Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

*miesiąc później*

-Kurt POV-

-To małpa! Małpi rozum!!- zgadywał Nick, gdy rysowałem markerem na tablicy. Przygryzłem wargę, starając się skupić na rysowaniu. Graliśmy w kalambury całą paczką- Jeff, Nick, Rachel, Santana, Brittany, Blaine, jego chłopak Eli i mój nowy chłopak Paul.

-Małpi rozum!! Goryl!- krzyczał Duval, nie dając dojść do słowa reszcie naszej drużyny.

-Dziecko!- przekrzyczała go Rachel. Wskazałem na dziewczynę trzymanym w ręce mazakiem z wielkim uśmiechem i wróciłem do rysowania.

-Planeta małp!- usłyszałem wrzask Nicka, na co mimowolnie przewróciłem oczami.

-Przecież wiadomo już, że to dziecko- burknął zirytowany Blaine.

-To nie wygląda na dziecko- zaprotestował Duval. Westchnąłem ciężko i zabrałem się za kontynuowanie rysowania ust na tablicy.

-Wielka gęba!

-Bill Jagger jako dziecko.

-Małpie dziecko!!- wykrzyknął Nick.

-Co ty masz z tymi małpami?!

-Buzia dziecka!

-Dziecko Rosemary!

-Wracaj do domu moje dziecko!

-Pocałuj mnie dziecko!

-Dziecko melancholii...

-DZIECKO ZE SMOCZYM ODDECHEM!- wykrzyknął Duval. Odwróciłem się do niego ze zmrożonymi oczami.

-15 sekund- ogłosiła Santana z nutą satysfakcji.

-Dzieci i kwiaty...-próbowała bezskutecznie zgadnąć Rachel.

-Narysuj cokolwiek co coś przypomina!- wybuchnął Nick. Posłałem mu mordercze spojrzenie.

-Dziecko chłopca, pocałuj dziecko...

-Mały egzorcysta?

-Wszystkie dzieci są nasze!

-Koniec czasu!- ogłosiła Santana z szerokim uśmiechem.

-Gadasz jak dziecko- wyjaśniłem kalambur z rezygnacją.

-To nie jest powiedzonko!- zaprotestował oburzony Duval.

-A dziecko ze smoczym oddechem to jest powiedzonko?- zironizował Anderson. Nick odwrócił się do niego z frustracją wypisaną na twarzy, na co Jeff zachichotał.

-Wynik: my 110, wy... 60- ogłosiła Santana ze złośliwym uśmieszkiem.

-Nie umiem rysować- jęknąłem, gdy Paul do mnie podszedł.

-Skądże! To jest na pewno dziecko, a to jest gadanie- uznał. Uśmiechnąłem się niemrawo- jesteś cudowny- przyciągnął mnie do pocałunku, który z chęcią oddałem.

-Chce ktoś kawy?- spytał Jeff.

-Ja- stwierdził Eli.

-A masz ciepłą wodę? Z miodem i organiczną cytryną?- usłyszałem Rachel.

-A ty Blaine?

-Poproszę mocną.

-A ty Paul?

-Bez kofeiny?- wyprzedziłem odpowiedź Paula, na co on kiwnął głową z szerokim uśmiechem. Podążyłem za Jeffem do kuchni i wtedy kątem oka zobaczyłem Blaine'a całującego Eli. Potarłem z roztargnienia obojczyk, po czym wszedłem do kuchni moich przyjaciół.

-On chyba nie nadaje się dla Blaine'a- mruknąłem- jak myślisz?

-Nie wydaje się być taki zły, Kurt.

-Na profilowym ma latarnie morską. Co za psychopata tak robi?

-Sprawdziłeś go na Facebooku?- spytał Jeff, unosząc wysoko brwi. Zarumieniłem się lekko.

-Jasne, że tak. Każdy dobry przyjaciel na moim miejscu by tak zrobił.

-Pewnie- prychnął sarkastycznie Sterling, na co zmarszczyłem brwi. Zajęliśmy się przygotowywaniem napojów dla gości, nie odzywając się przez moment do siebie.

-Paul jest świetny- stwierdził po chwili Jeff, przerywając ciszę.

-Wiem. Jest dorosły.

-Blaine POV-

Przegraliśmy grę w kalambury, przez co wdałem się w dyskusje z Nickiem na temat powiedzonek. Kątem oka zobaczyłem Kurta rozmawiającego z tym rudzielcem, Paulem. Gdy zobaczyłem, że się całują, zmarszczyłem lekko brwi, po czym wróciłem do rozmowy z Duvalem. Jeff zaoferował wszystkim coś do picia, po czym razem z Kurtem udali się do kuchni. Podszedł do mnie mój chłopak Eli, by mnie pocałować. Chłopak był parę lat młodszy ode mnie, był wysokim i opalonym brunetem z piwnymi oczami. Poznałem go w Internecie i szybko zaczęliśmy ze sobą flirtować. Lubiłem go.

-Gdzie jest łazienka?- spytał po chwili Eli, zwracając się do Duvala. Gdy Nick wskazał mu drogę, brunet odwrócił się do mnie z uśmiechem.

-Zaraz wracam, kochanie- mruknął, po czym przelotnie mnie pocałował i oddalił się w wskazanym przez Duvala kierunku. Podszedłem do Nicka, który zajęty był rozmową z Paulem.

-To nie wygląda jak dziecko- stwierdził Nick, wskazując na rysunek Kurta.

-Która część?- spytał zaciekawiony Paul.

-Żadna.

-Hej Nick, miałeś mi pokazać okładkę swojej książki- mówię, przerywając im w rozmowie.

-Racja, jest w pracowni- przytaknął mi Duval- częstujecie się, czym kto chce- zwrócił się do pozostałych gości, po czym podążył za mną.

-W pracowni, jak to ładnie brzmi- stwierdził, rozkoszując się brzmieniem tego zdania. Gdy doszliśmy do pokoju, przyjaciel pokazał mi grafikę swojej najnowszej książki.

-Ten Paul jest trochę nadęty- stwierdziłem niby od niechcenia. Nick uniósł jedną brew.

-To miły gość. Powinieneś z nim pogadać!

-Jest za sztywny- uznałem.

-W zeszłym tygodniu zabrał nas na mecz. Fajnie było.

-Byliście ma meczu?

-Tak, umówiliśmy się w ostatniej chwili.

-Przecież Kurt nie znosi baseballu...-zapadła między nami chwila ciszy.

-Eli jest wspaniały- uznał Nick, przerywając ciszę.

-Tak, chociaż kiedy zapytałem go dlaczego ma na wszystkich swoich profilowych zdjęcie latarni morskiej, to potraktował to kompletną ciszą...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro