Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#5 -Milutki.

-Czyli praca dorywcza.- zaśmiał się Jason, gadając ze mną pierwszego dnia mojej pracy.

-Mhm.- mruknęłam, upijając łyk kawy.

Po chwili do kuchni weszła jego sekretarka, która obczaiła mnie wzrokiem. Miała na sobie sukienkę do kolan i albo wydawało mi się, czy zatrzymała wzrok na moich cyckach?

-Panie Lyonce, pan Thomson już przyszedł.- powiedziała, poprawiając okulary na nosie, a następnie świdrowana przez moje srogie spojrzenie wyszła.

-O, czyli zobaczymy, czy nadasz się do robienia zdjęć.- Jason uśmiechnął się do mnie.

-Nie wierzysz w moje umiejętności?- oburzyłam się, na co parsknął śmiechem.

-Nathan Thomson zajmuje się jakąś tam firmą i czasami jest na okładkach w czasopismach dla pań, a ty właśnie wykonasz idealne zdjęcie na okładkę.- wyszczerzył się, a ja powiesiłam sobie na szyi masywny aparat.

-Spoko.- mruknęłam, a następnie weszłam do pomieszczenia z profesjonalnym sprzętem, a na środku stał mężczyzna, na oko 25 lat, ubrany w czarne przyległe, ale nie obcisłe rurki i niebieski podkoszulek, który uwydatniał jego mięśnie i tatuaże.

Przygryzłam kolczyk w wardze na jego widok, ponieważ był przystojny. Bardzo przystojny. Przystojniejszy, niż Jared. Pff, go nawet nie można z Jared'em porównywać. Neesie przy nim wygląda jak żebrak, nawet w garniaku od Armaniego.

-Natham Thomson.- przedstawił mi się, podając mu dłoń. On zamiast jej uścisnąć, pocałował jej wierzch. Ughh, jaki Romeo. Gdzie masz Julię, kurwa, hmm?

-Kathrine..

-Ah, Nathan! Miło mi Cię znowu widzieć!- usłyszałam głos mojego szefa, na co odsunęłam się na bezpieczną odległość.

-Cześć, Jason.- przywitał się i wymienili uścisk dłoni.- A to jest moja dzisiajsza modelka?- zapytał, wskazując na mnie, na co się skrzywiłam. Nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę modelką. Czy ja wyglądam na modelkę, do chuja Pana?

-Oh, nie. Dzisiaj jest pierwszy dzień pracy Kate i zrobi Ci dzisiejszą sesję do Playboy For Woman.- oboje na mnie spojrzeli, a ja miałam ochotę zniknąć. Pomachałam im niezręcznie, idąc w kierunku mojego laptopa, na którym miałam włączonego Facebook'a.

Kiedy zajrzałam na profil, wkurzyłam się na widok karniaka.

Mam najlepszego szefa na świecie Jason Lyonce.

11 546 like, 1 019 komentarzy.

-Lyonce!!!- wydarłam się, a ten zaraz był obok mnie.- Co.To.Jest?!

-Yyy, włam?- zapytał, przygryzając wargę, kiedy uśmieszek cisnął się mu na usta.

-Ile ty masz lat?!

-W tym roku 31, a co?- wyszczerzył się, roztrzepując moje włosy.

-Nie, żeby coś, ale czekam na sesję.- powiedział rozbawiony ciemny blondyn, na co przewróciłam oczami.

-Już idę.- powiedziałam, wylogowując się z portalu.

-No nareszcie. Rusz się, bo muszę jechać jeszcze do rodziców.- westchnął, stawając przed tłem zdjęcia.

-Milutki.- parsknęłam śmiechem.- Chcesz muzykę, czy na cicho?- zapytałam, przypominając sobie o tym, że niektórzy modele lubią robić pozy do muzyki.

-Może być bez.- powiedział, ustawiając się w kuszącej pozycji.

Kiedy robiłam mu tą sesję, stwierdziłam, że lubię to, ale fotografia nie jest czymś, co mogłabym robić do końca życia.

Oby ostatnie miesiące na studiach przeszły szybko, bo nie umiem się doczekać, kiedy usiądę we własnym biurze, które sama zaprojektuję.

-Koniec.- powiedziałam po 20 minutach robienia zdjęć.

-Pokażesz?- zapytał, a ja skinęłam głową i podłączyłam aparat do mojego laptopu, zrobiłam folder z jego nazwiskiem i przesłałam na nie wszystkie 70, które zrobiłam.- O cholera, dużo tego.

-Nom.- zaśmiałam się.

-Wybierz z 30 najlepszych i wyślij mi na tego e-mail'a, a resztę usuń, zapisz, cokolwiek chcesz.- wyciągnął karteczkę, na której napisał swoje konto pocztowe.

-Okej.- uśmiechnęłam się, chowając ją w etui telefonu.

-Ja muszę już iść, na razie.- powiedział, ubierając kurtkę skórzaną. Nie, żeby coś, ale mam taką samą, gościu, tylko że damską. Zaśmiałam się w myślach.

-Pa.- mruknęłam, przeglądając zdjęcia.

Najlepsze były te, kiedy nie miał na sobie koszulki. Tak, były zajebiste. Ugh.. Ten tors.

-Tata!- usłyszałam dziecięcy głos, a po chwili mała czarnowłosa dziewczynka wbiegła do salonu. To musiała być córka szefa.

-Vivolett!- zawołał kobiecy, troskliwy głos. Uznałam, że to musiała być jego żona, Louise.

-Mamo, tam jest pani!

-Co?- zapytała kobieta, a dziewczynka pokazała paluszkiem na mnie. Ups, nie bój się, mała, nie będę się gniewać. Tylko pamiętaj, że palcem się nie pokazuje. Ochrzaniłam w myślach.

-Dzień dobry.- powiedziałam z niezręcznym uśmiechem. Wstałam i splotłam swoje dłonie, kładąc je na lewe biodro, przechylając głowę w prawo.

Była wysoką, czarnowłosą kobietą. Nie wyglądała na starszą od mojego szefa, może była od niego młodsza o jakieś dwa lata. Miała długie nogi, a na stopach matowo-granatowe szpilki, które pewnie musiały kosztować kupę kasy.

Zresztą, ja kiedy pójdę na butowe zakupy, też nie oszczędzam kasy, bo nie narzekam na brak dochodów, a praca u Lyonce jest dla rozrywki, ponieważ siedzenie w domu mnie nudziło.

-Lou, skarbie. Chciałbym Ci przedstawić naszego nowego fotografa.- powiedział z uśmiechem Jason, jakby spodziewał się przyjścia czarnowłosej. Mała mulatka od razu pobiegła do taty, przytulić się do jego nóg. To było urocze.

Taka ciemna kulka przy facecie, który miał ponad 180 wzrostu, a na dodatek miał białe ubrania.

-A więc ty jesteś Kate?- zapytała zadowolona, rozglądając się po moim miejscu pracy
-Tak.- przyznałam, podając jej rękę. Odwzajemniła uścisk.

-To dobrze. Poprzednia dziewczyna, która pracowała na Twoim miejscu nie umiała obsłużyć aparatu.- zaśmiała się nerwowo krzyżując ramiona pod biustem.

-Właśnie skończyłam jedną sesję, chce pani zobaczyć?- zapytałam, a ona skinęła głową, podchodząc do mojego biurka.

-O to ten model z Playboy For Woman, prawda?- zapytała, a ja skinęłam głową, mimo, że pierwszy raz widziałam go dzisiaj na oczy. Jego nazwisko mi coś mówiło, ale nie miałam zbytnio czasu, żeby się nad tym zastanawiać.- Są wspaniałe, ale mogłaś użyć miarowego kontrastu. Jakie szkoły skończyłaś?

-Ja, uh.. W liceum chodziłam tylko na kółko fotograficzne, a teraz jestem na studiach biznesowych.- powiedziałam, a ona zmarszczyła brwi.

-Nie robiłaś nic w tym kierunku?- zapytała, wskazując na zdjęcia. Zaprzeczyłam ruchem głowy.- To szkoda, bo powinnaś. Fajnie było mieć kogoś tak uzdolnionego w fachu.

-Louise.- upomniał ją mąż, chwytając pod ramię.- Musimy omówić kilka rzeczy. Wybacz, Kate.

-Spoko.- powiedziałam, rozsiadając się w swoim fotelu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro