2. sister {{𝘱𝘦𝘵𝘦𝘳 𝘱𝘢𝘳𝘬𝘦𝘳}}
ⁿᵒʷ ᵖˡᵃʸⁱⁿᵍ: ᶜᵒⁿᵍʳᵃᵗᵘˡᵃᵗⁱᵒⁿ ᵇʸ ᵈᵉˢˢᵃ
Głośne westchnięcie opuściło usta Petera, kiedy usiadł na swoje łóżko chowając twarz w dłoniach. Co on do jasnej cholery zrobił? Przecież wiedział, jakie będą konsekwencje. Przecież zdawał sobie sprawę z tego, co go czeka, kiedy prawda wyjdzie na jaw. Przecież miał świadomość, jak zareaguje {T.I.}, kiedy się dowie. Dlaczego więc teraz siedział zamknięty w swoim pokoju i zastanawiał się nad tym, czemu nie słuchał swoich rad? Był świadomy w momencie, gdy całował MJ. Pamiętał o fakcie, że ma dziewczynę. Pamiętał o tym wszystkim.
Miał zamiar zaszyć się w najgłębszej dziurze, jaka istniała na ziemi i nie wychodzić z tamtąd aż do śmierci. Czuł, że nie zasługuje nigdy więcej widzieć słońca, które ogrzewało radośnie ziemię, księżyca, które nadawało romantyczności każdej chwili, ławek w parku, na których dochodziło do miłosnych wyznań. Czuł, że nie zasługiwał na żaden przejaw szczęścia, czy miłości i to wszystko z jego winy.
Kiedy robił sobie rachunek sumienia, usłyszał głośne pukanie do drzwi wejściowych, które nie tylko wyrwało go z zamyśleń, ale też poderwało całe jego ciało. Uderzanie było tak mocne, że przedostało się przez trzy pary zamkniętych drzwi. Parker w pierwszej chwili chciał zignorować osobę czekającą na odpowiedź i wrócił do swojej poprzedniej pozycji, gdy nagle pewna myśl wskoczyła do jego głowy. "A jeśli to {T.I.}? Jeśli to ona dobija się do drzwi?". Chłopak poderwał się na równe nogi i z prędkością światła ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Otworzył je.
Nadzieja i żal ustąpiły teraz uldze, lecz i, chociaż nie wiedział skąd, odrobinie niepokoju. Do mieszkania, bez uprzedniego zaprowadzenia weszła młoda dziewczyna dorównująca mu zarówno wzrostem jak i wiekiem. Nawet nie siliła się, by zdjąć torebkę z ramienia, czy odwiesić czarną, puchową kurtkę na wieszak wiszący na ścianie. Peter patrzył na siostrę byłej dziewczyny z miłością braterską.
— Angelica — zaczął. Jego głos był nieco ochrypnięty. — Nareszcie ktoś, kto rozumie przez co przechodzę.
— Peter — powiedziała po krótkiej chwili. W jej głosie dało się czuć coś, czego Peter z jej strony jeszcze nigdy nie doświadczył. To była... złość? — Gratulacje.
Nastolatek zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, o czym mówi jego znajoma. Właśnie zerwał z dziewczyną i wszyscy wieszają na nim psy za zdradę, a ona mu gratuluje?
— Właśnie osiągnąłeś nowy poziom głupoty. To jest ten poziom, w którym nie możesz już nic naprawić. Spuszczasz wszystkie psy z łańcucha i naprawdę myślisz, że nie będzie żadnych konsekwencji? Boże, to jest głupie — Angelica wyrzuciła ręce w górę. Peter milczał, spuścił jedynie głowę. {T.N.} mówiła więc dalej. — Nie odezwiesz się? Więc podsumujmy! Ktoś rozpuścił plotkę o tym, że widziano cię z MJ w dość jednoznacznej sytuacji w kasie chemicznej. Wpadłeś więc na GENIALNY pomysł, by powiedzieć każdemu, że faktycznie, całowałeś MJ i nie był to pierwszy raz. Tyle razy prosiłam cię, żebyś odpoczął od innych. Odmawiałeś. Wiesz, dlaczego Flash pnie się na drabinie społecznej, kiedy ty ledwo sięgasz jej pierwszego szczebla? Nie skupia się na pieprzonych dziecięcych zagrywkach!
Głos Angelici z każdym słowem przybierał na sile, a frustracja w niej narastała z każdą sekundą. Nienawidziła go z całego serca.
— Więc gratuluję, obroniłeś swoje "dobre imię" — zrobiła cudzysłów w powietrzu. — Gratuluję!
— To był akt społecznego poświęcenia — odpowiedział spokojnie Peter. Angelica zatrzymała się wpół następnego zdania, które miała wypowiedzieć.
— Poświęcenia? — jej ręce opadły wzdłuż ciała, przez co różowa torebka dotknęła ziemi. — Zostałam zmuszona do samotnego wyjazdu do szkoły, której nawet nie chcę. Żyłam tylko by czytać twoje wiadomości, każdą korespondencję. Teraz stoję i patrząc na ciebie zastanawiam się, boże drogi, co ty nam zrobiłeś? Żadne z twoich słów, czy czynów nie będą w stanie naprawić tego, co zrobiłeś. Ale wróciłam na Brooklyn w pewnym celu. Doskonale wiesz jakim...
— Angelico-
— Nie jestem tutaj dla ciebie. Nikt nie zna mojej siostry lepiej niż ja. Jest najbardziej kochającą, czułą i wspaniałą osoba na ziemi. Pamiętasz zimowy bal? Zobaczyła cię po raz pierwszy i szepnęła "Chcę tego". Zeszłam jej z drogi. Wiesz dlaczego?
Nie odpowiedział, zamiast tego patrzył w podłogę przygniatany poczuciem winy. Angelice puściły nerwy.
— KOCHAM MOJĄ SIOSTRĘ NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE I JEJ SZCZĘŚCIE JEST DLA MNIE PRIORYTETEM. {T.I.} JEST NAJLEPSZĄ RZECZĄ, JAKA NAM SIE PRZYTRAFIŁA, WIĘC WIEDZ, ŻE BYŁEŚ OBDAROWANY PRAWDZIWĄ PERŁĄ!
Wzięła głęboki oddech, przymknęła oczy, a kiedy je otworzyła wymierzyła policzek chłopakowi, szepnęła ostatnie "gratulacje" i opuściła mieszkanie niczym burza.
Peter nie wiedział, czy bardziej bolała go twarz, czy serce po stracie dwóch bliskich sobie kobiet. Chciał po prostu spłonąć.
1.03.2020
reredrum
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro