~25~ (2) cz. 21
Zapraszam do książki o Eldarya'i ^^
Wszyscy śmialiśmy się w autokarze z tego co się stało w laboratorium chemicznym. Otóż, gdy wiewióra potrząsnęła fiolką przez pierwsze kilka sekund nic się nie działo. Jednak po chwili, AKURAT, gdy się nachylał fiolka wybuchła, a Nathaniel stracił brwi. Skończyło się na tym, że Chloe zaczęła bawić się w makijażystkę i pomagać sarnie.
Naszym kolejnym celem był park linowy oraz jedzenie. Uśmiechałem się do siebie za każdym razem, gdy przypomniałem sobie tą sytuację. Cudowna.
- A ty co tak się cieszysz? - spytała się mnie Marinette.
- Z wybuchu. - powiedziałem, a ona przekręciła oczami.
- Nathaniel jest miły.. - szepnęła do siebie.
- HA. HA. HA. - dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. - Nie wiesz co mówisz. On to czyste zło!
- Jak możesz tak go oceniać! - spojrzała na mnie wkurzona. Adrien... Pieprzysz sprawę.
- Nie kłóćmy się. Kiedyś Ci opowiem wszystko. - poprosiłem. Dziewczyna westchnęła. Brawo za załagodzenie sytuacji.
- Spokojnie Marinette. - powiedziała Tikki.
- Właśnie. - potwierdził Plagg.
- Wracaj do Camemberta! - pisnęła Tikki do mojego Kwami. Kot pokazał jej kły
- Nie zamierzam. - wystawił język.
- Ty mały pedofilu! - krzyknęła i rzuciła się na niego. Spojrzałem w szoku na Marinette.
- Ty.. Wiesz co zrobić z bijącymi się Kwami czy nie bardzo? - zapytałem. Pokiwała głową.
- Tego nie przerabialiśmy. Ale mam pomysł. - kiwnąłem głową by mówiła dalej. - Zostawmy ich w spokoju.
- Genialny plan. - zaśmiałem się.
Może Tikki nie zabije Plagg'a? Raczej przeżyje, prawda? Jest nieśmiertelny?
*
W parku każdy był przyczepiony do linek. Była świetna zabawa. Stanąłem na drewnianej kładce. Usłyszałem rozmowę po jej drugiej stronie. Odpiąłem haczyk u linki i udałem się w kierunku dwóch głosów. Marinette i Nathaniel.
- Słuchaj.. Przykro mi to mówić, ale on na serio tak uważa...
- Ale, że jestem patologiczna i psychiczna?
- Mówił o wiele gorzej! Ale co zrobisz jak pieniądze uderzają do głowy.
- On nie mógł tak powiedzieć.
- Ale uwierz. Adrien nie jest chodzącym ideałem i pokazał pazurki.
Wiewióro... Pazurki to ty zaraz zobaczysz.
- NAPRAWDE?! - krzyknąłem wściekły. Nathaniel rozszerzył oczy z przerażenia.
***
Hey!
Jak tam? xD żyjecie?
Dziękuję Wam za wszystko ^^
Zostawcie po sobie ślad :D
Po 25 🌟 kolejny rozdział :P
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro