Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

Adisa

Za każdym razem przebywając w tak ogromnych pomieszczeniach, gdzie gromadziło się jeszcze więcej ludzi czułam jednocześnie strach, ale i podekscytowanie. Musiałam w końcu się przemóc i nie reagować w taki sposób za każdym razem, kiedy będę wychodzić.

- W sumie nawet nie wiem od czego zacząć. - powiedziałam zatrzymując się na samym środku budynku rozglądając na boki. - Nigdy nie byłam na randce więc nawet nie wiem, jak to ma wyglądać.

- W takim razie dobrze, że masz mnie. - wzięła mnie pod ramię i pociągnęła w kierunku jeden ze sklepów. – Sprawimy, że będziesz wyglądać niesamowicie.

Powinnam się obawiać jednak z jakiegoś powodu poczułam podekscytowanie na myśl, że wpadniemy w szał zakupów. Słyszałam o tym zjawisku jednak nigdy nie mogłam doświadczyć tego na własnej skórze więc zastanawiałam się o co jest tak i wielki szum.

Weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu z sukniami w którym przeważały odcienie różu i bieli. Zmarszczyłam nos wiedząc, że to nie mój styl i kolor jednak pozwoliłam, aby Mika poprowadziła mnie w głąb pomieszczenia. Na manekinach wyglądało to przepięknie jednak ja nie czułam się dobrze w takich kolorach, zwłaszcza że szłam na randkę.

- Nie wiem czy te kolory do mnie pasują. – oświadczyłam, kiedy zaczęła przeglądać wieszaki. - Wolałabym coś w odcieniu butelkowej zieleni bądź bordową, ewentualnie czarni.

Spojrzała na mnie jakbym popełniła świętokradztwo jednak wzruszyłam na to tylko ramionami. Nie moja wina, że takie kolory kojarzyły mi się z lalkami barbie którymi się bawiłam jako dziecko i od tamtej pory mam uraz.

- No dobrze niech ci będzie. - westchnęła odsuwając się od wieszaków. - W takim razie może zobaczymy w innym sklepie i może coś sobie wybierzesz.

- Dziękuję. - odetchnęłam z ulgą.

- Ale i tak myślę, że w jasnych kolorach byłoby ci pięknie. - wzięła mnie pod ramię wychodząc ze sklepu.

Kiedy tak przechadzałyśmy się pomiędzy kolejnymi sklepami w końcu po jakim w czasie poczułam się bezpiecznie. Dłonie przestały mi się pocić a serce bić w szaleńczym tempie jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Starałam się tego nie pokazywać przyjaciółce nie chcąc, aby moje głupie myśli popsuły jej ten dzień, zwłaszcza że chciała poszukać też czegoś dla siebie.

- Myślałaś już nad tym jak będzie wyglądała twoja suknia ślubna? - zapytałam przy kolejnym z wieszaków. Spojrzałam na Mikę, która szperała w sukienkach naprzeciwko mnie jednak jej mina jasno wskazywała na to, że jeszcze nie znalazła tego czegoś co wywoła na jej twarzy zachwyt.

- Nie, ale musi być to coś spektakularnego, żeby szczęka opadła Manolo do podłogi. - zatrzymała się na chwilę spoglądając na mnie. - Przez chwilę pomyślałam nawet że wyjdę w bikini, ale stwierdziłam, że chyba zszedłby na zawał.

Na samą myśl jak mogłoby to wyglądać wybuchłam śmiechem. Jej narzeczony był jedyny w swoim rodzaju. Opiekuńczy do granic możliwości, ale i zazdrosny o nią jak nikt inny. Podobało mi się to, kiedy będąc w ich towarzystwie czułam napływającą z każdej strony miłość. To jak patrzyli na siebie, jak dotykali się i jak szeptali byle tylko nikt ich nie usłyszał sprawiało, że zaczynałam wierzyć, że takie uczucie istnieje. Połączenie dwójki ludzi, którzy rozumieją się bez słów i mają w sobie wsparcie.

- Mogłoby to ciekawie wyglądać jednak może zostaw to na noc poślubną. – zasugerowałam.

- W tym jednym się zgadzamy. – wyszarpała spomiędzy wieszaków czerwoną sukienkę, którą już wyciągała w moją stronę.

Patrzyłam raz na nią raz na moją przyjaciółkę zachodzę w głowę o czym ona pomyślała pokazując mi akurat taki model. To nie był mój kolor, ale najbardziej zaskoczyło mnie to, że nie posiadała ramiączek a tym samym wszystko opierało się na biuście. Spojrzałam mimowolnie na swoją klatkę piersiową wiedząc, że moja miseczka b jest zdecydowanie niewystarczająca na taką kreację.

- Nie ma mowy. - pokręciłam głową. - Ty chcesz żebym świeciła cyckami przed całą restauracją?

- Nie bądź taka. - poruszyła niecierpliwie wieszakiem. - Skąd wiesz czy nie będzie na ciebie pasować, skoro nawet jej nie przymierzyłaś. – kusiła. - Nie musisz jej kupować tylko przymierz. Zawsze chodzisz w wygodnych sukienkach jednak od czasu do czasu kobieta potrzebuje założyć coś w czym poczuje się kobieco ponad wszelką miarę.

- Ale to nie znaczy, że ją kupię. – ostrzegłam.

- Oczywiście że nie, tylko przymierzysz. - wypowiedziała to takim tonem jakby ani trochę mi nie wierzyła.

Wzięłam od niej sukienkę i odwróciłam się na pięcie by wejść wprost do pustej przymierzalni. Odwiesiłam kreację na haczyk po czym zasunęłam za sobą kotarę ignorując uśmiech Miki. Niech nie myśli, że tak łatwo się ugną nawet jeśli sukienka wyglądała cudnie. Rozebrałam się do bielizny i wciągnęłam na swoje szczupłe ciało, i wtedy spojrzałam przed siebie, kiedy... Aż zaniemówiłam z wrażenia patrząc na swoje odbicie w lustrze.

Jednak się pomyliłam, kiedy twierdziłam, że moje piersi się tego nie nadają. Dzięki gorsetowi pod biustem sukienka idealnie opinała moje ciało a tym samym sprawiała, że zsunięcie się jej było praktycznie niemożliwe. W dodatku przez to, że sięgała mi praktycznie do kolan czułam się niezwykle swobodnie.

Okręciłam się raz w jedną raz w drugą stronę podziwiając jak dobrze w niej wyglądałam. Przez chwilę nawet miałam ochotę ją kupić jednak wiedziałam, że to nie dla mnie. Eksponowanie swojego ciała w taki sposób tylko pokazałoby mężczyznom, że liczę na coś więcej a na to nie byłam gotowa.

- Pięknie wyglądasz. – pisnęłam, kiedy w odbiciu lustra zauważyłam głowę przyjaciółki wepchniętą pomiędzy zasłonę.

- Czy ty chcesz żebym ja zeszła na zawał?! - przyłożyłam dłoń do piersi czując jak szybko bije.

- Nie martw się jakby co idziesz na randkę z lekarzem więc w razie czego cię uratuje. - zbagatelizowała całą sprawę.

- Nie wiem czy to dobry pomysł abym wychodziła w takiej sukience.

- A niby dlaczego? - w końcu weszła do środka stając za mną. Ułożyła mi dłonie na ramionach przyglądając mi się z góry na dół. - Wyglądasz przepięknie.

- Tak, ale czy nie za bardzo eksponuję swoje ciało? - zapytałam niepewnie wykręcając nerwowo palce u dłoni. Z jakiegoś powodu potrzebowałam usłyszeć na głos, że to co mówię jest niedorzeczne.

- Finn na pewno doceni to, że pięknie się ubrałaś, ale nie będzie próbował czegoś na co będziesz gotowa. – zapewniła mnie z pełną mocą. – A poza tym potraktuj to jako test.

- Test?

- Tak. - pokiwała głową. - Jako kolejny krok do normalności, której nikt ci nie odbierze. Możesz ubierać się w co tylko chcesz, jeśli tylko najdzie cię na to ochota nie przejmując się tym co myślą o tobie inni. Liczy się tylko to co ty czujesz. A więc jak podoba ci się ta sukienka? A może jest niewygodna? – drążyła temat.

Po dłuższej chwili w końcu przyznałam jej rację. Nie mogłam za każdym razem hamować się tylko dlatego że do tej pory robiłam wszystko to co ktoś mi kazał. Chciałam wyjść w tej sukience i zrobię to, dlatego postanowiłam ją kupić.

- Czuję się w niej niesamowicie. – przyznałam dotykając delikatnie materiału palcami.

- Więc jest dla ciebie idealna. – pokiwała głową.

Kilkanaście minut później wychodząc ze sklepu nie czułam wyrzutów sumienia ani nic podobnego. Ścisnęłam mocniej torbę, w której znajdowała się sukienka a przez myśl mi przeszło, że chciałabym się tak ubrać dla kogoś innego. Szłam na randkę z facetem, który nie wywoływał we mnie żadnych emocji a to tylko dlatego że chciała dopiec drugiemu.

Ryan

Na samą myśl, że Adisa miała wyjść na randkę z Finnem czułem jakbym dostał czymś twardym w głowie. W dalszym ciągu nie wiedziałem, dlaczego po prostu nie powiedziałem co do niej czuję tylko życzyłem jej dobrej zabawy. Byłem chyba najgłupszym facetem jakiego do tej pory spotkałem i przebijałem nawet Manolo.

Wiedziałem, że bardzo liczyła na tą randkę, dlatego dałem jej dzień wolnego, aby kupiła sobie coś ładnego. Chociaż to nie dla mnie tak się ubierze cieszyłem się, że wychodzi do ludzi. Stałem akurat przy barze, kiedy drzwi się otworzyły i wszedł sprawca wszystkich moich myśli.

Finn pierdolony podrywacz. Jakoś wcześniej zapewniał, że nie wyjdzie żadną kobietą na randkę a tym bardziej nie będzie wdawał się w głębsze relacje. Najwyraźniej jakaś niewiasta musiała mu tak dopiec, że postanowił i unikać.

- Cześć. - powiedział zajmując miejsce przy barze.

- Cześć. - wyburczałem nie mając zamiaru wdawać się z nim w dłuższą dyskusję. – Co mogę ci podać?

- Dzisiaj tylko piwo.

- Już się robi. - od razu zabrałem się do pracy wiedząc, że im szybciej zacznie tym szybciej wyjdzie. Jego obecność ciągle przypominała mi o tym jakim kretynem byłem. Nie powinien być na niego zły, bo nic nie łączyło mnie z Adisą jednak i tak czułem wściekłość na samą myśl, że będą siedzieć obok siebie i rozmawiać tak jak ja z nią. Bardzo chciałem, aby tylko ze mną czuła się tak swobodnie i bezpiecznie.

Nalałem mu piwa do kufla i postawiłem przed nim. Starałem się ignorować to, że cały czas mi się przyglądał jakby nad czymś bardzo się zastanawiał.

- Jesteś zły, że wychodzę z nią na randkę? – zapytał, kiedy pociągnął wielki łyk piwa.

Tak kurwa, byłem zły jednak wiedziałem, że nie powiem mu tego. Moje uczucia nie miały tu nic do rzeczy i musiałem prędzej czy później się z tym uporać. Kto wie może Adisa stwierdzi, że to właśnie na niego czekała tak długi czas. Na samą myśl, że mogłem stracić swoją szansę miałem ochotę strzelić sobie w pysk jednak to już był mój problem.

- Nie, czemu? - zapytałem starając się panować nad swoim głosem tak aby nie wyczuł w nim zazdrości.

- Bo wiem, że razem pracujecie i może to być dla ciebie niewygodne. - mówił dalej. - Jeśli naprawdę nie chcesz żebym się z nią spotkał to tylko powiedz.

Kusiło mnie, aby powiedzieć mu, żeby się od niej odwalił, ale dobrze wiedziałem jakie relacje z ludźmi ma Adisa. Z trudem udawało jej się nawiązywać przyjaźnie więc nie mogłem jej tego zrobić i zabraniać czegokolwiek. Chciałem, aby była szczęśliwa, a jeśli taka była właśnie wychodząc z nim nie mogłem się temu przeciwstawiać.

- Nie. - zapewniłem z pełną mocą. – Adisa potrzebuje od czasu do czasu wyjść z dala od tego miejsca, bo ciągle przesiaduje tylko w barze, w swoim pokoju czy w szkole.

Czasami miałem wrażenie, że specjalnie unika ludzi, aby nie myśleli o niej źle. Jej przeszłość w dalszym ciągu ją nawiedzała i może myślała, że w ten sposób ludzie się od niej odsuwają. Nie zdawała sobie sprawy jak silną kobietą była i do jak wielu rzeczy była zdolna, gdyby tylko wykazała się odwagą. Potrafiła ze mną rozmawiać a i czasami napominać mnie tak bardzo, że było to dla mnie niepojęte z jakim trudem nawiązywała kontakty z ludźmi. Nie wydawała się osobą zamkniętą sobie jednak z czasem, kiedy się ją bliżej poznało wiele w sobie ukrywała a już zwłaszcza uczucia.

- Chciałem ją zabrać do jakiejś fajnej knajpy, ale dotarło do mnie, że nawet żadnej nie znam? - swoimi słowami sprawił, że przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. - Znasz jakieś fajne miejsce, gdzie mógłbym ją zabrać?

- Jakąś godzinę drogi stąd jest fajna w restauracja, w której można dobrze zjeść. - powiedziałem po chwili wiedząc, że chcę dać Adisie niesamowite wspomnienia. - Dam ci na nią namiary.

- Dzięki.

Miałem się nie wtrącać i pohamować jednak nie mogłem się oprzeć, aby nie powiedzieć mu kilka słów. Oparłem dłonie o blat i spojrzałem na niego takim wzrokiem jakbym patrzył na najgorszego wroga.

- Zrozumiałem. - zapewnił mnie takim samym tonem.

Kiedy skończył pić piwo od razu podniósł się z miejsca przy okazji wyciągając pieniądze i kładąc je na blacie. Nie ociągał się zbyt długo i odwrócił się na pięcie po czym wyszedł. Odprowadzałem go wzrokiem wiedząc, że moje słowa do niego dotarły i teraz dwa razy zastanowi się nad tym zanim cokolwiek zrobi. To, że Adisa widziała we mnie tylko przyjaciela nie znaczyło, że nie mogłem się nią opiekować nawet jeśli ona tego nie chciała.

Podniosłem pusty kufel do ręki i rozglądając się ostatni raz po pomieszczeniu wróciłem do kuchni. Postanowiłem, że nie będę przejmował się ich randką tylko zaplanuję dla niej kolejną niespodzianką. Nie wiedziałem, ile czasu będę mógł to jeszcze ciągnąć, że to tylko przypadek a nie celowe działanie mające odhaczyć każdy punkt z listy.

Miałem tylko nadzieję, że nie znienawidzi mnie za to, że w tak obcesowy sposób chciałem jej pomóc. Może nie mogłem wyznać jej otwarcie swoich uczuć, ale swoimi czynami mogłem to zrobić. Pokażę jej, że jest dla mnie ważna i każde jej marzenie będę mógł spełnić bez większego wysiłku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro