
𝚝𝚑𝚎 𝚕𝚘𝚞𝚍𝚎𝚜𝚝 𝚜𝚒𝚕𝚎𝚗𝚌𝚎
Policja poszukuje młodej studentki Jeong YuJin, która wyszła dwa dni temu na imprezę razem ze swoim chłopakiem. Po kłótni młodzi rozstali się w klubie a dziewczyna postanowiła sama wrócić do domu, do którego nigdy nie dotarła. Jest wysoka, szczupła długie kasztanowe włosy. Wyświetlimy za chwile państwu zdjęcie, jeśli ktokolwiek ją widział lub ma informacje gdzie może teraz przebywać prosimy o kontakt z najbliższym posterunkiem policji, bądź telefon pod numer...
- Skurwiel sobie z nami pogrywa! - Krzyknął wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o czarnych włosach patrząc na ekran telewizora, zawieszonego na ścianie. Przechadzał się właśnie po swoim gabinecie kiedy do środka wszedł jego przyjaciel. Odwrócił się do niego. - Jestem pewien, że ta dziewczyna ma coś z nim wspólnego.
—(••÷[ 🗝 ]÷••)—
Kim stał jak sparaliżowany, nie mogąc wykonać najmniejszego ruchu. Tak bardzo chciał się odwrócić a jednocześnie bał się widzieć go przed sobą. Walczył z myślami co widziała nie tylko jego przyjaciółka, ale rownież nowy znajomy a przede wszystkim on.
- Tae? - Jego głos znowu zawitał do jego uszu. Szybki wdech i odwrócił się twarzą do bruneta strojącego ze swoim nieładem na włosach i koszulka w rękach.
- Widzę, że się znacie. - SooNa przerwała ciszę jaka zaczynała przytłaczać wszystkich w pokoju. Po chwili jednak krzyknęła i wskazała raz na bruneta raz na blondyna. - Wiec to z JeongGukiem się przespałeś tak jak mówiłeś?!
- Co?! - Krzyknął Jin wstając z miejsca.
- Powiedziałem co?! - Tae spojrzał na dziewczynę. Chciał ją zabić w tym momencie. Nie po to mówił jej wszystko by zaczęła mu takie rzeczy wypominać, zreszta nie był pewien, nie pamiętał tego.
- TaeHyung co powiedział?! - Jeon krzyknął zaraz po blondynie, prawie łącząc swój głos z jego. Kim spojrzał na bruneta, nie wyglądał na zadowolonego. Bardziej na złego i zdegustowanego? Czyżby mu przeszkadzało to co stało się na imprezie? Żałował tego? Nie. Nie możliwe, przecież był pijany i nic nie pamiętał, prawda? Czy może nie chciał tego pamiętać? - Tae powiedz, że ona żartuje. Kim TaeHyung?!
Serce Kima zatrzymało się w tym momencie. Czuł się okropnie, ale nie dlatego że SooNa wypaliła z czymś takim przy Jeonie wiedząc, że nie rozmawiali ze sobą o tym co się działo. Tylko przez reakcje Jeona, to ona zabolała go najbardziej. Bał się właśnie tego. Bał się, że chłopak może tak zareagować. Tae szykował się już mentalnie na najgorszy dzień w jego życiu.
- Ej, ej spokojnie nie gadaliście o tym? - Zdziwiła się różowowłosa. Wiedziała, że Tae nie rozmawiał z Jeonem po całej imprezie ale mieli obecnie godzinę szesnastą czyli cały dzień już praktycznie za nimi i ani razu nie pofatygowali się by porozmawiać? Przecież obudzili się prawie nadzy w jednym łóżku w mieszkaniu Jeona. - Serio przez cały dzień nie gadaliście o tym? Co z wami?
- Przecież nie było o czym gadać. - Rzucił stanowczo Jeon, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Serce Kima ścisnęło się po tych słowach, jednak dalej niewzruszony patrzył na chłopaka. - Spiliśmy się za bardzo i przyjechał po nas Jin a że zasnęliśmy z Kimem w samochodzie to hyung zostawił nas w moim mieszkaniu. Wiesz jak tam jest ciepło w letnie noce, nie dziwie się, że się rozebraliśmy.
- Myślałam, że upiłeś się i nie pamiętasz tego. - SooNa spojrzała na niego podejrzliwie. - Mówisz to zbyt spokojnie.
- A jak mam mówić? Do niczego między nami nie doszło. Zresztą nie chciałbym. - Zaśmiał się kpiąco. Tae mógł przysiąść w tym momencie, że jego serce właśnie się potłukło się jak porcelanowy wazon. Na milion kawałków jak nie więcej. Czuł się pusty, jakby ktoś zabrał mu wszystkie emocje jakie miał. - Prawda Tae?
- Tak. - Skinął głową, grając dalej nie wzruszonego a wewnętrznie płacząc jak dziecko. To tak bolało, po co robił sobie taką wielką nadzieje? Po co się nakręcał. Jak on mógł myśleć, że Jeon będzie kiedykolwiek jego. Przecież taka sztuka musi mieć już swojego właściciela, nie możliwe, żeby był bezpański jak jakiś kundel przez całe życie. JeongGuk nie był Kimem, żeby nie umieć znaleźć sobie kogoś kto byłby wstanie go zafascynować. Jeon miał każdego na wyciągnięcie ręki przez bycie idealnym. - Więc temat skończony?
Pytanie było bardziej retoryczne. Kim nie oczekiwał na nie odpowiedzi wręcz nie chciał jej słyszeć. Nie teraz, był całkowicie nie przygotowany. Otwarty na wszystkie ataki i słowa jakie mogły paść i te które już padły. Za artystom perfekcjonistom krył się wrażliwy chłopak, który zbyt dosadnie brał do siebie słowa innych, szczególnie tych na których mu zależało. A przez ten krótki okres czasu w jakim poznał Jeona, zaczęło mu zależeć. Bardziej niż na komukolwiek kiedykolwiek. Jednak teraz musiał przybrać maskę obojętności i grać jak najlepszy aktor w tym spektaklu zwanym życiem, pokazując jak nie do ruszenia jest Kim TaeHyung oraz jak doskonale radzi sobie z porażką. O ile takowa ponosi. Bo przecież ktoś taki jak Kim nie ponosi porażek, wszystko za co się bierze jest idealne i ułożone. Stawia na swoim i pokazuje swoją perfekcję w działaniu. Taki miał być Kim TaeHyung. Perfekcyjny i zawsze wgranym.
—(••÷[ 🗝 ]÷••)—
HoSeok otwierał kolejne piwo, siadając pomiędzy przyjaciółmi na kanapie i zabierając swoje karty, ze stołu. Przeszło dwie godziny siedzą, z losową playlistą jaką znalazł JiMin i popijając piwa, nie licząc które to już i grając kolejne partie w pokera. TaeHyung obserwował beznamiętnie jak przyjaciele się odprężają w towarzystwie i poprawia im się humor. Nawet HoSeok, który był największym pesymistą co było do niego nie podobne, siedział teraz grając, wypijając kolejną butelkę, śmiejąc się i żartując.
- Nie mogłem trafić na chłopa co też będzie lubił penisy? Po co? Heteros mi się trafił. - Załkał Jung, kończąc kolejną butelkę piwa.
- Ewidentnie ci czegoś brakuje, hyung. - Odezwał się JiMin, kładąc kolejną kartę na stół, podbijając stawkę.
- Tae jest wolny. - Zaśmiał się NamJoon kładąc mu rękę na ramieniu.
- Fuj! - Blondyn odparł razem z czerwonowłosym. Przyjaciele zaśmiali się z nich. Chłopaki jednocześnie założyli ręce na klatce piersiowej będąc obrażonymi.
- Zachowujecie się jak dzieci. - Rzuciła SooNa przynosząc wino razem z kieliszkami z kuchni.
- Co ja mam teraz zrobić? - HoSeok wyrzucił ręce w powietrze, oczekując jakiś planów działania, od przyjaciół.
- Możesz zawsze zniszczyć mu związek. - Rzucił TaeHyung podnosząc kieliszek i biorąc z niego łyka. Starał się być jak zawsze miły i kochany, ale za bardzo bolały go słowa Jeona, by mógł o nich szybko zapomnieć a tym bardziej czuć się jak zawsze szczęśliwy.
- Ty już nie pij. - Stwierdziła zmartwiona różowowłosa widząc jak przyjaciel zeruje swój kieliszek i podstawia go pod butelkę, którą trzymała. Odsunęła ją od niego. Martwiła się o niego a jeszcze bardziej martwiło ją jego zachowanie. Kim rzadko chodził zły czy smutny, nawet wśród przyjaciół. SooNa zaczynała żałować tych słów jakie wypowiedziała te kilka godzin temu. Ta rozmowa powinna wyglądać inaczej. - Tae nie, starczy ci.
- Jesteś ostatnią osobą, która może mi mówić ile mam prawo wypić! - Krzyknął zły na dziewczynę. SooNa odsunęła jeszcze dalej butelkę od wstającego przyjaciela. Kim posłał jej nienawistne spojrzenie. - Będziesz teraz grać dobrą przyjaciółkę?!
- Tae uspokój się. - JiMin próbował załagodzić narastający konflikt, jednak trudno było mu jak i reszcie jakoś zareagować kiedy nie znali powodu kłótni. - SooNa ma racje, trochę za dużo wypiłeś.
- Byłbym bardziej spokojny gdyby trzymała język za zębami! - Tae odstawiając kieliszkiem uderzył nim tak mocno w blat, że szkło pękło a ostre kawałki zraniły jego skórę, przecinając ją. Wszyscy wstali, HoSeok poszedł po apteczkę, NamJoon wyciągnął rękę w stronę blondyna chcąc obejrzeć ranę. Jednak Kim machnął skaleczoną dłonią i wyszedł. Po prostu wyszedł z domu, trzaskając drzwiami i obijając się barkiem o dziewczynę. Tae miał po prostu dość.
—(••÷[ 🗝 ]÷••)—
Opadł ciężko na trawę, jego wzrok zatrzymał się na spokojnej tafli wody, która odbijała słabe światło księżyca, które było zasłaniane przez wolno płynące małe obłoki, które zdawały się powoli znikać z nocnego nieba. Niewielkie, jasne punkty pojawiały się, zbierając się w zbiory. Jedne migały, inne swoim jasnym blaskiem przyciemniały te pozostałe. Kim nie zważając na swoją ranę podparł się rękami i odchylił głowę. Niektóre mniejsze, bliżej siebie zlokalizowane gwiazdki wyglądały jak piegi, na granatowym licu nieba. Tae zaśmiał się pod nosem na tą myśl. Chłodny wiatr otulił jego ciało, zostawiajac gęsią skórkę. Ludzi było znacznie mniej niż, podczas zachodu słońca, kiedy to niebo barwiło się na odcienie żółci i czerwieni a między nimi tańczyły pomarańczowe przebłyski ocieplając widok popołudniowego nieba pod którym latały ptaki. Teraz na ciemnej, granatowej przestrzeni, gwiazdy znaczyły swoją drogę tańcząc między sobą. Prześcigały się która jest jaśniejsza, która większa. Zbiory zamykały w sobie mniejsze punkty, otulającym je swoim światłem. Księżyc, odsłonięty przez zanikające chmury lśnił odbijając swoje jasne i białe światło w nieruchomej tafli wody jeziora rzeki Han. Kim zamknął oczy i zaczął nucić jedną z piosenek, które ostatnio często słuchał.
Hell raising, hair raising
I'm ready for the worst
Serce wybijało spokojny rytm, harmonizując się z szumem liści na gałęziach drzew i skrzydeł przelatujących pojedynczych i samotnych ptaków. Chłodny, delikatny wiatr zaczynał coraz częściej otulać skore blondyna, sprawiając, że od czasu do czasu przechodził go dreszcz. W miejscu gdzie siedział teraz TaeHyung, nie było żadnej żywej duszy. Chłopak siedział dalej napawająca się tą samotnością i ciszą, którą wypełniał szum wiatru i liści. Siedział sam, ale nie czuł się opuszczony. Gwiazdy obserwowały pogrążonego w smutku Kima kiedy pierwsze łzy spływały po jego policzkach a on zmieniając pozycje pochylił głowę do przodu, powstrzymując kolejne słone ślady zostawiane na jego twarzy. W głowie rozbrzmiewały kolejne słowa jak i melodia tak dobrze uderzająca w jego pokruszone serce.
So frightening, face whitening
Fear that you can't reverse
Usiłował z całych sił powstrzymać te wszystkie emocje, wszystkie myśli napędzające kolejne łzy. Chciał po prostu by było tak jak wcześniej. Zraniona ręka nie była ważna dla niego, nawet wtedy kiedy wplatał swoje palce w jasne włosy i usiłował się uspokoić. Przestać płakać. Kim nie mógł płakać. Ktoś taki jak on nie ma powodu do płaczu. Kim TaeHyung zawsze odnosił sukcesy w każdej dziedzinie życia, był idealny pod każdym aspektem. Więc czemu teraz siedzi w swoich dresach, pijany i zraniony na brzegu rzeki Han powstrzymując łzy? Czemu wyglada jak siedem nieszczęść, łkając z powodu odrzucenia barwiąc jednocześnie swoje blond włosy na czerwono własną krwią? Przecież Kim TaeHyung jest idealny, jest perfekcjonistom i artystą.
My phone has no signal
It's making my skin crawl
The silence is so loud
Przetarł czerwone oczy od płaczu, ręce drżały mu z nerwów. Pociągnął nosem kiedy zawiał silniejszy wiatr. Ciszę przerwał dzwonek telefonu w kieszeni. Kim spojrzał na wyświetlacz a jego wzrok przesunął się po imieniu przyjaciółki. Zacisnął dłoń na komórce i wstając zamachnął się by pozwolić przedmiotowi wylecieć z jego rąk w stronę rzeki. Rozległ się charakterystyczny dźwięk oznajmiający, że wpadło coś, przerywając idealną tafle wody. Obraz się rozmazał a w miejscu w którym telefon spotkał się z wodą powstały koła rozprzestrzeniając się coraz dalej. Chłopak poczuł jak znowu łzy napływają do oczu, rzucił się na trawę kładąc się. Zaszklonymi oczami tępo wpatrywał się w gwiazdy, zaczynał odczuwać, że te małe ciała niebieskie śmieją się z niego. Radosne i roześmiane tańczące po niebie, przypominały mu jak na prawdę nie był szczęśliwy nigdy. Zawsze tylko udawał. Tak wypadało. Musiał być zadowolony będąc tak uzdolniony, musi być dumny z siebie mając takie wyniki. Jakie on może mieć problemy będąc tak inteligentny i rozchwytywany?
The lights spark and flicker
With monsters much bigger
Than I can control now
Załkał kolejne słowa, czując jak poruszają one jego rozbitym sercem. Bolało go to bardziej niż wszystko. Anatomicznie nie mógł odczuwać bólu serca, jednak jego strefa uczuciowa oraz psychika mogły czuć się rozerwane na strzępy jak kartka z nieudanym szkicem. Czuł się teraz jak nie udane dzieło, coś co ktoś zaczął ale zabrakło mu sił i weny na dokończenie. Został porzucony i odstawiony w kąt, zapomniany. Niedokończony, nie kompletny. Coś co nie może być pokazane wśród innych dzieł, coś gorszego niż przeciętne prace. Bez wartości, nawet tych sentymentalnych. Teraz nie powstrzymywał łez przy łkaniu słów refrenu:
Welcome to the panic room
Where all your darkest fears are gonna
Come for you, come for you
Widok granatowego nieba zasłoniła mu czyjaś twarz a przez zaszklone oczy nie był wstanie rozpoznać twarzy. Widział niedokładny zarys.
- Welcome to the panic room - Usłyszał ten głos. Głos osoby przez którą przechodził właśnie to wszystko. Osoby, która miała najpiękniejszy głos dla niego. Kim wiedział, że rozpoznałby go wszędzie i zawsze. - You'll know I wasn't joking. When you see them too, see them too.
Kim chciał rozpłakać się jeszcze bardziej, ale nie było to możliwe w jego przypadku. Patrzył tylko na wiszącego nad nim chłopakiem. Serce znowu przyspieszyło, mimo tych wszystkich pokruszonych kawałków w jakich leżało. Tae czuł się jakby miał za chwile umrzeć przez wszystkie sprzeczne emocje jakie nagromadziły się w nim.
Brunet pomógł mu wstać łapiąc za rękę. Spojrzał na totalnie załamanego i zdołowanego blondyna. Na jego włosach były czerwone ślady, które od razu zauważył, tak samo jak zranioną dłoń. Przeniósł wzrok z rany na twarz Kima i złapał go za ramiona. Poczuł zapach alkoholu od blondyna.
- Taetae, wszystko w porządku? - Zapytał zmartwionym głosem a Tae jak za pstryknięciem palców wyszedł ze swojego transu. Przestał płakać i odsunął się od bruneta wycierając łzy ręka. - Krwawisz, musimy jechać do szpitala.
- Nic mi nie jest. - Spojrzał na swoją ranę. Dopiero teraz zaczynało do niego docierać co zrobił podczas spotkania z przyjaciółmi. Jak bardzo musiał ich wystraszyć i że będą się teraz martwić o niego.
- Hyung! - Krzyknął Jeon zwracając uwagę chłopaka na sobie. - Zabieram cię do szpitala.
- Nie Jeon. - Jego głos brzmiał bardziej jak szept niż stanowcze odmówienie.
- Tae, zabieram cię bez dyskusji. - Zaczął ciągnąć Kima w stronę swojego samochodu, który stał niedaleko zaparkowany na chodniku.
—(••÷[ 🗝 ]÷••)—
Jeon wyciągnął bluzkę i jakieś świeże spodnie dresowe z szafy. Zaniósł je do łazienki, gdzie Tae miał brać prysznic. Wszedł szybko i zostawił ciuchy, razem z ręcznikiem i wyszedł. Ogarnął swoje łóżko i poszedł zrobić dla nich herbatę oraz coś do zjedzenia. Kiedy stawiał posiłek na stole z łazienki wyszedł przebrany Tae. Na dłoni miał bandaż, zasłaniający jego szwy. Niemrawo podszedł do stołu i usiadł naprzeciwko Jeona. Czuł się kompletnie zmęczony, wyprany z emocji. Dodatkowo widok JeongGuka nie pomagał w polepszeniu swojego samopoczucia.
- Co sobie zrobiłeś? - Zapytał z pełna buzią młodszy, wskazując na zabandażowaną dłoń. - Ktoś cię napadł?
- Kieliszek od wina mnie napadł. - Rzucił oschle, czując uścisk w środku. Czemu tak złe się czuł z byciem zdystansowanym do bruneta?
- Powinieneś uważać teraz. - Jeon wziął łyka herbaty kończąc dość późną jak na niego kolacje. Starał się o tej porze już nic nie jeść. - Hyung, zjedz coś.
- Ta. - Kim wziął łyka herbaty. Ciepła, słodka ciecz zalała jego gardło, dając ukojenie. Uspokoił się, bardziej. Chciał poczuć się rozluźniony w towarzystwie Jeona, ale nie potrafił.
Kim usadowił się na łóżku obok JeongGuka, chłopak zaproponował jakiś film. Oczywiście było to po sprzeczce, która zaczęła się już po wyjściu Tae ze szpitala. Jeon usilnie nie miał zamiaru odpuścić Kimowi i zostawiać go samego. Tak wiec siedzieli razem i wybierali jakiś serial z oferty netflixa. Padło na jakiś thriller. Ekran zaciemnił się i przy akompaniamencie spokojnej, z mocnym brzmieniem muzyce pojawił się tytuł. Kim starał się utrzymywać jak największa uwagę na fabule, chciał podążać razem z nią i odkryć te tajemnice, które skrywał jeden z bohaterów. I mimo tego jego wzrok i tak kończył na profilu Jeona, który skupiony siedział i oglądał serial. Jego oczy świeciły się w przyciemnionym pokoju, oświetlonym jedynie przez małą lampkę stojącą na etażerce przy łóżku i ekranu telewizora na przeciwko. Tae mógł przysiąść, że od ich ostatniego spotkania, te kilka godzin temu, Jeon był jeszcze piękniejszy.
- Gapisz się. - Zaśmiał się JeongGuk, odwracając wzrok w stronę blondyna. Widział jak oczy Kima zaczynają na nowo zachodzić łzami. Ujął jego twarz w dłonie i kciukami starł mu słone łzy. - Tae co się stało?
- Czemu ty jesteś taki perfekcyjny co? - Kim szepnął, widział jak młodszy nie rozumie jego słów. Chociaż bardziej było to spowodowane tym, że nie słyszał ich.
- TaeHyung o czym ty... - Usta Jeona zostały zamknięte przez te należące do Kima. Blondyn nie mógł wytrzymać tego napięcia. Dał się ponieść po prostu, dłużej nie myśląc o konsekwencjach.
Jeon zamarł zdziwiony czując jak usta blondyna są na tych jego. Jednak jego dłonie trzymające twarz Kima nie odepchnęły go od siebie. JeongGuk poruszył ustami pogłębiając ten pocałunek a TaeHyung wykorzystując to oddał mu się po prostu. Czuł jak Jeon próbuje naprzeć na niego by się położył, ale nie miał zamiaru ulec mu pod tym względem. To Kim miał podziwiać i wychwalać tą sztukę. Tae chciał być tym, który będzie prowadził swoje dłonie, dając Jeonowi taką uwagę na jaką zasługuje. Blondyn po małej przepychance, która nawet mu się podobała i którą wygrał zacisnął nad młodszym odrywając się od jego delikatnych malinowych ust. Czekał na to tak długo, tak długo pragnął obcować z całym pięknem jakim był chłopak pod nim. Chciał prowadzić tą grę, widząc jak to dzieło staje się jego i oddaje się mu, prosząc o więcej. Kim miał zamiar poświecić cała swoją uwagę tylko jemu. Pragnął by on był szczęśliwy i spełniony bo tylko tak sam czułby się szczęśliwy. Tae dotknął policzka Jeona, gładził go, rozkoszując się miękką, karmelową skórą chłopaka. Ona nie tylko wygladała, ale była delikatna w dotyku, jak najdroższe, najlepszej jakości płótno. Kim wiedział, że musi obchodzić się delikatnie i ostrożnie z nim, nie miał zamiaru zabrudzić czy zniszczyć tego piękna. On chciał je wznieść wyżej tak by już nic nie mogło się z nim równać. Jeon wpatrywał się w oczy Kima jak zahipnotyzowany, uwagę jaką dostawał od Tae kiedy ten powoli i na spokojnie zaczął badać jego ciało sprawiało, że czuł się u szczyt swoich sił. Jeszcze nigdy nie czuł się tak doceniony, tak wyróżniony i kochany jak w tym momencie. Każdy ruch Kima, który odkrywał przed nim więcej, sprawiał, że serce Jeona mogło by przebiec dziesięć maratonów. Nieznacznie zaczynał dopasowywać się do ruchów i gestów Kima, kiedy ten błądził swoimi rękami po jego ciele. Przyjemne dreszcze i szalone tępo bicia serca doprowadzało Jeona do ekstazy. Tae nie musiał robić nic specjalnego, wystarczyło, że obchodzi się z jego ciałem jak z porcelaną, jak z delikatnym kruchym szkłem, które w każdej chwili może pęknąć. Kim po długiej, mozolnej wędrówce, w której odkrywał idealne ciało Jeona wbił się w jego usta. Odsunął się kiedy młodszy próbował pogłębiać go i przejąć inicjatywę. TaeHyung czuł się dumny widząc jego idealnego chłopca tak błagalnie patrzącego na niego, czuł to napięcie i chęć jego rozładowania. Jednak on miał inny plan. Chciał w tym momencie doprowadzić Jeona do jego wytrzymałości, pokazać mu co to znaczy być docenionym i spełnionym. Wrócił swoimi ustami do tych malinowych, których pragnął. Delikatnymi, powolnymi pocałunkami drażnił Jeona, przeniósł się na szyje by tam zacząć. Młodszy czuł oddech starszego na szyji, dreszcz znowu przeszedł przez jego ciało, oddychał już szybciej dając znać blondynowi by się pospieszył. Kim złożył delikatny pocałunek na karmelowej skórze, Jeon westchnął by za chwilę ścisnąć materiał pościeli pod sobą i jęknąć czując zęby starszego. Tae zostawił mokry i czerwony ślad na szyji młodszego, czując ogromną satysfakcję widząc jak Jeon wierci się po nim. Kim nachylił się do drugiej strony szyji chłopaka, jedną rękę wplótł w czarne potargane włosy a drugą zjechał do jego krocza, kładąc dłoń delikatnie na materiale dresów. Jeon ruszył biodrami, w geście desperacji, poczuł znowu oddech Kima na sobie. Jego lewa dłoń będąca we włosach, przeczesywała je drapiąc po głowie, prawa zaś delikatnie poruszała się wraz z ruchami bioder młodszego. Blondyn złożył pocałunek na szyji a później policzku zbliżając się do ust. Jeon czuł, że nie da rady długo wytrzymać takiego napięcia jakie budował Kim. Tae zajmował się nim jak prawdziwym dziełem sztuki, której tak kochał. Jeon pragnął by starszy nie przestawał tak wychwalać jego ciała a jednocześnie błagał by skończył on jego męki. To co doznawał przy Kimie nie miało porównania do niczego innego. Tylko Tae był wstanie zająć się nim w ten sposób. Jeon był gotów oddać mu się w całości, w tej chwili był wstanie stać się tylko Kima i nikogo więcej. Chciał czuć jego dotyk, czuć jego oddech, dostawać wolne i namiętne pocałunki. Pragnął czuć jak dłonie Kima badają jego skórę, jednocześnie zostawiajac delikatne ślady swoim dotykiem prowadząc drogę znaną tylko im dwóm. Jeon chciał stać się sztuką tylko i wyłącznie dla Kima. Żeby starszy dalej prowadził go i wzmacniał podniecenie każdym dotykiem i oddechem. TaeHyung czuł jak młodszy coraz mocniej porusza biodrami w akcie desperacji. Podobało mu się to zniecierpliwienie. Jego praca dawała takie piękne efekty. Starał się zapamiętać jak najwiecej w tym momencie, roztrzepane włosy Jeona, jego wypieki na twarzy, głośny oddech, jego oczy w których widział cały swój świat a które błagalnie patrzyły na niego. Włożył dłoń pod materiał dresów usadawiając ją na penisie Jeona. Czuł każde drgnięcie. Chłopak był już u szczytu wytrzymałości, walcząc ze sobą ostatkami sił. Kim uśmiechnął się i złączył ich usta w długim, namiętnym pocałunku, napawając się ich miękkością. Jeon zacinał dłonie jak i zęby na wardze Kima raniąc ją, kiedy starszy ścisnął jego penisa tak niespodziewanie jak niespodziewanie puścił i wyciągnął rękę spod spodni. JeongGuk jęknął niezadowolony i szeptał błagając Kima o spełnienie. Wiercił się coraz bardziej niespokojnie. TaeHyung ponownie położył dłoń na materiale dresów i przejechał kilka razy delikatnie po nich. Jeon ruszył biodrami dopasowując się do dłoni chłopaka by poczuć ten dotyk i dostać pożądany efekt tarcia. Kim odsunął dłoń i włożył pod spodnie delikatnie gładząc penisa Jeona przez materiał bokserek. Brunet jęknął czując jak Tae delikatnie zaciska ręce wokół niego i porusza. Jednak po dwóch ruchach dłoń blondyna dalej leżała spokojnie na bokserkach młodszego.
- Tae kurwa proszę. - Wysapał kiedy Kim nachylił się do jego szyji i wcześniej zostawionego czerwonego śladu. Usłyszał cichy śmiech i poczuł zęby przegryzające jego skórę oraz dłoń starszego, która zacisnęła się na jego penisie i zaczęła się poruszać.
Jeon poruszał biodrami w ekstazie, doznając czegoś czego jeszcze nie poznał. To było takie nowe i intensywne. Dłoń Kima ocierała się o materiał bokserek a jego usta pieściły jego szyje. Jeon czuł się jak w niebie, jakby Kim od zawsze znał jego ciało. Tae dalej spokojnie i powoli masował członka Jeona, mimo jego ruchów biodrami. W końcu po kilku minutach pełnych ekstazy i uniesienia jakie doświadczał młodszy poczuł jak zaczyna dochodzić. Przyspieszył swoje ruchy bioder czując jak ręka Kima sama zaczęła się poruszać wychodząc mu na przeciw. Zaciskał swoje dłonie w pieści na prześcieradle, aż wszystkie kostki mu zbielały. Jęczał i dyszał coraz głośniej czując coraz szybciej zbliżający się orgazm. Krzyknął imię blondyna, które zostało zagłuszone przez usta starszego. Opadł zmęczony i spełniony. Zamglonym wzrokiem widział uśmiech pełen zadowolenia na ustach Kima. Odwzajemnił gest i przyciągnął go do siebie całując. Starszy odwrócił wzrok od niego i spojrzał na telewizor, właśnie przeleciał im cały film. Przeczesał swoje blond włosy do tylu i usiadł kiedy Jeon się podnosił.
- Przez ciebie nie obejrzałem filmu. - Rzucił obrażony blondyn sięgając po pilota. Miał zamiar obejrzeć to, zaczął się wciągać w fabule. Poczuł jak ktoś przytula się do jego pleców. Ciepły oddech Jeona na swoim karku sprawił, że Kim się uśmiechnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro