Zenitsu
-TI-CHANN PROSZEEEE
-ZENITSU NIE ZOSTAW JĄ!!
Jak zwykle pan Agatsuma szedł na swoje podrywy ale tym razem to był jakiś szantaż.
-TI-CHAN ALE JA NIC NIE ROBIENIE
-PŁCENIE OBCEJ KOBIECIE ŻEBY BYŁA TWOJĄ ŻONĄ TO NIC?!!??
Odciągełaś Zenitsu od kobiety i wywaliłaś go na zbity pysk.Czułaś coś do chłopaka ale nie chciałaś tego przyznać bo czy to byłaby prawdziwa miłość ? Sama nie wiedziałaś.. Chłopak ci kiedyś mówił że nic nie czuł do tych dziewczyn poprostu nie chciał być samotny.. Różumiałaś go bez słów ale to?
-Bardzo ci dziękuje, nie wiem jak mam się odwdzięczyć-powiedziała kobieta
-Nie trzeba, poprostu uciekaj
Wróciłaś do Zenitsu którym był skulony w kulke i płakał. Tym razem były to szczere łzy. Ale nie z powodu tej laski. Tylko tego upadku.
*time skip*
Zenitsu leżał opatrzony w twojim łóżku.
Spał jak zabity. Nie wiedziałaś czemu ale chciałaś na niego patrzeć..
-kawaii... -powiedziałaś szeptem
-ZARAZ CO?! CO JA MÓWIE... CZEMU..
Eh...nie oszukujmy się... Kocham go.. Ale.. Nie nie mogę mu tego powiedzieć..-pomyślałaś zakrywając usta.
Chłopak spał więc była to idealna okazja.
Pocałowałaś go w czółko i powiedziałaś.. Że go kochasz..wyszłaś z pokoju i stwierdziłaś że zrobisz obiad. Ramen. Gdy schodziłaś po schodach usłyszałaś krzyk. Był to... Zenitsu?!
Szybko bogiegłaś do pokoju i zostałaś uradowanego chłopaka. Podbiegł do ciebie i cię przytulił.
-też cię kocham Ti-chan
-ja..
-BAKA!
I tak oto zenitsu skończył z fohem i odbitą twoją ręką na twarzy.
-eh... I tak cię kocham-powiedzuałaś i pocałowałaś go w usta
-*Zenitsu exe. Przestał działać*
No i chyba jesteście już... Parą?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro