#12 -Czy ty składasz mi jakieś propozycje?
-Nawet teraz będziesz się ze mnie nabijać?- burknęłam, wzdychając.
-To nawet nie jest śmieszne. Nie, chociaż jest. Twoja mina jest śmieszna.- parsknęła, na co się skrzywiłam.- Widziałam Cię wczoraj.
-Ja Ciebie też.- spojrzałam na blondynkę, która opierała się o drzwi swojego brązowego samochodu. To dziwne, że nawet nie miałam ochoty jej zapierdolić?
-Izabella jestem, dla znajomych Bella.- powiedziała, kiedy wyszłam z auta.
-Kate. I nie myśl, że wybaczyłam Ci zgapienie samochodu- powiedziałam, wyciągając paczkę papierosów, które czasem znajdywały się w mojej torebce.- Chcesz?
-Dawaj jednego.- mruknęła, a następnie zaczęłyśmy palić w ciszy miętowe fajki.- Nie zgapiłam go.
-Uznajmy, że Ci wierzę.- przymknęłam oczy, zaciągając się nikotyną.- Chyba mam do Ciebie sprawę.
-Tutaj?- wskazała na okolicę, gdzie było pewno pojazdów.
-Jak widzisz, pewnie dzisiaj nigdzie nie pojadę.- parsknęłam, wyciągając telefon z pudełka, próbowałam go otworzyć, żeby jakoś zadzwonić do kogoś o pomoc, ale nie dość, że był rozładowany, to przypomniało mi się, że moja karta leży w domu na stoliku.- Ja pierdole, dasz zadzwonić?
-Wiesz, że mieszkamy w tym samym budynku?- uniosła brew, przyglądając mi się.
-Wiem, ale wątpię w to, że chciałabyś byś mnie podwieźć.
-Nie marudź, tylko wsiadaj, zanim się rozmyślę. Mój kuzyn jest mechanikiem, więc sprawdzi, co się stało.
-Zgaduję, że brakło paliwa.- mruknęłam sama do siebie, przypominając sobie, że dawno nie tankowałam.
-No widzisz? A stacja jest jakieś 3 minuty stąd, pieszo.- parsknęła, a ja spojrzałam w kierunku świecącego się na czerwono miejsca.
-W takim razie, poradzę sobie z dotarciem do domu, co nie zmienia faktu, że i tak muszę z Tobą porozmawiać.
-Mam wolny wieczór.
-18, wiesz gdzie mieszkam.
-Czy ty składasz mi jakieś propozycje?
-Chyba śnisz.
To było kurewsko dziwne, ponieważ po raz pierwszy rozmawiałam normalnie z moją sąsiadką, z którą się biłam i ona chciała zaciągnąć mojego przyjaciela do łóżka. Tsaa, i jeszcze pieprzyła się z Nessie, prawdopodobnie nie wiedząc, że ten kutas już się z kimś pieprzy.
***
Godzinę później byłam już w domu. Tak jak się okazało, nie miałam ani paliwa, ani oleju, który wyciekał ze silnika, więc aktualnie mój pojazd znajduje się w warsztacie u kuzyna Belli. Boże, serio nazwałam ją jej imieniem?
W sumie, nie miałam nic do niej, pomimo mojej wcześniejszej niechęci do jej osoby. Miło było to, że mi pomogła, chociaż nienawidziłyśmy się od początku znajomości.
Jeśli okaże się, że Jared ją także okłamuje, będzie miał niezły przypał, ponieważ z tego, co zauważyłam, Bell jest kobietą, która nie puszcza niczego płazem i niewiarygodne jest to, jak bardzo podobne są nasze charaktery.
Podłączyłam nowy telefon do ładowania, wcześniej wkładając do niego kartę sim, a następnie musiałam zrobić pierwszy przegląd podłączając urządzenie do wi-fi i zalogować się na swoje konto ip.
Ściągnęłam sobie kilka aplikacji i wpisałam do niego wszystkie kontakty, które znałam na pamięć.
O równej 18 usłyszałam dzwonek do drzwi, więc ostatni raz omiotłam wzrokiem pomieszczenie, sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu i poszłam otworzyć.
Miała na sobie krótkie, jeansowe spodenki i biały crop top z czarnym napisem Lost Clean T-shirt, a na nogach miała białe kapcie w kształcie balerin. W jednej ręce trzymała białego iPhone, a w drugiej szampana i siatkę z przekąskami.
-Wchodź. Czuj się jak u siebie.- mruknęłam, zapraszając ją do mieszkania. Ta od razu rozsiadła się na mojej kanapie w salonie, do którego ją zaprowadziłam
-Więęęc o czym chciałabyś pogadać?- zapytała, a ja wyjęłam z szafki obok telewizora dwa kieliszki, ponieważ nie wiedziałam, jak ona pije. Ja z Camcam'em pijemy z gwinta, ale my się znamy i prawie cały czas wymieniamy śliną.
-Jared Nessie, kojarzysz?- zapytałam, otwierając szampana i nalewając go do przeźroczystego szkła.
-Biznesmen, prowadzi firmę turystyczną i czasami pomaga swojej siostrze, czy komuś tam. Głupi, zapatrzony w siebie i swoje pieniądze materialista i gbur, który tylko czeka na to, jak kobiety będą kłaniały się na widok jego kutasa. Znam go jakiś rok i wiesz, my ten tego.
-Ten tego?- uniosłam brew, spoglądając na nią.
-No dobra, niech Ci będzie. Czasem sypiamy ze sobą, albo u mnie, albo w jakimś hotelu.
Już wiem, czyją sylwetkę widziałam jakiś czas temu w drzwiach swojej sąsiadki.
-Tak się składa, że ze mną jest podobnie, więc wyobraź sobie moje wkurwienie, kiedy widziałam Was wczoraj, liżących się pod ścianą.
-Sory, gdybym wiedziała, że on tak kłamie. A to skurwiel.- warknęła, przybierając groźny wyraz twarzy.
Wyglądało to trochę śmiesznie, ponieważ przypominała naburmuszonego dzieciaka, który nie dostał wymarzonej zabawki.
-Jeszcze tego samego dnia napisał mi sms'a, że mam przyjść pod jakiś tam pokój i chuj wie, na ile sposobów się pierdolić.
-Poszłaś?- zapytała ciekawa, zatapiając usta w szampanie.
- Oczywiście, że nie. Może wyglądam na idiotkę, ale nią nie jestem.- parsknęłam, na co ta zachichotała.- Co ty tam, tak właściwie to co robiłaś?
-Moi rodzice są właścicielami tego hotelu i zostali zaproszeni przez organizatorów tej imprezy, a mnie pociągnęli za sobą. A Ty co tam robiłaś?
-Moi starsi zorganizowali imprezę właśnie w tym hotelu z powodu rocznicy firmy Shelvin & Thomson Bank. Tata jest współwłaścicielem.
Obje wybuchnęłyśmy śmiechem. Rozmawiało się nam dobrze, a następnie rozmowy zeszły nam na temat facetów, o rozmiarze penisa Jared'a, a potem obmyślałyśmy idealny początek naszej zemsty.
-Czyli ja zaciągnę go do kawiarni, a ty będziesz podejdziesz do niego, jak gdyby nigdy nic i zaczniesz się do niego dobierać, a potem raz wygarniamy mu całą prawdę, wymuszając na nim nazwy imion dziewczyn, które również okłamuje?- zapytałam zamyślona, a na jej twarz wstąpił grymas.
-Nie, to by było za łatwe. Jeśli byłaś jego seks zabawką, tak samo jak ja, to tutaj potrzeba by było czegoś mocniejszego, niż poniżenie przy ludziach, bo chyba o to Ci chodziło.
-Ale wiesz, co jeśli on może okocił sobie wokół pal...
-Penisa.
-Wokół penisa więcej dziewczyn?- zapytałam, poprawiając swoją wypowiedź.
-Nie wiem, ale nie będę chodziła po mieście, rozdwajając ulotki ze zdjęciem jego skromnego fiuta i podpisem, czy się z nim pierdoliłaś.- parsknęła ironicznym śmiechem.
-To nie ma sensu.- burknęłam, a następnie podparłam łokcie na kolanach, opierając brodę na pięściach.
- Nigdy nie byłam w takiej chujowej sytuacji.- powiedziała, kiedy popijałyśmy wino, które przyniosłam, kiedy szampan się skończył.
-Ja też nie.- parsknęłam.- Nie, chociaż byłam. Poznałam takiego faceta w pracy u Jason'a Lyonce, fotografa i robiłam sesję takiemu Nathan'owi...
-Thomson'owi?!- krzyknęła, na co skinęłam głową.- Mów dalej.
-No i potem spotkaliśmy się w klubie. I nie, nie umówiliśmy się. Po prostu przypadkowe spotkanie. Pieprzyliśmy się u niego, a wczoraj okazało się, że to z nim będę współpracować w firmie naszych ojców.
-Niezręcznieee.- zaświergotała.
💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬⭐💬
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro