22 ostatnia
//perspektywa Jina//
Tak bardzo cieszyłem się, że mu się podoba. Patrzyłem na niego, a on płakał ze szczęścia. Zcałowałem jego łzy i przytuliłem mocno do siebie. Patrzyłem z nim na zamurowane wejście do tej piwnicy, gdzie kiedyś wszedłem. Było w niej dużo klatek przypominające te dla zwierząt. Dalej ciekawiły mnie te tajemnicze białe drzwi, ale obiecałem mu, że nigdy tam nie wejdę, a właśnie moim prezentem był mur i rysunek, a raczej grafiti. To miał być taki symbol, takie odgrodzenie się od przeszłości. Nowy początek. Widziałem, że mu się podoba. Po chwili mnie puścił i podszedł powoli do muru. Przejechał opuszkami palców po nim.
- J-Jin... n-nie musiałeś... - powiedział łamiącym się głosem i podbiegł do mnie biorąc na ręce i całując po całej twarzy, szyi, a nawet dłoniach. Chichotałem cicho patrząc na niego i ciesząc się nowym początkiem. Dzisiaj wszystko się zmieni. Widząc go i to jak jest mi wdzięczny fala ciepła rozlała się po moim ciele. Byłem taki szczęśliwy, że mu się spodobał mój prezent, ale to nie koniec. Popatrzyłem mu w oczy.
- Cieszę się, że ci się podoba. Chodźmy na górę, bo... mam jeszcze jeden prezent. Liczę na to, że spodoba ci się tak bardzo jak ten - powiedziałem cicho. Namjoon zaczął się kierować w stronę jego pokoju, a moja obroża nadal dzwoniła. Pilnowałem też uszek, by nie spadły. Nie mogę zepsuć efektu. Usiadłem na łóżku i nałożyłem na moje usta trochę tortu. Bałem się, ale miałem nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi. Po raz pierwszy w życiu zgodziłem się na to, by mnie dotknął, by mnie pocałował, by mnie kochał. Popatrzyłem mu w oczy zaczerwieniony tym co właśnie robię. Niestety albo chciał się ze mną podroczyć albo się nie domyślił, ponieważ podszedł do stołu i nalał nam wina do kieliszków.
- Dobry wybór... - powiedział upijając łyk - ale chyba się króliczku ubrudziłeś troszeczkę -uśmiechnął sie lekko. Już wiedzialem, że to jego gra. Napewno chcę w nią grać? Tak. Chcę mu się oddać.
- Pomożesz mi się wyczyścić? - zapytałem najbardziej słodkim głosem na jaki mnie było stać przy okazji zbliżając się do niego i kładąc dłonie na jego torsie. Stawałem na palcach tak, że nasze usta dzieliły milimetry. Błagałem by je połączył. Ja nie dam rady tego zrobić, bo za bardzo się wstydzę.
- Hmm... Ciekawa propozycja - zlizał tort z mojej górnej wargi, po czym wpił się w moje usta zbierając resztki tortu. Po chwili oderwał się ode mnie i spojrzał z pożądaniem w oczy. - Jin, a czy przypadkiem nie ubrudziłeś się gdzieś jeszcze tym tortem? - jego ręce powędrowały pod moją koszulę i zaczęły jeździć po plecach.
- Nie, ale zawsze mogę - uśmiechnąłem się niewinnie. - Hyung ja... ja się zgadzam na wszystko. Jestem twój - spojrzałem mu w oczy. Bałem się, lecz chyba udało mi się to dostatecznie zamaskować.
- Mówiąc wszystko masz na myśli coś konkretnego? - zaczął bardzo wolno rozpinać moją koszulę. - Niegrzeczny Jinuś - pokiwał głową cmokając przy tym, a mnie oblała kolejna fala rumieńców. Zacząłem patrzeć w dół i stwierdziłem jednak, że będę prowadził tą jego grę.
- Bardzo... możesz mnie nawet ukarać panie - powiedziałem zawstydzony wykrzesając z siebie resztki odwagi. Dalej trzymałem dłonie na jego torsie, przez co wyczułem jak jego serce lekko przyspiesza. Miałem nadzieję, że nie skończę aż tak źle jak wtedy, kiedy prawie umarłem...
- Ukarać? Jin... nie chcę cię karać, chcę się z tobą kochać - zamurowało mnie. Kochać? On chce się kochać? Poczułem jak mnie przytula. Nie jestem pewny czy umie się powstrzymać od przemocy. Zapewne nawet on sam nie wie, ale... ale chcę zaryzykować. Poza tym nie będę ukrywać, że ta przemoc coraz bardziej mi się podoba. - Może tak być króliczku? - spojrzał mi w oczy, a tym razem to moje serce szybciej zabiło. Czułem się jak kostka masła rozpływająca się na patelni. W końcu jednak zebrałem się w sobie.
- Dziś są twoje urodziny, więc co tylko chcesz. Jestem calutki twój panie wilku - przylgnąłem do niego z uśmiechem. Nie będę tylko dziś jego. Będę już zawsze. Dzisiaj jest nowy początek dla mnie i dla niego.
- Co tylko chcę? Króliczku, a powiesz mi czego ty chcesz? - bawił się moimi miękkimi włoskami kręcąc przy tym loczka. - Najlepszym prezentem dla mnie będzie zrobienie czegoś co będziesz chciał również ty, a nie tylko ja. Nie będę szczęśliwy jeśli będziesz się zmuszał tylko dlatego, że to są moje urodziny. Zależy mi na tobie kochany..
- Ja... ja tego chcę. Naprawdę mi na tym zależy. Chcę poczuć jak mnie dotykasz, chcę zobaczyć jakim głupim króliczkiem jestem. Naprawde wilczku, ja tego pragnę - powiedziałem na jedym wydechu patrząc mu w oczy po czym jednak spuściłem głowę. Zawstydziłem się i to bardzo. Czułem przez dłuższą chwilę jego palący wzrok na sobie, jednak byłem pewny, że nie zauważy żadnego zawachania u mnie.
- No to jeśli chcesz... - poczułem jak zrywa ze mnie koszulę jednym ruchem jak i jednym ruchem popycha mnie na łóżko. Obserwowałem go, a on rzucił się na mnie jak wygłodniała bestia i zaczął całować mnie od szyi, gdzie czasami zostawiał po sobie mocne malinki, aż do podbrzusza. Zamknąłem oczy i pierwszy raz w życiu nie protestowałem i nie byłem bierny. Położyłem swoje dłonie na jego ramionach i mocno je zacisnąłem, jakbym się bał, że zaraz ucieknie. Jęczałem coraz to głośniej. Czułem jak jego ciepły oddech owiewa a to prawego, a to lewego sutka. Kiedy w końcu się zdecydował i wybrał ten czulszy to zaczął go lizać, ssać, lekko podgryzać i mruczeć przymykając oczy. Poszedłem w jego ślady i za chwilę moje oczy się zamknęły, a jęki wzmocniły. Poczułem jak się o mnie ociera, więc zrobiłem to samo. Pocierałem moim kroczem o jego. Wiedziałem, że pewnie go to dziwi, ale jak już wspominałem nie chciałem być bierny. Czułem jak zjeżdża ręką na mojego członka i zaczyna go masować przez materiał spodni. Drugą za to gładził moje uda. Zawsze tak robił, abym się rozluźnił. Może i byłem trochę spięty, ale to dlatego, że bałem się, iż coś zrobię nie tak. Moje przyrodzenie coraz bardziej rosło, a spodnie przeszkadzały. Nagle poczułem jak Namjoon przestaje robić cokolwiek. Popatrzyłem się na niego lekko zamglonym wzrokiem wyczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
- Jin... zajmij się sobą przy mnie. Chcę patrzeć jak robisz sobie dobrze i osiągasz przy mnie spełnienie - pociągnął mnie lekko za obrożę i przejechał ostatni raz ręką po moim udzie. Zdziwiłem się. Patrzyłem na niego cały czerwony. Miałem nadzieję, że nic nie wymyśli, ale jednak...
- Jak... jak to sam? Ale ja... - powiedziałem cicho patrząc w podłogę. No nigdy sobie nie waliłem, jednak po chwili zacząłem rozpinać spodnie. Członek zaczynał mnie boleć i pulsować. Powoli zdjąłem nadmiar materiału z mojego juz rozgrzanego ciała. Miałem złączone nogi tak, że ledwo co widział. Złapałem członka w rękę i powoli zacząłem nią ruszać. Naprzemiennie jęczałem i sapałem cichutko. To jest przyjemniejsze, kiedy on to robi. Postanowiłem zamknąć oczy i myśleć, że to jego ręką, że to on mnie dotyka. Poczułem jak swoimi rękoma rozszerza moje uda, a moją twarz oblewa rumieniec zmieniając mnie w pomidorka. Czułem, że i on dołączył swoją dłoń, dlatego rozszerzyłem uda maksymalnie i oparłem głowę o jego ramię. To było takie przyjemne jak go czułem.
- Podoba ci się?
- Tak... - wyjęczałem cicho w odpowiedzi i zacisnąłem mocniej oczy. Czułem, że się rozbiera. Zapewne dlatego, bo go podniecałem jak zawsze z resztą. Poczułem, że zaraz dojdę, więc wypchnąłem biodra ku górze. Nam musiał się domyśleć, że zaraz skończę, bo zabrał swoją dłoń każąc mi tym samym dokończyc samemu. Znów zcisnąłem lekko uda na co on ponownie szybko je rozchylił. W końcu doszedłem jęcząc najgłośniej jak do tej pory i wyginając się w łuk. Poczułem jak na mojej dłoni znajduje się lepka ciecz. Nagle Namjoon złapał mnie za nadgarstek i całą spermę oblizał mrucząc przy tym z zadowolenia, a ja cały czerwony patrzyłem na to kątem oczka.
- Uwielbiam cię smakować - powiedział naprawdę niskim i seksownym głosem. Zdjął swoje spodnie razem z bokserkami i rzucił je gdzieś na podłogę. Przewrócił mnie na brzuch i uniósł moje biodra tak, by moja dziurka była latwiej dostępna. Czułem jego wzrok na sobie. Odchyliłem głowę i już widziałem tą niepohamowaną żądze w oczach, więc zacząłem szykować się już na bolesne wejście Namjoona we mnie, ale on tylko pokręcił głową i wyjął coś z szuflady. Przestałem już patrzeć. Zamknąłem oczy i oddałem się innym zmysłom. Poczułem jak coś na mnie rozlewa. Było zimne, ale zarazem przyjemne. Jego dłonie zajmowały się teraz moimi pośladkami ugniatając je, a usta spoczęły na moich plecach, po których co chwilę przechodził dreszcz. Chwilę później wsunął we mnie jeden palec. Nigdy tego nie robił... Po co teraz to? Czy on mnie rozciąga? To było przyjemne. Specjalnie sam zacząłem ruszać biodrami, a gdy on to zauważył to dołożył kolejny, a potem natępny rozciągając mnie w rezultacie trzema palcami. Wiłem się i nabijałem na jego palce cicho jecząc. Wciskałem głowę w materac i wyginałem plecy to w dół, to w górę. Poczułem jak wyjmuje ze mnie palce i zaczyna we mnie wchodzić bardzo powoli i delikatnie.
- Rozluźnij się Króliczku... - mój oddech znowu przyspieszył, a obroża z dzwoneczkiem zabrzęczała na szyi. Do tego wszystkiego doszły jeszcze ciche jęki. Wyginałem się w różne strony z przyjemności. Nie wiem dlaczego, ale jedną dłonią odnalazłem tą jego i splotłem z nim palce. Jakoś tak chciałem to zrobić. Może chciałem przeżyć raz w życiu taki stosunek, jaki mi się wymarzył mój pierwszy raz. Marzył mi się taki... przepełniony troską. Namjoon nie protestował, a wręcz przeciwnie, mocniej splótł nasze dłonie. Czułem jak przyspiesza, ale wiedziałem też, że robi to niepewnie. Czy on się bał o mnie? Zacząłem głośniej jęczeć i bardziej się wić, by upewnić go jak dobrze mi jest. Znów zyskał pewność siebie i zaczął szybko we mnie wchodzić, przy okazji trafiając w punkt G. Co chwilę fala przyjemności zalewała moje ciałko. Był tak samo blisko jak ja, bo słyszałem jak sapał głośno. Moje jęki roznosiły się za to chyba po calej willi. Zaraz dojdę. To był najmocniejszy orgazm jak do tej pory. Tuż po tym usłyszałem gardłowy jęk i poczułem jak rozlewa się we mnie. Tym razem to było przyjemne. Czułem Namjoona w sobie. Czułem jak jego miłość wylewa się we mnie. Ruszał się jeszcze przez chwilę przedłużając tym samym nasze orgazmy.
- Jin... ahh przepraszam, wiem że nie lubisz tego uczucia w środku - opadliśmy z sił obok siebie, jednak nagle Joon przyciągnął mnie na siebie i przytulił. Leżałem na plecach, a on splótł na nowo nasze dłonie i podniósł je do góry. Patrzyliśmy na nie oboje. Jego była taka duża i męka a moja drobna, wręcz dziecięca. - Wiesz... to najlepszy prezent jaki w życiu dostałem - pocałował mnie w główkę. - Kocham cię Jin - tak się ucieszyłem z jego słów. Podobało mu się. Byłem taki szczesliwy, że... że mogę to nawet powtórzyć.
- Hyung... jak chcesz możemy jeszcze raz... - powiedzialem słodko ocierając się pośladkami o jego członka. Wiem, że on jest niedoruchany, a ja? Ja dam radę... jakoś.
-Jin... Chciałbym dochodzić razem z tobą całą noc, ale jeden raz mi naprawdę wystarczy. Nie musisz się tak poświęcać. Poza tym wolę teraz trochę się poprzytulać - przestałem się o niego ocierać. Zdziwiła mnie jego reakcja, ale i ucieszyła. Przytulanie z nim to moje ulubione zajęcie. Po chwili ciszy usłyszałem znów jego głos tym razem przepełniony troską i zmartwieniem - Nie będziesz tego żałował prawda?
- Nie hyung. Tym razem nawet mi się podobało - powiedziałem bardzo cicho cały zawstydzony, ale taka prawda. Głupio mi było, ale chyba też go pokochałem. Czułem takie motylki w brzuszku od jakiegoś czasu za każdym razem jak mnie przytulał czy całował, a teraz? Teraz mam je i latają wszędzie jak szalone. Chcę, aby ciągle był przy mnie. - Hyung... ja... chyba... chyba cię... a nieważne - zrezygnowałem. Nie dam rady tego powiedzieć.
-Chyba mnie co? Dokończ jak zacząłeś króliczku - połaskotał mnie w bok. Zacząłem się śmiać, ale w końcu puścił. Wiedziałem, że muszę to powiedzieć, ale to było takie ciężkie - No powiedz króliczku. Nie chcesz chyba, żeby wilczek był smutny, coo? - powiedział udając zawiedzionego.
- Ja... ja... - zatrzymałem jego dłonie i odwróciłem się przodem do niego. Chciałem, by było to idealne. Położyłem jego dłoń na moim biodrze i spojrzałem mu głęboko w oczy - Ja... głupi króliczek... kocham cię mój ty panie wilku - powiedziałem cicho wyglądając przy tym jak dorodny pomidor. Moje dłonie dygotały z przejęcia. Bałem się jak zareaguje.
-Aww Jin. Jesteś najcudowniejszy, wiesz? Właśnie uczyniłeś mnie najszczęśliwszym człowiekiem we wszechświecie! - pocałował mnie czule i przyciągnął do siebie mocno przytulając - Dziękuję... dziękuję, że mnie zmieniłeś, że jeszcze ze mną jesteś. Za to, że przeżyłeś i za to, że potafiłeś mnie pokochać. Dziękuję ci za wszystko - popłynęły nam łzy szczęścia. - Wiem, że to co ci robiłem jest niewybaczalne, ale postaraj się chociaż o tym zapomnieć. Cokolwiek. Ja... ja naprawdę żałuję Jin.
- Hyung, ale ja ci już dawno wybaczyłem. Kocham cię. Bardzo mocno hyung. Jestem twój i tylko twój. Twoim króliczkiem i nigdy się mnie niepozbędziesz - przytuliłem go mocno. Poczułem jak obejmuje moje ciałko i całuje namiętnie.
- Kocham cię króliczku - powiedział w trakcie całowania
.
- Też cię kocham wilczku - odpowiedziałem nie przestając płakać ze szczęścia jakie w końcu się do mnie uśmiechnęło.
-----------the end------------
Kocham was ryże jesteście cudowni i na prawde sie ciesze ze nie jestescie źli. Poza tym koffam to, że mnie czytacie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro