[008] wyścigi
RYWALIZACJA Z GOJŌ BYŁA OKROPNA. Nigdy nie szło wygrać, a każde wyścigi kończyły się fiaskiem. Nawet jeśli okazywało się, iż Satoru nigdy nie miał do czynienia z daną konkurencją. Dlatego, kiedy Y/N kolejny raz przegrał_a tym razem w tenisa, ze złości złamał_a paletkę, uderzając nią mocno o ziemię.
— Woah, woah nie tak ostro moja droga.
— To niesprawiedliwe! Ciagle tylko wygrywasz i wygrywasz, mam już tego dosyć. — głos się delikatnie załamał, a na twarzy wykwitła skwaszona mina.
— To nie moja wina, że jesteś za słaby_a. Postaraj się bardziej, a może wygrasz następnym razem.
I wyszedł, zostawiając za sobą tylko ciszę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro