[004] sól
BYŁ_A DLA NIEGO NICZYM SÓL W OKU. Przeszkadzał_a mu cały czas, irytował_a swoim zachowaniem, by jak skończony_a idiota_ka wpadać w ramiona klątw. I czasem przychodził moment, w którym piekło zbyt mocno, i chciał to wszystko zakończyć. Tak byłoby najbezpieczniej dla nich, a jednak nie potrafił tego zrobić.
Gdy tylko chciał się rozstać czuł, jakby sól zasypywała układ krwionośny, niszcząc od środka. Kwas solny przedzierał się przez powłokę żołądka, a na języku pojawiały się słonawe rany.
Nie mógł go_jej_ich zostawić. Nie potrafił, za co szczególnie nocą przeklinał samego siebie.
— Nie za słone?
Uśmiechnął się i zaprzeczył. Samo danie było wręcz jałowe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro