𝚂𝚎𝚎 𝚠𝚑𝚊𝚝 𝙸 𝚍𝚒𝚍 𝚝𝚑𝚎𝚛𝚎?
TaeHyung nie był w stanie funkcjonować przez najbliższe dwa dni. Odchodził od zmysłów nie wiedząc co dzieje się z Jeonem. Dodatkowo cała ta sprawa z ciałami go martwiła. Czuł jak wszystko mu się wali a przecież nie powinno. Nie jemu. Przecież wszystko dokładnie zaplanował, wszystko dokładnie robił. Starał się być najostrożniejszy jak to możliwe. Nie wzbudzał podejrzeń, znalazł sobie przyajciół i dobrze się uczył na uczelni. Nie wychylał się za bardzo. Dlaczego teraz nagle wszystko zaczynało się sypać? Czyżby to przez poznanie Jeona? Czy to wszystko było przez jego zafascynowanie chłopakiem? Nie. Przecież dalej uważał co robił. Był skupiony. Wiec czemu?
- Yo Tae, ogarnij się. - Kim poczuł jak ktoś szturcha jego ramie. Wrócił myślami do rzeczywistości i patrzył jak gorąca kawa zalewa jego rękę, na której dalej była rana. Nie odczuł jednak żadnego bólu. - Trzymaj.
Pokierował swój wzrok na DongMina, który patrzył na niego z politowaniem trzymając worek z lodem, który mu porwał. Kim przeprosił go i wziął przedmiot przykładając do ręki. Mógłby chociaż w pracy nie odlatywać. Szef na pewno siedzi teraz na kamerach i obserwuje go szukając powodu do zwolnienia.
- Tae obsłużysz pana? - Zapytał Park, kiedy Kim wrócił z zaplecza ogarniając się i będąc gotowym do pracy.
Skinął głową i podszedł do kasy podnosząc wzrok na kolejnego klienta. Jego oczy momentalnie rozszerzyły się a gardło zacisnęło na widok tego pięknego uśmiechu, którego nie widział już dwa dni. Te oczy, które zawsze błyszczały kiedy byli razem. Kim miał ochotę przeskoczyć dzielącą ich ladę i pobić Jeona za to milczenie a jednocześnie miał ochotę go przytulić ze szczęścia. Tak bardzo martwił się o niego. A te dni ciszy były czymś okropnym dla niego.
- Hej TaeTae. - Uśmiech nie znikał z twarzy Jeona. Kim czuł jak jego serce przyspiesza bicia.
- Zmieniłeś kolor włosów. Czemu?- Zauważył kiedy uważniej przyjrzał się sylwetce JeongGuka. Chłopak zamiast ślicznych jasnych wiśniowych włosów miał teraz czarne jak smoła włosy, które tworzyły nieład na jego głowie. - I czemu się nie odzywałeś? Wiesz jak się martwiłem o ciebie?
- Przepraszam. - Spuścił głowę i podrapał się po karku. Chciał pogadać z Kimem co takiego wydarzyło się te dwa dni temu, ale nie mógł. Nie tylko dlatego, że się bał i nie chciał o tym mówić ale tez dlatego, że nie miał czasu. - Wybacz TaeHyung, ale nie mam czasu, żeby ci to wyjaśnić teraz.
- Co? - Kim postanowił udać, że nie słyszał tego zdania mimo ze dokładnie i wyraźnie słyszał każde słowo. - Nie odzywasz się do mnie dwa dni i myślisz, że pozwolę ci tak bez słowa stad wyjść?
- Tae, obiecuję, że porozmawiamy później. - Jęknął Jeon zdenerwowany. Ale nie było to ze złości, tylko ze strachu. Kim nie mógł nie zauważyć jak młodszy nerwowo spogląda na zegarek wiszący na ścianie za nim. - Przyjadę po ciebie jak skończysz zajęcia.
- Mam w to uwierzyć? - Prychnął TaeHyung krzyżując ręce na klatce piersiowej. Zaczynał mieć dość tego, chciał wiedzieć co tu się dzieje bo coraz bardziej odczuwał ze wariuje. To spotkanie może być równie dobrze ostatnim, jeśli Jeon nie przyjedzie i postanowi znowu się nie odzywać. - Mów co chcesz i spadaj stąd, pracuje. Nie mam czasu.
- Hyung... - Słowa Kima zabolały go. Rozumiał złość z jego strony, ale nie chciał by TaeHyung zaczął go nienawidzić teraz.
- Zamawiasz czy nie? - Starszy nie ustępował, założył na siebie maskę obojętności, mimo, że widział jak rani to jego chłopca. Nie chciał, ale kozę to jedyny sposób na pokazanie mu jak on się czuje. - Jeśli nie to proszę cię wyjdź i daj innym zamówić.
Kim wbiegł na uczelnie będąc lekko spóźnionym na zajęcia. Ten nowy chłopak, który u nich pracuje zaczyna go denerwować. Czemu akurat już pierwszego dnia, kiedy miał go zmienić musiał się spóźnić. Żałował, że to nie DongMin przejmuje zamianę od niego.
Wpadł do auli, gdzie siedzieli wszyscy. Profesor stał w towarzystwie dwóch policjantów. Kim przeklinał się w duchu za to spóźnienie. Usiadł grzecznie i po cichu na swoim stałym miejscu obok Namjoona. Przyjaciel zmierzył go wzrokiem i pokręcił głową dając kolejny raz znak Tae co myśli o jego pracy. Za co dostał z łokcia od czarnowłosego.
- Panowie przyjechali w sprawie zaginięcia naszych dwóch studentów. - Zaczął profesor, zwracając uwagę wszystkich na sobie. - Mam nadzieje, że będziecie współpracować i pomożecie ich znaleźć. Jeśli coś wiecie macie o tym natychmiast powiedzieć.
Policjanci brali po kolei, każdego studenta do pomieszczenia obok, gdzie odbywało się przesłuchanie. Studenci, którzy byli już po musieli czekać na korytarzu, żeby nie kontaktować się z osobami dalej siedzącymi w auli. Kim zaczął się zastanawiać o kogo może chodzić. Żadne nazwisko ani imię nie padło, ale czuł jakiś niepokój. Przez tego seryjnego mordercę, każdy brak kontaktu z kimś na dłużej niż kilka godzin było brane od razu za zaginięcie. Co powodowało paranoje, ale Kim nie mógł się dziwić temu.
TaeHyung wszedł do pomieszczenia, gdzie przesłuchiwano osoby. Za biurkiem siedział jeden z policjantów a dwóch kolejnych stało przy drzwiach. Zabezpieczali się na wypadek, gdyby ktoś miał uciec, są na prawdę zdeterminowani by znaleźć ich. Kim usiadł naprzeciw policjanta ze spokojnym wyrazem twarzy. Oddychał spokojnie i miarowo, podczas gdy policjant w ciszy mierzył go wzrokiem. Spojrzał na swój notes.
- Nazwisko i imię? - Zapytał katem oka spoglądając na chłopaka.
- Kim TaeHyung. - Odparł czarnowłosy. Mężczyzna odnalazł jego nazwisko i skreślił go ze swojej listy.
- Znałeś Jo GaYun lub Song DooHeona?
- Tak. - Skinął głową. - Z Hyungiem jesteśmy razem w jednej drużynie siatkarskiej. GaYun jest jego dziewczyną.
- Kiedy ostatni raz ich widziałeś? - Policjant notował wszystko co Kim mówił.
- Jakoś przed zawodami. - TaeHyung na chwile się zamyślił. Od ostatniego treningu minęło sporo czasu. - GaYun jeszcze na uczelni po zajęciach a hyunga na ostatnim treningu dzień przed zawodami.
- I nie pojechałeś na te zawody? - Zainteresował się mężczyzna.
- Tak, nie mogłem ze względu na zaliczenie. - Wzruszył ramionami. - Chciałem mieć to za sobą.
- No dobrze. - Skinął policjant. - A co robiłeś w dzień ich zaginięcia?
- To znaczy kiedy?
- Trzy dni temu.
- Trzy dni temu... - Powtórzył Kim, być dać sobie czas do namysłu. Wtedy zmienił kolor włosów, skończył projekt z MiYun, był u HoSoeka, który chciał przenocować YoonGiego, był w szpitalu z SooNa i spotkał tak Jeona. Co miał powiedzieć? Jin kazał mu trzymać się z daleka od JeongGuka, jeśli teraz powie, że się z nim widział przesłuchają go. O czym dowie się jego ojciec. Z drugiej strony każdego przesłuchają, nie ważne kogo wymieni. Nie, za wszelka cenę musi unikać tematu Jeona i tego, że go zna. - Razem z przyjaciółmi przefarbowaliśmy włosy przed zajęciami a po nich umówiłem się z MiYun na dokończenie projektu. Byliśmy w kawiarni, gdzie pracuje.
- Podaj nazwiska i imiona tych przyjaciół.
- Jung HoSeok i Kim NamJoon. - Odparł.
Policjant zapisał wszystkie informacje. Miejsce pracy TaeHyunga, imiona i nazwiska jego przyjaciół. Poinformowali go o sprawdzeniu prawdziwości jego wersji i wypuścili z pokoju, biorąc kolejnego studenta. Na korytarzu odnalazł przyjaciela.
- Nawet nie zauważyłem, że zniknęli z uczelni. - Stwierdził sąsiadując obok NamJoona.
- Byłeś zajęty kimś innym. - Zaśmiał się chłopak za co dostał w ramie.
- W każdym bądź razie, ciekawe co się stało. - TaeHyung był ciekawy gdzie podziali się jego znajomi. Nie trzymał się z nimi jakoś szczególnie blisko. To bardziej znajomi NamJoona, mógł się domyślać jak czuł się przyjaciel.
- Podobno, przesłuchują wszystkich na uczelniach. - Rzucił NamJoon. Tak jakby przeczuwał co myśli przyjaciel. - SooNa powinna być za chwilę pod uczelnią.
- Ta to ma wyczucie czasu. - Odparł czarnowłosy, wiedział dokładnie co chciał przekazać mu NamJoon, ale nie mógł nagle zacząć jej szukać. Widział już dwóch policjantów na korytarzu. Na pewno jest ich więcej. Nie bez powodu kazali im opuszczać aule po kolei bez żadnych rzeczy. - Mam nadzieje, że ich znajdą.
—(••÷[ 🗝 ]÷••)—
Kim wyszedł z budynku uczelni, będąc zawiedzony ale nie zaskoczony faktem nie odzywania się Jeona do niego. Wiedział, że tak będzie. Nie liczył nawet jakoś szczególnie na coś innego. Jednak został zaskoczony kiedy to zobaczył stojącego na placu JeongGuka, który czekał na niego. I chociaż z kamienną twarzą podchodził do niego, jego serce skakało z radości a oczy świeciły się na widok młodszego. Chciał go przytulić na powitanie, objąć i nie puścić nigdzie więcej. Ale Jeon utrzymywał między nimi wyraźny dystans. Nie stali jakoś szczególnie daleko od siebie, ale subtelne gesty młodszego dawały znak Kimowi by trzymał się na dystans.
- Zapytałbym skąd wiedziałeś o której kończę ale pewnie Jin wystalkował mój plan. - Rzucił Kim.
- Sam go znalazłem. - Zaśmiał się Jeon i pokazał kluczyki do auta. - Obiecałem, że cię odbiorę. Gotowy?
- Mam wrażenie, że nie. - Rzucił bez entuzjazmu Tae, modlił się by nikt nie widział go teraz w obecności Jeona. Nie po to tak ukrywał w zeznaniach znajomość z nim by teraz to wyszło. Chciał po prostu mieć swojego chłopca przy sobie a zawsze coś stało na drodze ku temu.
Jeon usiadł za kierownicom i zaczął kierować się na obrzeża miasta. Kim obserwował zmieniający się krajobraz razem z powoli zmieniającą się porą dnia. Dochodziła godzina szesnasta a słońce powoli zachodziło. Chciał podjąć jakiś temat z młodszym, ale słowa utknęły mu w gardle. Chęć spędzenia jak najwiecej czasu z nim było silniejsze. Nie chciał dodatkowo psuć tej ciszy, która nie była w żadnym stopniu krępująca dla nich. Jeon zatrzymał samochód na parkingu należącym do jakiejś restauracji. Kim spojrzał na budynek, to ten rodzaj miejsc, gdzie siedzą bogaci ludzie, stoliki zamawiasz z miesięcznym czy półrocznym wyprzedzeniem a na talerzu znajdujesz tyle co kot napłakał za wielkie sumy. Rzucił JeongGukowi spojrzenie na co młodszy się zaśmiał i łapiąc za rękę starszego pociągnął go za sobą. Razem przeszli tak kilka ulic aż dotarli do budynku uczelni. Kim chciał zaprotestować i żądać wyjaśnień po co się tam udają, ale zamiast tego szedł za Jeonem jak grzeczny pies za właścicielem. Weszli na drugie piętro i mijając kilka sal zatrzymali się przed jedną z nich. Młodszy uśmiechnął się do niego i pociągnął za klamkę. Oczom Kima ukazała się sala wykładowa, w której stoły jak i krzesła były wyniesione a duże okna pozwalały zachodzącemu słońcu mienić się na wypolerowanej podłodze. Na ścianę skierowany był rzutnik podłączony do laptopa leżącego na kocach i poduszkach przygotowanych przez Jeona a obok nich znajdowały się przekąski i napoje w tym butelka wina. Weszli do pomieszczenia, zamykając drzwi za sobą. TaeHyung poczuł jak jeszcze bardziej gardło zaciska się mu a słowa utkwiły w przełyku. To wszystko wyglądało tak pięknie i fakt, że przygotował to wszystko Jeon, było takie urocze. Kim pierwsze co zrobił to podszedł do okna i zaczął oglądać jak słońce zachodzi a niebo otula się ciepłymi barwami żółci i czerwieni tworząc przyjemny pomarańczowy koc. Starszy nie mógł się napatrzeć na wieczorne niebo. Po prawej stronie były ciepłe kolory, otulające słońce do snu, ale wystarczyło lekko przekręcić głowę i spojrzeć w druga stronę by ujrzeć niesamowitą różowo-fioletową smugę rozpierająca się na błękitnym niebie. To jak kolory subtelnie przechodziły z jednego odcienia do drugiego i jak mieszały się ze sobą zapierało dech Kimowi. Uwielbiał takie widoki, to jak natura jest swoim własnym malarzem.
Jeon podszedł od tylu i przytulił się do pleców starszego, opierając jednocześnie brodę na jego ramieniu. Stali tak w ciszy, dopóki słońce całkowicie nie zaszło a niebo nie zrobiło się granatowe, sygnalizując nadejście nocy.
Jeon zaczął całować starszego po szyji, znacząc drogę w górę do jego szczęki by złożyć pocałunek na policzku i zacząć drażnić Kima lekkim przegryzieniem ucha. TaeHyung starał się jak najmniej reagować na młodszego, cały czas był zawiedzony jego zachowaniem i nie miał zamiaru poddać się jakimiś sztuczkami z jego strony. Przełknął głośniej ślinę kiedy Jeon zaczął przegryzać jego skore na szyji by za chwile złapać ją dłonią, zaciskając palce i zmuszając do odchylenia jego głowy podczas gdy całował jego obojczyk, który odsłoniła jego koszula. Druga ręka młodszego spokojnie ale mocno i pewnie obejmowała jego pas. Kim zachłysnął się powietrzem czując jak palce Jeona rozluźniają uścisk a on mocniej przegryza skore w okolicach obojczyka jednocześnie zaciskając rękę mocniej na gardle. TaeHyung czuł jakby serce uciekło z jego ciała i wyjechało jak najdalej, dodatkowo zaczynał powoli tracić przytomność z braku tlenu. Jeon puścił go dalej przytulając się do jego pleców. Kim postanowił nie być mu dłużny. Odwrócił się w stronę młodszego i jedna dłonią złapał mocno jego brodę wbijając palce w policzki chłopaka. Przyciągnął mocno do siebie i wbił się w jego usta, z agresją jaką jeszcze nie pokazał Jeonowi. Wymierzył odległość od poduszek i podciął nogę swojemu chłopcu, który złapał go i razem polecieli na podłogę. Kim zawisnął nad Jeonem, przez chwile wpatrywał się w jego oczy, po czym znowu wbił się w jego usta. Nie miał zamiaru dać zdominować się nikomu, nawet swojemu chłopcu. Włożył jedna rękę pod koszulkę chłopaka, zjeżdżając jednocześnie z pocałunkami na szyje. Tak jak robił to Jeon, przegryzał skore, zostawiajac czerwone ślady na jego skórze. Chłopak odchylił głowę do tylu. Druga ręka Kima powędrowała do spodni młodszego. Drażnił się z nim przez chwile, by zaskoczyć go pozbawieniem całkowicie ciuchów. Jednak Jeon nie miał zamiaru zostawiać mu dłużny, korzystając z niewielkiego rozkojarzenia Kima, przewrócił go tak by ten leżał pod nim. Zaczął drażnić się ze starszym tak jak on wcześniej. Jednak zabawa Jeona zdawała się być dłuższa i bardziej nieznośna dla TaeHyunga, który zdawał się niecierpliwić coraz bardziej. JeongGuk schodził pocałunkami coraz niżej, tworząc drogę od ust Kima, po jego szyje, tors, brzuch a kończąc na penisie. Uśmiechnął się w stronę starszego patrząc mu w oczy i wkładając całe przyrodzenie do ust, miarowo poruszając głową w górę i dół. Stymulację jaką Kim otrzymywał od młodszego była nie do opisania. TaeHyung, czuł ogromna przyjemność z ruchów Jeona. Ale nie zamierzał mu pozwolić bawić się długo. Złapał swojego chłopca za włosy i odciągnął od swojego członka, ciągnąć do góry. JeongGuk jęknął z bólu i przesunął się do góry. Kim złożył na jego ustach pocałunek po czym zmusił do położenia się obok. Tym razem to TaeHyung spoglądał na Jeona z uśmiechem, drażniąc się z jego przyrodzeniem, pocierając go ręka przez materiał bokserek. Kim nie miał zamiaru ulżyć młodszemu, mimo błagań i desperackich ruchów jakie próbował wykonywać biodrami. Zabierał rękę jak tylko Jeon zaczynał poruszać swoimi biodrami by wyjść na przeciw jego ruchom. Zaśmiał się z obrażonego wzroku chłopaka. Kładł rękę na jego bokserkach i pocierał je by zabrać dłoń i odczekać chwilę. Ścisnął kilka razy dłoń, sprawiając że Jeon głośniej jęknął. Błagający wzrok szybko zmienił się tak jak wyraz jego twarzy, kiedy TaeHyung jednym ruchem pozbawił go ostatniego odzienia i w pewnym, mocnym uścisku złapał za członka Jeona. Dwa zdecydowane ruchy w górę i w dół, jedno jęknięcie i szybszy głośny oddech. Kim uśmiechnął się na tą reakcje, cholernie mu się podobała i podniecała. Młodszy zacisnął ręce na kocu na którym leżał, kiedy Kim zbliżył swoje usta do jego penisa. Złożył pocałunek na nim po czym zaczął miarowo ruszać ręką dokładając do tego język. Jeon odchylił głowę do tylu i mocniej zacisnął dłonie. TaeHyung miał w zamiaru odwdzięczyć się młodszemu za wcześniejsze doznania, jednocześnie pokazując mu na co go stać. Ruszając głową, drażniąc językiem i pocierając dłonią członka Jeona, Kim doprowadzał zmysły młodszego do obłędu. Chłopak nie powstrzymywał się i co jakiś czas jęknął głośniej ciagle ciężko oddychając tak jakby przebiegł maraton. Kim nie zwalniaj, wręcz przeciwnie, zaczął być agresywniejszy, co zbliżało młodszego do spełnienia. Z zasapanego gardła wydostało się ciche ale soczyste: „Kurwa" kiedy TaeHyung czując jak Jeon zbliża się do orgazmu przestaje pieścić jego członka.
Kim sięgnął po małą buteleczkę lubrykantu, stojącą niedaleko. Zdążył już dwa razy zażartować z młodszego i jego przygotowania, za co dostał od Jeona, który w całe taki słaby nie był. Jak będzie miał siniaki to JeongGuk doczeka się kary. Nałożył prezerwatywę, zawisnął nad Jeonem. Uśmiechnął się do niego i zaczął całować. Nie było mu spieszno, chciał jak najdłużej rozkoszować się ciałem i bliskością ze swoim idealnym chłopcem. Kochał jego widok, to jak wił się pod nim to jak było mu dobrze ale jeszcze bardziej kochał jego uśmiech i te duże sarnie błyszczce oczy, które musiały ukrywać w sobie wiele gwiazd.
Jeon zacisnął dłonie na kocu tak że kostki mu zbielały, kiedy TaeHyung wchodził w niego. Kim złączył jedną dłoń z młodszym i naparł na niego ponownie. Chwile został w jednej pozycji, dając odetchnąć Jeonowi. Całował go delikatnie czekając na znak młodszego. Po chwili oboje odczuwali przyjemność ze wspólnego seksu. A pomieszczenie przepełnione było głośnymi jękami, urwanymi oddechami. Granatowe niebo, na którym nieśmiało świecił księżyc i gwiazdy zaglądające przez okna były ich jedynymi świadkami, zachowując słodką tajemnice dla siebie. Spocone ciała, jęki i głośne wzdychania nawzajem swoich imion zwieńczyło wszystko. To co się stało miało zostać pomiędzy nimi i gwiazdami migoczącymi na niebie.
Kim przytulił leżącego obok Jeona do siebie. Chciał by tak już zostało, żeby mógł codziennie przytulać młodszego i patrzeć jak zasypia. Jednak coś z tylu głowy mówiło mu ze to nie możliwe i by przestał marzyć o niemożliwym. Młodszy wtulił się w Kima by za chwile złożyć pocałunek na jego ustać i usiąść plecami do starszego. TaeHyung przeczuwał już, że zwiastuje to coś złego. Bał się a jednocześnie miał nadzieje, że wytłumaczą sobie teraz wszystko.
- Tae... Muszę ci coś powiedzieć. - Zaczął Jeon, wzdychając. Jego głos dziwnie brzmiał. Nie załamywał się, ale Kim miał wrażenie że słowa jakie wypowiada młodszy z trudem opuszczają jego gardło. - Wyjeżdżam jutro do stanów.
- O której? - Zapytał Kim. Przecież jakiś krótki wyjazd nie zdoła mu odebrać jego chłopca. - Może cię odprowadzę na lotnisko?
- Kim... Nie możesz. - Westchnął Jeon zaczynajac zbierać swoje rzeczy i ubierając się. Kim zaczął robić to samo. - Lepiej będzie jak będziesz na zajęciach.
- Jesteś ważniejszy od zajęć. - Rzucił Tae, był gotowy odpuścić sobie jeden dzień by odwieźć młodszego na lotnisko. Poza tym nie byłby w stanie się skupić po wyjeździe Jeona.
- Tae, nie. Mój ojciec z Jinem mnie odwiozą. - Stwierdził.
- Mam rozumieć, że to przeze mnie zostajesz wysłany tam.
- To nie tak. - Zaczął się bronić. Chciał wyjawić mu prawdę, ale nie mógł. - Muszę wyjechać i tyle.
- I co tak po prostu zapominany o sobie nawzajem tak?
- Nie! - Jeon odwrócił się w końcu w stronę Kima. - Tylko...
- No co?! - TaeHyung wstał. Był coraz bardziej zdenerwowany i chciał poznać w końcu całą prawdę.
- Pożegnaliście się już? - Do pomieszczenia wszedł Jin. Jego obecność tylko bardziej zdenerwowała Kima, który miał dość obecności starszego. - Czas się zbierać Jeon.
- Jeon wyjdziesz stąd teraz bez wyjaśnień a obiecuje że więcej się nie spotkamy. - Rzucił Kim, chcąc wymusić wyjaśnienia na młodszym.
- I tak się nie spotkacie. Ruszaj dupę, młody. - Odparł Jin i poszedł na dół.
Jeon zaczął kierować się do wyjścia z sali wykładowej. Kim złapał go za ramie i zatrzymał. Serce zaczynało mu się kruszyć i ze wszystkich sił starał się zatrzymać to.
- Powiedz co się dzieje, Ggukkie?
- Mojemu ojcu nie odpowiada nas związek. - Powiedział ze spuszczoną głową by wziąć wdech i podnieść głowę nie spoglądając cały czas na Kima. - Wyjeżdżam, żebyś nie miał kłopotów.
- O czym ty mówisz? - Jeon wyrwał się z uścisku starszego i opuścił pomieszczenie. TaeHyung nie otrzymał odpowiedzi na to pytanie tak samo jak na wiele innych.
Został sam, z połamanym sercem, milionem pytań i jedna samotną łzą, która spłynęła po jego policzku. Nie był zły czy smutny. Po prostu czuł się pusty. Jeon po raz kolejny zamierza sobie odpuścić. Może powinen iść w jego ślady? Pora najwyższa sobie odpuścić. Tylko jak zrezygnować z kogoś, kto sprawił że możesz zmienić się o trzysta sześćdziesiąt stopni?
- Jeon! - Krzyknął za chłopakiem, który wsiadał właśnie do samochodu. Młodszy spojrzał na niego. - Błagam cię, zostań i wyjaśnij wszystko.
- Powiedziałem ci już. - Jeon chciał zamknąć drzwi, ale ręka Kima mu na to nie pozwoliła. Starszy złapał go za koszulkę i wyciągnął z samochodu.
- Nic nie powiedziałeś! - Krzyknął TaeHyung. - Cały czas omijasz temat i gadasz szyfrem! Myślisz ze cię tak zrozumiem?!
- Mój ojciec nie chce żebyśmy byli razem. - Młodszy nie spojrzał na Kima. Unikał za wszelka cenę jego wzroku, w dodatku czuł w klatce piersiowej ten znajomy ból. Chciał by starszy go natychmiast puścił. Próbował się szarpać ale Kim był silniejszy w tym momencie.
- Myślisz ze to sprawi ze zrezygnuje z ciebie?! - TaeHyung nie wierzył, że coś takiego może sprawić by Jeon zrezygnował. - Myślisz ze odpuszczę sobie ciebie tak łatwo? Że zdanie twojego ojca zmusi mnie do tego?!
- Nie znasz go!
- I co z tego?! Nikt nie będzie w stanie zmusić mnie do zrezygnowania Jeon. - Kim potrząsnął młodszym, przez co ten zakrztusił się powietrzem. Czuł się coraz gorzej. - Nie przestraszę się twojego ojca rozumiesz?
- TaeTae, błagam... - Szepnął Jeon. Po jego twarzy spłynęły łzy, ale nie były to słone i pełne smutku bezbarwne krople te były czerwone i krwawe.
- Ggukkie? - Ton głosu Kima się zmienił. Puścił młodszego i zaczął mu się przyglądać. - Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?
- Dosyć tego pierdolenia! Do samochodu Jeon! - Krzyknął Jin i kazał chłopakowi wsiąść do samochodu co młodszy natychmiast wykonał. Kimowi zagrodził drogę by wymierzyć mu jeden silny cios, który pozbawił go równowagi i połamał nos. - Ostrzegałem cię.
—(••÷[ 🗝 ]÷••)—
Kim pojechał do swojej kryjówki, pomyśleć. Nie miał ochoty na rozmowy z przyjaciółmi czy na jakieś spotkania. Teraz chciał pobyć sam. Potrzebował samotności bardziej niż kiedykolwiek. Miał ochotę odciąć się od wszystkich. Ludzie sprawiają tylko ból, po co w ogóle tworzyć z nimi jakąkolwiek więź skoro i tak ją zniszczą?
Dodatkowo Jeon ciagle zaprzątał jego głowę. Nie mógł przestać o nim myśleć. Tym bardziej o tym jak zaczął łzawić krwią. Nikt zdrowy tak nie ma. Chciał się dowiedzieć czy młodszy jest bezpieczny, jest zdrowy, czy Jin zabrał go do lekarza czy byli w szpitalu czy jest już okej, ale każdy SMS zostawał bez odpowiedzi a połączenia kończyły komunikatami o poczcie głosowej.
Idąc znaną mu ścieżka minął chłopaka niewiele wyższego od niego ubranego całkowicie na czarno. Pewnie jakiś student albo licealista, który z kolegami poszedł pic czy palić. Oby tylko nikogo tam nie było. Minął jeszcze kilka osób po drodze i miał nadzieje, że to już wszyscy. Kim nie potrzebował towarzystwa w tamtym miejscu. Musiał zająć się tymi podrzuconymi ciałami. Policja zaczynała coraz bardziej zaostrzać poszukiwania i mógłby przez coś takiego wpaść. W dodatku to były jego ciała. Musiał się nimi zająć.
Jakie zdziwienie i strach ogarnęło ciało Kima kiedy w jego kryjówce nie było ciał. Nie było śladów by ktoś wchodził tu przed nim a ciała przecież same wyjść nie mogły. Na pewno nie zaglądał tu ostatnio wiec co jest? One na pewno tu leżały. Jest tego pewien. Wszystko zaczyna się walić. Wszystko się sypało jak domek z piasku. Frustracja jaka rosła w Kimie była nie do zniesienia. Co jeśli to policja znalazła ciała? Przecież odkryją czyje to miejsce.
Kim włączył radio by zagłuszyć swoje myśli, które bardziej niż najostrzejszy przedmiot wbijały się w jego umysł. Potrzebował zagłuszyć siebie. Muzyka jaka leciała została przerwana. Odezwał się damski głos prowadzącej stacje:
Informujemy, że ciała zaginionych trzy dni temu studentów Jo GaYun i Song DooHeon zostały znalezione w lesie za miastem. Policja nie ujawnia okoliczności znalezienia ciał ani żadnych szczegółów. Jednak został znaleziony przy nich materiał genetyczny potencjalnego sprawcy i funkcjonariusze zapewnili, że w ciągu następnych kilku godzin zatrzymają sprawcę. Będziemy informować państwa na bierząco o tej tragicznej sprawie. A teraz składamy kondolencje, rodzinie i przyjaciołom zamordowanych.
Czemu jak ma się walić to wszystko a nie jedna rzecz?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro