Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

*2 lata później, Central Park*

-Kurt POV-

-...No i przeszukałem mu kieszenie-opowiada przejęty Jeff.

-Boże, czemu?!- wykrzykuje moja najlepsza przyjaciółka, Rachel Berry. Siedzimy w trójkę na ławce w północnej części Central Parku, sącząc leniwie nasze napoje. Czuję się lekko przygnębiony i zachowuję się niezwykle nerwowo, a piękne otoczenie natury wcale nie poprawia mi nastroju.

-Wiecie co odkryłem? Że razem z żoną wydaje 1600 dolarów na stół do jadalni!- kontynuuje opowieść Jeff.

-W którym sklepie?- pyta zaintrygowana Rachel, jakby to była najważniejsza część historii. Jeff patrzy na nią zirytowany.

-Nie ważne gdzie, Rach. Ważne jest to, że on nigdy nie rzuci swojej żony.

-Wiesz o tym od dwóch lat!

-Racja, wiem.- mówi zasmucony Jeff, wpatrując się tępo w swoją kawę.

-Czemu nie możesz znaleźć samotnego chłopa? Jako osoba samotna znam ich setki- mówi brunetka, unosząc brwi- tylko powiedz czego szukasz: gej, bi, pan, do wyboru, do koloru.-Jeff prycha śmiechem, kręcąc głową.- Na pewno kogoś sobie znajdziesz. Kurt znalazł.- unoszę wzrok, słysząc moje imię. Moje ręce zaczynają lekko się trząść, ale nie pokazuje tego po sobie. Zamiast tego zaciskam dłonie mocno na moim kubku, aż zbielały mi knykcie. Lecz oni tego nie dostrzegają, a po mojej twarzy nie przebiega ani jedna emocja, która mogłaby mnie zdradzić. Przybieram maskę obojętności i czekam, aby zobaczyć, do czego zmierza ta konwersacja.

-Kurt znalazł sobie ostatniego dobrego chłopaka- stwierdza Jeff z wyczuwalną zazdrością.

-Sebastian i ja właśnie się rozstaliśmy- mówię na jednym wdechu, patrząc na wyrazy twarz moich przyjaciół.

-Co??

-Kiedy?!

-W poniedziałek.

-Czyli Sebastian jest do wzięcia?- pyta zaciekawiony Jeff, na co dostaje kopniaka od Rachel.

-Czy ty nie masz serca?! Kurt jest załamany!

-Nie tak znowu bardzo. Ten związek rozsypywał się już od dawna.- stwierdzam, upijając łyk mojej ulubionej mokki.

-Miałeś faceta, miałeś z kim się umawiać i z kim wyjeżdżać!- wykrzykuje przejęty Jeff.

-Powiedziałem sobie, że należy mi się coś więcej. Mam 25 lat...

-I z każdym dniem nie robisz się coraz młodszy.- wtrąca Jeff.

-Nie, to się zacznie jak skończę 30- mówię z przekornym uśmiechem.

-Wow, świetnie się trzymasz- stwierdza Rachel z podziwem.

-Potrzebowałem paru dni... ale już się pozbierałem.

-Dobrze. Czyli jesteś gotowy- stwierdza Jeff, wyciągając telefon. Obydwoje z Rachel wymieniamy znaczące spojrzenia, wiedząc, co to oznacza.

-No wiesz?- pyta z irytacją moja przyjaciółka.

-A jak mamy sobie radzić? Portale randkowe to jedyne wyjście.-Wchodzi w aplikacje i szuka jakiegoś profilu, po czym podsuwa mi ekran telefonu pod sam nos.- idealny typ! Mi się nie podoba, ale może będzie w twoim typie.- stwierdza.

-Jeff, nie jestem jeszcze gotowy.

-Mówiłeś, że już ci przeszło- mówi zawiedziony blondyn.

-Przeszło mi, ale jestem w żałobie- stwierdzam, po czym po chwili przegrywam walkę z swoją wrodzoną ciekawością- kto to?

-Elliott Gilbert.

-Oh!-jęczę z irytacji, nagle przypominając sobie, czemu ta twarz wydawała mi się znajoma- umawiałem się z nim parę razy... 5 lat temu.

-Przepraszam!- piszczy Jeff, biorąc szybko ode mnie telefon.-To może...

-Nie ma sensu, żebym się teraz umawiał z kimś w moim guście, bo teraz byłby tylko towarem zastępczym.

-Ale nie zwlekaj za długo- stwierdza blondyn, kiwając głową w zamyśleniu- pamiętasz Davida? Kiedy rzucił go mąż, wszyscy mówiliśmy „dajmy mu trochę czasu", a on wykitował po 6 miesiącach.

-Mam natychmiast wyjść za mąż, żeby mi kandydat nie umarł?- pytam skonfundowany.

-Przynajmniej byłbyś zamężny- stwierdza przygnębiona Rachel.

-Ten wymarzony chłop może być na wyciągnięcie ręki. Jeśli szybko go nie złapiesz, to zrobi to ktoś inny, a ty przez resztę życia będziesz myślał, że ktoś inny poślubił twojego męża.- zamyśliłem się nad słowami Jeffa. Może ma racje?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro