodszego. Dał mu chwilę na ponowne przywykniecie do jego wielkości i całując go namiętnie zaczął się w nim lekko poruszać.

Po takim czasie, młodszy zdążył już odzwyczaić się stosunków, więc pierwszy raz po takim czasie wydawał mu się nieco bardziej trudny niż ten pierwszy raz z Mingjue. Zacisnął mocniej palce na jego barkach i odwzajemniał równie namiętnie każdy kolejny pocałunek. Wczesał palce w jego włosy, a udami objął go ciasno wokół pasa. Zaczął poruszać biodrami wychodząc mu nimi na przeciw.

Mingjue nie zamierzał zrobić mu krzywdy, więc powstrzymywał na razie swoją siłę. Wchodził w niego głęboko, ale robił to spokojnie, wsłuchując się w ciche dźwięki partnera, które starał się tłumić swoimi ustami. Po tak długim czasie jego ruchy, były przepełnione tęsknotą i erotyzmem, w niczym nie przypominając tych stosunków z wcześniejszego okresu.

Meng Yao starał się być naprawdę cicho chociaż szło mu to dość opornie. Nie chciał zbudzić małego Songa tym co wyprawiali właśnie w łóżku. Wzdychał ciężko w jego usta wstrzymując jęki. Zagryzł lekko jego wargę i zassał się na niej mocno z głębokim pomrukiem. Mimo tego, że ruchy nie były agresywne to czuł, że jest już bliski spełnienia.

Jue wsunął jedną z dłoni pod kark mężczyzny, a drugą splótł z nim palce. Całował go zachłannie, rozkoszując się jego bliskością jak chyba nigdy dotąd. Sam nie sądził, że brakowało mu go, aż tak bardzo i wcale nie chodziło mu teraz o aspekt seksualny. Yao był jego dopełnieniem, bratnią duszą bez której nie mógł żyć.

Młodszy odwzajemniał każdy jego pocałunek równie namiętnie, starając się oddać tym samym ten ładunek emocjonalny który właśnie w sobie miał. Mruczał cicho i spiął się w pewnej chwili, zacisnął na nim aby za moment dojść z cichym jękiem. Zacisnął palce na jego skórze i zadrapał jego kark, a później tors zostawiając po sobie mocne ślady swojej obecności.

Jue mruknął ostrzegawczo czując jak Yao zadrapuje jego skórę, czuł nawet jak z tych miejsc popłynęło kilka kropel krwi. Nie miał jednak tego za złe młodszemu. Wyszedł z niego i przekręcił go na brzuch, by zaraz unieść jego biodra. Wszedł w niego i podniósł go do góry, tak by młodszy opierał się plecami o jego tors. Mruczał mu przy uchu poruszając się w nim, jedną z dłoni Mingjue powędrowała na szyję młodszego, a drugą zaczepiał jego sutki.

Yao sapnął ciężko kiedy został obrócony na brzuch. Wypiął się w jego kierunku dając mu robić ze sobą co ten tylko zechciał. Nabijał się na niego w jego tempie, czerpiąc z tego naprawdę dużo przyjemności. Pomrukiwał i pojękiwał cicho, nie chcąc zbudzić chłopca.

Jue całował kark i ramiona młodszego, wydając z siebie co chwilę pomruki zadowolenia. Nie wykonywał gwałtowniejszych ruchów, raz dlatego, że chciałby by ich stosunek po rozłące był pełen namiętności, a dwa obawiał się, że jeśli zrobi to jak zawsze to maluch się obudzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro