Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝓞𝓷𝓮

Myślisz o wszystkich,
Ale czy ktoś kiedykolwiek
Pomyślał o tobie?

Drgnął lekko przerażony, patrząc na nauczyciela. Nie słyszał jego słów, oprócz powtarzające się w kółko cytaty, których nie może się pozbyć. Zamknął na chwile oczy i wziął głęboki wdech, a później cicho westchnął, otwierając z powrotem oczy. Zorientował się, że cała klasa patrzy na niego wraz z nauczycielem, przez co jego ciało zesztywniało, a on sam wewnętrznie spanikował. Jego twarz momentalnie zbladła z nagłego strachu. Nigdy przez coś takiego nie przechodził. Nie wiedział co się dzieje, a gdy chciał wypowiedzieć jakieś przynajmniej pojedyncze słowoa jego gula w gardle na to nie pozwalała.
—Wszystko Dobrze Deku?— usłyszał cichy głos swojej przyjaciółki - Uraraki.
Spojrzał tylko na nią i lekko pokiwał twierdząco głową.
—zacząłeś coś szeptać, Zwrócili na to wszyscy uwagę!— pisnęła cicho dziewczyna.
Po chwili jednak wymusił uśmiech i się zaśmiał nerwowo
—Mocno się zamyśliłem, przepraszam— było trochę w tym prawdy, jednak większa część była tylko kłamstwem.

To smutne, kiedy musisz się uśmiechać i udawać kogoś, kim nie jesteś.

Przegryzł wargę z nerwów, jednak Aizawa wyczuł kłamstwo. Było warto próbować, ale sam przyznaje - jest słabym kłamcą. Na szczęście, gdy tylko nauczyciel zaczął mówić zadzwonił dzwonek, a Midoriya jako pierwszy wyszedł, a raczej wybiegł z sali od razu się kierując w stronę toalet. Zdyszany oparł się o zlew i opłukał swoją twarz zimną wodą i spojrzał w swoje odbicie w lustrze. Wyglądał okropnie. Widoczne wory pod oczami i bardziej blada twarz niż zazwyczaj, zmęczone oczy, chociaż spał jak zawsze. Albo mu się wydaje. Jęknął cicho niezadowolony, sięgając po ręcznik papierowy i wytarł twarz i ręce do sucha, po czym wyszedł z toalety już troszkę ogarnięty.
𝓘𝔃𝓾𝓴𝓾 𝓜𝓲𝓭𝓸𝓻𝓲𝔂𝓪
Pierwszego kogo zauwarzyłem to Lidę biegnącego w moją stronę i Urarakę, która ledwo go doganiała
—Midoriya!— krzyknął i przytulił mnie, a nawet rzucił się na mnie.
—Co się z tobą dzieje! Ostatnio jesteś jakiś nie obecny!— powiedziała brunetka stanowczo, jednak martwiła się nadal bardzo o swojego przyjaciela - niestety mnie. Zaśmiałem się cicho, pokazując im, że jest wszystko dobrze.
—Wybaczcie, poprostu mam ostatnio problemy ze snem i się często zamyślam na lekcji tak jakoś— skłamałem to wszystko i w duchu cicho westchnąłem.

Usta się śmieją a serce płacze, bo wierzę w miłość, której nie doświadcze

Wyprostowałem się i zacząłem się mocno zastanawiać nad słowami kolejnego cytatu. Miłość? Nie rozumiem... Narazie nie szukam nikogo. Spojrzałem poważnie na przyjaciół.
Jednak pierwsza część zdania jest prawidłowa. Lekko spuściłem głowę, nadal myśląc.
—Usta się śmieją a serce płacze, bo wierzę w miłość, której nie doświadcze...— powtórzyłem na głos cytat nie kontrolowanie, a przyjaciele tylko na siebie spojrzeli ze znakiem zapytania.
—Deku, może pójdziesz do pielęgniarki? Ona Ci napewno da radę!— powiedziała Brunetka jeszcze bardziej zmartwiona.
—Nie trzeba...— zamruczałem cicho i podniosłem wzrok, zatrzymując się na jednego ucznia z mojej klasy, który właśnie przechodził obok mnie
—...Todoroki...—

465 𝓼𝓵𝓸𝔀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro