Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝙛𝙞𝙫𝙚.

  ⋅︓︒︑∘∗✧∘︑︒⚬∙︓⋅⠄✯∘⠄✧⠄

𝙘𝙝𝙖𝙥𝙩𝙚𝙧 𝙛𝙞𝙫𝙚.
𝘈 𝘵𝘦𝘳𝘢𝘻 𝘣𝘪𝘦𝘳𝘻 𝘵𝘦̨ 𝘵𝘰𝘳𝘣𝘦̨ 𝘻𝘢𝘯𝘪𝘮 𝘻𝘮𝘪𝘦𝘯𝘪𝘦̨ 𝘻𝘥𝘢𝘯𝘪𝘦.

  ⋅︓︒︑∘∗✧∘︑︒⚬∙︓⋅⠄✯∘⠄✧⠄

     Wrzesień minął spokojnie. Większość czasu spędzałam na nauce, chciałam dobrze się przygotować, patrząc na to, że w tym roku zdaje SUMy. Spędzałam nad książkami godziny i nie powiem, było to dosyć stresujące.

     Moje patrole z Cedriciem mijały tak samo. Dowiedziałam się, że Cedric został w tym roku kapitanem drużyny Quidditcha Hufflepuff i kompletnie mnie to nie zdziwiło, bo zasługiwał na to. Mimo, że kapitan drużyny Quidditch Hufflepuff brzmi ładnie, nie mogłabym nim być, gdyż jest to zbyt duża odpowiedzialność i nie wiem, czy dałabym sobie z tym radę. Lubiłam moją pozycję Obrońcy i chciałam się na niej skupić.

     Mówiąc o Quidditchu, właśnie siedziałam na jednej z ławek w szatni Hufflepuffu, czekając aż Cedric rozpocznie swoją przemowę.

     — Hej — zaczął, gdy wszyscy zebrali się. — Jestem Cedric Diggory, wasz nowy kapitan. W tym roku zaczynamy meczem z Ravenclaw, więc nie mamy czym się martwić. Mamy nad nimi dużą przewagę i bez problemu damy radę wygrać — Uśmiechnął się. — Dzisiaj zaczniemy wyborami do drużyny. Potrzebujemy dwóch ścigaczy i jednego pałkarza, więc mam nadzieję, że się dobrze przygotowaliście.

     Rozejrzałam się po szatni i spojrzałam na twarze zestresowanych kandydatów, którzy dzisiaj mieli pokazać swoje umiejętności i uśmiechnęłam się lekko.

     Pamiętam bardzo dobrze jaki to jest stres, chociaż od początku wiedziałam, że mam zagwarantowane miejsce na pozycji obrońcy w drugiej klasie, gdyż pani Hooch niesamowicie pokochała moje umiejętności jeszcze w pierwszej klasie. W dzieciństwie, bardzo często grałam w Quidditcha przed domem Malfoyów razem z Draco i to jeszcze na miotle dla dzieci, która była niesamowicie wolna i nie wznosiła się wyżej niż dziesięć stóp nad ziemią, co utrudniało nam granie.

     — Dobra! — Cedric klasnął i wyrwał mnie tym samym z zamyślenia. — Chodźmy na boisko.

     Wzięłam w dłoń moją Błyskawicę, którą dostałam na urodziny od rodziców i podbiegłam do Cedrica.

     — I jak tam pierwsze odczucia jako kapitan? — Uśmiechnęłam się.

     — Sup... O mój Boże! — Krzyknął i zatrzymał się, a ja zmarszczyłam brwi. — Czy-czy to jest Błyskawica? — zapytał, patrząc na moją miotłę z rozszerzonymi oczami.

     — Tak Cedric, to jest Błyskawica — Wywróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się.

     — Mogę dotknąć? — zapytał, nie odrywając wzroku od miotły.

     Zaczęłam się śmiać, ale podałam ją Cedricowi, który wziął ją jakby miał ją zaraz zepsuć i obrócił ją w rękach z otwartą buzią. Pokręciłam głową z uśmiechem, gdy Cedric oddał mi miotłę niesamowicie delikatnie.

     — To tylko miotła, Cedric — powiedziałam mu, kiedy zaczęliśmy iść do całej grupy.

     — Tylko miotła? Czy ty słyszysz co ty mówisz?! To Błyskawica, każdy chce ją mieć, włącznie ze mną! — Oburzył się, jakbym conajmniej obraziła jego rodziców.

     — Jeśli chcesz, możesz ją później wypróbować — Wzruszyłam ramionami, a Cedric uśmiechnął się szeroko.

     — Naprawdę? — zapytał wesoło, a ja pokiwałam głową z uśmiechem.

     Gdy doszliśmy do grupy, nie czekałam na polecenie tylko wzbiłam się w górę i do razu podleciałam do obręczy, zatrzymując się przy nich i patrząc z góry jak Cedric mówi coś do kandydatów. Po kilku minutach, pięciu kandydatów ustawiło się na miejsca ścigających a kolejne sześć na miejscach pałkarzy. I gra się rozpoczęła. Przez cały czas, zwinnie broniłam obręczy i nie pozwalałam, aby kafel przeleciał przez nią. W tym roku chciałam, aby nasza drużyna wygrała zawody w Quidditchu, dlatego też przez całe wakacje ciężko ćwiczyłam, aby moje zdolności na miejscu obrońcy były jeszcze lepsze.

     Z góry widziałam, jak Cedric dokładnie przygląda się kandydatom i zapisuje coś w notesie, który ze sobą przyniósł i, jak mogłam się domyślić, były to jego przemyślenia na ich temat. W pewnym momencie nie zdążyłam obronić obręczy i kafel przeleciał przez nią. Przeklnęłam pod nosem i z głośnym wypuszczeniem powietrza, jeszcze bardziej skupiłam się na obronie.

     Trening skończył się niedługo później. Tym razem, obroniłam obręcz za każdym razem, gdy kafel był w pobliżu, z pomocą pałkarzy, którzy również nie pozwalali, aby piłka zbliżyła się do obręczy. Zleciałam miotłą na dół i zwinnie zeszłam z niej, uśmiechając się szeroko, gdy moje stopy dotknęły ziemi.

     — Wyrobiłaś się przez wakacje — Usłyszałam Cedrica za mną i obróciłam się w jego stronę.

     — Dzięki — Uśmiechnęłam się. — Mam zamiar sprawić, aby nasza drużyna wygrała w tym roku.

     — Ja tak samo — Zaśmiał się. — Spędziłem całe wakacje na gonieniu złotego znicza wokół domu.

     Treningi mieliśmy trzy razy w tygodniu. Cedric nie dawał nam spokoju, w szczególności trójce nowych graczy, z których chciał wyciągnąć wszystko co najlepsze. Jestem pewna, że po tym roku szkolnym wrócą straumatyzowani jeszcze bardziej, o ile się da. W końcu mieszkamy w Hogwarcie, nie wiadomo kiedy ogromny ogr wejdzie nam do szkoły.

     Pod koniec października miał być pierwszy wypad do Hogsmeade z czego byłam niesamowicie zadowolona. Był to dopiero początek roku, a już zaczęło brakować mi atramentu do pióra przez to ile nam zadawali i kazali pisać. SUMy w tym roku mnie wykończą.

     — Co robisz w Hogsmeade? — zapytał Cedric, gdy chodziliśmy wzdłuż siódmego piętra.

     — Pewnie pójdę do Trzech Mioteł z Amy i Nico. I muszę wejść do Sklepu Scrivenschafta po atrament i pewnie wyjdę z jeszcze kilkoma rzeczami — Zaśmiałam się, wiedząc jaką mam obsesję na punkcie tego sklepu. — A ty?

     — Idę z Thomasem, Benjaminem oraz Marcusem i Eve do Trzech Mioteł. Może chcesz się dołączyć do nas z Amy i Nicolasem? — zapytał, a ja uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.

     — Jestem za — Zacisnęłam usta. — W końcu poznam bliżej twoich przyjaciół.

     — A ja twoich — Również się uśmiechnął. — Zastanawiałem się, czy w kolejny Hogs— hej! Wracać do Pokoju Wspólnego! — Cedric przerwał swoją wypowiedź, gdy dwójka —prawdopodobnie— pierwszaków z Gryffindoru wyszła zza rogu.

     — Kolejny taki wypad i zabierzemy wam po dziesięć punktów! Teraz, wracajcie do siebie — powiedziałam i wskazałam palcem na portret Grubej Damy. Gdy pierwszaki zniknęły za obrazem, obróciłam się do Cedrica. — Coś chciałeś się zapytać?

     — Już nie ważne — Uśmiechnął się, co odwzajemniam i poszliśmy dalej.






     W dzień wypadu do Hogsmeade, wesoło weszłam do Wielkiej Sali i od razu skierowałam się do stołu Gryffindoru, gdzie siedzieli już moi przyjaciele.

     — Hej — Przywitałam się ze wszystkimi i odwróciłam się w stronę Harry'ego. — Wszystko w porządku?

     — Tak — odpowiedział niezbyt przekonująco, a ja spojrzałam na niego ze współczuciem.

     — Harry, pójdziesz po świętach. Pójdziemy wtedy wszyscy razem, okej? — Uśmiechnęłam się i uderzyłam go lekko łokciem w bok, a kąciki ust Harry'ego powędrowały trochę w górę.

     — Właśnie! Rozchmurz się Harry, przyniesiemy ci mnóstwo słodyczy z Miodowego Królestwa — powiedziała Hermiona z uśmiechem.

     — Tak, całą kupę — dodał Ron.

     — Nie martwcie się o mnie. Zobaczymy się na uczcie, bawcie się dobrze — powiedział Harry i poszedł odprowadzić Hermione i Rona.

     Bliźniacy poszli niedługo później, mówiąc, że muszą szybko pójść do Żonka, zanim zrobi się kolejka. Ja w tym czasie odszukałam wzrokiem Cedrica, który siedział przy stole Hufflepuffu z swoimi przyjaciółmi. Dwójka z nich, Thomas i Benjamin, była z Hufflepuffu. Kilka razy z nimi rozmawiałam i wydawali się naprawdę mili i zabawni, jednakże jeszcze nie miałam nigdy okazji poznać ich lepiej. Benjamin był również w drużynie Quidditcha Hufflepuffu.

     Kolejna dwójka, Eve i Marcus, była z Slytherinu. Nie kłamałam, kiedy powiedziałam, że Hufflepuff i Slytherin mają dobre kontakty. Z Eve i Marcusem jeszcze nigdy nie miałam okazji porozmawiać i jedyne co mogłam wywnioskować po lekcjach z nimi to to, że są zabójczo piękni.

     Poczekałam aż Amy i Nico zjedzą do końca swoje śniadanie. Gdy miałam wstawać i iść do stołu Hufflepuff, usłyszałam za sobą głos.

     — Hej — Podskoczyłam lekko na nagły głos i gwałtownie obróciłam, by spotkać się z rozbawioną twarzą Cedrica.

     — Merlinie, mógłbyś mnie tak nie nachodzić? — Wysapałam, łapiąc się za serce.

     — Sorry — Zaśmiał się. — Jesteście gotowi?

     Spojrzałam na dwójkę moich przyjaciół, którzy zaczęli wstawać i uśmiechnęłam się lekko do Cedrica, kiwając głową. Gdy Amy i Nicolas pozbierali się, wyszliśmy z Wielkiej Sali w stronę Flicha, który stał przy wyjściu i sprawdzał nazwiska uczniów, którzy mogą wyjść. Podeszliśmy do niego i po dokładnym przestudiowaniu naszych twarzy, w końcu nas puścił i skierowaliśmy się prosto do Hogsmeade. W czasie wędrówki, zdążyłam lepiej poznać Eve i Marcusa i okazali się być naprawdę mili.

     Po kilkunastominutowej wędrówce, rozdzieliliśmy się na dwie grupy: Cedric, Nico, Amy, Thomas i Benjamin poszli do Trzech Mioteł zająć nam miejsca, a ja, Eve i Marcus poszliśmy do Sklepu Scrivenschafta, gdyż oni też potrzebowali atramentu.

     — Chyba zepsułaś nam Cedrica — zaczęła Eve, gdy odeszliśmy od grupy. Spojrzałam na nią pytająco. — Od momentu kiedy zobaczył, że masz Błyskawicę, nie może przestać gadać o tym, jak bardzo ją chce.

     Zaśmiałam się głośno i pokręciłam głośno.

     — Nawet nie wiem ile wam musi o tym gadać, skoro mówi mi o Błyskawicy na każdym patrolu — Prychnęłam, a Markus zaśmiał się.

     — Kiedy dałaś mu się nią przelecieć, na kolacje przyszedł jakby przynajmniej ktoś podrzucił mu eliksir miłości — Pokręcił głową i otworzył mi i Eve drzwi od sklepu.

     — Sorry — Zaśmiałam się i podeszłam do półek z atramentem, biorąc kilka w ręce.

     Tak jak myślałam, ze sklepu wyszłam jeszcze z nowe pióro, nowy stempel z logiem Hogwartu i papier do pisania listów. Gdy w końcu doszliśmy do Trzech Mioteł, znaleźliśmy resztę siedzącą w kącie gospody. Usiedliśmy obok nich i zamówiliśmy sobie piwo kremowe. Rozmawialiśmy o Quidditchu, SUMach, poznaliśmy siebie lepiej i w tym samym czasie popijaliśmy nasze napoje.

     Po kilku godzinach siedzenia w pubie i rozmawiania ze sobą na różne tematy, wyszliśmy w końcu z Trzech Mioteł i przed powrotem do Hogwartu, weszliśmy jeszcze do Miodowego Królestwa, abyśmy mogli kupić sobie słodycze. Przy okazji, wzięłam kilka czekoladowych bak, Pixie Puffs, Honeydukes Mice Pops i yoneydukes Best Chocolate. Nico oczywiście kupił wszystkie słodycze, które smakowały jak dynia i przez całą drogę do Hogwartu, wraz z Amy, narzekałam na zapach, który się unosił z jego torby, a Nico, żeby jeszcze bardziej nas wkurzyć, podsuwał nam to pod nos.

     — Nico, przysięgam, jeszcze raz przyłożysz mi to do nosa, moja pięść znajdzie miejsce na twojej twarzy — Warknęła Amy, a wszyscy inni zaśmiali się głośno.

     — Coś mówiłaś? — zapytał Nico i podsunął siatkę jeszcze raz.

     Amy spojrzała na niego groźnie i nim mogłam się zorientować, Nico podał mi siatkę, którą podałam do pierwszej osoby obok mnie, którą okazał się Benjamin, a Amy rzuciła się w bieg za moim przyjacielem, który z krzykiem biegł w stronę Hogwartu. Cała nasza szóstka szła powoli za nimi, obserwując całą sytuację i śmiejąc się głośno w każdym momencie, gdy Amy albo Nico prawie się wywalali.

     Z szerokim uśmiechem weszłam do Wielkiej Sali i zatrzymałam się przed wejściem, odwracając do grupy przyjaciół Cedrica.

     — Dzięki wielkie za miło spędzony dzień — Uśmiechnęłam się do nich, co od razu odwzajemnili.

     — Dzięki również — odpowiedziała Eve.

     Pożegnałam się z nią, Thomasem, Benjaminem i Marcusem, zanim poszli do stołu Hufflepuffu i odwróciłam się do Cedrica i zacisnęłam usta.

     — Myślę, że musimy częściej chodzić razem do Hogsmeade — powiedział Cedric, a ja przytaknęłam z uśmiechem.

     — Zdecydowanie — Przytaknęłam. — Widzimy się na patrolu?

     — Widzimy się — Cedric uśmiechnął się i odszedł do swoich przyjaciół.

     Spojrzałam na stół Slytherinu i próbowałam odnaleźć wzrokiem Draco, ale nie mogłam go nigdzie znaleźć, co znaczyło, że jeszcze nie wrócił z Hogsmeade. Z westchnięciem podeszłam do stołu Gryffindoru, gdzie siedzieli moi przyjaciele i usiadłam obok Harry'ego, podając mu siatkę ze słodyczami. Harry spojrzał na mnie pytająco.

     — To dla ciebie, kupiłam ci trochę słodyczy w Miodowym Królestwie — powiedziałam, wyciągając torbę jeszcze bardziej w jego stronę.

     — Nie musiałaś — Uśmiechnął się.

     — Ale chciałam. A teraz bierz tę torbę zanim zmienię zdanie.

     Harry zaśmiał się głośno i wsią ode mnie słodycze, kładąc je obok siebie. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam nakładać sobie jedzenie, w między czasie wrócili Hermiona i Ron, którzy też kupili słodycze Harryemu i od razu zaczęli opowiadać mu jak było w Hogsmeade.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro