Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Ta opowieść jest bardzo osobista. Pracuję nad nią od pięciu lat ( o matko, sama nie wiedziałam że aż tak długo!), marzyło mi się, że kiedyś ją wydam ale.... chciałabym żeby ktoś ją przeczytał, powiedział mi co myśli, podzielił się refleksją, podpowiedział nad czym muszę popracować :)
Dodaję pilotażowo prolog, jeśli będzie jakiś odzew to będę pisać dalej, a jeśli nie... to nie :P
Miłej lektury ;)

******


Jeden z ostatnich, ciepłych, późnojesiennych promieni słońca przedarł się przez rdzawo złote listowie. Podmuch chłodnego wiatru oderwał kilka pomarańczowych listków, zakręcił nimi w powietrzu i delikatnie osadził na kamienistej ścieżce. Kilka minut później kolejne tchnienie powietrza porwało je znów w górę i zaniosło w inną część ogrodu.

Pomiędzy dwoma drzewami, jakieś pół metra nad ziemią przewiązana była szeroka wstążka. Miała kolor niebieski, więc mocno się wyróżniała na złotawym tle.

-Mamo, mamo! Spójrz, czego się nauczyłam! - Na pasek materiału z kocią zwinnością wskoczyła sześcioletnia dziewczynka o płomiennych rudych włosach. Przez chwilę balansowała, po czym wybiła się w górę, zrobiła zgrabne salto w tył i wylądowała z powrotem na wstążce nie tracąc przy tym równowagi.

-Jesteś wspaniała, kochana!- Powiedziała matka, chociaż w środku o mało nie dostała zawału w trosce o dziecko.

Wiatr poderwał w powietrze bursztynową burzę a zachodzące powoli słońce sprawiło, że park wyglądał jak zrobiony ze złota.

*

-Numer 47, wychodzisz!

-Dasz radę, kochana- matka pocałowała córkę w czoło.

-A teraz przed państwem ostatnia finalistka tegorocznych zawodów gimnastyki artystycznej w kategorii juniorów! Eliza Skarlet!!- Zawołał prowadzący a publiczność zaczęła klaskać.

-Ale gdzie jest tata? Obiecał, że przyjdzie!

-Na pewno zaraz tu będzie. No idź już!

Dziesięciolatka odetchnęła głęboko, wzięła swoją karmazynową wstążkę i wyszła na scenę. Muzyka zadudniła przez głośniki a ona rozpoczęła swój układ. Wstążka wirowała hipnotycznie wokół niej, Elizy, płomiennowłosej dziewczynki ubranej w purpurowo-złoty, skrzący się kostium, Elizy, zamkniętej w sobie, cichej i zwykle spokojnej, Elizy, najlepszej gimnastyczki w Polsce.

Wykonała ostatni piruet i muzyka ustała. Przez kilka sekund stała w końcowej pozycji nadal wprawiając w ruch wstążkę. Publiczność ryknęła nagle zachwycona występem.

-Drodzy państwo teraz czas na 10 minut przerwy, w której sędziowie naradzą się i wyłonią zwycięzców zawodów!

-Mamo, mamo!- Eliza zbiegła ze sceny. Zanim jednak zobaczyła matkę, usłyszała jej podniesiony głos.

-Nie możesz nam tego zrobić! Tyle lat razem, tyle wspólnie spędzonych chwil a ty chcesz to wszystko przekreślić dla swojej sekretarki?!- Eliza wyjrzała za róg korytarza i zobaczyła rodziców. Matka stała zapłakana a ojciec patrzył na nią zupełnie niewzruszony.

-Nie rób scen... -zaczął mężczyzna, lecz niedane mu było skończyć.

-Jak możesz... a co ze mną? Co z Elizą? Zostawiasz nas tak po prostu...?

-Będę ci, co miesiąc przelewać na konto trzy tysiące. Zrozum. Obydwoje się dusimy. Tak będzie najlepiej.

-Dobrze.-Matka opanowała płacz- Ale TY jej to powiesz.

Wielkie, migdałowe oczy w kolorze bursztynu wypełniły się łzami. Eliza nie raz współczuła swojej koleżance z klasy, gdy dowiedziała się, że jej rodzice się rozwodzą. Zawsze wydawało jej się, że takie sprawy jej nie dotyczą, że się zdarzają, ale nie jej... nie jej...

-Panie i panowie czas na werdykt! Wszystkie finalistki proszone są na scenę!

Dziewczynka niechętnie powlokła się z powrotem wzdłuż korytarza. To niemożliwe, niemożliwe! - Myślała cały czas.

Osiem dziewczynek ustawiło się w szeregu. Wszystkie śliczne, ubrane w połyskujące stroje niczym większe wersje lalek Barbie. Wszystkie prócz jednej niecierpliwiły się, spoglądały badawczo na sędziów starając się wyczytać coś z ich min. Jedna była całkowicie obojętna.

-Miejsce trzecie....-Zagrzmiał prowadzący- Agnieszka Niedźwiecka!- Dziewczynka w srebrnej tunice wyskoczyła z szeregu i zaczęła podskakiwać ze szczęścia jak gumowa piłeczka. Dyplom, puchar, gratulacje...

-Miejsce drugie... Katarzyna Bońko!- Teraz z szeregu wyszła malutka, chuda dziewczynka i z gracją się ukłoniła. Eliza patrzyła obojętnie. To na pewno przeze mnie się rozwodzą... ale co ja takiego zrobiłam?

-Miejsce pierwsze... Eliza Skarlet!!!- W Sali zagrzmiały brawa. Po twarzy dziewczynki popłynęły łzy. Dlaczego mi to robią...?!

Ocknęła się dopiero, gdy jury podeszło do niej z pucharem, kwiatami, dyplomem, jakąś nagrodą... Wszyscy myśleli, że to łzy szczęścia, a ona pragnęła tylko uciec stamtąd do swojego bezpiecznego pokoju w domku pod Krakowem.

*

-Kocham cię...- wysoki chłopak przytulił siedzącą obok niego Elizę.

-...ja ciebie też...- wyszeptała cicho.

Siedzieli razem na ławce w parku, w którym niegdyś, co dzień ćwiczyła. Później przeniosła się do garażu gdzie matka zorganizowała potrzebny sprzęt. Dzięki temu przez kolejne lata odnosiła sukcesy w gimnastyce artystycznej. Jako dziewiętnastolatka była już w pierwszej dziesiątce najlepszych zawodniczek w Europie.

-A wiesz, że dzisiaj jest trzecia rocznica naszej pierwszej randki?- zapytał chłopak uśmiechając się ciepło.

-Wiem- odparła. Poznała Piotrka na kolonii. Razem z kuzynką chciały koniecznie jechać gdzieś razem. Wybrały kolonię harcerką w Borach Tucholskich. Mało nie spóźniły się na pociąg, więc wsiadły do pierwszego przedziału gdzie znalazły się wolne miejsca. W tym właśnie przedziale Eliza po raz pierwszy zobaczyła Piotra. Mało się odzywał, ale wydawał się miły i... był tajemniczy. Na miejscu okazało się, że przydzielono ich to tej samej grupy. Przez cały pobyt ich spojrzenia się krzyżowały, jak gdyby coś ich do siebie przyciągało. Poznali się lepiej dopiero po obozie.

-Chcę być zawsze z tobą, moja piękna...- chłopak delikatnie musnął wargami jej usta.

*

Tydzień później Eliza dostała list od Piotra.

Kochana Elizo!

Razem z rodziną przeprowadzam się do Chicago. Wiesz, że związki na odległość nie wypalają, dlatego najlepiej będzie, jeżeli o mnie zapomnisz. Mnie też jest trudno, ale trzeba żyć dalej. Na pewno znajdzie się ktoś, kto pokocha Cię tak mocno jak ja.

Żegnaj Ukochana

Piotr

Jej świat rozpadł się na miliony malutkich kawałeczków.


******

Czekam na komentarze i może jakieś gwiazdki? ;)
Pozdrawiam
Abisay

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro