Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝚍𝚒𝚏𝚏𝚎𝚛𝚎𝚗𝚝 𝚐𝚊𝚖𝚎

Zegar wybił godzinę dwudziestą. Za oknem niebo przybrało szarawe barwy a miasto przygotowywało się do nocnego życia. Na ulicach znajdowało się mniej ludzi niż podczas dnia, jednak to noc była najbardziej niezwykła. Ludzie ściągali z siebie maski jakie zakładali na codzień i pokazywali swoje prawdziwe oblicza. Smród papierosów i zapach alkoholu unosił się na ulicach, gdzie znajdowało się pełno klubów. Studenci chodzili od lokalu do lokalu, wlewając w siebie kolejne kieliszki. Dziewczyny zatracały się w tańcu z nieznajomymi, którzy później proponowali im drinki. Muzyka była obecna wszędzie. I mimo że słońce ustąpiło gwizdom miejsca na granatowym niebie a księżyc oświetlał swoim blaskiem wysokie budynki życie w tym mieście nie zasypiało. Wręcz przeciwnie budziło się na nowo do życia. Wszystko co znika za dnia pojawiało się teraz. Neony rozświetlały ciemność ogarniającą wszystko.

Kim usiadł przed lustrem dokładnie oglądając swoją twarz. Zegar wybił godzinę dwudziestą trzydzieści. Blondyn uśmiechnął się do siebie i sięgnął po swoje kosmetyki. Noc była zdecydowanie ulubioną porą Kima. Mógł wyjść na miasto i podziwiać widok tych wszystkich nic nie znaczących ludzi, patrzeć na nich z pogardą i obrzydzeniem. Mógł obserwować swoje ofiary i starannie wybierać. Bo TaeHyung nie decydował się na przypadkowe osoby. On był artystą i perfekcjonistą. Ofiara musiała spełniać określone przez niego warunki. Nie może to być przypadkowy menel z metra. Kim nie był zwierzęciem, zabijającym wszystko co się rusza.
Swój makijaż dopracowywał przez długi czas. Musiał być on idealny tak jak on. Nie miał służyć tylko do ukrycia jego prawdziwej twarzy przed ofiarą. Miał wyrażać jego i emocje jakie gromadziły się w nim. Wybór nie był prosty, ale padł w końcu na klauna. Nie jakiegoś dziwnego i przerażającego. Nie na wesołego z czerwonym afro i nosem w tym samym kolorze. TaeHyung wybrał makijaż jaki posiadał Joker z uniwersum DC. Oklepane, ale jakże proste w swoim wykonaniu i przekazie. Strój także dobierał starannie i przez dłuższy czas. Wiele rzeczy sam musiał uszyć. Oczywiście mógł zanieść materiały jak i plany jakiejś krawcowej, która wykonałaby to na zamówienie, jednak Taehyung nie miał zamiaru korzystać z pomocy innych. Nie dlatego, że policja mogła go później znaleźć szybciej. To miało być coś osobistego, coś co Kim zrobi własnymi rękami. Tak jak całą robotę. Nigdy nie wysługiwał się innymi, dlatego więc nauczył się szyć i sam po miesiącu miał gotowy strój. Idealny, dopasowany i tylko jego. Ubiór ukazujący jego perfekcjonizm.

Zegar wskazał godzinę dwudziestą pierwszą, kiedy Kim wyszedł gotowy na łowy. Czuł się niesamowicie dobrze. Krew wydawała się buzować w jego żyłach a serce przyspieszyło tępa z ekscytacji. Czuł się jak pan i władca, wychodząc na miasto. Mógł chodzić głównymi ulicami i dumnie pokazywać swoje dzieło, jednak wiedział, że to nie czas jeszcze na to. Do idealnej perfekcji dzieli go długa droga a to wszystko to początek większego planu. Chciał pokazać co to znaczy prawdziwa sztuka i perfekcja. Chciał być idealny we wszystkim co istniało, wszystko za co się brał miało być idealne i podziwiane przez wszystkich. Nikt nie mógł przejść obojętnie obok jego dzieła.

Kim obserwował kilka klubów na ulicy znanej z wielkich imprez jak i największych bójek. Chciał wytypować swoją ofiarę i zacząć działać. Nie mógł się już doczekać tego. Był podekscytowany, ale każdy ruch wykonywał z ostrożnością. Nie chciał wpaść w ręce policji. Gdyby się tak stało mógłby pożegnać się przedwcześnie ze swoim planem. Wszystko co Kim TaeHyung budował przez ten cały czas mogło runąć jak domek z kart.
Dziewczyna o długich kasztanowych włosach wyszła z klubu zła. Kim pamiętał ją z wykładów, dziewczyna ma chłopaka i pewnie musiała się pokłócić z nim w klubie. Słyszał jak podczas przerwy rozmawiała z przyjaciółką o dzisiejszej imprezie na która miała iść z chłopakiem. Przyjrzał się jej kiedy przechodziła obok uliczki w której się ukrywał. Wysoka, szczupła, długie jasne włosy. Ambitna i zdolna a zarazem nieśmiała i miła. Z obserwacji TaeHyunga wynikało, że jest dobra i aktywną studentką. Takiej jakiej Kim potrzebował. Znalazł swoją idealną ofiarę. Ta dziewczyna była potrzebna TaeHyungowi do spełnienia jego planu. Była kolejnym małym trybikiem w całym tym systemie. W całej machinie, która miała dać mu rozgłos i zachwycić wszystkich na świecie. Kim TaeHyung i jego dzieło miało być na ustach całego świata.

Dziewczyna skręciła w uliczkę, chcąc iść skrótem do domu. Nie miała ochoty spędzać dłużej czasu na dworze. Jedyne o czym marzyła teraz to być w ciepłym i przytulnym mieszkaniu. Nie wiedziała jednak, że nigdy do niego nie dotrze a jej wpadniecie na wysokiego blondyna ubranego na czarno i z wymalowaną twarzą klauna będzie początkiem jej męki. Horroru jaki będzie przechodziła przez kolejne godziny.
Kim nie dał jej wydać z siebie żadnego dźwięku, kiedy zwinnie i szybko złapał ją i przyciskając do ściany budynku przyłożył jej mokrą szmatę do twarzy. Ostatnim co dziewczyna widziała to jego uśmiech. Ale nie był to jeden z tych życzliwych i promiennych uśmiechów, ten był mroczny i szaleńczy, zupełnie jakby należał do jakiegoś  psychopaty. Ale przecież Kim TaeHyung nie był obłąkańczym człowiekiem. Był artystą i człowiekiem z wielkim celem. Chciał obalić dotychczasowe zasady i wyjść im na przeciw. Ukazać piękno w czymś co ludzie uważali za obrzydliwe, podłe i psychopatyczne. Taki właśnie miał cel. Chciał by świat zwariował.

—(••÷[ 🗝 ]÷••)—

TaeHyung zaczął od przygotowania swojego płótna na którym miał tworzyć. Przywiązał dziewczynę do metalowego stołu, uprzednio rozbierając ją i zostawiając w samej bieliźnie. Przyjrzał się jej i z zadowoleniem przeciągał ostrze noża delikatnie po jej skórze od stop do głowy, tak by nie zrobić żadnych ran. Nie chciał uszkodzić swojego płótna. Nie było czasu na szukaniu innego a to było idealne. Drugiego takiego nie znajdzie. Każdy element wymagał innego płótna i Kim wiedział że raz wybrana ofiara nie zostanie zastąpiona inną. Nie ma miejsca na pomyłki. Ktoś taki jak on nie robi niczego przypadkiem.
Dziewczyna wybudziła się kiedy TaeHyung przygotowywał swoje narzędzia pracy. Zaczęła się szarpać i krzyczeć, co zdenerwowało chłopaka.

- Zamknij się w końcu! - Krzyknął uderzając ręką w blat, na którym leżały rożnej wielkości noże i narzędzia do rzeźbienia. Odwrócił się w jej stronę i spojrzał morderczym wzrokiem. Dziewczyna przestała krzyczeć, przerażona. - Jeśli będziesz się drzeć teraz to nie będę mógł się skupić.

- Co chcesz ze mną zrobić? - Łzy spływały po jej policzkach, oczy zaczęły robić się czerwone przez płacz. Kim podszedł do niej i spojrzał na jej zrozpaczoną twarz. - Proszę cię nie rób mi krzywdy.

- Ciiii - Wytarł jej łzy. Dziewczyna wzdrygnęła się, jej ciało ogarnęło jeszcze większe przerażenie a serce i gardło ściskał strach. - Nie płacz, będziesz częścią moje dzieła. Powinnaś być szczęśliwa.

- Proszę cię... - Łkała. Błagała o litość i pomoc. Kim jeszcze nie zaczął swojej roboty a ona już go błagała. Biedna dziewczyna, myślał. Nie miała pojęcia co ją czeka.

- Puszczę cię jak skończę. - Uśmiechnął się i znowu zbliżył się do blatu z narzędziami. Sięgnął po czarny marker.

Kreślił dokładne linie na ciele dziewczyny, która płakała coraz głośniej. Błagała go, próbowała przekupić. Jednak Kim nie reagował na żadne z jej słów. Wydawał się głuchy na jej słowa, nawet wtedy kiedy wbijał ostrze w skórę szatynki. Próbowała się ruszać i szarpać, jednak grube sznury, którymi była przywiązana nie dawały jej wykonać najmniejszego ruchu. TaeHyung nie mógł sobie pozwolić na nierówne cięcia, tak wiec każde płótno musiało leżeć nieruchomo na sztaludze. Żaden artysta nie chce pracować w ciągłym ruchu, gdyż dzieło powinno być wykonywane w czasie przypływu weny.
Nie spiesząc się kolejnymi nożami ciał skórę dziewczyny, z której uchodziło życie. Wykrwawiała się powoli. Nie każda linia tworzona na jej ciele była głęboka, jednak każda bolała. A jej ból wzrósł kiedy Kim zabrał się za maszynkę i dosłownie golił jej skórę na zmianę z dłutem artystycznym tworząc głębokie i szerokie rany niczym kaniony. Płaty skóry spadały na ziemie w akompaniamencie krzyków i lamentu szatynki. Jej głos z czasem zaczynał słabnąć by pod koniec pracy Kima całkowicie zapadła cisza. TaeHyung kończył swoje dzieło samotnie, bez obecności nikogo. Życie uszło z dziewczyny, która cała zakrwawiona leżała ciagle na stole. Jej skórę pokrywały pokrętne linie, jedne głębsze, drugie szersze czy wycięcia tworzące wzór znany tylko Kimowi. Pozostało zajęcie się twarzą jego idealnej ofiary oraz spuszczenie krwi która mogla zostać w ciele i pozbycie się organów, które tylko zaburzały całe dzieło. Nie mógł pozwolić na zmarnowanie się jakiegokolwiek płótna. Także jego dzieło zajmowało cały obszar ciała, wyłączając te głupie organy, nie potrzebne już teraz martwej dziewczynie. Kiedy skończył z daleka podziwiał to co stworzył.

Odwiązał martwe ciało i zaniósł ostrożnie do kolejnego pomieszczenia gdzie na środku stała duża żelazna wanna napełniona wodą. Dokładnie umył z krwi swoje płótno i wysuszył wycierając ręcznikiem, upewniając się że ciało jest całkowicie czyste. Nie mogło być na nim żadnej kropli krwi, płótno musiało być wysuszone a kiedy miał już tą pewność przystąpił do kolejnej fazy swojej pracy.

W pomieszczeniu obok na kolejnym stole kładąc ciało zapalił światło, które rozjaśniło ciemny pokój. Przyglądał się chwile temu co stworzył, musiał napawać się widokiem. Czuł dumę z siebie już teraz. Kiedy zaczynał tworzyć, wątpił w siebie i całą prace jaką wkładał w to. Wątpliwości czekały na niego na każdym kroku, jednak szybko zniknęły kiedy w końcu zabrał się do pracy. Odkrył wtedy swoją nową miłość. Coś co sprawiało, że czuł się wspaniałe. Samozadowolenie wzrosło kiedy całe ciało zabalsamował w celu utrzymania swojego dzieła w idealnym stanie. Płótno jakim było ciało człowieka należało do idealnych i niezwykłych płócien, ale także najtrudniejszych do utrzymania. Także TaeHyung musiał zachować ogromną ostrożność i posiadać dużą cierpliwość by dokończyć swoje prace. Dzieła miały być świadectwem jego talentu.

Kiedy ciało zostało zabalsamowane, TaeHyung zaczął sprzątać miejsce pracy. Starannie zmył podłogę by nie zostawić plam krwi na niej ani nie poślizgnąć się w przyszłości. Mogło to być kłopotliwe. Wszelkie narzędzia jakie używał trzeba było wyparzyć i odłożyć na miejsce. Kim lubił porządek a poza tym nie chciał by krew jednej ofiary łączyła się z drugą. Co do niej też miał plany a nie chciał mieszać ich teraz. Na to pora przyjdzie później, jak na wszystko. TaeHyung nie mógł wyprzedzać nic w swoim planie, nawet jeśli chciałby. Wszystko miało ustalony czas i miejsce. Perfekcja jak i harmonia musiała zostać zachowana. Nie po to tyle lat starał się o wszystko by w jednej chwili cała praca runęła jak domek z kart. Marzenie Kima miało się spełnić za wszelka cenę. Nie ważne ile wyrzeczeń miało go to kosztować ani czasu. Jeśli będzie trzeba jest gotowy poświecić kolejne kilka lat. Każda spuszczona krew znajdowała się w dużym słoju, który podpisany stał na najwyższej półce regału. Kim musiał mieć porządek, tyczyło się to wszystkiego co posiadał. Narzędzia miały swoje określone miejsce, słoje musiały być podpisane datą i płcią ofiary i postawione idealnie w lini. Każda półka miała mieścić tyle samo kartonów i słoi. Podłoga jak i stoły oraz wanna musiały być czyste dla następnej ofiary. Nie można było brudzić za wcześnie płótna na którym pracował. Z brudnej kartki nie powstanie dzieło sztuki na miarę oczekiwań Kima. Kiedy posprzątał zadowolony zaniósł ciało do pomieszczenia, gdzie znajdowały się jego inne dzieła. Było większe niż trzy poprzednie i zamykane na żelazne dość ciężkie drzwi na masywny zamek. Ułożył ciało dziewczyny obok innych i szczęśliwy oglądał dokładnie resztę. Wyciągając notes zapisał sobie dzień, godzinę i płeć kolejnego płótna. Wszystko musiało być zapisane i udokumentowane. Dziesiąte płótno dołączyło do kolekcji, zaokrąglając liczbę ciał. Kim miał teraz po równo, nie była to nawet połowa potrzebnych mu trybików w całym dziele, ale jak na czas poświęcony w zdobywaniu płócien i starannym selekcjonowaniu ich było to sporo. W tym brudnym i ochydnym mieście ciężko było znaleźć idealne, czyste i gładkie płótno do rzeźbienia. Kim musiał coraz bardziej starać się by zaspokoić swoje rosnące wymagania. A każda kolejna ofiara podnosiła tą poprzeczkę. Nie chciał jeszcze wyjeżdżać z tego miasta, miał tu jeszcze dużo do zrobienia i z pewnością znajdzie nie jedno idealne płótno. Musi tylko bardziej się postarać, bardziej poszukać. Zwiększyć swoje zasięgi i zacząć działać inaczej. Całkowicie zmienić swoje nawyki łowienia. Rano będzie trzeba rozejrzeć się za nowymi klubami i studentami. Może ktoś z wymiany będzie odpowiadał jego preferencjom. Nie musi się spieszyć, jednak jego serce przyspieszało zwiększajac uczucie euforii kiedy myślał o kolejnej owocnej nocy. Zamknął notes i odłożył na miejsce. Zamknął drzwi do pomieszczenia, upewniając się że są zamknięte.

—(••÷[ 🗝 ]÷••)—

Zegar wskazał godzinę drugą trzydzieści. Tym razem zeszło mu dłużej niż zakładał. Jednak im dalej posuwał się w swoich pracach tym więcej czasu potrzebował na skończenie danego trybiku. Musiał napawać się chwilą jaką spędzał ze swoim płótnem sam na sam. Wsłuchiwał się w ciszę jaka zapadała po tym jak z ciała uszło całe życie. Uwielbiał ten moment, bardziej niż krzyki i błagania o litość.

Ubrania włożył do pralki, jak wstanie to zrobi pranie. Teraz sąsiedzi mogą uznać za wariata. Kto normalny robi pranie w środku tygodnia o godzinie trzeciej? Spojrzał w lustro wiszące w łazience i uśmiechnął się do siebie. Był dumny. Bardzo dumny, satysfakcja nie opuści go jeszcze przez jakiś czas. Wziął prysznic po tym jak zmył makijaż z twarzy. Zimna woda spływała po jego ciele, dając ukojenie i wyciszając chłopaka. Mokre blond włosy przykleiły się do twarzy.

Godzina trzecia piętnaście jak Kim wyszedł z łazienki i już głodny położył się do łóżka. Telefon wybudził się i jasne światło oślepiło chłopaka w kompletnie ciemnym pokoju. Potrzebował chwili by wzrok mógł przyzwyczaić się i był w stanie przeczytać wiadomość od szefa. A kiedy jego oczy mozolnie przesuwały się przez kolejne słowa tworzące zdania jęknął w poduszkę i odrzucił komórkę na dalsza cześć łóżka. Miał dokładnie półgodziny na wyszykowanie się do pracy. Zamknął oczy i nie przejmując się przemijającym czasem leżał na łóżku. Musi koniecznie porozmawiać o zmianie swoich godzin pracy.

Podniósł zmęczone ciało i mrużąc oczy ruszył się ubrać i zjeść coś na szybko. Miał jeszcze dziesięć minut by dotrzeć do szefa i odebrać klucze. A mieszkanie mężczyzny znajdowało się na drugim końcu miasta. Wziął telefon i klucze, zamknął drzwi przekręcając zamek i ruszył w stronę metra. Jego ukochanego miejsca. Miał nadzieje się nie spóźnić, bo szef nie wydawał się być w humorze. Gdyby tylko znalazł jakąś alternatywę to chętnie rzucił by prace u tego starego chama w cholerę. Czas zacząć szukać innej pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro