Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚜.18.⚜

Czułam żar niemalże się paliłam pod jego dotykiem jednak nadal byłam słaba. Lecz na tyle że mogłam się podnieść. Odepchnęłam go.

-myslisz się lilith-wstalam i podparałam się o murek dzielący nas od spadnięcia w dół. Joh wstał i podszedł do mnie

-jesteś za słaba pełnią cię wykańcza-wyszeptał.

Złapałam jego koszulkę. Czułam że nadal jest całkowicie demonem z odrobiną krwi anioła nic się nie zmieniło optyczny tego że miał swoją wolę.

-joh na dole jest izzy weź ją i niech ona was zabierze.

Wyszeptałam jeszcze ciszej a w tedy zobaczyłam coś dziwnego Lilith wycofała miecz i chciał zaatakować małpkę. W tedy na jej szyji znów pojawił się ten znak.

Wyciągla swoje miecze i spojrzała na nią, gdy miecz miał się zetknąć z dziewczynką...

-dziecko upadłego wszytko niszczy- krzykla i znów niewidzialna siła odsunęła Lilith, ta się zaśmiała i popatrzyła na siebie.

-ona ma znak kaina-wyszeotal sebastian- wszytko co ktoś chce jej żądać wraca siedem razy do właściciela...

W tedy zobaczyliśmy jak Lilith zaczyna świecić a jej skóra pęka. Wzięłam małpkę i ostatkiem sił krzyklam by rozłożyła skrzydła a następnie ją wyrzuciłam przez balkon taras wzniosła się w górę... Wszytko zwolniło Lilith niemalże wybuchała z wolnionym tepie John wziął mnie na ręce i wyskoczył za nią. Widziałam jeszcze  tylko jego oczy.

-nie zasypiaj Lili nie!-krzykł a jego oczy stały się czarne a z pleców wyrosły skrzydła.

izzy pov

Zobaczyłam wybuch a chwilę później małpkę frunąć w górę oraz spadającą w dół postać w bieli o długich złotych włosach. Trzymał ją ten chłopak mój "kuzyn" który nim nie był nigdy, krzykł coś i otworzył skrzydła powoli sfywajac do nas otwarłam portal a ten pojawił się tuż przy mnie.

-przelaź nie utrzymam tego.

- a Crystal?

-zaraz podleci idź że z nią

Ten wbiegł do portalu a chwileczke potem pojawiła się Crystal i wbiegłam z nią do portalu. Podniosłam głowę i zobaczyłam Jonathana który tulił dziewczynę i ... płakał.

-lili, Lili ja wiem że znów sobie akcja robisz że mnie pewnie śpisz prawda? śpisz? Lili!

Małpka wstała i pobiegła do niej.

Lila pov

Otworzyłam oczy i zobaczyłam John.

-udalo mi się?-wyszeptałam i poczułam rączkę a nademną stanęła izzy.

-udalo ci się.

Podniosłam się i usciskałam Jonathana.

-dla pewności muszę być pewna że nie będziesz pod wpływem niczego i decyzję będą rowje oraz opanowane narysuje ci runę dzieki której będziesz zachowywał się jak normalny nemfilim tylko z dodatkami.

Rozdarlam jego koszulkę a on się zaśmiał. Zaczęłam rysować mu cieszą runę syczał lekko ale znosił to mimo ze runa aż parowała. Izzy przytuliła mnie a małpka sciągła swoje buty i zakopała nogi w piachu. Skończyłam runę i się uśmiechłam.

-widzisz teraz jest już wszytko dobrze już mamy koniec pieprzonych problemów.

-teraz czas się udać na te zasłużone wakacje

Zaśmiała się i pomogą nam wszystkim wstać. Ruszyliśmy do jej domu który był duży. W środku lasu był dom, biały piękny obłożony czyms dziwnym dom. Więc to tu będzie uciekać jak ktoś mnie wkurwi.

Mała wybiegła do środka i wzięła żółwia który stał na środku pokoju.

-teraz masz dwa tygodnie na odpoczynek pozwalam ci iść spać...

Trzy tygodnie później

Wróciłyśmy tydzień temu. A podczas tego całego czasu w instytucie dzialy się cuda. Jace zachorował lydia zaczęła się rządzić i co chwilę były jakieś ataki na ludzi. Alek biegał w tę i spowrotem a chodząca za nim lydia z papierami patrzyła na mnie jakby wiedziała że coś się wydarzy.

-kiedy mu powiesz?

-nie wiem ... nie chcę by zaczęła świrować bardziej.

-wiesz ze musisz ktoś musi a już na pewno ty.

-nie chcę mu mówić nie teraz...

-moze niehc Eryk...

-na razie nie wiesz że jestem pewna ale nie można nikomu nic powiedzieć.

-no dobra.

Poszłam do gabinetu Aleka i usiadłam na krześle.

-o czym tak szepczecie ciągle z izzy?

-babskie pogawentki.

-hm, a ja myślę że coś o wiele bardziej zaawansowanego.

Rzucił do mnie papiery, wzięłam je do ręki i zaczęłam przeglądać. To papiery od  clave... na fotografiach byalm ja i izzy oraz jacyś ludzie nie wiadomo co za ludzie ale ich oczy odbulay się na zdjęciach... Demony.

-czy ty i izzy zwołuje cię tę demony? wiemy od clave a lydia potwierdza że was widziała jak gadaliscie w pandemonium z jakiem demonem i dawałyscie mu pieniądze.

-co? przecież to niedorzeczne Alek wierzysz mi czy jakiem zdjęcia.

-wierze w to że co noc od tygodnia wychodzicie z izzy gdzieś tepeporyjac się bierzecie czarne torby z niewiadomo czym i znikacir a potem wracacie bez toreb.

-alek..-ten miał na twarzy wymalowany mord. Do środka wszedła izzy.

-wzywa... Lila płaczesz?

-jestesmy oskarżani o smzdrade clave a ty jako moja parabatai zostałaś w to wciągnięta.

-alek wierzysz w to? jettsem tiwja siostra wiesz że ja...

-wiem że ty lubisz a wręcz kochać łamać zasady a to twoja parabatai więc czemu nie miałyby się coś robić? zauważ problemy są gdy się pojawia wiecej sama mówiła że Lewiatan sam się nie wydostanie z nieba,a  kto tam był pół martwy? kto jest dostatecznie silny...

-alek słyszysz co ty mówisz ? gadasz od rzeczy! oskarżasz narzeczoną?

-oh izzy mało wiesz... ważną wiadomość z ostatniej chwili widzieli was w pandemonium jak dajecie komuś forsę podejrzewam ze te ataki to wasza sprawka zaraz przyjdą cisi bracia Lila podda się prubie a ty zaopiekujesz się Crystal, dopuki Lili nie oczyszcza tak samo jak ciebie nie wyjdziecie z instytutu.

Zamarłam patrzyłam tylko na Aleka pewnego siebie z chłodna miną oraz tymi wyrzutami w oczach gdy patrzył na mnie.

Czułam znów ból w brzuchu.

-izzy muszę... głodna jestem

-zrobie ci coś do jedzenia a ty Alek zastanów się o co nas oskarżasz idizemy Lila cisi bracia poczekają.

Sykła i wyszła pomagając mi.

-co się stało gdy nas nie było...

-ja chyba wiem-powiedzialam i popatrzyłam na rudą szmatę.

-lydia...

Zobaczyłam Crystal litra siedzi z Lucjanem lecz ten nagle odszedł a jak mina zrzedła... pojawiła się przy nas.

-mamo czemu wszyscy patrzą na nas dziwnie.

-nie wiem... za dwa tygodnie przejedziemy się do idrisu pogadać z clave jak sytuacja w mieaxie się uspokoi.

W kuchni izzy naszykowała dla mnie dużą ilość jedzenia. Wszyskto zjadłam w parę minut a chwilę później pojawił sie jace i Ivan. Popatrzyli na mnie tępo i nałożyli kajdany. Zostałam wyciągnięta z kuchni a Crystal zabrała izzy. Stanęłam w głównej sali...

-czas na próbę miecza lilio Emmo Bane Herondale córko samego Gabriela.

Tydzień później

Wszyscy i tak uznali nas za winne. Pruba miecza nic nie dała. Lydia się uśmiechała jak nigdy. Pieprzyć wszytko muszę to mu powiedzieć.

Pobiegłam do orazneri bo wiedziałam e tam właśnie jest. Ale gdy stanęłam przy szybie poczułam jeszcze czytają obecność.

W naszym kręgu zobaczyłam coś dziwnego... Lydia i Alek... całowali się...

Myślami że coś mi się przewidziało... Moja runa na nodze zapiekłą zaczęła robić się bledsza?

Jego ręce powędrowały an jej pośladki a on sam miał uśmiech na twarzy tak jak lydia która spojrzała na mnie...

Jejj oczy wyrażały wszytko...

"wygrałam głupią nimfo, zawsze dostaje to czego chce."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro