Michael
Michael ze spokojem wysłuchiwał kpin swoich kolegów.
Prawie się uśmiechnął, kiedy kazali mu coś ze sobą zrobić.
Prawie.
Jak najszybciej wybiegł zee szkoły, po drodze zatrzymując się tylko po to, żeby wyrzucić śniadanie.
I biegł.
Bieg był dobry, chociaż każdego dnia postu męczył się coraz bardziej.
Niech będzie, jeszcze trochę, potem będzie lepiej.
W domu czekała na niego zupa do podgrzania. Normalnie łatwo byłoby z niej zrezygnować, nienawidził kapuśniaku, ale teraz... Nieważne, jeszcze trochę, potem będzie lepiej.
Wylał ją do toalety.
I z każdym robionym brzuszkiem powtarzał sobie to samo: jeszcze trochę, potem będzie lepiej.
Michael trochę schudł ostatnio, prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro