Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝚝𝚑𝚎 𝚜𝚝𝚒𝚐𝚖𝚊

Kim przekręcił się na wygodnym, miękkim materacu wyciągając się jednocześnie. Jego ręka dotknęła czyjejś twarzy a blondyn prawie odskoczył wystraszony. Zabrał szybko rękę i spojrzał na osobę leżącą obok niego. Brunet przekręcił się na bok twarzą w stronę TaeHyunga przez co kołdra jeszcze bardziej zsunęła się z niego odsłaniając nagie ciało. Kim był pewien, że jego serce właśnie zaczynało robić kolejny maraton wokół planety. Pierwszy raz nie wiedział co ma zrobić, jego pamięć sięgała tylko do czasu tańca z Jeonem i późniejszych drinkach. Usiadł na łóżku i palcami przetarł skronie by spróbować sobie coś przypomnieć. Rozejrzał się po mieszkaniu, fakt że nie rozpoznawał pomieszczenia była jednoznacznym znakiem na jego przebywanie w domu bruneta. Westchnął i opadł na łóżko, materac ugiął się dopasowując się do jego sylwetki. Przekręcił głowę i spojrzał na dalej śpiącego chłopaka, mógł teraz dokładnie podziwiać jego idealnie zarysowaną twarz i malinowe usta. Kim był w stanie ryzykować i stawiać tezę o rzeźbieniu Jeona przez same anioły. Przecież człowiek nie mógł tak idealnie wyglądać. Delikatnie i niepewnie odgarnął kosmyki włosów z jego czoła, które wpadały mu na oczy. Chłopak mruknął coś pod nosem i przysunął się do Kima. Tae wystraszył się i zamarł przez moment, w którym to JungGuk przytulił się do niego, kładąc swoją głowę na jego klatce piersiowej. Blondyn otulił go delikatnie i przykrył kołdrą. Brunet tak spokojnie i słodko spał, czuł jak trzyma właśnie w objęciach największe i najcenniejsze dzieło jakie kiedykolwiek widział i z jakimkolwiek miał okazje obcować. Przestał mu przeszkadzać, brak pamięci z wczorajszej imprezy, nie miało to teraz znaczenia skoro był właśnie w posiadaniu tak idealnego człowieka. TaeHyung błagał by ta chwila trwała długo a najlepiej żeby w ogóle się nie kończyła.
JungGuk wtulił się bardziej w ciało Kima a po chwil odsunął zaspany i przetarł oczy dłońmi zaciśniętymi w pieści. Serce Tae wykonało potrójne salto widząc zaspanego Jeona, który przeciągał się na łóżku, wyciągając swoje umięśnione idealne ciało. Brunet spojrzał jeszcze zaspanymi oczami na Kima, mrugając kilka razy by obudzić się i wyostrzyć sobie obraz. Ten moment był dla TaeHyunga jak próba, prosił by Jeon za chwile nie odskoczył od niego i nie zaczął kłótni. Był prawie pewien, że brunet pamięta tyle samo co on. Chłopak dalej jednak milczał, a po chwili wpatrywania się wazajmnie w siebie uśmiechnął się i przeczesał swoje czarne włosy, będące w kompletnym nieładzie.

- Zrobię nam śniadanie. - Odezwał się młodszy, wyrywając Kima z bezmyślnego wpatrywania się w jego sarnie oczy. Usiadł na łóżku ponownie się wyciągając i ruszył do kuchni.

- Nie musisz. - Rzucił za nim Kim siadając na łóżku i skanując plecy chłopaka i jego tyłek na których miał bokserki. Jakaś ulga przeszła jak dreszcz po ciele Tae. Nie wiedział czemu dokładnie a cześć jego żałowała, że nie widzi Jeona kompletnie nagiego.

- Gapisz się! - Krzyknął młodszy z kuchni na co Kim się speszył i odwrócił wzrok. Jeon wrócił do swojej sypialni patrząc na lekko zestresowanego TaeHyunga dalej siedzącego na łóżku i wpatrującego się w pościel. - Co chcesz?

- Mówiłem, że... - Kim przerwał przenosząc swój wzrok na Jeona. Jego oczy przeskanowały dokładnie sylwetkę chłopaka. Poprzez jego czarne włosy, sterczące w całkiem różne strony, duże ciemne oczy które wpatrywały się w niego, idealny nos i malinowe usta na twarzy o dokładnych a jednak delikatnych rysach, jego szczupłej budowy ciało, które kontrastowało się z jego umięśnionym torsem jak i brzuchem, z zarysowanymi mięśniami, wyrobionymi udami, jak i łydkami co było w kompletnej opozycji do jego figury, którą Kim mógł właśnie teraz podziwiać. Zabrakło mu słów. Nie był w stanie znaleźć w głowie odpowiednich by wydusić z zaciśniętego gardła jakaś odpowiedź.

- Gapisz się. - Zaśmiał się Jeon, a głos i barwa jego śmiechu wyrwała TaeHyunga z transu w jaki wpadł, oglądając dokładnie ciało chłopaka. Brunet wrócił do kuchni. - Zrobię nam coś.

Kim opadł na łóżko. Jego serce nie chciało się uspokoić, czuł się kompletnie zafascynowany Jeonem i tym jaki jest idealny. W każdym calu, był sztuką, którą należało podziwiać w każdym momencie i sekundzie. TaeHyung był gotowy to robić i na nic innego nie poświęcać czasu. Chciał podziwiać i wychwalać to boskie dzieło a jednocześnie miał ochotę zakomunikować całemu światu do kogo on należy i kto ma wyłączne prawo do niego. Spojrzał szukając telefonu, który zobaczył na etażerce obok. Sięgnął po niego sprawdzając godzinę. Wyświetlacz blokady wybudził się pokazując ósmą rano. Kim zerwał się z miejsca widząc pod zegarem trzy nieodebrane połączenia od szefa i pięć wiadomości upominających go o spóźnieniu i możliwości zwolnienia jeśli Kim nie pojawi się w ciągu dziesięciu minut w pracy. Przełknął ciężko ślinę i drżącą ręka odblokował urządzenie, od razu wchodząc w wiadomości i odpisując szefowi. Rozejrzał się po sypialni Jeona, która była jednym pomieszczeniem razem z kuchnią i przedpokojem a jego granice wyznaczały układ mebli z poszczególnych pokoi. Tylko łazienka była oddzielnie i miała swoje drzwi. TaeHyung znalazł swoje ciuchy ułożone ładnie w kostkę leżące na krześle. Szybko ubrał się w nie, wyjście tak nagle i szybko mogłoby urazić Jeona jednak Kim nie miał wyjścia. Nie chciał stracić pracy, ale też nie chciał zostawiać tak chłopaka. Czuł się rozdarty, zakładając i niedbale zawiązując swoje buty.

- Gdzie idziesz? - Głos Jeona był dziwnie smutny albo tak się tylko Kimowi wydawało. Odwrócił się i spojrzał w zmartwione oczy chłopaka. Coś ścisnęło jego serce. To mu się tylko wydaje, na pewno wszystko wyglada inaczej. To przez jego zapatrzenie się w bruneta, widzi wszystko inaczej. Karcił się w myślach.

- Muszę iść do pracy. - Odarł drapiąc się po karku zdenerwowany. Chociaż wolał dalej leżeć w łóżku z Jeonem u boku. - Jestem już spóźniony.

- Poczekaj. - JungGuk zniknął za drzwiami do łazienki. By po minucie wyjść ubrany w szare dresy i czarną bluzkę. Założył buty i zgarnął klucze z szafki. - Możemy jechać.

- My? - Kim zdziwił się nie odrywając wzroku od chłopaka i wyszedł razem z nim na klatkę.

- Tak. - Skinął głowa, zamykając drzwi na klucz. - Zawiozę cię do pracy.

- Nie, Guk nie musisz. - Blondyn zatrzymał bruneta łapiąc go za rękę w połowie drogi, kiedy schodzili schodami. Chłopak spojrzał na niego. - Sam pojadę.

- Nie marudź. - Zaśmiał się chłopak i pociągnął go w stronę czarnej corvette, stojącej na parkingu podziemnym jaki znajdował się w budynku. Otworzył drzwi i zwrócił się do blondyna. - Wsiadaj.

Kim z zawahaniem otworzył drzwi i wsiadł do środka zajmując miejsce pasażera obok kierowcy. Jeon włączył silnik i ruszył wyjeżdżając z parkingu. Kim podał mu ulice przy której znajduje się kawiarnia, w której pracuje. Siedział jak na szpilkach kiedy zbliżali się z każdym skrzyżowaniem do ich celu a jednocześnie walczył ze sobą by nie przyglądać się Jeonowi. Było to silniejsze od niego, wiec zerkał co jakiś czas na profil chłopaka podziwiając jego zarys twarzy, czując coraz większy zachwyt chłopakiem. W końcu nie zorientował się jak przypatrywał się skupionemu na drodze brunetowi dopóki ten nie odezwał się do niego.

- Gapisz się. - Uśmiechnął się pod nosem wypowiadając ciagle te same dwa słowa od rana. Nie przeszkadzało mu to, nawet lubił jak po nich Kim peszył się i odwracał wzrok. Cholernie podobało mu się całe te zachowanie starszego względem jego. Jeon uwielbiał otrzymywać uwagę od innych, kochał być w centrum czyjejś uwagi i być podziwianym. Prowokował dziewczyny, które nie potrafiły oderwać wzroku od niego, podrywał facetów którzy zaczynali zwracać na niego uwagę. Jeon JeongGuk po prostu kochał atencję a teraz miał kogoś kto mu ją bezgranicznie dawał i to mu się podobało.

Brunet zatrzymał samochód na chodniku przy kawiarni, Kim siedział przez chwile i układał w głowie co mógłby powiedzieć teraz, jednak nic sensownego nie przychodziło mu. Gardło było zaciśnięte i dopiero słowa Jeona sprawiły, że TaeHyung spojrzał na niego i był w stanie się odezwać.

- Jesteśmy już na miejscu. - Zaśmiał się. Czy on musi się ciagle uśmiechać czy śmiać? Kim czuł się dziwnie szczęśliwy widząc uśmiech i słysząc śmiech młodszego.

- Dzięki, nie musiałeś marnować czasu. - Wydusił z siebie starszy. Brawo Kim, bardzo elokwentna wypowiedz jak na ciebie. Nie zachowuj się jak zakochana nastolatka, chłopak jest miły po prostu. - Jakoś ci się odpłace.

- Nie musisz. - Spojrzał na zegarek, który miał na ręku a Kim zastanawiał się w którym momencie go założył bo był niemal pewny, że wychodząc z domu nie miał nic na nadgarstku. - Masz jeszcze pięć minut, zdążyliśmy.

- Na prawdę dzięki Guk. - Rzucił jednocześnie wychodząc z samochodu. - Do kiedyś.

- Miłej pracy Tae! - Krzyknął za nim chłopak. Czekał aż blondyn wejdzie do środka i ruszył włączając się do ruchu.

Kim od razu udał się do pokoju socjalnego i przebrał się w ciuchy robocze. Poprawił włosy i spojrzał w lustro w toalecie dla pracowników. Były w nieładzie, do tego przydałoby się je odświeżyć. On sam też odczuwał potrzebę wzięcia prysznicu, ale nie było na to czasu w domu Jeona. Nawet nie chciał mu się narzucać z tym, wystarczyło, że obudził się w jego łóżku półnagi i jeszcze prawie uciekł z mieszkania. Westchnął wracając myślami, powinien postawić Jeonowi jakiś lunch i z nim pogadać.
Dzięki JeongGukowi był szybciej na miejscu, mógł się na spokojnie ogarnąć i wykorzystać pożytecznie te dwie cenne minuty jakie miał. A było na co je poświecić. Był we wczorajszych ciuchach, co sprawiało mu pewien dyskomfort, bardziej psychiczny niż fizyczny bo ciuchy były czyste. Musiał się ogarnąć i wyglądać jak najlepiej zanim przejmie zmianę. Dodatkowo dzisiejszego dnia w kawiarni miał być szef, co tylko bardziej dobiło Kima. Wyglądał jak siedem nieszczęść a przynajmniej według siebie. Ktoś stojąc z boku mógłby uznać go za przystojnego i zadbanego, ale Tae czuł się okropnie. Nie miał kaca, chodź głowa zaczyna go pobolewać a żołądek zaczynał być zły za pominięcie śniadania. Dodatkowo zapach kawy i świeżych ciastek nie pomagał.

- Trzymaj. - Powiedział DongMin podając koledze kubek ze świeżo zaparzoną czarną kawą. - Wyglądasz jakbyś wpadł pod tira.

- Dzięki. - Mruknął Kim, trzymając kubek i biorąc łyka. Gorzka, ciepła ciecz zalała jego gardło. Tego potrzebował, chociaż jak dla niego była za mocna. Powoli dochodził do siebie i zaczynał funkcjonować, pomimo głodu jaki zaczynał odczuwać. Zje coś na szybko kiedy będzie miał przerwę. Utkwił swój wzrok na siedzącym tyłem do nich mężczyźnie, który zajął stolik w rogu kawiarni. - Szef podobno zaszczyci nas swoją obecnością przez cały dzień.

- Słyszałeś? - Jęknął DongMin i sięgnął po swoją kawę. - Dzisiaj ma przyjąć jakiś nowych do pracy.

- Czemu dzisiaj? - Zapytał retorycznie i pomasował swoje skronie. Kim nie był w humorze, na prawdę jedyne o czym marzył to położenie się do łóżka, zjedzenie dobrego śniadania i zostanie w domu ubranym w dresie oglądając jakieś anime czy dramy a nie myślenie nad porcją espresso w chai latte lub proporcja mleka sojowego w stosunku do kostek lodu w mrożonej kawie. Patrzył jak DongMin obsługuje kolejnego klienta i czując wzrok szefa na sobie od razu zabrał się do pracy i zaczął pomagać koledze.

—(••÷[ 🗝 ]÷••)—

Zegar wybił godzinę dwunastą, kiedy Kim żegnał się z DongMinem i wychodził z kawiarni, pędząc na zajęcia jak zawsze. Żałował, że się nie odświeżył w mieszkaniu Jeona. Czekał go teraz kilkugodzinny maraton wykładów zakończonych warsztatami z rysunku a on nie miał sił ani nie czuł się dobrze ze sobą. Nie mógł sobie jednak pozwolić na odpuszczenie zajęć. Musiał jakoś przeżyć z tym dyskomfortem do końca dnia a przynajmniej zajęć i od razu po powrocie do domu wsiąść prysznic.

Tak więc biegł teraz by zdążyć na stacje metra. Zdyszany stanął na peronie i czekał na pociąg. W międzyczasie napisał NamJoonowi by ten wziął dla niego jakiś notes i długopis, bo dziś będzie biednym studentem, którego będzie trzeba ratować. Przyjaciel odpisał mu praktycznie od razu, nie odpuszczając sobie dobrze znanej mu formułki. Kochał go ale czasem Nam przesadzał. Przecież nie codziennie przyjeżdżał na zajęcia kompletnie nie przygotowany. W tym momencie dziękował Bogu, że to z MiYun chodzi na warsztaty, bo chociaż ona będzie na tyle miła by bez żadnych pytań podzielić się z nim materiałami.
Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej. Impreza w sumie też, ale Tae nie narzekał na obrót spraw jakie miały miejsce, wręcz przeciwnie cieszył się. Mógł spędzić czas ze swoim idealnym chłopcem i na dodatek obudzić się z nim w jednym łóżku, mając go tylko dla siebie.

Szczęście dopisywało Kimowi, bo zdążył na wykład i jeszcze miał czas na zorganizowanie sobie jedzenia po drodze ze stacji metra na uczelnie. Siedział podczas wykładu z blond włosami w nieładzie i wczorajszym pogiętym już ubraniu zdyszany i zmęczony. Dzisiejszy dzień był zdecydowanie bardziej męczący od wszystkich innych a ciągłe bieganie między różnymi miejscami dawało o sobie znać. W dodatku brak możliwości odświeżenia się i przebrania dobijały go, bo nie lubił być w takim stanie.

- Widzę, że miałeś udaną noc po imprezie. - Stwierdził NamJoon przyglądając się przyjacielowi. Widok zmęczonego, we wczorajszych ciuchach z nieułożoną fryzurą, Kima był nie codzienny. Blondyn zawsze przychodził ubrany jak model na wybieg, codziennie w innych ciuchach z ułożonymi włosami, zawsze przygotowany. Chłopak sam nie pamiętał kiedy ostatni raz coś takiego przytrafiło się blondynowi.

- Chciałbym chociaż coś z tego pamiętać. - Jęknął Tae odchylając się na krześle i przetarł oczy. - Obudziłem się rano w jego łóżku a później musiałem iść do pracy bo szef zmienił mi zmianę na poranną.

- Mówiłem ci coś o tej pracy. - NamJoon znowu miał zacząć swój wywód, jednak Tae szybko urwał ten temat.

- Ja ci nie wypominam zostawienia mnie na imprezach. - Stwierdził, widząc minę przyjaciela szybko dodał. - Olać to, chce tylko przeżyć ten dzień i iść spać.

- Marudny Kim TaeHyung, czeka nas apokalipsa. - Rzuciła dziewczyna o różowych włosach zajmując miejsce obok blondyna. Ubrana w biała bluzkę na krótki rękaw, niebieskie, obcisłe jeansy z charakterystyczną brązową torbą przewieszoną przez ramie. Posłała ciepły uśmiech chłopakom. - Co się stało?

- Chciałbym to wiedzieć. - Stwierdził Tae przyglądając się swojej przyjaciółce. - Chyba przespałem się po pijaku z najpiękniejszym chłopcem jakiego widziałem.

- Jak to, chyba? - Zaciekawiła się dziewczyna robiąc duże oczy. - Kurwa Kim opowiadaj!

Profesor przerwał wykład i cała sala jak jeden mąż spojrzeli się w stronę TaeHyunga i jego przyajciół. NamJoon wychylając się uderzył dziewczynę w głowę a mężczyzna zaczął dalej tłumaczyć zaczęty temat skupiając uwagę studentów na sobie. Blondyn spiorunował wzrokiem przyjaciółkę a ta przepraszająco się uśmiechnęła.

W czasie przerwy między ostatnim wykładem a pierwszymi warsztatami cała paczka przyjaciół udała się na tyły budynku uczelni, gdzie znajdowały specjalnie zamontowane hamaki, postawiono ławki czy stoliki by studenci mogli spędzić czas na terenie uczelni w wygodnych warunkach. TaeHyung opowiedział wszystko co pamięta z wczorajszej imprezy kiedy wybrali sobie miejsce gdzieś na uboczu tego całego zielonego terenu. SooNa chciała znać każdy szczegół i emocje towarzyszące Kimowi za co dostawała od NamJoona w ramie.

- Odwiózł mnie do pracy. - Kim ciągnął swoją historie zbliżając ją do końca.

- Tae! Nam! Soo! - Wszyscy spojrzeli na czerwonowłosego chłopaka który zbliżał się do nich machając im na powitanie. Uśmiechał się, jednak był to jeden z tych wymuszonych uśmiechów jakie ubieramy mając gorszy dzień.

- HoSeok, co się stało? - Zapytał Tae kiedy Jung podszedł do nich. Widać było, że coś jest nie tak.

- Gdzie masz YoonGiego? - SooNa rozejrzała się po okolicy, wzrokiem szukając znajomą twarz o blond czuprynie.

- Jest ze swoją dziewczyną. - Odparł smutno i wziął głęboki wdech. - MiYun się z nim umawia.

- Boże Hosio... - Różowowłosa podeszła do Junga i przytuliła chłopaka. Objął ją a przyjaciele widzieli, że powstrzymuje łzy. Dziewczyna nie chciała go puścić, jej serce bolało tak samo mocno na widok nieszczęśliwego i zranionego Junga co jego.

- Powiedziałem mu wtedy na tej imprezie, że go kocham... - Zaczął łamiącym się głosem. Kim wstał i również przytulił czerwonowłosego po tym jak SooNa odsunęła się na chwile od niego by spojrzeć na jego twarz.- Nie wiem co ja sobie myślałem wtedy. Byłem pijany, on też. Powiedział, że kocha MiYun. Myślałem, że żartuje. Ale dzisiaj widziałem ich razem. Yun powiedziała, że umawiają się ze sobą od roku rozumiecie? I ja tego nie zauważyłem! Kurwa jaki ja jestem głupi.

- Hosio nie jesteś! - Krzyknęła dziewczyna przerywając monolog przyjaciela. Chłopak nakręcił się i wszystko powiedział na jednym oddechu teraz biorąc głębsze wdechy, by jakoś się uspokoić. - Jesteś cudowną osobą, nie myśl tak.

- Stary, nie ten to następny. - Rzucił NamJoon, wiedząc jednak, że nie będzie to zbyt dobre pocieszenie. - Idźmy gdzieś dzisiaj, trzeba chłopaka czymś zająć. Kimowi też się to przyda.

- Nie chce nigdzie wychodzić. - Jęknął Jung. Patrzył zaszklonymi oczami na przyjaciół. Cały czas starał się nie płakać. Nie chciał by przyjaciele musieli patrzeć na niego w takim stanie.

- Czyli dzisiaj zwalamy się na kwadrat HoSeoka i oglądamy jakieś filmy. - Stwierdził Kim klaszcząc w dłonie. Nie mógł pozwolić mu teraz siedzieć samemu. Potrzebował towarzystwa, nie ważne jak bardzo zaprzeczał temu.

- Kupię nam piwo albo wino najlepiej! - Ucieszyła się dziewczyna, czyżby nie miała dość po wczoraj? - NamJoon kupi przekąski!

- Czyli ustalone! - Zaśmiał się TaeHyung. - Jung musisz posprzątać chatę zanim wpadniemy.

- Mogę was nie wpuścić? - Zażartował.

- Nie! - SooNa dźgnęła Junga palcem w żebra a chłopak zaczął się bronić przed atakami przyjaciółki.

- Jak nie otworzysz Soo zadźga cię na smierć tym palcem. - Zaśmiał się NamJoon.

—(••÷[ 🗝 ]÷••)—

Dzwonek przychodzącego połączenia obudził Kima z jego drzemki. Po warsztatach skorzystał z taksówki, żeby tym razem być szybciej w domu. Wziął szybki prysznic i położył się od razu do łóżka. Zaspany z jeszcze zamkniętymi oczami próbował znaleźć telefon, który leżał gdzieś zakopany w pościeli. Po kilku próbach udało mu się dorwać urządzenie i odebrać połączenie.

- Hmm? - Mruknął zaspany.

- Słyszę, że cię obudziłem. - Zaśmiał się jego rozmówca a Kim natychmiast usiadł słysząc ten charakterystyczny śmiech.

- Guk? - Zapytał niepewnie. Kolejny raz odpowiedział mu śmiech. TaeHyung poczuł jak przyspiesza mu serce, chciał teraz widzieć ten uśmiech Jeona na twarzy. - Coś chciałeś?

- W sumie to nie. - Oparł. Kim słyszał w słuchawce silniki samochodów i klaksony co oznaczało, że Jeon musiał być na mieście. - Trochę zaczęło mi się nudzić to pomyślałem, że zadzwonię do ciebie.

- Urocze. - Zaśmiał się Tae. Coś w środku niego cieszyło się jak dziecko po słowach Jeona. Przekręcił się na plecy, wpatrując w sufit. - Co robisz w takim razie, że ci się nudzi?

- Czekam. - Odparł chłopak, odgłosy z ulicy ucichły sygnalizując zmianę otoczenia przez bruneta. Teraz było o wiele ciszej, spokojna muzyka i stonowane rozmowy ludzi. - Umówiłem się i chyba mnie wystawiono.

- Niemożliwe. - Kim przełknął ślinę gryząc się w język. Chciał już powiedzieć coś czego mógłby żałować. Jednocześnie miał ochotę zapewnić JeongGuka, że on nigdy by nie pozwoli poczuć mu się wystawionym i odrzuconym. Chciał znaleźć go i przytulić do siebie, zasłaniając przez całym światem. Czemu ktoś miałby wystawiać kogoś tak idealnego jak Jeon? - Może przyjdzie za chwile.

- Eh, czekam już godzinę. - Zaśmiał się ironicznie. Kim mógł poczuć to rozczarowanie w głosie. Usiadł na łóżku i miał już proponować, że przyjedzie do niego jednak ubiegł go Guk. - Chyba zadzwonię do Jin-hyunga by przyjechał po mnie.

Tae nie miał pojęcia co odpowiedzieć w tym momencie. Po prostu siedział na łóżku, trzymając telefon przy uchu a jego serce zatrzymało się na chwile. Kim był chłopak o którym mówił Guk? Czemu dzwoni do niego zamiast od razu do tamtego chłopaka?

- Muszę kończyć Tae. - Przerwał ciszę jaka między nimi powstała. Proste i zwykle słowa w jakiś sposób zraniły Kima. - Do kiedyś.

- JeongGuk... - Zaczął, ale nie miał pojęcia co mógłby powiedzieć. Co chciał osiągnąć w tym momencie? Młodszy mruknął w odpowiedzi, dając znak, że słucha. Kim siedział z pustą głową, a imię Jeona odbijało się echem w myślach. W końcu wziął głębszy wdech i westchnął. - Nie ważne. Zapomnij.

- Wszystko w porządku hyung? - Młodszy zwrócił się z honorami w stronę Tae co wprawiło jego serce w szybszy rytm. Zwykły zwrot, mówił sobie w myślach. Zaczyna się nakręcać, niepotrzebnie. Kiedy młodszy usłyszał ciche mruknięcie w odpowiedzi sam westchnął. - Muszę kończyć, Tae.

Kim skinął głowa wiedząc, że i tak Jeon nie będzie w stanie tego zobaczyć. Odsunął telefon od swojego ucha i spojrzał na wyświetlacz. Połączenie zostało zakończone a jego wzrok wpatrywał się w zegarek na blokadzie ekranu. Wybiła godzina piętnasta. Musiał zacząć się zbierać do HoSeoka. Sam nie był w nastroju do wychodzenia z domu, jednak przyjaciel go potrzebował. Zrezygnowany rzucił telefon na łóżko i sam położył się na nim wpatrując się tępo w sufit.
Co miał teraz robić? Przez Jeona czuł się jakby był jedną z tych głupich zakochanych nastolatek z dziwnych fanficków, które czytała SooNa z MiYun. Nie mógł poradzić nic na to, że piękno jakim był Jeon JeongGuk nie pozwała mu normalnie myśleć a sam nie potrafił się napatrzeć na ten ideał. Takie uczucie nazywa się zauroczeniem? Jeon w aspekcie seksualnym też pociągał Kima, jednak to ta jego dusza artysty i wewnętrzny perfekcjonista pragnęli posiadać JeongGuka, by na codzień móc obcować z perfekcją i sztuką. Jak prawdziwy miłośnik dzieł sztuki i kolekcjoner chciał mieć w swoje kolekcji takie dzieło. Bo przecież Jeon nim był dla Kima. Bezcenny a jednocześnie najbardziej wartościowy i najdroższy. Tae chciał posiadać i móc chwalić się wszystkim, że to on jest właścicielem tego ideału.
Kolejny dzwonek przychodzącego połączenia zmusił Kima do wyciagnięcia ręki po grający telefon. Szybki rzut okiem na wyświetlacz i odebranie połączenia.

- Ee? Zbieram się już, spokojnie. - Chciał wyprzedzić pytania przyjaciółki, która pewnie nie skończyła by szybko ich zadawać. - Daj mi dziesięć minut.

- Jakiś nie w humorze jesteś. - Zauważyła. SooNa nie dawała się łatwo wykiwać sztuczką aktorskim TaeHyunga. Zawsze drążyła temat i zmuszała Kima do gadania. - Przypomniałeś sobie coś z tej imprezy?

- Ech, nie. - Jęknął, uświadamiając sobie co działo się dzisiejszego ranka. Poczuł wielką ochotę cofnięcia czasu i olania poleceń szefa. Może inaczej, by to wszystko wyglądało teraz? - Dziesięć minut i jestem u ciebie.

- Uważaj tylko na siebie. - Odparła zmartwiona.

Kim zakończył rozmowę i rzucił po raz setny telefon na pościel. Wziął szybki prysznic i ubrał na siebie biała bluzkę, szare dresy i szarą bluzę. Rozczesał włosy, jednocześnie susząc je suszarką i spojrzał w swoje odbicie w lustrze. Westchnął ilustrując się wzrokiem i ubrał czarne adidasy zgarniając po drodze telefon, portfel i klucze od mieszkania. Przekręcił klucz w zamku i zszedł klatką do wyjścia.

—(••÷[ 🗝 ]÷••)—

Droga do domu Seung zajęła mu piętnaście minut jadąc metrem. Jego ukochanym środkiem transportu publicznego. W pociągu zarzucił kaptur na głowę, czując na sobie wzrok tych wszystkich dziewczyn świdrujących go wzrokiem i szepczących coś do siebie. Żałował w tamtym momencie, że zapomniał zabrać słuchawek ze sobą.

Stanął przed drzwiami mieszkania przyjaciółki i zapukał. Po drugiej stronie słyszał śmiech dziewczyny i jej zbliżające się kroki. Dźwięk przekręcania zamkiem i przed Kimem stała SooNa zachęcając przyjaciela do wejścia. Tae wszedł i zdjął od razu buty mimo protestów różowowłosej. Udał się do niewielkiego pokoju połączonego z kuchnią. Na kanapie siedział wysoki chłopak o jasno brązowych włosach w zielonej bluzce i czarnych spodniach. Blondyn zmierzył go wzrokiem, po czym przeniósł pytające spojrzenie na przyjaciółkę.

- Tae poznaj Jina. - Wskazała na chłopaka siedzącego na kanapie. Z łazienki wyszedł ktoś, zwracając się do Seung.

- Noona, ten twój proszek nic nie dał. - Serce Kima zamarło słysząc głos za sobą. Ten melodyjny i tak dobrze mu znany. Głos za którym tęsknił a jeszcze bardziej tęsknił za jego właścicielem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro