Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

92

Spokojny, piątkowy wieczór z winem, siedząc w objęciach ukochanej osoby. Czego chcieć więcej? Zwłaszcza, że musiałam się nim nacieszyć póki mogłam. Przez najbliższe dwa tygodnie będzie w Sydney, później wróci tu, ale przez większość czasu będzie siedział na próbach i omawianiu nowej trasy więc widywać i tak będziemy się rzadko, a później wyjedzie.

- Leen? – usłyszałam tuż przy uchu. Jego ciepły oddech drażnił skórę na moje szyi.

- Hmm? – oparłam się wygodniej o jego klatkę piersiową i przybliżyłam kieliszek do ust, biorąc niewielkiego łyka.

- Leen? – spojrzałam w bok i zadarłam brodę do góry, a jego usta od razu znalazły się na moich. Odsunął się ode mnie i uśmiechnął się. Przewróciłam oczami.

- O to tyle szumu? – zachichotałam, po czym odstawiłam kieliszek. Podniosłam się by po chwili usiąść okrakiem na jego kolanach, przodem do niego.

- Musiałem jakoś zwrócić twoją uwagę – uśmiechnął się uroczo. Zagryzłam dolą wargę, przybliżając się do niego i musnęłam ustami jego szyję. Nie spiesząc się, zostawiałam mokre ślady na jego skórze. Moje dłonie spoczywały na jego klatce piersiowej i mogłam poczuć, jak jego serce zaczyna bić szybciej. Wyprostowałam się i spojrzałam wprost w jego oczy.

- Wystarczająco dużo uwagi? – zapytałam, powoli oblizując usta.

- Wciąż za mało.

- Chcesz więcej?

- Odrobinkę – uśmiechnął się zadziornie.

- Sprecyzujesz? – uniosłam brew, przyglądając się mu, kiedy rozpinałam jego spodnie. Wsunęłam dłoń pod materiał jego bokserek i chwyciłam jego członka, zaczynając nią powoli poruszać. Z jego ust wydobyło się głośne westchnięcie. – Czy może jednak to odrobinkę za dużo?

- Raczej za mało – wpił się w moje usta, od razu pogłębiając pocałunek. Zabrałam dłoń spod materiału, obejmując jego kark ramionami, a on objął mnie w pasie i wstał. Złapał mnie za uda i skierował się w stronę sypialni.

Chwilę później wylądowałam plecami na miękkiej pościeli. Złapał za materiał mojej sukienki, który zaraz wylądował gdzieś na podłodze, razem z jego koszulką. Zachichotałam.

- Aż tak się napaliłeś?

- Kilka dni posuchy przy tobie wystarczyło aby doprowadzić mnie do takiego stanu.

- Więc na co czekasz?

Składał mokre pocałunki na moim dekolcie, poruszając się we mnie powoli. Jedna z jego dłoni znajdowała się na mojej piersi. Z moich ust wydobywały się ciche jęki. Złączył nasze usta w pocałunku. Objął mnie w pasie i obrócił nas tak, że teraz to ja byłam na górze. Oparłam dłonie o jego klatkę piersiową, zaczynając poruszać biodrami. Pochyliłam się i musnęłam jego usta. Czułam jak obejmuje mnie w tali i wychodzi moim biodrom na przekór. Zaciskał dłonie na moich bokach, a z naszych ust, niemal w tym samym czasie, wydobyły się głośne jęki. Opadłam na niego, oddychając głośniej i szybciej. Poczułam pocałunek na głowie.

- Kocham Cię – powiedział. Zsunęłam się z niego, kładąc się na brzuchu i spojrzałam prosto w jego ciemnobrązowe oczy.

- Ja Ciebie też kocham, Calum – uśmiechnęłam się. Pozbył się prezerwatywy i objął mnie ramieniem.

- Poleć ze mną do Sydney.

- Wiesz, że nie mogę – westchnęłam. – Po weekendzie mam spotkanie z kimś z IMG, muszę jeszcze załatwić kilka spraw z agencją, dla której obecnie pracuję.

- Więc nigdzie nie lecę.

- Nie wygłupiaj się – mruknęłam. – Ile razy do roku widzisz się ze swoją rodziną? Chcą Cię widywać na żywo, a nie tylko w telewizji.

- Dlaczego ty zawsze musisz mieć rację.

- Bo jestem starsza, a starsi z reguły są mądrzejsi.

- Nie wiem kto Ci tak nakłamał, skarbie.

- Ej – walnęłam go w ramię, na co ten roześmiał się głośno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro