Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 21

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu.
Strasznie źle się czuje i nie wiem dlaczego tu jestem. W jednej sekundzie przypomniało mi się, że czekałam na Matteo w salonie, przyszedł Michel i mnie zabrał do jakiegoś auta. Nie wiem gdzie jestem i gdzie jest Matteo. Bardzo za nim tęsknię, przypomniały mi się wszystkie cudowne chwilę które z nim przeżyłam, to były najlepsze chwile w moim życiu. Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy, pozwoliłam sobie na tą chwilę słabości. Usłyszałam otwieranie się drzwi a po chwili jakaś czarna postać znalazła się w pomieszczeniu. Szybko starłam łzy z moich policzków i popatrzyłam się na postać. Osoba nic nie powiedziała tylko się do mnie zbliżyła i złapała za policzek

-Wreszcie mam cię przy sobie, ten twój chłopak cię już nigdy nie znajdzie. Teraz jesteś tylko moja- powiedział i mnie pocałował

Przypomniało mi się jak Matteo to robił bardzo mi go brakowało. Szybko się opamiętałam odsunęłam od siebie chłopaka. Tak bardzo chcę się znaleźć w ciepłych ramionach Matteo.

-Co ty do cholery robisz?!- krzyknął na mnie i uderzył mnie w twarz

Bardzo mnie to bolało ale nie chciałam okazywać słabości.

-Teraz jesteś moja i masz robić to co chcę!

Krzyknął na mnie i wyszedł. Jak usłyszałam zamykanie się drzwi złapałam się za policzek i zaczęłam płakać. Policzek bardzo mnie piekł i zapewne miałam go całego czerwonego.

-Matteo, proszę znajdź mnie- powiedziałam sobie w myślach

Po tym ułożyłam się na zimnej ziemi i zasnęłam

*Matteo*
Zrobiłem śniadanie i poszedłem do salonu żebym zjadł je z moją dziewczyną. Wszedłem do salonu i zobaczyłem, że Luny tam nie ma. Poszedłem do jej pokoju ale też jej tam nie było, zacząłem się naprawdę stresować. Przeszedłem wszystkie pomieszczenia w domu ale nigdzie jej nie było. Wróciłem do salonu i zacząłem go uważnie oglądać. Zobaczyłem brudne ślady na ziemi, które prowadzą od drzwi wyjściowych do kanapy i na odwrót. Usiadłem na kanapie i zacząłem myśleć gdzie mogła się podziać Luna. Przypomniało mi się, że odstawiłem ją na kanapę, ona się na niej położyła i poszedłem zrobić śniadanie do kuchni. Podeszłem do śladów butów na podłodze i usiadłem obok nich. Przyjrzałem im się uważnie i zobaczyłem, że są większe od stopy Luny. Chciałem być pewny na 100%. Szybko pobiegłem do jej pokoju i wziąłem jej buty po czym zbiegłem po schodach i przyłożyłem jej but do śladu. Tak jak myślałem but Luny był mniejszy od tego śladu.

Kompletnie nie widziałem gdzie może być Luna. W pewnym momencie przypomniał mi się list, który dostałem. Znowu szybko pobiegłem do swojego pokoju i wziąłem list który nadal leżał w mojej szafce. Przeczytałem go jeszcze raz

"Radzę ci pilnować swojej Lunci, bo może coś jej się stać. Z tobą dopiero zaczynam, więc radzę uważać.  Jak zadzwonisz na policję dowiem się o wszystkim i skończę z tobą na dobre                                                  
                                         M"

Już wiem! On musiał porwać Lunę! Bardzo się o nią martwię...

Pojechałem na policję i wszystko im powiedziałem. Wróciłem do domu i odchodziłem od zmysłów. Zadzwoniłem do Gastona, może on mi pomoże

-Halo?
-Masz czas?
-Tak, jasne. A co?
-Możesz do mnie przyjechać?
-Stary, co się stało?
-Potrzebuję cię
-Za 10 minut będę

Powiedziałem ciche "dziękuję" i usłyszałem, że Gaston zakończył połączenie.

10 minut później
Odchodziłem od zmysłów. Tak bardzo się o nią martwię. Usłyszałem pukanie do drzwi, szybko do nich podbiegłem i otworzyłem je. Zobaczyłem tam Gastona. Od razu się do niego przytuliłem, widać było, że mój przyjaciel był zaskoczony tym co zrobiłem. Puściłem go i otworzyłem szerzej drzwi, żeby wszedł do środka. Wszedł do środka a ja zamknąłem drzwi i udałem się do salonu w którym siedział już mój najlepszy przyjaciel.

-Powiesz mi co się stało?- zapytał a ja mu wszystko powiedziałem

....

-No to słabo stary. Nie martw się z Luną będzie wszystko w porządku uwierz mi- chciał jeszcze coś powiedzieć ale mój telefon zaczął dzwonić

Szybko zerwałem się z miejsca i podbiegłem do telefonu. Zobaczyłem, że dzwoni nieznany numer, nie wiedziałem czy odbierać, bo mogły być to po prostu jakieś reklamy

-Kto to?- zapytał mnie Gaston

-Nieznany numer

-Odbierz! Może to w sprawie Luny

Posłuchałem się Gastona i odebrałem telefon...
☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️
Hejka
Mamy nowy rozdział
Mam nadzieję, że się podoba i  nadal możecie mi pisać pytania do bohaterów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro