[002] smakołyk
OD DAWNA WIADOMYM BYŁO, iż Satoru kocha słodycze pod jakąkolwiek postacią. Błogim spojrzeniem, niemal dziecięcego nieba, wpatrywał się w przeróżne słodkości, które pod skrytym szkłem oddawały uśmiech. Nie przejmował się nawet wzrokiem ludzi w kolejce (wyraźnie zirytowanym).
W zasadzie Gojō niczym się nie przejmował, jak swym ulubionym smakołykiem. Puszyste chmurki lądowały właśnie w bladej, papierowej torbie, a mu nawet przez myśl nie przeszło to, co dzieje się z jego studentami.
Czy było to ważne? Prawdopodobnie.
Czy go to teraz obchodziło? Niekoniecznie.
W tej chwili, jedynie rozpływający się cytrynowy smak po podniebieniu, liczył się najbardziej.
A nie studenci walczący o życie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro