Rozdział 20
*miesiąc później*
-Kurt POV-
-To małpa! Małpi rozum!!- zgadywał Nick, gdy rysowałem markerem na tablicy. Przygryzłem wargę, starając się skupić na rysowaniu. Graliśmy w kalambury całą paczką- Jeff, Nick, Rachel, Santana, Brittany, Blaine, jego chłopak Eli i mój nowy chłopak Paul.
-Małpi rozum!! Goryl!- krzyczał Duval, nie dając dojść do słowa reszcie naszej drużyny.
-Dziecko!- przekrzyczała go Rachel. Wskazałem na dziewczynę trzymanym w ręce mazakiem z wielkim uśmiechem i wróciłem do rysowania.
-Planeta małp!- usłyszałem wrzask Nicka, na co mimowolnie przewróciłem oczami.
-Przecież wiadomo już, że to dziecko- burknął zirytowany Blaine.
-To nie wygląda na dziecko- zaprotestował Duval. Westchnąłem ciężko i zabrałem się za kontynuowanie rysowania ust na tablicy.
-Wielka gęba!
-Bill Jagger jako dziecko.
-Małpie dziecko!!- wykrzyknął Nick.
-Co ty masz z tymi małpami?!
-Buzia dziecka!
-Dziecko Rosemary!
-Wracaj do domu moje dziecko!
-Pocałuj mnie dziecko!
-Dziecko melancholii...
-DZIECKO ZE SMOCZYM ODDECHEM!- wykrzyknął Duval. Odwróciłem się do niego ze zmrożonymi oczami.
-15 sekund- ogłosiła Santana z nutą satysfakcji.
-Dzieci i kwiaty...-próbowała bezskutecznie zgadnąć Rachel.
-Narysuj cokolwiek co coś przypomina!- wybuchnął Nick. Posłałem mu mordercze spojrzenie.
-Dziecko chłopca, pocałuj dziecko...
-Mały egzorcysta?
-Wszystkie dzieci są nasze!
-Koniec czasu!- ogłosiła Santana z szerokim uśmiechem.
-Gadasz jak dziecko- wyjaśniłem kalambur z rezygnacją.
-To nie jest powiedzonko!- zaprotestował oburzony Duval.
-A dziecko ze smoczym oddechem to jest powiedzonko?- zironizował Anderson. Nick odwrócił się do niego z frustracją wypisaną na twarzy, na co Jeff zachichotał.
-Wynik: my 110, wy... 60- ogłosiła Santana ze złośliwym uśmieszkiem.
-Nie umiem rysować- jęknąłem, gdy Paul do mnie podszedł.
-Skądże! To jest na pewno dziecko, a to jest gadanie- uznał. Uśmiechnąłem się niemrawo- jesteś cudowny- przyciągnął mnie do pocałunku, który z chęcią oddałem.
-Chce ktoś kawy?- spytał Jeff.
-Ja- stwierdził Eli.
-A masz ciepłą wodę? Z miodem i organiczną cytryną?- usłyszałem Rachel.
-A ty Blaine?
-Poproszę mocną.
-A ty Paul?
-Bez kofeiny?- wyprzedziłem odpowiedź Paula, na co on kiwnął głową z szerokim uśmiechem. Podążyłem za Jeffem do kuchni i wtedy kątem oka zobaczyłem Blaine'a całującego Eli. Potarłem z roztargnienia obojczyk, po czym wszedłem do kuchni moich przyjaciół.
-On chyba nie nadaje się dla Blaine'a- mruknąłem- jak myślisz?
-Nie wydaje się być taki zły, Kurt.
-Na profilowym ma latarnie morską. Co za psychopata tak robi?
-Sprawdziłeś go na Facebooku?- spytał Jeff, unosząc wysoko brwi. Zarumieniłem się lekko.
-Jasne, że tak. Każdy dobry przyjaciel na moim miejscu by tak zrobił.
-Pewnie- prychnął sarkastycznie Sterling, na co zmarszczyłem brwi. Zajęliśmy się przygotowywaniem napojów dla gości, nie odzywając się przez moment do siebie.
-Paul jest świetny- stwierdził po chwili Jeff, przerywając ciszę.
-Wiem. Jest dorosły.
-Blaine POV-
Przegraliśmy grę w kalambury, przez co wdałem się w dyskusje z Nickiem na temat powiedzonek. Kątem oka zobaczyłem Kurta rozmawiającego z tym rudzielcem, Paulem. Gdy zobaczyłem, że się całują, zmarszczyłem lekko brwi, po czym wróciłem do rozmowy z Duvalem. Jeff zaoferował wszystkim coś do picia, po czym razem z Kurtem udali się do kuchni. Podszedł do mnie mój chłopak Eli, by mnie pocałować. Chłopak był parę lat młodszy ode mnie, był wysokim i opalonym brunetem z piwnymi oczami. Poznałem go w Internecie i szybko zaczęliśmy ze sobą flirtować. Lubiłem go.
-Gdzie jest łazienka?- spytał po chwili Eli, zwracając się do Duvala. Gdy Nick wskazał mu drogę, brunet odwrócił się do mnie z uśmiechem.
-Zaraz wracam, kochanie- mruknął, po czym przelotnie mnie pocałował i oddalił się w wskazanym przez Duvala kierunku. Podszedłem do Nicka, który zajęty był rozmową z Paulem.
-To nie wygląda jak dziecko- stwierdził Nick, wskazując na rysunek Kurta.
-Która część?- spytał zaciekawiony Paul.
-Żadna.
-Hej Nick, miałeś mi pokazać okładkę swojej książki- mówię, przerywając im w rozmowie.
-Racja, jest w pracowni- przytaknął mi Duval- częstujecie się, czym kto chce- zwrócił się do pozostałych gości, po czym podążył za mną.
-W pracowni, jak to ładnie brzmi- stwierdził, rozkoszując się brzmieniem tego zdania. Gdy doszliśmy do pokoju, przyjaciel pokazał mi grafikę swojej najnowszej książki.
-Ten Paul jest trochę nadęty- stwierdziłem niby od niechcenia. Nick uniósł jedną brew.
-To miły gość. Powinieneś z nim pogadać!
-Jest za sztywny- uznałem.
-W zeszłym tygodniu zabrał nas na mecz. Fajnie było.
-Byliście ma meczu?
-Tak, umówiliśmy się w ostatniej chwili.
-Przecież Kurt nie znosi baseballu...-zapadła między nami chwila ciszy.
-Eli jest wspaniały- uznał Nick, przerywając ciszę.
-Tak, chociaż kiedy zapytałem go dlaczego ma na wszystkich swoich profilowych zdjęcie latarni morskiej, to potraktował to kompletną ciszą...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro