*5*
-Deku!- warknął zielonowłosy klon i popchnął niższego idąc obok niego.-Nie właź mi kurwa w drogę, kumasz?
-Nawet Kacchan jak jest jedną ze swoich emocji uwielbia się nade mną znęcać.- mruknął Izuku i spojrzał na Shoto, który szedł obok niego.- To jest przerażające.
-Zielony to obrzydzenie.- biało-czerwono włosy rzekł, ale później spojrzał na zielonookiego i lekko zmieszał.- Znaczy, no.. chodziło mi o to, że emocja "obrzydzenia" odwzorowuję się w kolorze zielonym.
-Taaa.- Midoriya podrapał się po karku i spojrzał na Bakugo nr.6, który szedł i mruczał coś pod nosem.- Może inni mają ciekawiej.- rzekł mijając jednego z klonów w różowych włosach.- Ten wygląda jak jakiś romantyk.
- Bakugo i romantyzm to jak..- zaczął Todoroki, ale przerwał mu natychmiast niższy.
-Ty i pokazywanie emocji?- wypalił, apotem zdał sobie sprawę z tego co powiedział i otworzył szeroko oczy.- Boże, Todoroki nie to miałem na myśli. Ja...
Zaciął się, kiedy drugi od niego odszedł, a ręka, którą wyciągnął opadła mu wzdłuż ciała. Dał sobie mentalnie z liścia. Jak mógł palnąć coś takiego i to przy chłopaku, który jest dla niego jak wzór i przy którym czuję się tak jak przy nikim innym? Pobiegł natychmiast za nim, a siedział onobok Bakugo nr.6. Usiadł niepewnie obok niego, chciał się odezwać, ale zrezygnował, widząc jego mętne spojrzenie, wbite w ścianę na przeciw. Nawet nie zorientował się, że są na korytarzu przy ogrodzie.
-Gołąbki się pokłóciły?- zadrwił sobie kolon i podniósł na nich swoje lekko wkurzone spojrzenie.- O co poszło? Jeden, ani drugi nie chce dać dupy?
-Kachcan!- Izuku pisnął i zaczerwienił się natychmiast po jego słowach.- Nie mów tak to nie ładnie, ani kulturalnie i...
-Zamknij mordę Deku.- westchnął widocznie tracąc cierpliwość i warknął gardłowo.- Bo będziesz nie tylko jedna noga w grobie, ale całym ciałem.
-Bakugo w ogóle to jak ty to teraz widzisz, co?- zapytał niespodziewanie Todoroki na co oboje spojrzeli na niego zdziwieni.- No wiesz jak to widzisz oczami zdegustowania?
-Um..- zielonowłosy klon zamyślił się.- Wszytsko co mówicie i robicie mnie wkurwia i jestem obrzydzony tym, że nie potraficie pogadać poważnie i robicie nie wiadomo co, a wiadomo, że na siebie lecicie. Widać to.- wzruszył ramionami i rzekł z przekąsem.- A tak w ogóle to widzę więcej niż wcześniej i tak jak by wszystkie ruchy mnie irytują i czuję, że zwymiotuję jak zaczyna mówić ten dekiel.
Izuku poczerwieniał całkowicie i wyglądał jak pomidor, dodatkowo wydał policzki i zmieszany spuścił wzrok, za to Shoto lekko się zarumienił, ale nadal patrzył na klona.
Debile jebane, przemknęło przez myśli Bakugo nr.6.
-Tak jak ty z Kirishimą?- zapytał wrednie, a jego dwukolorowe oczy patrzyły na niego z wyższością, widząc zmieszanie klona.- Bo to też widać.
-Zamknij mordę!-warknął i lekko poczerwieniał.
-No to prawda! Tak pięknie za sobą razem wyglądacie i to takie słodkie i w ogóle widać, że jesteś w nim zakochany, a on w to..- zaczął Izaku, ale urwał widząc mordercze spojrzenie zielonych oczu.
-Zabije cię Deku!- Bakugo nr.6
I tak o to wybiegli na zewnątrz. Jeden uciekając przerażony, a drugi goniąc go wkurwiony i zrezygnowany no to, że ktoś zna jego uczucia.
W tym samym czasie na dworze przy stolikach ogrodowych siedział Kirishima i pisał na telefonie z Tetsu. Ale przeszły go ciarki, kiedy poczuł lekki dotyk na ramieniu. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył różową czuprynę Bakugo nr.7. W duszy jęknął męczenniczo, nienawidził wykonywać zadać od wychowawcy, ale tu chodziło o Bakugo, jego przyjaciela i crasha w jednym. Nie mógł uwierzyć, że coś takiego mu się stało. Gdyby poszedł z nim, a nie zwiał jak jakiś tchórz to nic by się takiego zapewne nie stało.
- Przestań się obwiniać Kiri.- klon pokiwał głową na boki i posłał mu lekki uśmiech, siadając obok niego. Blisko niego.- To nie twoja wina. Tak musiało być.
-Ale gdybym...- zaczął, ale natychmiast mu przerwał różowooki i położył dłoń na buzi.
-Gdybyś poszedł ze mną mogło by ci się coś stać, a tego bym sobie nigdy nie darował. Nie chcę widzieć takiej twojej minki, a teraz uśmiech.- sam uśmiechnął się szeroko i zabrał mu powoli rękę z ust.
-Masz ładny uśmiech.- powiedział Eijiro, a później speszył na swoje słowa.- To znaczy... nie... no masz, ale...
-A ty masz śliczne oczy.- rzek i lekko się nad nim nachylił.- Zaraźliwy śmiech, który rozgrzewa moje serce, piękny charakter który sprawia, że jesteś wyjątkowy i nie tylko twoje czerwone włosy cię odznaczają. W ogóle jesteś dla mnie jak słońce, które rozświetla mi dzień.
Z każdym słowem zbliżał się coraz bardziej i bardziej, a czerwonooki nie ruszył się o milimetr, wpatrując się w oczy drugiego. Nie były one takie krwistoczerwone i nie posiadały iskierek szaleństwa i krzty mordu, ale błyszczały troską i miłością, które też widział w tych jego naturalnych.
-Bakugo.. ty... nie ty..- zaczął się jąkać i mamrotać pod nosem.- Ty to nie mój Katsuki.- westchnął.
-Wiem, że nim nie jestem.- odsunął się od niego i złapał za dłoń splatając ich palce.- Ale ja posiadam uczucia do ciebie z nich wszystkich najsilniejsze, wiesz? To ja widzę tylko ciebie, a nie nikogo innego.
-Jesteś niemożliwy.- zarumienił się i odwrócił wzrok speszony.
- A ty słodki.- zagryzł wargę, obserwując czerwonowłosego z zadowoleniem.- Ładnie ci z rumieńcami.
-Dobra zmień temat. mruknął zawstydzony, ale różowowłosy nie zdążył się odezwać, a zadzwonił dzwonek.
Spojrzał na czerwonowłosego i nie puszczając jego ręki przeszedł w około ławki i nachylił się na nim całując w policzek.
-Jak Kuba bogu tak Bóg Kubie.- szepnął mu do ucha i ruszył na zajęcia
Kirishima siedział tak oniemiały. Bakugo go pocałował. Przyswajał te dane powoli, aż w końcu zerwał się na równe nogi i pobiegł do sali.
- Mam angielki!
<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro