Prologue
Rok 1986
Zostaje sama. Nie, nie w życiu, chociaż tak się czuje. Czwarty raz na tym samym peronie, znów bez znajomych czy przyjaciół.
Jej rodzice ze względów na swój... brak daru, zostawiają ją samą przed wejściem na Dworzec; dalej radzi sobie sama.
Wzdycha i rusza, na pozór pewnym krokiem, do pociągu. Prześlizguje się do swojego przedziału wśród resztki uczniów, która jeszcze szuka swoich przyjaciół po wagonie. Nikt inny, niepożądany tam nie wchodził, co Mai szczerze mówiąc wcale nie przeszkadzało. Rozkłada się na czterech siedzeniach po lewej stronie, wcześniej dokładnie zabezpieczając swój kufer na górnej półce. Siada, pociąg rusza. Słyszy jeszcze tylko pożegnania wykrzykiwane w stronę rodziców, ale one unoszą się gdzieś na wietrze i zostają w tyle.
Już ma sięgać po książkę, gdy drzwi przedziału gwałtownie się otwierają i do środka spogląda chłopak, na oko w wieku Mai. Ma rude włosy do połowy szyi, bladą cerę i piegi, dużo piegów.
- Wolne?- pyta, wskazując na puste miejsca vis-a-vis dziewczyny. Blondynka patrzy na niego niezrozumiale, po chwili jednak kiwa głową z miłym uśmiechem.
- Tak, jest wolne.-tym razem już, jak jej się wydawało, bez zbędnych rozmów z ludźmi sięga do powieści zabranej ze sobą w bagażu podręcznym i zaczyna czytać.
Nie pokonuje nawet dwóch rozdziałów zabranego ze sobą kryminału, gdy ponownie słyszy łagodny głos rudowłosego.
- Jestem Bill Weasley, a ty?- uśmiecha się ciepło w stronę blondynki. Ta zaś spogląda na niego znad swoich okularów do czytania i odwzajemnia uśmiech. W powietrzu wyczuwa początek ciekawej rozmowy, więc zamyka książkę i kładzie ją obok siebie.
- Maja Edwards, miło mi Cię poznać.- przymyka oczy i spod przymkniętych powiek patrzy na niego podejrzliwie.- Jesteś w Gryffindorze, prawda? Widziałam Cię kiedyś w pokoju wspólnym z Twoim bratem, a przynajmniej wydaje mi się, że to Twój brat.
- Tak, jestem na czwartym roku. Charlie to mój brat, jest na drugim.- na zdziwiony wzrok dziewczyny śmieje się cicho.- Co jest tak zadziwiające?
- Jesteśmy na tym samym roku, w tym samym domu i nigdy, przenigdy ze sobą nie rozmawialiśmy.- śmieje się cicho, po czym wzdycha.- Czy to już pokazuje, jak bardzo aspołeczna jestem i jak bardzo nie mam znajomych?
- Spokojnie, ja mam ich garstkę i nie są to ludzie z naszego roku.- jego uśmiech się poszerza z każdą kolejną minutą rozmowy.
- Dobra, to w takim razie się poznajemy i nie przyjmuję nawet słowa "nie".- od razu jakby się rozluźnia; już wie, że ta znajomość wyjdzie na dobre im obu.
- O, nawet nie chciałem odmawiać.- śmieje się, a w oczach Mai rozbłyskają nagle iskierki radości.- Jaki jest Twój ulubiony kolor?
- Prawdopodobnie żółty lub czarny. A Twój?
- Kasztanowy. Twój ulubiony przedmiot w Hogwarcie?
- Obrona Przed Czarną Magią i Astronomia.- uśmiecha się na myśl, że już od przyszłego tygodnia będzie oglądać gwiazdy z małą grupką uczniów, która uczęszczała na tą lekcję.
- Naprawdę? Moje dwa ulubione przedmioty!- jego uśmiech wygląda tak, jakby zaraz miało mu rozerwać policzki.
- Czyli będziemy mieli o czym rozmawiać!- ekscytacja Mai sięga zenitu. Płomyki szczęścia tańczą w jej oczach na myśl, że może właśnie poznała swojego przyjaciela?
Dalsza rozmowa spadła na zaklęcia, klątwy i ulubione gwiazdozbiory.
Nie myli się, właśnie znalazła przyjaciela.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro