Rozdział 2
Violet po raz pierwszy leciała samolotem. NIE! Ona po raz pierwszy opuściła tamtenponury dom. Świat okazał się być ogromny i pełen kolorów, ludzi, dźwięków co przerażało dziewczynę.
Już oglądając przez szybę w samochodzie ludzi, czuła się przerażona ich dużą liczbą. Bała się, że za niedługo ją przygniotą, a korki tylko pogłębiały jej obawę.
Po podróży autem w końcu dojechała na lotnisko, gdzie szybko udała się do samolotu i zajęła miejsce na przeznaczonym fotelu, nerwowo patrząc za okno.
-To pani pierwszy raz?-Zapytała starsza kobieta, uśmiechając się do niej życzliwie.
-Tak-Wyszeptała Violet do swojej sąsiadki.
-Wszystko będzie dobrze, to jak jazda jazda rowerem. Pierwszy raz jest stresujący, a później to łatwizna-Powiedziała kobieta, choć Violet niezbyt zrozumiała.
-Nigdy nie jeździłam na rowerze-Odpowiedziała Violet.
Podróż była koszmarem. Violet czuła że za chwile dołączy do rodziców, a tabletki uspokajające podawane przez stewardesse niezbyt pomagały.
-Może szampana?-Zaproponowała zmęczona stewardessa.
-Po tej ilości tabletek? Zwariowała pani?-Zapytała staruszka, przytulając przerażoną Violet.
Samolot wylądował po godzinie i Violet jako pierwsza z niego wybiegła.
-Może cię podwieziemy?-Zaproponowała staruszka, machając do starszego pana, który stał z dużym bukietem tulipanów i uśmiechał się do niej.
-Chętnie-Odpowiedziała Violet.
-Gdzie cię podwieźć?-Zapytał starszy pan, po tym jak ucałował żonę w policzek, mocno ją przytulił i wręczył kwiaty.
-Do Forks-Odpowiedziała Violet.
-My też tam mieszkamy-Odpowiedziała uśmiechnięta pani Agata(staruszka).
Do miasteczka dojechali po około godzinie. Violet postanowiła już wcześniej, że na początku wynajmie pokój, a jeśli jej się spodoba, to poszuka domu w okolicy.
Pokój wynajęła w domu szeryfa i jego córki, która przyleciała dzień wcześniej. Ofertę znalazł jej goblin z banku, proponując kilka różnych miasteczek.
Przed chwilą pożegnała się ze starszym małżeństwem i ruszyła w stronę drzwi. Stała właśnie przed drzwiami domu, w którym miała od dziś zamieszkać, przynajmniej na jakiś czas. Niepewnie podniosła dłoń i zapukała.
Po chwili drzwi otworzyła jej brązowowłosa dziewczyna.
-W czym mogę pomóc?-Zapytała brązowowłosa.
-Nazywam się Violet Verne-Przedstawiła się Violet, na co brązowowłosa uśmiechnęła się i zaprosiła ją do środka.
-Miło mi cię poznać, tata uprzedził mnie że będziesz u nas mieszkać-Powiedziała brązowowłosa, po czym się przedstawiła-Bella.
-Violet-Powiedziała Violet, po czym uścisnęła dłoń Belli.
-Oprowadzę cię-Zaproponowała Bella, po czym pokazała jej salon, kuchnię, trzy sypialnie itd.
Pokój Violet był średnich rozmiarów. Miała w nim białe łóżko podwójne, toaletkę i dużą białą szafę. Podłoga była z ciemnego drewna, na dwóch oknach były szare zasłony, a ściany w kolorze niebieskim. Łazienka była na korytarzu.
-Jak się rozpakujesz, to zapraszam na obiad-Powiedziała Bella i wyszła z pokoju.
Violet szybko się rozpakowała, po czym przeczesała swoje długie blond włosy, ubrała się w nową niebieską sukienkę, zakupioną na lotnisku, która pasowała jej do koloru oczu i zeszła na dół.
-Pyszne-Powiedziała Violet, po tym jak spróbowała spaghetti Belli.
-Dziękuję-Odpowiedziała zaczerwieniona Bella. Po obiedzie włożyła naczynia do zmywarki i obie poszły do salonu.
-Nie wiem czy wiesz, ale ja również jestem jakby tu nowa i będziemy razem chodzić do szkoły-Powiedziała Bella, na co Violet uśmiechnęła się.
-Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółkami-Powiedziała Violet, na co Bella odpowiedziała że ona też ma taką nadzieję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro