Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter II

Około pół godziny przed stacją końcową, najstarszy z rodzeństwa Weasley budzi Maję. Ta, co prawda, narzeka, jednak finalnie przebiera się w szkolne szaty, związuje włosy w niskiego kucyka (który przez wakacje stał się jej ulubioną fryzurą) i ziewa kilka razy, aby się rozbudzić.

Wychodząc na peron musiała potknąć się przynajmniej raz - inaczej inauguracja roku szkolnego, zdaniem jej najdroższego przyjaciela, nie była dopełniona, cokolwiek to znaczy.

- Panienka już pijana, a jeszcze nawet nie ma szesnastu lat, o siedemnastu nie mówiąc! - rzuca rudzielec żartobliwym tonem - McGonagall jeszcze dziś wyśle sowę do Twoich rodziców, jak tak dalej pójdzie, zobaczysz.

- Oh, rzeczywiście bardzo się boję. - łapie się za serce w iście teatralnym geście, lecz zaraz później kąciki jej ust wędrują w górę. Nie potrafiła się nie uśmiechać przy Billu - było to, w jej wydaniu, zwyczajnie niemożliwe. - Tak, czy inaczej, Minnie za bardzo mnie kocha, żeby kablować akurat na kogoś takiego jak ja.

To stało się żartem miedzy parą przyjaciół, kiedy blondynka po raz kolejny ledwo zdała z Transmutacji. Nie ma co się kryć - ten przedmiot skutecznie spędza jej sen z powiek od dwóch dni. Nieważne, ile czasu poświęca temu konkretnemu przedmiotowi, ile godzin przesiedzi z Billem w bibliotece nad podręcznikiem, Transmutacja nie wchodzi jej do głowy za żadne skarby świata. Mimo wszystko Minnie - profesor McGonagall - kocha podopiecznych domu lwa, jakby byli jej własnymi dziećmi, więc łaskawie przepuszcza nastolatkę z roku na rok i stara się robić wszystko, żeby uczennica trochę wyciągnęła oceny w górę.

-No tak, przecież to oczywiste. - uśmiecha się i pociąga ją za rękaw szaty. - Chodź, bo zajmą nam najlepsze miejsca. Gotowa na kolejną szalenie interesującą przemowę Dumbledore'a?

-Gotowa, bo posłużysz mi jako poduszka do ewentualego przysypiania. - szczerzy się i idzie posłusznie za przyjacielem do zamku, który tak pięknie wyglądał późnym wieczorem.

🎭

Przemowa dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa oraz sortowanie uczniów do domów przebiega Mai powoli i dłuży się nieubłaganie, jakby czas powiedział "Tak! To jest idealny moment, aby zwolnić". W trakcie ceremonii szczypie się co jakiś czas w rękę - w ten sposób nie zasypia. Jedyne, o czym marzy, to znalezienie się w Pokoju Wspólnym i czytanie książki, albo rozmawianie z rudowłosym o wakacjach do rana, jak to robili w zeszłym roku.

Słyszy nazwisko swojej siostry i gwałtownie się prostuje. Już wcale nie przysypia, wręcz przeciwnie, z jakiegoś zupełnie niejasnego dla niej powodu, zaczyna się stresować losem Caroline. Sama kilkanaście godzin wcześniej tłumaczyła młodszej, że nieważne w jakim domu wyląduje, dalej będzie miała takie samo wsparcie i dalej tak samo będzie ją kochać.

Dziewczynka idąc na stołek odwraca się w jej stronę i macha nieśmiało, a piętnastolatka posłała w jej stronę ten sam gest, jednak w dosyć śmiałej wersji, przez co Bill musi odsunąć głowę, żeby nie dostać łokciem w nos.

Wspomniana wczesniej opiekunka Gryffindoru zakłada tiarę na głowę jedenastolatce, a ta śmiesznie opada jej na nos.

Nie musi jednak długo siedzieć w ciemności, gdyż Tiara Przydziału po chwili mamrotania do siebie jakichś, niezrozumiałych zupełnie dla publiczności, rzeczy wykrzykuje:

- Hufflepuff!

Większość puchonów, a także blondwłosa wychowanka domu Godryka podnoszą się z siedzeń i biją brawo, a Maja zaczyna się wydzierać "To moja siostra, ludzie!". Weasley łapie ją za ramię i ściąga gwałtownie w dół, więc chcąc nie chcąc, niebieskooka musi z powrotem usiąść na swoim miejscu.

-Jakie ty jej robisz pierwsze wrażenie? Zachowujesz się gorzej, niż małpa w zoo - rzuca chłopak, a przyjaciółka posyła mu całusa w powietrzu. Takie komentarze w ich życiu są na porządku dziennym. Uczniowie, którzy są bliższymi znajomymi tej dwójki, wiedzą, że nastolatkowie pałają do siebie sympatią, bo inaczej chcieliby ich rozdzielić w trosce o ich późniejszy stan fizyczny, bądź psychiczny.

-Najlepsze, Williamie. Małpą w zoo to ty jesteś na Obronie Przed Czarną Magią. - uśmiechnęła się. Od kiedy się poznali wspomniany niebieskooki najchętniej rozmawiałby z nią tylko o tym. Miał szczęście, że dziewczyna też lubiła ten przedmiot, bo wcale jej to ględzenie nie przeszkadzało.

Rudowłosy nie odpowiada nic na jej zaczepkę, więc piętnastolatka odpuszcza. Wkrótce na stołach pojawiło się jedzenie, ale blondynka nie ma ochoty na posiłek. Po przydzieleniu jej młodszej siostry do domu borsuka, znów zaczyna ją to wszystko niemiłosiernie nudzić. Nakłada sobie trochę ziemniaków i pierwszej lepszej sałatki, po czym zjada to, co ma na talerzu, popija sokiem dyniowym i nagle nachodzi ją ochota, żeby po prostu pożegnać się ze wszystkimi, wstać i pójść do dormitorium, jednak nie jest pewna, czy tak wypada.

Po krótkim namyśle dochodzi do wniosku, że chyba nie wypada, więc siedzi i patrzy w sufit usłany gwiazdami.

To jedna z wielu rzeczy, za którymi tęskni, kiedy jest w swoim mugolskim domu - to niebo na suficie, które sprawia, że po raz kolejny sprawdza, czy to na pewno nie jest sen, z którego zaraz się wybudzi.

🎭

Jest jedną z pierwszych osób, które wstają i się żegnają.

- Nie musisz ze mną iść, jeśli nie chcesz. - kładzie dłoń na ramieniu przyjaciela - Ja po prostu pójdę pogratulować Caroline, a potem spróbuję zasnąć, bo jutro ciężki dzień. - korzysta z nieuwagi chłopaka i czochra mu włosy, odbiegając od stołu zaraz potem. Udaje, że nie słyszy, jak krzyczy i się odgraża, że zgoli jej brwi na najbliższej Historii Magii.

Bądźmy szczerzy - wszyscy wiedzą, że tego nie zrobi.

Podchodzi do stołu Hufflepuffu i odszukuje w tłumie swoje słoneczko. Przyspiesza kroku, gdy ją znajduje w morzu głów, po chwili znajdując się przy jej boku.

-Kochanie moje! Gratulacje dostania się do najlepszego, zaraz po Gryffindorze, domu w Hogwarcie!- obejmuje brunetkę od tyłu całując ją w czubek głowy. Jej relacja z siostrą jest czymś zdecydowanie wyjątkowym, nie zamieniła by jej na nic innego.

-Dziękuję bardzo -  świeżo upieczona puchonka uśmiecha się wesoło na jej słowa.

-I pamiętaj: jak ktoś będzie ci dokuczał - robi dramatyczną pauzę, spoglądając w międzyczasie jadowitym wzrokiem po pozostałych wychowankach profesor Sprout - to popamięta. No i zawsze jesteś mile widziana u nas w Pokoju Wspólnym, w razie czego kieruj się do Billa i on Ci pomoże mnie znaleźć. - uśmiecha się jeszcze raz odgarniając włosy z twarzy mlodszej.

-Będę pamiętać, obiecuję - odpowiada, łapiąc lekko jej przedramiona, bo nie jest w stanie się odwrócić w stronę starszej.

-Napisz do rodziców, oni koniecznie muszą wiedzieć! Będą z Ciebie tacy dumni - ociera niewidzialną łzę - Oczywiście nie tak bardzo, jak ja. No dobra, już Ci nie przeszkadzam. Idź spać o w miarę rozsądnej godzinie, nie baluj mi tam za bardzo.- grozi jej żartobliwie palcem i wypuszcza ją ze swoich objęć. - Dobranoc, promyczku.

-Dobranoc, siostrzyczko! - uśmiecha się puchonka, a gryfonka macha jej na odchodne.

Idąc do wieży, myśląc o tym wszystkim, w oczach dziewczyny rzeczywiście zbierają się łzy. Nie smutku, ani trochę! Jest szczęśliwa. Jej siostra po pięciu latach bolesnych rozłąk jest tutaj z nią, ona sama zdała SUM-y niemalże śpiewająco, właśnie wróciła do swojego ukochanego miejsca na ziemi i na końcu - ma najlepszego przyjaciela, jakiego mogła sobie wymarzyć.

Czego więcej do szczęścia potrzeba?

🎭

Chyba jestem wam winna przeprosiny.
I swear to God, nie wiedziałam, że minął prawie rok od ostatniego rozdziału napisanego tutaj. Obiecuję być teraz bardziej systematycznym czlowiekiem.

Ci, którzy czekali na ten rozdział tak, jak ja mogą napisać emotkę kaczuszki 🦆

Anyway, wracam z podniesioną głową i świeżym umysłem, po naprawdę wielu zawirowaniach w moim życiu. Jestem i będę pisać tutaj już regularnie.

Z ogłoszeń osobistych - dostałam się do pierwszego wyboru liceum! Rozpoczynam naukę w zupełnie nowym środowisku, więc może przysporzy mi to inspiracji.

Miłego dnia/popołudnia/wieczoru/nocy. Pamiętajcie, że jesteście ważni i piękni.

~ambrozja

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro