Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Co z tym łóżkiem p.2 (+18)


Meng Yao nie wiedział sam, co chciał uzyskać, ale w zasadzie taka opcja mu wystarczała, na razie. Mógł tego użyć niczym karty pułapki. Uśmiechnął się tylko kącikiem ust do siebie nie słuchając jego wcześniejszego monologu. Nawet jeśli go słuchał, to już go nie interesował.

Sam sięgnął po słój aby wypić resztę tego co w nim zostało. Odstawił puste naczynie na blat stołu czując, że i on przesadził z alkoholem, na dodatek robiło mu się gorąco, przez co zaczął zsuwać z ramion materiały, aby zostawić tylko ten ostatni, cienki i pół przezroczysty.

- Jak to gdzie..? - zapytał młodszy i odwrócił głowę w kierunku obu łóżek choć z dwóch, w jego oczach jawiło się ich cztery. Obraz mu się dwoił i troił, tracił na wyrazistości, a ciało było jakieś takie jak nie jego.

- Będę spał na tobie, oczywiście. - skwitował i podniósł się powoli, łapiąc się materiału jego rękawa. Wspiął się po nim i aby odpocząć w tej wspinaczce usiadł mu na udzie. Wziął głęboki wdech i spojrzał na jego twarz uśmiechając się szeroko.

Nie spojrzał na młodszego zdziwiony. - Nie możesz spać na mnie! - zaraz zaprotestował - Nie, bo znowu będziesz się mnie czepiać i cały dzień będziesz chodzić wściekły. - rzucił do niego jakby lekko obrażony.

Obserwował jego mozolną wspinaczkę, po nim samym zastanawiając się po co on to właściwie robi, ale bawiło, go jak ten sobie nie radzi z tak prostą rzeczą

Yao roześmiał się pod nosem zakrywając usta dłonią.

- Jue-gege, jesteś kompletnie pijany... - po tym jego śmiech przybrał na sile. Jeśli robili by zawody z tego który jest bardziej pijany, Yao by wygrał. Objął go wokół szyi nagle i przysunął swoją twarz do tej jego.

Jeśli Nie Mingjue był pijany, a sam czuł, że jest cholernie pijany, to Yao był w stanie kompletnego upojenia alkoholowego. Co nie do końca przeszkadzało Jue, chyba wolał tą wersję Meng Yao. Przynajmniej Meng Yao nie próbował go zabić, chyba.

- Da-ge, jesteś tak cholernie pociągający- wymamrotał bełkotliwie młodszy i ledwie trafiając docisnął swoje usta do jego policzka. Choć celował w inne miejsce to musiało mu wystarczyć. Zebrał się w sobie aby podjąć próbę podniesienia się z ziemi. To jednak nie do końca mu wyszło, kiedy już wstał, rozwiązał cienki materiał, a jego ciało podjęło protest sadzając go na jego udach znów. - Ojej... - mruknął Yao i zaraz znów zaczął się śmiać jak głupi.

Jue właściwie nie wiedział co młodszy kombinuje, a jego komplementy i pocałunek odebrał jako swoistą groźbę dla swojego życia. Obserwował uważnie jego ciało, które wyłoniło się spod cienkiego materiału i z dozą niepewności przyjął taką bliskość młodszego.

- Jesteś kompletnie pijany. - stwierdził Mingjue, będąc cholernie dumnym z tego odkrycia i cmoknął młodszego w usta. Po czym podjął próbę przeniesienia go do łóżka - Idziesz spać. Sam. - zarządził głosem nieznoszącym sprzeciwu i zaczął się podnosić z nim do góry. Zdecydowanie mu to nie wyszło i po chwili przewrócił się z nim do tyłu.

Jedyne zagrożenie jakie sprawiał Yao to te dla samego siebie. Jeśli wstanie zbyt nagle może to skończyć się dla niego fatalnie. Jeśli podniesie się zbyt szybko ,zakręci mu się w głowie, a potem się przewróci j gdzieś uderzy. A jak na razie ma dość przewracania się i spadania z różnych rzeczy.

Siedział tak trochę zrezygnowany, jak mogło mu się nie udać wstać.. mruknął pod nosem i oburzył się na jego słowa.

- Sam jesteś pijany..! - zakrzyknął młodszy tykając go palcem w czubek nosa.

- Mniej pijany niż ty. - roześmiał się z jego reakcji. - Ty. - wskazał na niego Nie, dotykając jego klatkę piersiową palcem - Wstań i idź do swojego łóżka. - rozkazał mu licząc, że samemu będzie mu łatwiej wstać. Zaraz musiał praktycznie zasłaniać uszy, gdy ten zaczął się drzeć na niego.

Młodszy oburzył się jeszcze bardziej.

- Nie! - Krzyknął wyraźnie i chwycił się mocno wokół szyi starszego - Ja się boję spać sam! Nie ma takiej opcji... Będę spał z Jue-gege! - zapowiedział i wczepił się w jego ciało jak kleszcz obejmując go udami wokół talii, a rękoma wokół szyi w której schował twarz. Przesunął leniwie ustami po jego szyi i sięgnął do jego warg aby tym razem w nie trafić.

- Dobrze, już dobrze. Śpij sobie gdzie chcesz, ale nie krzycz. - nie do końca rozumiał, co się dzieje i czemu nagle czuje na swojej szyi usta Meng Yao. Zaraz też okazało się, że usta na szyi to chyba najmniejszy problem, bo zaraz znów się całowali, a właściwie to Jue był całowany.

- Niech to będzie moja zaliczka. - stwierdził młodszy i ostatecznie podniósł się do siadu, usadawiając się wygodnie na jego kroczu. Zrzucił przeszkadzający mu teraz materiał pozostając przed nim zaledwie w bieliźnie. Było mu gorąco od alkoholu który wypił. Sięgnął po słój stojący niedaleko aby wypić z niego ostatnie kilka łyków. Ostatecznie wsparł się dłońmi na jego torsie patrząc na jego z góry, zupełnie rozbawiony.

- Jaka zaliczka? - spytał głupio Jue, gdy ten usiadł na nim okrakiem, w pewnym dość wrażliwym miejscu. Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę, aż Nie Mingjue nie uznał, że jest na tyle zmęczony, że naprawdę jest mu już obojętne, gdzie i jak będzie spał Meng Yao. Chociaż po chwili wizja zyskania tak przyjemniej przytulanki na kolejną noc, wyraźnie poprawiła mu humor. Uśmiechnął się do mężczyzny siedzącego na nim i zamienił ich miejscami, podkładając swoją rękę pod głowę młodszego, by ten nie zrobił sobie podczas tego krzywdy.

Młodszy sam już nie wiedział o co mu chodzi. Nie wiedział o czym mówił chwilę temu ani tym bardziej o czym mówił Jue. Z cichym jękiem przyjął nagłą karuzelę i zmianę pozycji. Opadł miękko na poduszki i spojrzał na niego z dołu.

- To idziemy spać. - rzucił wesoło starszy i cmoknął go w usta, nim podniósł siebie i poderwał go do góry biorąc na ręce. Przez chwilę musiał stać w miejscu, by złapać równowagę i dopiero wtedy mógł ruszyć w stronę łóżka.

- Już? Spaać?- zapytał niezadowolony Yao i mimo wszystko dał się podnieść do góry. Ledwie złapał się go rękami wokół karku i czuł. że za chwilę przyzwyczai się do pocałunków. Ten w ciągu tak krótkiego czasu całował go naprawdę często.

Położył go po lewej stronie łóżka i sam zwalił się ciężko na jego prawą część, pozbywając się wcześniej szaty z ramion.

- Chodź tu kleszczu. - rzucił po chwili i wciągnął go na siebie, tak było mu zdecydowanie lepiej. Założenie było takie, że idą spać. Wciągnął go na siebie, nauczony wczorajszym doświadczeniem, które dziś okazało się funkcjonować zupełnie inaczej, co Mingjue uznał za wysoce niesprawiedliwe.

Yao opadł miękko na łóżko i chętnie przeturlał się na jego ciało układając na jego torsie z pomrukiem. Podniósł się chwilę aby znów musnąć jego usta i złożyć na nich kilka pocałunków.

Ich usta spotkały się ze sobą zdecydowanie zbyt wiele razy, chociaż Nie Mingjue nie miał nic przeciwko jeszcze kilku spotkaniom, ale im więcej razy do nich dochodziło, tym więcej starszy ich chciał. Jakby musiał sobie coś udowodnić, nie pamiętał już tylko co takiego.

- Da-ge, nie idź jeszcze spać... - wymruczał lekko młodszy, go trącając ręką - Całuj się ze mną.

Mimo wszystko próbował jeszcze położyć się spać, otulając go ramionami, a nawet okrywając kołdrą. Gdy ten tak zwyczajnie zaczął go trącać i żądać całowania się z nim.

Mając nadzieję, że spełnienie tej prośby sprawi, że ten ostatecznie pójdzie spać, ujął jego twarz w dłonie i pocałował go. Sam już nie wiedział, czy kolejne błędne założenie bardziej go irytowało, czy cieszyło.

Krótki pocałunek, z każdą chwilą nabierał intensywności i Nie Mingjue nie miał pojęcia w którym momencie, przestał chcieć przerwać to szaleństwo. Zamienił ich miejscami, tak samo jak tego ranka i ponownie wpił się w jego usta. Nie był pewien do końca czy rano będzie cokolwiek z tego pamiętał.

Choć Jin Guangyao czuł wewnętrznie, że będzie tego żałował, to w tej chwili jedynie się cieszył i był w pełni usatysfakcjonowany. Gdy wylądował nagle na poduszkach westchnął ciężko i wydał z siebie cichy pomruk zadowolenia.

Dostał to czego chciał, nawet z nawiązką. Nie liczył na nie wiadomo jak długie pocałunki, a tu proszę. Przesunął powoli dłońmi po jego ramionach aby objąć go wokół szyi ciasno. Czuł, że to chyba będzie jego nowe, ulubione zajęcie dla zapełnienia czasu spędzonego w Qinghe.

Wczesał palce we włosy starszego, pogłębiając każdy kolejny pocałunek, coraz bardziej zachłannie i namiętnie. Gdy już zaczęli, nie był w stanie tego przerwać. Nawet nie szczególnie chciał, choć alkohol i poczucie ciepła mieszały mu w głowie. Z jednej strony był niesamowicie pobudzony, a z drugiej senny.

Nie Mingjue spodziewał się raczej dostać się po pysku, albo usłyszeć kolejną wiązankę w jego kierunku, jednak nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie, Meng Yao wyglądał i zachowywał się jakby mu to kompletnie nie przeszkadzało. Najwyraźniej tak samo jak Jue, młodszy nie miał zamiaru przestawać, gdy został uwięziony wręcz pod nim.

Zapewne jutro Nie usłyszy kolejną awanturę, albo będzie musiał chronić swoje życie, gdy dotrze do nich co zrobili poprzedniego dnia. Obaj przecież pałali do siebie pozorną nienawiścią, chociaż Mingjue nie był już taki pewny, czy to aby na pewno jest nienawiść.

Młodszy objął mężczyznę udami wokół pasa zmniejszając między nimi dystans. Teraz ich ciała przylegały do siebie a Yao był pod nim niemal uwięziony. Odrywał się od jego ust tylko na moment aby złapać oddech gdy tego już mu brakowało.

Gdy Yao objął go udami w pasie i przyciągnął do siebie Jue przestał przejmować się czymkolwiek. Oderwał się wreszcie od jego ust i spojrzał wyzywająco w jego błyszczące oczy. Przeniósł ciężar ciała na prawą rękę, która dalej była umiejscowiona obok głowy młodszego mężczyzny, a jego lewa dłoń, zaczęła powolną wędrówkę wzdłuż ciała młodszego, by ostatecznie zatrzymać się na jego biodrze dociskając je lekko do materaca.

Yao już kompletnie przestał się nad czymkolwiek zastanawiać. Sam nie wiedział również czy czuł do niego nienawiść czy była to chora zazdrość i pożądanie. Otarł się o jego ciało swoim, a alkohol dał mu o wiele więcej odwagi aby sięgnął dłonią do jego krocza, przesuwając palcami po udzie. Po tym zaczął go masować i pobudzać. Zaszklonymi od alkoholu oczami wpatrywał się w te jego szare i mimowolnie zagryzł wargę.

Nie Mingjue mruknął zadowolony, gdy poczuł te drobne dłonie na swoim kroczu, zdecydowanie wypełniało go teraz pożądanie względem leżącego pod nim mężczyzny.

Wpił się ponownie w jego usta, samemu ocierając się o niego, by mógł poczuć do jakiego stanu go doprowadził. Jego wolna dłoń sunęła od uda Meng Yao, aż po jego pośladek na którym się zatrzymywała na chwilę, by go pougniatać przez chwilę i ponownie wrócić na udo.

Yao z zadowoleniem przyjął jego aprobatę. Przesunął znacząco paznokciami wzdłuż jego ramienia, aż do karku który lekko zadrapał. Ciężko było nie wyczuć jak twardy i gorący był, nawet przez materiał spodni jaki miał na sobie. Zsunął nogi niżej, z jego talii na biodra aby pozbyć się jednoczenie, niepotrzebnego już, materiału. Odwzajemnił pocałunek niemal od razu, bez zastanowienia tocząc z nim walkę o dominację w trakcie.

Mniejszy wzdychał ciężko czując jak ten masuje jego pośladki, w tym czasie ujmując w dłoń twardego już członka mężczyzny. Zaczął go masować od nasady, aż po sam koniec, w pocałunkach zagryzając jego wargę ku własnemu zadowoleniu.

Objął go ciaśniej udami wokół pasa i otarł się intensywnie o jego dłoń która wciąż atakowała jego tyłek.

Jue odsunął się od niego tylko na moment, by do końca pozbyć się przeszkadzających materiałów i zaraz ponownie opaść na niego, delikatnie dociskając jego ciało swoim, robił to jednak ostrożnie, nie miał zamiaru zrobić mu krzywdy.

Yao odetchnął ciężko kiedy ich wargi na moment się rozłączyły. Mógł wziąć głęboki wdech i obserwować jak jego materiały znikają. Mógł go obejrzeć w pełnej okazałości, przez krótką chwilę, by znów poczuć jego ciężar na swoim ciele

Nie przeniósł ciężar ciała na drugą rękę, a pocałunkami zjechał na szyję Meng Yao, by po chwili dotrzeć do jego sutków. Wodził językiem naprzemiennie po różowych plamkach, czasami zahaczając sterczące sutki. Jego wolna dłoń odnalazła dość szybko drogę do ust mężczyzny i Nie Mingjue wsunął mu do ust swoje palce.

Mniejszy sapnął ciężej i wczesał palce w jego włosy, zaciskając je delikatnie. Wygiął się lekko w jego kierunku pod wpływem niespodziewanych i cholernie przyjemnych pieszczot. Wzdrygnął się lekko, a alkohol tylko potęgował doznania. Rozchylił wargi przyjmując do wnętrza jego palce. Zacisnął zaraz wargi aby zassać się na nich i zacząć ślinić obficie.

Podobało mu się jak młodszy reaguje na jego dotyk i pieszczoty, zachęcając go tym samym do zwiększenia intensywności. Proste muskanie sutków zamieniło się w delikatne podgryzanie i ssanie.

Gdy Jue uznał, że jego palce są odpowiednio nawilżone wysunął je z jego ust, by zaraz przesunąć się wyżej i ponownie połączyć ich wargi w namiętnym pocałunku, jednocześnie zawisając nad nim w wygodnej dla niego pozycji, która dawała mu wręcz nieograniczony dostęp do ciała młodszego.

Jego dłoń powędrowała w dół i przez jakiś czas zaczepiał wilgotnymi palcami jego wejście, by po chwili wsunąć jeden do jego wnętrza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro