/ 𝘗𝘖𝘛𝘛𝘌𝘙 \
Uważny wzrok Jamesa obserwował go przez cały czas.
— Kochasz go?
Wilkołak odwrócił wzrok, siadając przy oknie ich dormitorium. Zacisnął usta, kiedy usłyszał ruch z drugiego końca pokoju, nie musiał długo czekać, aby dostrzec przed sobą twarz przyjaciela.
— Kochasz? — powtórzył.
Położył dłoń na ramieniu Lupina, chcąc, aby ten wyczuł w nim oparcie, chęć wygadania się, chęć wyznania, chęć szczerości.
— Nienawidzę go...
Wyszeptał Remus, mając na myśli niedawną sytuację, związaną z Syriuszem i pewną dziewczyną. Złamał mu ponownie serce, lecz skąd brunet mógł o tym wiedzieć, skoro nawet nie wie, co do niego czuje!
To takie przygnębiające.
— Nie ma sensu nienawidzić kogoś, kogo się kocha.
Zielonooki spojrzał na niego, jego usta mu drżały, nie z uśmiechu, lecz z płaczu.
— Naprawdę się kocha... — dodał Potter.
Szatyn wziął głęboki wdech, rozchylając usta, jednakże nie wiedział, co mogłoby przez nie przejść, prócz zwyczajnego:
— Wiem.
I guess that's love
I can't pretend
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro